tag:blogger.com,1999:blog-49146347144390309172023-11-15T09:26:30.583-08:00Marcel Harry Styles fanfictionKasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.comBlogger52125tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-20795080874200697382014-05-25T03:39:00.001-07:002014-05-25T03:39:21.937-07:00NOWOŚCI<div style="text-align: center;">
Oczywiście nie nowy rozdział, tylko mała informacja :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli są tu jacyś zwolennicy fanfików o Justinie i wilkołakach, to zapraszam na moje nowe tłumaczenie </div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://dirtylittlesecret-tlumaczenie.blogspot.com/"><b>Dirty Little Secret</b></a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Love, Kasja ♥</div>
Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-88127240902201063372014-05-16T09:47:00.002-07:002014-05-16T09:47:44.093-07:00EPILOG<b>* 4 lata później *</b><br />
<br />
"Jesteś gotów?" Spytał mnie Niall.<br />
<br />
Poprawiłem swój krawat i przytaknąłem. Uśmiechnął się i wyszedł ze mną na zewnątrz.<br />
<br />
"Nie mogę uwierzyć, że ten dzień właśnie nadszedł." Powiedział zanim odszedł na swoje miejsce. "Powodzenia, Marcel." Dodał, poklepując mnie po plecach.<br />
<br />
Tak wiele wydarzyło się przez ostatnie 4 lata. Właśnie ukończyłem Harvard a Cami Berklee. Jestem w trakcie pisania książki, co Cami zasugerowała kilka lat temu. Będzie opublikowana za kilka miesięcy, ale wy już znacie tę historię, przeżywaliście ją ze mną.<br />
<br />
Chłopcy radzą sobie świetnie. Teraz mają przerwę w trasie, stali się bardzo popularni od czasu X-Factora. Mimo, że go nie wygrali, to wygrali cały świat. Może lubisz ich muzykę i słuchasz ich piosenek. Sam występowałem na ich kilku koncertach, nawet mam grupkę fanów. Również napisałem dla nich parę piosenek.<br />
<br />
Ja i Cami, cóż, wciąż jesteśmy razem. Nie mogę wyobrazić sobie życia z kimś innym. Ona jest miłością mojego życia na dobre i złe. Pewnie zastanawiacie się co się teraz dzieję, więc będę kontynuować.<br />
<br />
Stałem na pomoście przy jeziorze i nerwowo przeplatałem palce. Jezioro jest dokładnie takie samo jak zawsze. Nic się nie zmieniło. To jedno z niewielu rzeczy w moim życiu, które pozostały takie same.<br />
<br />
Wiatr powiewa delikatnie, nie za mocno, ale w sam raz. Słaby zapach wody i słodkich kwiatów wypełnia powietrze. Słońce wciąż świeci, przez co jezioro lśni jak diamenty. Bardziej idealnie być nie może.<br />
<br />
Louis podszedł do mnie i uśmiechnął się. "Cieszę się twoim szczęściem, Marcel."<br />
<br />
Również się uśmiechnąłem. "Powinienem być aż tak zdenerwowany?"<br />
<br />
Wzruszył ramionami i podszedł do reszty chłopaków.<br />
<br />
Nie mogę się doczekać aż zobaczę Cami. Ciekawe czy też denerwuje się tak bardzo jak ja.<br />
<br />
Muzyka zaczęła rozbrzmiewać, uśmiechnąłem się do mojej mamy siedzącej w pierwszym rzędzie.<br />
<br />
Lux, dziewczynka z kwiatami, szła powoli w swojej jasnofioletowej sukience, rozsypując płatki kwiatów. Theo podąża zaraz za nią trzymając w rękach poduszeczkę z obrączkami. Córka Zayna, Izzy, stoi obok niego z zakurzonym pudełkiem w dłoniach.<br />
<br />
Oddech uwiązł mi w gardle, gdy w końcu ujrzałem Cami. To jak zakochiwanie się od nowa. Uśmiechała sie delikatnie, podchodząc do mnie stałym tempem. Serce wali mi jak szalone i ledwo stoję w miejscu.<br />
<br />
Jest przepiękna.<br />
<br />
Jej długa, biała suknia jest cudowna, dokładnie tak jak ona. W górnej części sukni są kryształy, ktore świecą jak miliony gwiazd.<br />
<br />
Ona jest moją gwiazdą.<br />
<br />
To nie może się dziać naprawdę. Mam wrażenie jakbym śnił. Wydaje się jakbyśmy zaledwie wczoraj razem z Cami wskoczyli do wody z tego pomostu. Tak wiele wspomnień z tego miejsca.<br />
<br />
Naszego miejsca.<br />
<br />
Cami dotarła pod ołtarz i jej mama puściła jej dłoń. Ona puszcza swoją córkę. Nadszedł ten czas.<br />
<br />
"Wyglądasz.. Wow. Zapiera dech w piersi." Wyszeptałem.<br />
<br />
Zarumieniła się. "Kocham cię." Powiedziała zanim wzięła mnie za rękę.<br />
<br />
Jestem zahipnotyzowany kiedy przemawiał urzędnik i zanim się zorientowałem, prosi nas o powiedzenie swoich przysiąg.<br />
<br />
Moje gardło jest całkowicie suche, a serce zaraz eksploduje.<br />
<br />
Izzy podeszła z pudełkiem i wyciągnęła z niego kopertę. W środku są te wszystkie rzeczy, które włożyliśmy przed wyjazdem i napisane przez nas listy, które posłużą teraz za nasze przysięgi. Podała mi kopertę i wyciągnąłem z niej dwa listy. Nie czytaliśmy ich aż do tej pory. Nawet nie pamiętam co tam napisałem. Swój list trzymałem mocno w dłoni i podałem Cami jej.<br />
<br />
Kaszlnąłem i rozłożyłem kartkę. Mój głos wydaje się niestabilny, ale zacząłem czytać. "Cami, kocham cię dzisiaj, będę cie kochał jutro, będę cię kochał aż do skończenia świata.<br />
<br />
Dziś jest 20 maja i za 4 dni kończymy szkołę. Mamy po 18 lat. Jeśli kiedykolwiek to przeczytasz, mam nadzieję, że wywoła to uśmiech na twojej twarzy. Mam nadzieję, że czytając to, nie jesteś smutna i mam nadzieję, że wciąż jesteśmy razem." Przerwałem na chwilę i się uśmiechnąłem. "Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś powodem dla którego się uśmiecham. Jesteś powodem dla którego jestem szczęśliwy.<br />
<br />
Pamiętasz, kiedy złapała mnie ulewa? To było kilka dni po tym jak się poznaliśmy. Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale jeśli byś mnie wtedy nie odebrała z księgarni, zabiłbym się." Spojrzałem znad kartki. "Spróbujmy zapomnieć o tamtych dniach." Dodałem zanim ponownie zacząłem czytać. "Ale dzięki tobie tego nie zrobiłem. Czekałem nieco dłużej. A teraz spójrz gdzie mnie to zaprowadziło.<br />
<br />
A nasz pierwszy pocałunek. Było tak niezręcznie, a jednocześnie niesamowicie. Nigdy nie czułem takich motyli w brzuchu. Później, za każdym razem gdy o tobie myślałem, nie mogłem powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy. Chciałem spędzać z tobą całe dnie, nigdy nie chciałem się z tobą rozstawać. I nigdy nie chcę cie stracić.<br />
<br />
Więc zanim to przeczytasz, może być to za dwadzieścia lat. Możemy być starzy i pomarszczeni albo możemy być młodymi dorosłymi. Ale nie ważne jak wiele lat minie, mam nadzieję, że wciąż się kochamy.<br />
<br />
Kocham cię, Cam." Skończyłem czytać, ale postanowiłem dodać kilka słów do swojej przysięgi. "Cam, jesteś moją pierwszą miłością, moją jedyną miłością. Nie mogę wyobrazić sobie życia bez ciebie. Kocham to, że mogę cię nazywać moją. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Kocham cię."<br />
<br />
Oczy Cami zaszły łzami gdy otworzyła swój list i zaczęła czytać. "Marcel, nigdy nie byłam dobra w pisaniu listów. To ty jesteś pisarzem. Z góry przepraszam jeśli będzie to okropne, ale może będzie to najlepsze co w życiu przeczytasz." Zaśmiała się lekko, kiedy łza popłynęła po jej policzku, po czym kontynuowała. "Pamiętam dzień w którym cie poznałam. Zostałeś popchnięty na korytarzu i spadły ci okulary. Wydawałeś się być taki przestraszony. Pytałam o ciebie. Nie znałam twojego imienia, ale wszyscy znali ciebie. Nazywali cię "mądralą" albo "Mars". Nie powiedzieli mi w sumie nic więcej poza tym. Podjęłam decyzję, że muszę cie lepiej poznać.<br />
<br />
Cieszę się, że podjęłam tę decyzję. Jesteś najmilszym, najzabawniejszym i najmądrzejszym człowiekiem jakiego znam.Nigdy nie myślałam, że poznam osobę, szczerze i bezinteresownie miłą do wszystkich, ale wyprowadziłeś mnie z błędu.<br />
<br />
Za każdym razem zadziwiało mnie to, że nieważne jak bardzo byłeś nękany, zawsze byłeś miły dla innych. Nigdy nie byłeś wredny czy agresywny.<br />
<br />
Dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem. Ludzie mówią, że istnieje osoba, która wydobywa z nas to, co najlepsze. Cóż, ty jesteś dla mnie tą osobą. Ty mnie inspirujesz i uszczęśliwiasz. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła... Więc, zdaje się, że chcę powiedzieć, że jesteś niesamowity. Dobrze to podsumowuje. Jesteś moją gwiazdą. Kocham cię." Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mnie. "Cóż, to był krótki list co tylko potwierdza jak okropna jestem w pisaniu. Marcel, wierzę, że każdy ma swoją bratnią duszę. Tę jedną osobę, która jest nam przeznaczona. Jedną osobą z którą dzielisz serce. I wierzę, że ja jestem twoją, a ty moją bratnią duszą. Jestem podekscytowania wizją spędzania z tobą reszty życia. Nie mogę doczekać się tego, co przygotował dla nas los, nieważne czy będzie to złe czy dobre. Jak długo będę przy tobie, tak nic mi nie będzie. Kocham cię całym moim sercem." Uśmiechnęła się, a ja ostrożnie otarłem łzy z jej policzków.<br />
<br />
Urzędnik zaczął mówić. "Czy ty, Marcelu Styles bierzesz Cami O'Donnell za żonę?"<br />
<br />
"Tak, biorę." Odpowiedziałem z dumą.<br />
<br />
"Czy ty, Cami O'Donnell bierzesz Marcela Stylesa za męża?"<br />
<br />
"Tak, biorę." Powiedziała z radością.<br />
<br />
"Możesz teraz pocałować pannę młodą."<br />
<br />
Pochyliłem się i pocałowałem Cami, miłość mojego życia.<br />
<br />
Całowałem moją żonę.<br />
<br />
Wszyscy wiwatowali kiedy odchodziliśmy od ołtarza w stronę białej limuzyny. Rzucali ryżem, a my śmialiśmy się gdy w nas trafiał. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, Cami złożyła pocałunek na moim policzku.<br />
<br />
"Cami Styles. Podoba mi się." Wyznała.<br />
<br />
"Pan i pani Styles brzmi cudownie."<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
Louis stoi na środku parkietu z mikrofonem w dłoni. Pomachał do mnie i się uśmiechnął.<br />
<br />
Jesteśmy teraz na przyjęciu weselnym. Sala jest pięknie wystrojona różnymi odcieniami fioletu i srebra. Łagodna muzyka rozbrzmiewa w tle. Siedzę obok Cami, trzymając ją za rękę.<br />
<br />
Louis oczyścił gardło i stuknął dwa razy w swój kieliszek. Wszyscy zwrócili się w jego stronę. "Cześć wszystkim, jestem Louis. Pewnie już to wiecie. Tak naprawdę to nie wiem jak zacząć, nie wiem nawet dlaczego to ja jestem drużbą. Ale... Poznałem Marcela w liceum, ale tak naprawdę nigdy nie rozmawialiśmy aż do mojego ukończenia szkoły. Od tamtej pory jesteśmy ze sobą blisko. Jest jednym z najlepszych przyjaciół o jakiego mógłbym prosić. Zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję i zawsze będzie. Będzie niesamowitym mężem i ojcem, pewnego dnia. On i Cami są najmilszymi i najlepszymi ludźmi jakich kiedykolwiek poznałem. Są dla siebie stworzeni. Po tym jak na siebie patrzą, widzimy jak bardzo się kochają. Są nierozłączni. Tylko na nich spójrzcie! Przez te wszystkie lata kiedy ich znam, nigdy nie zatracili tej miłości wobec siebie, nawet jeśli się kłócili. Chcę im życzyć najwspanialszego i najtrwalszego małżeństwa. Nie ważcie się stracić tej miłości, bo jest bezcenna. Zdarza się tylko raz w życiu. A teraz zobaczmy jak tańczą!"<br />
<br />
Niall zaczął grać na gitarze i wraz z Zaynem, Liamem i Louisem zaczęli śpiewać.<br />
<br />
<b>N// piosenka to Ingrid Michaelson - Can't Help Falling In Love</b><br />
<br />
Wstałem i wyciągnąłem rękę do Cami.<br />
<br />
"Czy mogę prosić o ten taniec?" Zapytałem, tak jak za dawnych czasów.<br />
<br />
"Oczywiście, że możesz." Odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.<br />
<br />
Trzymałem jej dłoń w swojej i szliśmy na parkiet. Oparła głowę na moim ramieniu i powoli kołysaliśmy się w rytm muzyki.<br />
<br />
"Nie robiliśmy tego od dłuższego czasu." wyszeptała.<br />
<br />
"Wiem. Ostatni raz był przed wyjazdem do koledżu."<br />
<br />
"Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam za tańczeniem z tobą."<br />
<br />
"Obiecałem, że nie był to nasz ostatni taniec, nawet jeśli pojawił się on trochę późno."<br />
<br />
"Nie obchodzi mnie jak późno czy jak wcześnie. Czekałabym nawet milion lat by móc znów z tobą zatańczyć."<br />
<br />
"<i>Tak jak rzeka wpływa pewnie do morza,<br />
tak kochanie dzieje się ze mną,<br />
niektóre rzeczy są stworzone dla siebie,<br />
więc weź mą dłoń, weź też całe moje życie,<br />
bo nie potrafię się powstrzymać od zakochiwania się w Tobie.</i>" śpiewałem wprost do jej ucha.<br />
<br />
Mogę wyraźnie czuć bicie jej serca tuż przy moim. Jej suknia plącze się między naszymi nogami, a jej oddech łaskocze moje ucho.<br />
<br />
"Nie mogę się doczekać spędzenia z tobą reszty mojego życia." wyszeptała.<br />
<br />
Zastanawiam się jak wszystko będzie wyglądało za kilka lat, czy będziemy mieli dzieci. Dwójka dzieci wydaje się odpowiednią liczbą. Nie jestem pewien czy jestem gotowy na bycie ojcem, ale wiem, że kiedy nastanie odpowiednia pora, będę starał się najlepiej jak mogę.<br />
<br />
Piosenka się skończyła, ledwo trwała wystarczająco długo. Wydawało się jakby minęło kilka sekund.<br />
<br />
Zdaje się, że tak właśnie wygląda miłość. Wszystko mija zdecydowanie za szybko, ale każdy moment jest wyjątkowy. To mix emocji tych dobrych i złych. Sprawia, że serce bije szybciej i brzuch wypełnia się motylami. Wciąż nie mogę w pełni opisać czym jest miłość i chyba nigdy nie będę w stanie. To jest coś, co czujesz w środku.<br />
<br />
Cami złapała moją rękę i wracaliśmy do stołu i uśmiechnęła się, gdy siadaliśmy.<br />
<br />
"Dzisiejszy dzień jest najlepszy w moim życiu." wyznała.<br />
<br />
Pocałowałem ją w policzek. "Nigdy nie byłem szczęśliwszy."<br />
<br />
Po kilku chwilach nadszedł czas na tort. Jest cudowny z białym lukrem i fioletowymi kwiatami. Trzymałem dłoń Cami w swojej gdy kroiliśmy razem tort. Wykroiliśmy mały kawałek i spróbowaliśmy go. Uzgodniliśmy, żeby nie ubrudzić sobie nim naszych twarzy. Cami nie chciała zniszczyć sukni. Co mi pasuje, bo ja nie chcę mieć ciasta na twarzy.<br />
<br />
Przez ramię spojrzałem na Nialla, rozmawiającego ze swoją dziewczyną Ellie. Dziewczyną, która w końcu nauczyła się kochać. Przedstawiłem im sobie nieco ponad rok temu i nieco później zaczęli się spotykać.<br />
<br />
Zayn i Perrie tańczą ze swoją córką. Liam i Louis śmieją się z czegoś przy stole z deserami.<br />
<br />
Wszyscy są szczęśliwi.<br />
<br />
Życie staje się lepsze i poznałem to na własnej skórze.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się do siebie, myśląc o tym jak daleko zaszedłem. Od chłopca, który ledwo się odzywał do mężczyzny, którym jestem teraz. Kto by pomyślał, że tak właśnie się stanie.<br />
<br />
Życie jest pięknym darem i już nigdy nie zamierzam być nieszczęśliwym z tego powodu.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
-----------------<br />
Kochanii, w końcu epilog. To już koniec :(<br />
Dziękuję tym co czytali i komentowali :* Zaczęły się wakacje, więc pomyślałam, żeby wypełnić te 4,5 miesiąca wolnego, jakimś nowym tłumaczeniem. Jeśli macie jakieś propozycje, to wysyłajcie w pytaniach na moim asku [ @kaasjaaa ]<br />
<br />
Love, Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-43355281186702552362014-05-09T12:11:00.002-07:002014-05-09T12:11:46.798-07:00ROZDZIAŁ 45.<b>OCZAMI MARCELA * 3 miesiące później *</b><br />
<br />
"Denerwujesz się?" Cami wyszeptała, kładąc głowę na moim ramieniu. Jesteśmy w moim studio, słuchamy nagrań, siedząc na kanapie. To ostatni raz kiedy będziemy mogli to zrobić.<br />
<br />
"Nie spałem od kilku dni." Wyznałem, uśmiechając się nieśmiało.<br />
<br />
"Ja też."<br />
<br />
Zamknęła oczy i wtuliła się bardziej. Mogę czuć jej oddech na mojej skórze i bicie jej serca.<br />
<br />
"Słyszę jak bije twoje serce." Powiedzieliśmy w tym samym czasie przez co się roześmialiśmy.<br />
<br />
Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut, pochłonięci myślami.<br />
<br />
Zastanawiam się, czy wciąż będziemy to robić w koledżu. Siedzieć w swoich ramionach w deszczowe dni i oglądać filmy wciąż będąc w piżamach. Albo czy będziemy się razem uczyć do ważnych egzaminów. Może będziemy spacerować po pokrytym śniegiem kampusie, podziwiając przyrodę. Jest tak wiele rzeczy, które moglibyśmy robić razem.<br />
<br />
"Marcel?" wyszeptała Cami.<br />
<br />
"Taa?"<br />
<br />
"Mogłabym tu zostać z tobą już na zawsze."<br />
<br />
"Jak długo będę z tobą, tak mogę być wszędzie."<br />
<br />
Drzwi gwałtownie się otworzyły, wpuszczając do pomieszczenia stróżkę światła.<br />
<br />
"Jesteście gotowi?" zapytała mama.<br />
<br />
Wstałem i wzruszyłem ramionami. "chyba tak."<br />
<br />
Będę tęsknił za tym miejscem. Będę tęsknił za przypadkowym szarpaniem strun i uderzaniem w klawisze fortepianu aż w końcu bym wpadł na nową piosenkę. Będę tęsknił za słuchaniem starych nagrań, przywracających wspomnienia. Będę tęsknił za tańczeniem z Cami w tym pokoju.<br />
<br />
"Czekaj, jest jeszcze jedno co musimy zrobić. Wyjdziemy za minutę." Poinformowałem mamę.<br />
<br />
Cami spojrzała na mnie zmieszana. "Co musimy zrobić?"<br />
<br />
"Czy mogę prosić do tańca?" zapytałem z uśmiechem.<br />
<br />
"Oczywiście, że możesz." odpowiedziała, chwytając mnie za rękę.<br />
<br />
Pamiętam kiedy zatańczyliśmy tutaj pierwszy raz.<br />
<br />
<i>"Kocham tę piosenkę." Cami wyznała ściszonym głosem.</i><br />
<br />
<i>"W takim razie zatańczmy." </i><br />
<br />
<i>"Marcel, ty nienawidzisz tańczyć." dodała wybuchając śmiechem.</i><br />
<br />
<i>"Nie, jeśli tańczę z tobą. Czy mogę prosić o ten taniec?" Powiedziałem, wyciągając do niej dłoń.</i><br />
<br />
<i>"Ależ proszę bardzo."</i><br />
<br />
<i>"To nie jest mała głupia chwila<br />
To nie jest burza, przed ciszą<br />
To jest głęboki i umierający oddech<br />
Tej miłości nad którą pracowaliśmy." śpiewałem szeptem wprost do jej ucha.</i><br />
<br />
<i>"</i><i>Nie wydaje mi się, bym mogła trzymać cię tak jak chciałam<br />
Bym mogła poczuć cię w swoich ramionach<br />
Nikt nie przyjdzie cię uratować<br />
Podnieśliśmy zbyt wiele fałszywych alarmów." dodała, przyłączając się do śpiewania.</i><br />
<br />
<i>"Spadamy na dno</i><br />
<i>Ty też to widzisz</i><br />
<i>Spadamy na dno</i><br />
<i>I wiesz, że jesteśmy skazani na przegraną</i><br />
<i>Moja droga, </i><br />
<i>Powoli tańczymy w płonącym pokoju."</i><br />
<br />
<i>Obróciłem ją i zamknąłem w swoich ramionach. Kołysaliśmy się w przód i w tył gdy podniosła głowę i posłała mi uśmiech.</i><br />
<br />
<i>Nachyliłem się i złożyłem pocałunek na jej ustach, wciąż mocno tuląc do siebie.</i><br />
<br />
<i>"Kocham cię."</i><br />
<br />
Jest dokładnie tak jak za pierwszym razem. Gdy mam ją przy sobie, czas zdaje się zatrzymywać. Nie chcę nigdy wyjeżdżać.<br />
<br />
"Kocham cię." wyznała. "Dziękuję za ostatni taniec tutaj."<br />
<br />
"Wcale nie musi być ostatni."<br />
<br />
"Obiecujesz?"<br />
<br />
"Nigdy nie złamałbym obietnicy."<br />
<br />
Po raz ostatni zgasiłem światło, trzymając klucz mocno w swoich dłoniach.<br />
<br />
Wyszliśmy na zewnątrz do naszych czekających rodzin. Jest słoneczny dzień, w połowie sierpnia. Dla każdego innego człowieka, jest to zwykły letni dzień, ale dla nas jest to ostatni dzień kiedy tu jesteśmy aż do świąt Bożego Narodzenia.<br />
<br />
Podszedłem do Gemmy i przytuliłem ją. Powstrzymywała łzy.<br />
<br />
"Bądź dla siebie dobry, okej? Jeśli będziesz czegoś potrzebował, dzwoń do mnie." mówiła, gdy trwaliśmy w uścisku.<br />
<br />
"Nic mi nie będzie, obiecuję." zapewniłem. "Już wszystko ze mną w porządku. Będzie dobrze."<br />
<br />
Przytuliła mnie z całych sił jeszcze jeden raz. "Będę za tobą tęsknić. Dzwoń do mnie jak tylko będziesz mógł."<br />
<br />
Przytaknąłem i podszedłem do Sama.<br />
<br />
Sporo wyrósł w te wakacje. Dorasta w tej chwili. Ma krótsze włosy i jest bardziej opalony. Jest prawie tak wysoki jak ja.<br />
<br />
Cami go przytula i czochra jego włosy. "Nie rób niczego głupiego pod moją nieobecność."<br />
<br />
Poprawił fryzurę i uśmiechnął się. "Postaram się."<br />
<br />
"Marcel ma ci coś do powiedzenia." powiedziała, popychając mnie w jego stronę.<br />
<br />
"Więc... Wiem, że zawsze chciałeś grać na perkusji." Zacząłem.<br />
<br />
Przytaknął.<br />
<br />
"Pomyślałem, że może pozwolę ci korzystać z mojej, kiedy mnie nie będzie..." Zaproponowałem.<br />
<br />
"Co?" Zapytał podekscytowany.<br />
<br />
"Tutaj masz klucz do mojego studia. Możesz grać na jakim tylko chcesz instrumencie, kiedy chcesz. Ufam ci, Sam. Nikt inny nie ma tam wstępu. Żadnych imprez, nic. Jeśli się zakochasz, może zabierzesz tam dziewczynę, ale nie rób nic, czego później będziesz żałował. Jasne?"<br />
<br />
"Marcel, nie mogę wziąć tych kluczy. To twoje studio."<br />
<br />
"Teraz jest nasze." Poprawiłem go.<br />
<br />
Przytulił mnie początkowo niepewnie, po czym się rozluźnił. "Dzięki. Kiedy wrócisz, będę zawodowcem, obiecuję. Bardzo ci dziękuję."<br />
<br />
"Baw się dobrze, okej?"<br />
<br />
"Będę."<br />
<br />
Niall, Liam, Louis i Zayn podjechali szybko z piskiem opon.<br />
<br />
"Spóźniliśmy się?!" Krzyknął Louis przez szybę.<br />
<br />
"Uspokój się. Przecież Cami i Marcel stoją przed tobą." Powiedział Zayn.<br />
<br />
Roześmiałem się. "Cześć wam."<br />
<br />
Wszyscy wybiegli z samochodu i zamknęli mnie i Cami w grupowym uścisku.<br />
<br />
"Chłopaki, kocham was wszystkich, ale nie mogę oddychać." Wymamrotała po chwili Cami.<br />
<br />
Oddalili się lekko, dając nam nieco przestrzeni.<br />
<br />
Niall powoli do mnie podszedł. "Będę za tobą tęsknił, kolego. Lepiej żebyś tutaj wrócił i zobaczył nasz casting do X-Factor." <br />
<br />
"Nie mógłbym tego przegapić. Jestem pewien, że się dostaniecie."<br />
<br />
"Wciąż myślę, że powinieneś dołączyć do zespołu, co za strata." Niall dodał w żartach. Wiem, że chce, żebym był z nimi w zespole, ale ja tego nie chcę.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami. "Byłoby fajnie, co nie?"<br />
<br />
Następnie podszedł do mnie Louis. "Postaraj się mi coś przywieźć. Mój rozmiar to M. Och, i bądź sobą, poznawaj nowych ludzi. Jesteś całkiem spoko, muszę przyznać." Powiedział mi, uśmiechając się. "Nie bój się."<br />
<br />
"Będę za wami tęsknił, chłopaki." wyznałem.<br />
<br />
Zaśmiałem się i pożegnałem się z innymi.<br />
<br />
Upewniłem się, że wszystkie nasze bagaże są w samochodzie i wskoczyłem do środka. Siedziałem z tyłu razem z Cami i machaliśmy do naszych rodzin i przyjaciół.<br />
<br />
Ostatni raz popatrzyłem na miejsce, które nazywam domem zanim odjechaliśmy na lotnisko. Sylwetki wszystkich stawały się coraz mniejsze, a po chwili już w ogóle ich nie widziałem.<br />
<br />
Nerwowo czekałem na ten moment przez całe lato. Teraz, kiedy w końcu nadszedł, wydaje mi się jakby było to nieprawdziwe. Motyle w moim brzuchu przemieszczają się szybko, a moje serce bije szybciej niż normalnie. Tak bardzo się denerwuję, ale jestem też podekscytowany.<br />
<br />
Jest to początek nowego życia. Mogę robić co tylko chcę, dokonywać wyborów.<br />
<br />
"Będę tęsknić za wszystkimi." Wyszeptała Cami patrząc na mnie smutnym wzrokiem.<br />
<br />
Ścisnąłem jej dłoń. "Wrócimy tu, zanim się zorientujesz."<br />
<br />
"Nie mogę uwierzyć, że lecisz do Ameryki. Moje dziecko." mama powiedziała pod nosem, prowadząc samochód. Obok niej siedziała mama Cami, robiąc zdjęcia, bo chce udokumentować cały dzień.<br />
<br />
Wyjrzałem przez szybę, myśląc o tym jak wiele przytrafiło mi się tego roku. W ciągu ostatnich kilku miesięcy moje życie zmieniło się diametralnie, na lepsze. Zawarłem przyjaźnie na całe życie i jestem z miłością mojego życia. Moją pierwszą miłością. Ona jest teraz częścią mojej rodziny. Czuję, jakbym znał ją od zawsze.<br />
<br />
I nie mogę się doczekać tego, co przygotował dla nas koledż.<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
"Pasażerowie lotu 192 proszeni na pokład."<br />
<br />
Wstałem powoli i złapałem Cami za rękę.<br />
<br />
"Gotowa?" Spytałem.<br />
<br />
Uśmiechnęła się. "Bardziej już nie będę."<br />
<br />
Moja mama uściskała mnie z całej siły i pocałowała w czoło. "Zadzwoń jak tylko wylądujesz, dobrze? Próbuj pisać lub dzwonić kiedy tylko będziesz mógł. Tak bardzo będę za tobą tęsknić." Oczy jej zaszły łzami, które lada chwila wypłynął.<br />
<br />
"Mamo, nie płacz. Proszę cię, bo zaraz i ja zacznę." Przyznałem z uśmiechem.<br />
<br />
"Marcel." Przytuliła mnie mocno po raz ostatni zanim wypuściła ze swoich ramion.<br />
<br />
"Kocham cię." powiedziałem, odchodząc.<br />
<br />
"Też cię kocham." Odpowiedziała, posyłając buziaka. Otarła pojedynczą łzę.<br />
<br />
Cami też się rozkleiła, płacze cicho, podchodząc do stewardessy.<br />
<br />
"Cami, proszę. Tylko nie ty. Wszystko będzie dobrze." Szeptałem, kreśląc okręgi na jej plecach.<br />
<br />
"Wiem... Martwię się o nich. teraz została tylko moja mama i Sam... I nie będzie nas przez tak długi okres czasu. Nigdy nie byłam bez nich tak długo."<br />
<br />
Pocałowałem ją w czoło i uniosłem policzek. "Obiecuję, że nic im się nie stanie. Tobie z resztą też."<br />
<br />
Pociągnęła nosem i przytaknęła. Spojrzała przez ramię i ostatni raz pomachała do swojej mamy.<br />
<br />
"Żałuję, że nie ma tu mojego tata." Przyznała cicho.<br />
<br />
"Jestem pewien, że zawsze jest z tobą i jest z ciebie bardzo dumny."<br />
<br />
Uśmiechnęła się lekko i podała bilet stewardessie.<br />
<br />
Stawialiśmy pierwsze kroki na długim korytarzu prowadzącego do samolotu.<br />
<br />
Zdaje się, że jest to pożegnanie.<br />
<br />
Nie ma już odwrotu.<br />
<br />
Daliśmy radę.<br />
<br />
<i>Ja</i> dałem radę.<br />
<br />
<br />
------------------------------------<br />
Hej kochani <3<br />
Wiem, że dawno nic nie dodałam, ale te matury mnie po prostu wykończyły.... :( W przyszłym tygodniu mam ostatnie egzaminy i około środy postaram sie dodać epilog.<br />
<br />
Love youuuu ♥ Kasja. Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-80820179326612639372014-04-22T11:50:00.001-07:002014-04-22T11:50:18.969-07:00Rozdział 44.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
"Dobry wieczór, nazywam się Marcel. Nie, to nie brzmi dobrze. Witajcie, jestem Marcel. Nie, tak jeszcze gorzej. Cześć, jestem Marcel. Tak, o wiele lepiej." Mówiłem do swojego lustrzanego odbicia. Wziąłem głęboki oddech i zawiązałem krawat. "Jesteś mądry. Będzie dobrze, dasz radę." Powtarzałem sobie.<br />
<br />
Dziś jest ten dzień.<br />
<br />
Już czas.<br />
<br />
W końcu kończę szkołę.<br />
<br />
Tak długo czekałem na ten dzień, aż w końcu nadszedł. Wydaje się to niemożliwe.<br />
<br />
Mama weszła do pokoju i poprawiła mi włosy. "Moje dziecko kończy szkołę."<br />
<br />
"Jeszcze nawet nie jesteśmy w szkole, a ty już prawie płaczesz." Powiedziałem, przytulając ją.<br />
<br />
"Kocham cię." Powiedziała z głową schowaną w moim ramieniu. "Jestem z ciebie taka dumna."<br />
<br />
"Też cię kocham, mamo."<br />
<br />
Otarła łzy, "Idę przygotować aparat. Zejdź na dół, kiedy będziesz gotowy."<br />
<br />
Powoli rozejrzałem się po swoim pokoju. Przesunąłem palcami po starej mapie przyczepionej na ścianie. Spojrzałem na moje niebieskie łóżko i sięgnąłem do góry, by dotknąć jednej z gwiazd przyklejonej do sufitu.<br />
<br />
Wszystko jest tu takie same jak było.<br />
<br />
Pomimo tego, że wszystko inne się zmienia.<br />
<br />
Zgasiłem światło i po raz ostatni spojrzałem w ciemność zanim zamknąłem za sobą drzwi.<br />
<br />
Cami jest na dole, wygląda przepięknie. Ma pofalowane włosy i jest ubrana w lekką, niebieską sukienkę.<br />
<br />
"To już dzisiejsza noc." Powiedziała z uśmiechem. "Zdenerwowany?"<br />
<br />
"Ja? Zdenerwowany? Mówiąc na oczach całej szkoły? Pff, oczywiście, że nie." Zażartowałem. "Oczywiście, że jestem!" Dodałem z grymasem.<br />
<br />
"Dasz radę." Zapewniła, poprawiając mi krawat. "Wyglądasz nieźle."<br />
<br />
Pocałowałem ją delikatnie. "A ty wyglądasz pięknie."<br />
<br />
Ścisnęła moją rękę. "Gotowy?"<br />
<br />
Westchnąłem i starałem się powstrzymać motyl w brzuchu. "Tak mi się wydaje..."<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
"A teraz mowę wygłosi, Marcel Styles."<br />
<br />
Wytarłem dłonie o kolana i wstałem niepewnie. Zjada mnie stres.<br />
<br />
<i>Dasz radę, Marcel. </i><br />
<br />
Powoli wszedłem na scenę i odpowiednio ustawiłem mikrofon. "Cześć wszystkim, jestem Marcel." Czuję, że nie mogę oddychać. "Wielu z was zna mnie jako Marsa lub kujona z końca klasy." Kilka osób się zaśmiało. "A większość z was zapewne mnie nie zna. Ale dziś jest ten dzień, który wszyscy czekaliśmy. Ukończenie szkoły. Po tym dniu, nie będziemy już licealistami. Możemy już się nigdy więcej nie zobaczyć."<br />
<br />
"Od lat marzyłem o tym dniu. Nie mogłem się tego doczekać." serce zaczęło mi szybciej bić. "Jedni chcą ukończyć szkołę, by móc w spokoju siedzieć w domu, a inni chcą imprezować. Większość z nas pójdzie do koledżu. A ja chciałem się stąd po prostu wydostać."<br />
<br />
"Nie będę udawał, że 4 lata liceum były najlepsze w moim życiu, bo tak nie było. Ukrywałem tak wiele rzeczy... A teraz nadszedł czas, żebyście wszyscy poznali prawdziwego mnie. Mnie, Marcela. Nie kujona z końca klasy. Przez większość swojego życia byłem dręczony, nękany. Większość czasu spędzałem samotnie, słuchając muzyki i pisząc piosenki. Robiłem sobie tatuaże by pozbyć się wewnętrznego bólu..." Podciągnąłem rękaw, by pokazać moją rękę. Ludzie zaczęli szeptać między sobą. "Mówi się, że w liceum jest lepiej. Ale zaczynało być lepiej dopiero kilka miesięcy temu... Codziennie byłem wytykany palcami. Nauczyciele, uczniowie, nikt nie zrobił nic by mi pomóc. Nie jestem w tym jedyny. Takie sytuacje zdarzają się wszędzie. I każdego dnia zastanawiałem się czy się zabić czy nie, tylko dlatego, że byłem źle traktowany przez innych. Próbowałem jednego dnia, popełnić.." Większość osób zakryła usta ręką, w szoku. "I zdecydowałem, że nie pozwolę, by inni mnie złamali. I była to najlepsza decyzja w moim życiu."<br />
<br />
"Teraz stoję przed wami, wszystkimi, nareszcie kończąc szkołę i wygłaszając końcową mowę. Wszyscy daliśmy radę. Zrobiliśmy to.Daliśmy radę.Niektórzy mieli ciężej od innych. I nie uważam, że moja sytuacja była najgorsza, chcę jedynie uświadomić was, że takie rzeczy się zdarzają. Szkoła nie zawsze jest przyjaznym i bezpiecznym miejscem dla ludzi... Nie chcę zmieniać tego w smutną historię i nie chcę, żebyście się nade mną litowali, czuję się świetnie. Ale najważniejsze, chcę podziękować ludziom, którzy mnie uratowali." Spojrzałem na Cami i posłałem jej uśmiech. Niall uniósł kciuk do góry. Widzę również Nialla, Louisa i Zayna na trybunach. " Zdobyłem w tym roku pięciu najlepszych przyjaciół, chcę przez to powiedzieć, żebyście się nie poddawali. Zawsze jest światełko na końcu tunelu i możecie przez to przejść. Mam nadzieję, że zainspirowało was to do milszego traktowania innych ludzi, nawet jeśli chodzi o powiedzenia zwykłego komplementu. Może to zmienić czyjeś życie. Wiem, że niektórych z was to nie obchodzi i nigdy nie będzie obchodziło. Ale najpierw dobrze pomyślcie zanim coś zrobicie lub powiecie. Dziękuję za uwagę."<br />
<br />
Powoli zszedłem ze sceny, ręce mi się trzęsą a nogi stają się coraz słabsze. Ledwo co czuję swoje ciało.<br />
<br />
Każdy mnie w ciszy obserwuje.<br />
<br />
Jedna osoba wstała i zaczęła bić brawo.<br />
<br />
A za nią kolejna i kolejna.<br />
<br />
Wkrótce już wszyscy klaszczą.<br />
<br />
Wtedy spojrzałem na ich twarze.<br />
<br />
Szok, zmieszanie, nawet łzy.<br />
<br />
"Brawo, Marcel!" Ktoś krzyknął.<br />
<br />
Dyrektorka podeszła do mikrofonu i poprosiła o ciszę. Otarła łzy z policzków. "Dziękuję, Marcel. Teraz uh... ee.. Przejdźmy do świadectw. Josh Allen, Ally Anderson... "<br />
<br />
Zszokowany czekałem na swoje świadectwo.<br />
<br />
Co się tak właściwie stało przed chwilą?<br />
<br />
Wszystko działo się tak szybko. Nawet nie pamiętam tego, co mówiłem. To wszystko wydaje się nieprawdziwe. Chyba śnię. <br />
<br />
"Niall Horan..."<br />
<br />
Niall przeszedł obok mnie i poklepał po ramieniu. "Dobra robota, kolego. Poradziłeś sobie."<br />
<br />
"Cami O'Donnell..."<br />
<br />
"Marcel Styles."<br />
<br />
Normalnie, czeka się do odczytania całej listy, ale wszyscy znów zaczęli bić mi brawo.<br />
<br />
Naprawdę wywarłem na nich takie wrażenie?<br />
<br />
Nie mogłem tego zrobić, mogłem?<br />
<br />
Usiadłem i czekałem na odczytanie listy do końca.<br />
<br />
"Gratuluje wszystkim. Ukończyliście szkołę." Potwierdziła dyrektorka.<br />
<br />
Wszyscy wyrzuciliśmy w górę nasze birety (czapki). Za chwile setki ich opadły na ziemię.<br />
<br />
To jakby nowy początek.<br />
<br />
Nasze dorosłe życie zaczyna się właśnie teraz.<br />
<br />
Możemy obrać ścieżkę życia jaką tylko chcemy.<br />
<br />
Cami przecisnęła się przez tłum i podeszła do mnie. Otuliłem ją ramionami i przytuliłem mocno. Spojrzała na mnie i pocałowaliśmy się.<br />
<br />
Odsunęła się na moment i uśmiechnęła. "Zrobiłeś to. Byłeś świetny!"<br />
<br />
"Wciąż się trzęsę!" Wyznałem, śmiejąc się.<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
Stoję z Niallem i Cami, kiedy podszedł do nas Ethan.<br />
<br />
"Cześć, uh, ee, Marcel, mogę z tobą porozmawiać?" zaczął nieśmiało.<br />
<br />
Popatrzyłem na Cami i skinęła głową.<br />
<br />
"Ee, jasne." odpowiedziałem.<br />
<br />
Przeliśmy do mniej zatłoczonego miejsca i Ethan opuścił wzrok na ziemię.<br />
<br />
Po jakimś czasie w końcu spojrzał mi w oczy i zaczął mówić. "Słuchaj, ee, ja nie wiedziałem o tym wszystkim. Myślałem... Nie wiem co myślałem. Nie wiem dlaczego uważałem, że robienie ci tych wszystkich rzeczy było w porządku. I, uhh, ja.. ja tylko..." Wziął głęboki oddech. "Przepraszam. Przepraszam cię, Marcel." Odchylił na moment głowę do tyłu spoglądając na sufit po czym zrobił coś, czego się nie spodziewałem.<br />
<br />
Mocno mnie przytulił.<br />
<br />
"Przepraszam." Wymamrotał. "Przepraszam, że dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to co robiłem, było złe."<br />
<br />
W tamtej chwili zobaczyłem Ethana, którego znałem. Chłopaka, który był moim najlepszym przyjacielem.<br />
<br />
Widziałem niewinność na jego twarzy.Widać, że jest przygnębiony i wstydzi się tego co robił.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się i też go przytuliłem. "Dziękuję."<br />
<br />
Spojrzał na mnie, naprawdę spojrzał pierwszy raz od wielu lat. "Naprawdę cie przepraszam."<br />
<br />
Odwrócił się, by odejść, ale go zatrzymałem. "Ethan. Bądź dobry dla siebie i dla innych, dobrze? I nie myśl za dużo o mnie, bo ze mną wszystko w porządku."<br />
<br />
Pokiwał głową. "Marcel, myślę że już do końca życia będę żałował tego co ci zrobiłem."<br />
<br />
"Nic mi nie będzie. Już po wszystkim, przetrwałem."<br />
<br />
"Przepraszam."Powiedział po czym zaczął odchodzić. Odwrócił się ostatni raz. "Dokonasz czegoś niesamowitego, Marcel. Nie zmieniaj się tak jak ja to zrobiłem."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------<br />
Ryczę. Tak bardzo :( Przetłumaczyłam właśnie rozdział z zakończeniem w szkoły, a sama mam zakończenie w ten piątek :( Tak bardzo szybko to wszystko minęło i nie chcę się rozstawać z tymi ludźmi, czas za szybko mija... Myślałam, że inni tylko żartowali, gdy mówili, że liceum przeleci przed oczami w mgnieniu oka, ale niestety mieli rację... To oficjalne. Mam depresję, idę płakać :|<br />
<br />
+Kocham was, został jeden rozdział do końca i epilog.<br />
<br />
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Kasja ♥ </span></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-76260470307190422922014-04-20T16:46:00.003-07:002014-04-20T16:46:57.982-07:00Rozdział 43.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Nalałem mleka do kawy i patrzyłem jak kolory się mieszały aż przybrała jasno brązowy kolor. Podszedłem do Cami i usiadłem obok niej. Trzyma w dłoniach kubek z gorącą czekoladą i wtuliła się do mnie.<br />
<br />
"Berklee." wyszeptała zanim wzięła kolejny łyk z kubka. "Możesz w to uwierzyć?"<br />
<br />
Potrząsnąłem głową. "Myślałem, że następne kilka lat spędzę bez ciebie. Ale będziemy tak blisko."<br />
<br />
"Możemy się razem uczyć, widywać się codziennie. Możemy poznać nowych znajomych i może chodzić na imprezy." Wymieniała, szturchając mnie w żebra.<br />
<br />
"Imprezy? Ja? Nie." powiedziałem w żartach.<br />
<br />
"Może wyjdzie z ciebie ten wewnętrzny bad boy?"<br />
<br />
"Jestem pewien, że tatuaże są najgroźniejszym co ze mnie wyjdzie."<br />
<br />
Roześmiała się. "Pewnie masz rację... Myślałeś kiedyś, że właśnie tak wyglądać będzie twoje życie? Że pójdziesz na Harvard? Ja zawsze myślałam, że zostanę nauczycielką... Ale teraz, zostaję terapeutą muzycznym. Dziwne jak bardzo wszystko się zmienia..."<br />
<br />
"Tak jakby zawsze miałem zaplanowaną przyszłość... Biznes jest w rodzinie więc zostało to dla mnie wybrane, tak sądzę... Chcę zostać pisarzem. Może kiedyś napiszę jakąś książkę."<br />
<br />
"Myślę, że będziesz świetnym pisarzem. Mógłbyś pisać o swoich doświadczeniach i pomóc nastolatkom..."<br />
<br />
Siedziałem przez chwilę cicho, myśląc o tym. "Tak uważasz?"<br />
<br />
Przytaknęła. "Byłby to numer jeden wśród bestsellerów." Dodała z uśmiechem.<br />
<br />
"Szczerze w to wątpię."<br />
<br />
"Jeśli nie napiszesz książki, będzie to jedna rzecz, której zawsze będziesz żałował."<br />
<br />
Może napiszę tę książkę. Może podzielę się moją historią z innymi nastolatkami i pomogę im uporać się z problemami.<br />
<br />
A może pozostawię to tylko w wyobraźni.<br />
<br />
Kiedy deszcz przestał padać i skończyliśmy nasze napoje, pojechaliśmy do domu Cami. Mamy zamiar powiedzieć jej mamie o Berklee.<br />
<br />
Spojrzała na mnie gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe. "Nie mów nic mamie. Będę udawać smutną, ty też powinieneś."<br />
<br />
Przytaknąłem i zaparkowałem samochód.<br />
<br />
"Czy wyglądam na smutną?" spytała zmieniając wyraz twarzy.<br />
<br />
Podniosłem kciuk do góry i złapałem za rękę gdy szliśmy do drzwi. Oparła głowę na moim ramieniu, by dodać dramatyczny efekt.<br />
<br />
Powoli nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi. Mama Cami jest w kuchni, słychać jak myje naczynia.<br />
<br />
"Usiądźmy na kanapie." Wyszeptała do mnie Cami.<br />
<br />
Poprowadziłem nas do kanapy i usiadłem. Cami wtuliła głowę w moją szyję, a ja pocieszająco kreśliłem kółka na jej dłoni.<br />
<br />
Pani O'Donnell zeszła na dół.<br />
<br />
"Cześć, Marcel!" Powiedziała wesoło. Zauważyła Cami i wyszeptała, "Czy wszystko w porządku?"<br />
<br />
Usiadła naprzeciw nas i zmarszczyła brwi.<br />
<br />
"Mamo, dowiedziałam się o Berklee..."<br />
<br />
"Naprawdę?"<br />
<br />
Cami powoli przytaknęła.<br />
<br />
"Chcesz, żebym jej powiedział?" Wtrąciłem, próbując ukryć uśmiech.<br />
<br />
"Mamo, ja... ja... dostałam pełne stypendium do Berklee!!!" wykrzyknęła w końcu.<br />
<br />
"Dostałaś?!"<br />
<br />
Cami pokiwała szybko głową, "Dlaczego nie powiedziałaś mi, że The Fray brało w tym udział?!"<br />
<br />
"Nie chciałam, żebyś robiła sobie nadzieje, jeśli nic by z tego nie wyszło. Cami, to fantastyczne!"<br />
<br />
"Wiem! Nie mogę w to uwierzyć! I będziemy z Marcelem tylko 10 minut od siebie."<br />
<br />
Mama wzięła ją w ramiona i tuliła mocno.<br />
<br />
"Jestem z ciebie taka dumna, kochana"<br />
<br />
"Dziękuję, mamo." Powiedziała Cami w ramię matki.<br />
<br />
Sam zszedł na dół i usiadł koło mnie.<br />
<br />
"O co chodzi?" spytał.<br />
<br />
"Cami dostała się na Berklee."<br />
<br />
"A, wiem o tym."<br />
<br />
"Serio?"<br />
<br />
"Tak, ale nie mów jej o tym. Mama powiedziała mi, że ktoś próbował wcisnąć ją na listę. Wiedziałem, że się dostanie, ma talent. Ale nie mów jej, że to powiedziałem." wyszeptał.<br />
<br />
"Nie powiem..."<br />
<br />
Rozmawiałem z Samem jedynie kilka razy. Stara się udawać cwaniaczka i twardziela, ale w rzeczywistości jest słodkim dzieciakiem. Widywałem go w szkole, rozmawiającego z nieśmiałymi dziaciakami, albo próbując kogoś rozśmieszyć. Jest zupełnie jak jego siostra.<br />
<br />
"Słyszałem, że oświadczyłeś się mojej siostrze?" Zaczął.<br />
<br />
"Nie oświadczyłem się, to tylko pierścionek obietnicy." wyjaśniłem.<br />
<br />
"Cóż, w takim razie oświadcz się jej za kilka lat. Nie chcę jej widzieć z nikim innym. Lubię cię, Marcel. Jesteś całkiem spoko."<br />
<br />
"Dzięki, Sam, też nie jesteś taki zły."<br />
<br />
"Hej, jestem fantastyczny. Ale słuchaj, jeśli złamiesz jej serce, znajdę cię wszędzie. Ona cię kocha."<br />
<br />
"Też ją kocham. Nie masz się o co martwić. Myślę, że się nie rozstaniemy."<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
<i>Kochana Cami,</i><br />
<i><br /></i>
<i>Kocham cię dzisiaj, będę cię kochał jutro, będę cię kochał do skończenia świata.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Dziś jest 20 maja, 4 dni do ukończenia szkoły. Mamy po 18 lat.</i><br />
<br />
<i>Jeśli kiedykolwiek to przeczytasz, mam nadzieję, że masz uśmiech na twarzy. Mam nadzieję, że nie czytasz tego ze smutkiem.</i><br />
<br />
<i>I mam nadzieję, że wciąż jesteśmy razem.</i><br />
<br />
<i>Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś powodem, dla którego się uśmiecham. Dzięki Tobie jestem szczęśliwy.</i><br />
<br />
<i>Pamiętasz, kiedy złapała nas ulewa? To było kilka dni po tym jak się poznaliśmy. Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale gdybyś wtedy mnie nie zabrała z księgarni to bym się zabił. Ale dzięki tobie tego nie zrobiłem. Czekałem nieco dłużej.</i><br />
<br />
<i>I spójrz gdzie mnie to zaprowadziło :)</i><br />
<br />
<i>I nasz pierwszy pocałunek, to było takie niezręczne, a jednocześnie niesamowite. Nigdy nie czułem takich motyli w brzuchu. Łaskotały, ale w dobry sposób. Później, za każdym razem gdy o tobie myślałem, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Chciałem przebywać z tobą całymi dniami, dzień w dzień. Nie chciałem być bez ciebie.</i><br />
<br />
<i> I wciąż nie chcę.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Więc kiedy to czytasz, być może po 20 latach. Możemy być starzy i pomarszczeni albo młodymi dorosłymi.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Ale nie ważne ile lat minęło, mam nadzieję, że wciąż się kochamy.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Kocham Cię, Cam.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Twój na zawsze,</i><br />
<i><br /></i>
<i>Marcel.</i><br />
<i><br /></i>
Złożyłem kawałek papieru i wsadziłem do białej koperty. Włożyłem do pudełka po butach i czekałem, aż Cami skończy pisać swój list.<br />
<br />
Jesteśmy nad jeziorem, siedzimy na pomoście. Cami naprzeciwko mnie, szybko pisze słowa na papierze.<br />
<br />
Ciekawe o czym pisze.<br />
<br />
Gdy skończyła, wypełniliśmy pudełko zdjęciami i różne drobiazgi. Ja włożyłem kamień z jeziora, a ona pomięty bilet z koncertu The Fray. Piosenka, którą napisałem. Gitarowa kostka. Jedna z moich kaset. Wróżba z ciasteczka, kiedy poszliśmy na chińszczyznę.<br />
<br />
Zakleiliśmy pudełko i wykopaliśmy dół w ziemi. Wybraliśmy jezioro, bo to nasze specjalne miejsce. Za kilka lat wrócimy tutaj i wykopiemy to pudło. Powrócą nam wspomnienia, niektóre może już zapomniane, a niektóre wciąż idealnie zapamiętane.<br />
<br />
<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
<i>Kochany Marcelu</i><br />
<br />
<i>Cześć, tu Cami. Jest 20 maja.</i><br />
<br />
<i>Nigdy nie byłam dobra w pisaniu listów. To ty zawsze byłeś pisarzem. Przepraszam, jeśli ten list jest okropny, ale może będzie to najlepsze co przeczytałeś.</i><br />
<br />
<i>Pamiętam dzień w którym cię poznałam. Byłeś popychany na korytarzu i spadły ci okulary. Wydawałeś się taki przerażony.</i><br />
<br />
<i>Pytałam o ciebie. Nie znałam twojego imienia, ale wydawało się, że wszyscy cię znali. Mówili o tobie "mądrala" albo "Mars". Nie powiedzieli mi nic poza tym.</i><br />
<br />
<i>Podjęłam decyzję, że muszę i chcę się o tobie dowiedzieć czegoś więcej.</i><br />
<br />
<i>Cieszę się, że podjęłam taką decyzję. Jesteś najmilszą, najmądrzejszą osobą jaką poznałam. Nie sądziłam, że poznam kiedyś osobę, która będzie szczerze miła i uprzejma dla wszystkich, ale ty właśnie tego dowiodłeś.</i><br />
<br />
<i>Zawsze mnie to zadziwiało, że pomimo tego jak bardzo byłeś poniżany, wciąż pozostawałeś dla wszystkich miły. Ani razu nie byłeś złośliwy.</i><br />
<br />
<i>Uczyniłeś mnie lepszym człowiekiem. Mówi się, że istnieje ktoś, kto odkrywa w tobie to, bo najlepsze. Cóż, Ty jesteś dla mnie tą osobą. To Ty mnie inspirujesz i uszczęśliwiasz.</i><br />
<br />
<i>Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła...</i><br />
<br />
<i>Więc, wydaje mi się, że chcę powiedzieć, że jesteś niesamowity. Dobre podsumowanie. Jesteś moją gwiazdą, Kocham Cię. </i><br />
<br />
<i>Na zawsze i na wieki.</i><br />
<br />
<i>Cami.</i><br />
<br />
Zakleiłam kopertę i włożyłam do pudełka.<br />
<i> </i><br />
Kiedy zakopywaliśmy je w ziemi, czułam jakby nasze wspomnienia, były bezpiecznie zachowane. Kiedy wrócimy, będzie to jak powrót do przeszłości. Gdybym mogła, zatrzymałabym się w tej chwili na zawsze. Po prostu siedzieć tu z Marcelem całą wieczność, aż się zestarzejemy.<br />
<br />
Jak długo będę z Marcelem, tak będę szczęśliwa.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------------<br />
Hejooo, wesołych świąt! ♥<br />
Zostały nam dwa rozdziały do końca :( chlip chlip. Rozważam tłumaczenie kolejnego ff, ale jeszcze muszę to dobrze przemyśleć ;) Jakieś pomysły/propozycje? :><br />
<br />
Love, Kasja <3Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-12683185871454802742014-04-07T13:23:00.001-07:002014-04-07T13:23:32.965-07:00Rozdział 42.<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
Obudziłam się słysząc deszcz za oknem. Spojrzałam na zegarek, 9:00.<br />
<br />
Po wczorajszej nocy mam wrażenie, że unoszę się nad ziemią. Wszystko było idealne, żadnej skazy. Sięgnęłam do stolika przy łóżku by wziąć pierścionek. Nałożyłam go na palec i uśmiechnęłam się.<br />
<br />
Kiedy zeszłam na dół, mama siedziała na kanapie i czytała gazetę.<br />
<br />
"Jak ci się udał wieczór?" spytała podnosząc wzrok.<br />
<br />
"Niesamowicie."<br />
<br />
"Gdzie byliście?"<br />
<br />
Opowiedziałam jej wszystko. Od drogi na miejsce do powrotu do domu. Nie mogę powstrzymać uśmiechu na wspomnienia z wczorajszej nocy. Chcę to zapamiętać do końca życia.<br />
<br />
"Więc, co od niego dostałaś?" Spytała, kiedy skończyłam.<br />
<br />
Podniosłam rękę i się uśmiechnęłam.<br />
<br />
Wzięła szybki oddech i niemal zadławiła się kawą.<br />
<br />
Roześmiałam się, "Mamo, to nie jest pierścionek zaręczynowy. To tylko symbol obietnicy."<br />
<br />
Uniosła brwi. "Obietnicy czego?"<br />
<br />
"Że za cztery lata, nie ważne gdzie będziemy, spędzimy moje urodziny wspólnie."<br />
<br />
"Dlaczego? Żadne z was nie wybiera się do odległego koledżu."<br />
<br />
"Tak właściwie to Marcel wyjeżdża."<br />
<br />
"Gdzie? Przecież nie jesteśmy w jakimś ogromnym państwie."<br />
<br />
"Leci do Ameryki..." wyszeptałam.<br />
<br />
"Och, kochanie..."<br />
<br />
Machnęłam ręką, "Nic nie szkodzi. Nic mi nie będzie. Naprawdę." Skłamałam. Nie mogę wyobrazić sobie tego, że będziemy z dala od siebie. "Czy przyszły do mnie wczoraj jakieś pisma z uczelni?" Zapytałam, zmieniając temat.<br />
<br />
Mama westchnęła, "Nie, przykro mi."<br />
<br />
"Cóż, pójdę sprawdzić teraz."<br />
<br />
Pobiegłam do skrzynki i szybko wróciłam do środka, deszcz zdążył przemoczyć moją piżamę. Opadając na kanapę, zaczęłam szukać listu zaadresowanego do mnie.<br />
<br />
"Rachunek, rachunek, śmieci, rachunek, O! Ten jest do mnie!" Podskoczyłam. Był od jednej z uczelni do której składałam podanie.<br />
<br />
Otworzyłam go szybko i zaczęłam czytać. "Cami O'Donnell, przykro nam poinformować, że Twoje podanie nie zostało zaakceptowane..."<br />
<br />
Przerwałam czytanie i odłożyłam kopertę. Westchnęłam, a mama od razu mnie przytuliła. Złożyłam podania do pięciu uczelni, dostałam dwa listy zwrotne i w obu przypadkach nie zostałam przyjęta... Wątpię, żeby gdziekolwiek mnie zechcieli.<br />
<br />
"Tu jest jeden." Powiedziała mama podnosząc list z podłogi, który prawdopodobnie upuściłam.<br />
<br />
"Nie rozpoznaję tego adresu..." Przyznałam.<br />
<br />
Mama wzruszyła ramionami, a ja powoli zaczęłam go otwierać.<br />
<br />
"Cami O'Donnell, niezmiernie miło nam poinformować, że zostałaś przyjęta do Wyższej Szkoły Muzycznej Berklee."<br />
<br />
O mój Boże, dostałam się!<br />
<br />
"Gratulacje!" Mama pogratulowała mi, ściskając mnie mocno. "Muszę zadzwonić do babci! Bardzo się ucieszy! Muszę zacząć planować imprezę, och jejku. Kończysz szkołę w piątek! To już niedługo! Moje maleństwo wyj-<br />
<br />
"Czekaj." Powiedziałam, przerywając jej. "Mamo, ja nie składałam papierów do Berklee..."<br />
<br />
Opadły jej ramiona. "Co masz na myśli?"<br />
<br />
"Berklee jest w Massachusetts... Nigdy tam nie wysłałam podania."<br />
<br />
"Ktoś musiał zrobić to za ciebie..."<br />
<br />
"Nie myślisz o Marcelu, prawda?"<br />
<br />
Wzruszyła ramionami, "Musisz zapytać... On jest do tego zdolny."<br />
<br />
<br />
<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
<i>Fale delikatnie obmywały brzeg, ja dryfuję na wodzie, rozkoszując się słońcem.</i><br />
<br />
<i>"Marcel! Marcel! Marcel!"</i><br />
<br />
<i>Fale zaczęły robić się groźne, a ja zacząłem podskakiwać w górę i w dół. Ciągle się zanurzam i nie mogę utrzymać się na powierzchni.</i><br />
<br />
<i>"Marcel! Obudź się!"</i><br />
<br />
Otrząsnąłem się ze snu i otworzyłem oczy zauważając Cami. Siedzi na mnie i podskakuje. Jej czapka podskakuje z nią, w różnych kierunkach i uśmiecha się, kiedy widzi, że się obudziłem.<br />
<br />
"No, w końcu! Długo ci to zajęło." Powiedziała.<br />
<br />
"Tobie też dzień dobry. Czy teraz możesz ze mnie zejść?" Wymamrotałem.<br />
<br />
Uśmiechnęła się i posłusznie usiadła na skraju łóżka.<br />
<br />
"Więc, dostałam dzisiaj list z koledżu" powiedziała, gdy nakładałem swoje okulary.<br />
<br />
"Serio? Dostałaś się?" Zapytałem, wstając.<br />
<br />
Przytaknęła.<br />
<br />
"No mów, gdzie to jest?!"<br />
<br />
"Berklee."<br />
<br />
"Berklee, że ta uczelnia muzyczna?"<br />
<br />
Znów przytaknęła.<br />
<br />
"W Massachusetts?"<br />
<br />
"Takk.."<br />
<br />
Wyskoczyłem z łóżka, ciesząc się jak dziecko, "Cami, to wspaniale! Zamierzasz tam pójść? Nawet nie wiedziałem, że składałaś tam podanie!"<br />
<br />
"Po pierwsze, ja też nie... I, ee, jesteś w bokserkach." Powiedziała, śmiejąc się.<br />
<br />
Poczułem krew napływającą do policzków, "ups". Włożyłem dresy i usiadłem obok niej. "Jak to, nie składałaś tam podania? Musiałaś to zrobić, skoro się dostałaś."<br />
<br />
"Ja tego nie zrobiłam, co oznacza, że ktoś musiał to zrobić za mnie."<br />
<br />
Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu. "Chcesz powiedzieć, że ktoś wysłał twoje papiery do koledżu a ty nawet o tym nie wiedziałaś?"<br />
<br />
"Tak. Czy tym kimś jesteś ty?"<br />
<br />
"Nie. To nie ja."<br />
<br />
Uniosła brwi.<br />
<br />
"Przysięgam, nie miałem z tym nic wspólnego."<br />
<br />
Westchnęła, "Może pomylili osoby..."<br />
<br />
"Szczerze w to wątpię, Cami. Ktoś musiał wysłać nagranie, albo coś.. Bo jak inaczej by cię znaleźli?"<br />
<br />
Oparła głowę o moje ramię, "Nie mam pojęcia. Ale i tak Berklee jest strasznie drogą uczelnią, nigdy nie byłabym w stanie jej opłacić. Zwłaszcza lotów w jedną i drugą stronę. Nawet jeśli bym złożyła te papiery to i tak bym tam nie poszła..."<br />
<br />
Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem jej dłonie w swoich. "Nie martw się, na pewno gdzieś się dostaniesz."<br />
<br />
"Jeszcze nigdzie się nie dostałam. Ty za to zostałeś przyjęty do każdego koledżu do którego się zgłosiłeś."<br />
<br />
Zarumieniłem się. To nie była odpowiednia rzecz do powiedzenia...<br />
<br />
"Nie porównuj siebie do mnie. Ty jesteś sobą i to najlepsze kim możesz być."<br />
<br />
Włączył się mój budzik, grając <i>Look After You - The Fray</i>. Sięgnąłem, by go wyłączyć.<br />
<br />
"O mój Boże." Wyszeptała Cami.<br />
<br />
"Co?"<br />
<br />
Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. "Nie sądzisz chyba, że The Fray ma z tym coś wspólnego, prawda?"<br />
<br />
Przez chwilę siedziałem cicho. Istnieje taka możliwość. The Fray z pewnością znają ludzi.<br />
<br />
"Powinnam do nich zadzwonić?" Spytała nerwowo.<br />
<br />
Kiwnąłem twierdząco. "Możesz to zrobić."<br />
<br />
Trzymałem kciuki, kiedy Cami wybierała numer w telefonie. Włączyła głośnik, żebyśmy oboje słyszeli.<br />
<br />
Sygnał, sygnał.<br />
<br />
Sygnał, sygnał.<br />
<br />
No dalej, odbierzcie.<br />
<br />
Sygnał, sygnał.<br />
<br />
"Halo?"<br />
<br />
Wypuściłem oddech, nie wiedząc, że go wcześniej wstrzymywałem.<br />
<br />
Cami może iść do Berklee. Możemy być w koledżach w tym samym stanie. Moglibyśmy być razem! To jest niesamowite. Naprawdę mam nadzieję, że nie jest to jakieś nieporozumienie.<br />
<br />
"Joe?" Odezwała się Cami, patrząc na mnie ze zdenerwowaniem.<br />
<br />
"Och, cześć Cami! Co tam, dlaczego dzwonisz?" <br />
<br />
"Dostałam dzisiaj list z Berklee..."<br />
<br />
"Co ty nie powiesz?"<br />
<br />
"Tak, i eee, tak się zastanawiałam..."<br />
<br />
Słyszę szepty po drugiej stronie.<br />
<br />
"No dobra." Powiedział Joe. "Przyłapałaś nas. Znamy ludzi w Berklee i pokazaliśmy im twoje nagranie jak śpiewasz. Od razu im się spodobałaś! Oferują ci pełne stypendium. Zanim to się wszystko stało, rozmawialiśmy z twoją mamą i powiedziała, że jest w porządku i-"<br />
<br />
"O MÓJ BOŻE!" Pisnęła Cami.<br />
<br />
Na chwilę przestał mówić. "Wszystko w porządku?"<br />
<br />
Cami spojrzała na mnie. "Dostałam stypendium w Berklee." Wyszeptała. "Dostałam stypendium w Berklee!!!!"<br />
<br />
Przyłożyłem palce do ust, by ją nieco uciszyć i uśmiechnąłem się.<br />
<br />
"Dobrze, kontynuuj." Powiedziała, starając się ukryć śmiech.<br />
<br />
"Więc, rozmawialiśmy z twoją mamą i strasznie się z tego ucieszyła."<br />
<br />
"Moja mama wie?"<br />
<br />
"Tak, ale to czy zdecydujesz się tam uczyć zależy od ciebie. Myślę, że pokochasz to miejsce. Nie mogą się doczekać pracy z tobą."<br />
<br />
"Mówisz poważnie?" Dopytywała, śmiejąc się szczerze.<br />
<br />
"Pełna powaga."<br />
<br />
"Bardzo wam dziękuję!"<br />
<br />
Berklee.<br />
<br />
Harvard.<br />
<br />
Ameryka.<br />
<br />
Tak wiele zmian.<br />
<br />
Ale mam szansę doświadczać tego z dziewczyną, którą kocham.<br />
<br />
Nie mogę się doczekać! Plaże Massachusetts, śnieg, różne akcenty! Jestem strasznie podekscytowany!<br />
<br />
Czuję nagły nalot motyli w moim brzuchu.<br />
<br />
Kończę szkołę w przyszłym tygodniu.<br />
<br />
Później wyjazd do koledżu.<br />
<br />
"Cami, myślę, że idziesz do Berklee." Powiedziałem z uśmiechem, kiedy już się rozłączyła.<br />
<br />
Uścisnęła mnie mocno. "Jedziemy razem! Idę do Berklee!!"<br />
<br />
Spojrzałem na nią i złożyłem pocałunek na jej ustach, trzymając twarz w swoich rękach.<br />
<br />
"Chodź." Powiedziałem, nakładając bluzę i łapiąc ją za rękę.<br />
<br />
"Gdzie idziemy?" Spytała gdy zaciągnąłem ją na dół.<br />
<br />
"Świętujemy!"<br />
<br />
Wybiegłem na zewnątrz i krzyknąłem do jednego z moich sąsiadów. "Cami dostała stypendium do Berklee!!"<br />
<br />
Zakłopotany, uniósł kciuk w górę i Cami oblała się rumieńcem.<br />
<br />
"Marcel..." Zaczęła, śmiejąc się.<br />
<br />
"Świat musi się dowiedzieć! Chodź!"<br />
<br />
Naciągnąłem kaptur i wskoczyłem do samochodu. Kiedy byliśmy w środku, Cami nachyliła się i pocałowała mnie z pełnią emocji.<br />
<br />
"Nie mogę uwierzyć, że lecimy do Ameryki!" Przyznała.<br />
<br />
"No wiem! I Będziemy tam razem!"<br />
<br />
<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------<br />
Achhh tak słodko, tyle miłości ♥ Zostały nam 3 rozdziały do końca :(<br />
Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, nic nie obiecuję, ale może uda mi się wepchnąć go w tym tygodniu:)<br />
<br />
Love, Kasja xxKasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-76294976106904804292014-03-29T11:58:00.003-07:002014-03-29T11:58:27.338-07:00Rozdział 41.<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
Liam podszedł do nas, "Zaprowadzę was do stolika."<br />
<br />
Jest tu tylko jeden stolik, ale prowadzi nas, mimo to.<br />
<br />
"Czy mogę przyjąć wasze zamówienie?" Zapytał, kiedy już usiedliśmy.<br />
<br />
"Jakie mam możliwości wyboru?" Zapytałam.<br />
<br />
"Cóż, lazania albo.. ee.. lazania."<br />
<br />
Marcel zapamiętał, że jest to moje ulubione danie. On jest uroczy. Zastanawiam się co jeszcze przygotował na dzisiejszy wieczór.<br />
<br />
"Hmm... Chyba wezmę lazanię."<br />
<br />
"Brzmi nieźle. Szef kuchni jest świetny." Powiedział, wskazując na siebie. "To ja." Wyszeptał, śmiejąc się. "Niebawem wrócę z waszą kolacją."<br />
<br />
Uśmiechnęłam się, gdy Liam odchodził.<br />
<br />
"Marcel, to jest niesamowite. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś." Wyznałam.<br />
<br />
Wzruszył ramionami. "Nic wielkiego. Pomyślałem, że skoro oboje nie chcieliśmy iść na bal, to będzie naszym balem."<br />
<br />
Uśmiechnęłam się ponownie. Nie obchodził nas żaden bal, to było zdecydowanie lepsze.<br />
<br />
Marcel przeczesał włosy palcami, kiedy Liam przyniósł nam jedzenie.<br />
<br />
"Kolacja podana. Smacznego." Skinął głową po czym odszedł.<br />
<br />
Zaczęłam jeść, a Marcel zaczął mówić.<br />
<br />
Oczyścił gardło. "Cam, chcę żebyś wiedziała, że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie mógłbym prosić o lepszą osobę. Ocaliłaś mnie... Bez ciebie, nie jestem pewien gdzie byłbym w tej chwili. Czasem bywałem tak przygnębiony, że bolało mnie serce. Miałem już wszystko zaplanowane... Listy, dzień, sposób w jaki bym odszedł... I wtedy pojawiłaś się ty. I wszystko się zmieniło. Znów wiedziałem jak to jest być szczęśliwym. Czułem, że powoli wracam do życia." Spojrzał w dół na swój posiłek. "Po raz pierwszy faktycznie żyłem. Rzeczywiście byłem. Nie tylko zwykły kujon na uboczu. Ktoś zainteresował się na tyle,by poznać tego kujona." Uśmiechnął się. "I chcę ci za to podziękować. I ja, ee, chcę.. ee.. cię o coś zapytać..."<br />
<br />
"O co chodzi?"<br />
<br />
Sięgnął w dół i wyciągnął małe pudełeczko. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie.<br />
<br />
"Cami." Przerwał, by wziąć głęboki oddech. "Nie chcę być z nikim innym poza tobą. Chcę tylko byś to wiedziała. I nawet jeśli będziemy z dala od siebie, chcę żebyś wiedziała, że cię kocham."<br />
<br />
"Marcel, czy wszystko w porządku?"<br />
<br />
"Cóż.. wiesz, że złożyłem podanie na Harvard?"<br />
<br />
Przytaknęłam.<br />
<br />
"Dostałem się."<br />
<br />
"Marcel! Wybierasz się tam, prawda?"<br />
<br />
Powoli skinął głową. "Ale oznacza to przeprowadzkę do Massachusetts. Do Ameryki.. Nie będzie mnie tutaj... z tobą..."<br />
<br />
Nie jestem pewna czy powinnam się cieszyć czy smucić. Dostał się do wspaniałego koledżu.<br />
<br />
Z dala ode mnie.<br />
<br />
Czteroletni koledż...<br />
<br />
Cztery lata rozłąki...<br />
<br />
"I właśnie dlatego chcę ci dać to." Powiedział.<br />
<br />
Powoli otworzył pudełeczko.<br />
<br />
Serce mi się zatrzymało, a oddech uwiązł w gardle.<br />
<br />
Jest to srebrny pierścionek z diamentową gwiazdą.<br />
<br />
O mój Boże, to pierścionek.<br />
<br />
"Cami, za cztery lata, nie ważne gdzie zaprowadzi nas życie... Po koledżu... Gdy będziemy starsi... Pomimo wszystko... Obiecuję, że zawsze będę z tobą. Nawet jeśli jestem daleko od ciebie. Zawsze będę cię kochać. I mam nadzieję, że po tych czterech latach wciąż będę z tobą. Od dziś, za cztery lata, w twoje urodziny, nieważne gdzie, chcę je spędzić z tobą. I to jest moja obietnica. A pewnego dnia chcę cię poślubić."<br />
<br />
Poślubić mnie?<br />
<br />
Cztery lata?<br />
<br />
Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie przerażonymi oczami. "Zrozumiem, jeśli odmówisz. Zrozumiem, jeśli chcesz, żeby był to tylko licealny związek..."<br />
<br />
Uśmiechnęłam się i zaczęłam płakać. "Marcel, po czterech latach, po bilionie lat ja wciąż będę cię kochać. Również chcę wziąć z tobą ślub. I chcę być z tobą już na zawsze, nie ważne gdzie zaprowadzi nas życie."<br />
<br />
Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął pierścionek z pudełka. Powoli wsunął go na palec, mojej trzęsącej się ręki.<br />
<br />
Chłopcy przestali śpiewać a zaczęli bić brawo.<br />
<br />
"To jest takie słodkie!" Krzyknął Louis.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na pierścionek.<br />
<br />
"Pocałujcie się w końcu!" Pospieszył Niall.<br />
<br />
Otarłam policzki. "Jestem w rozsypce." Powiedziałam, śmiejąc się.<br />
<br />
"Ale wciąż jesteś piękna." Dodał Marcel, przybliżając się do mnie.<br />
<br />
Chłopcy zaczęli śpiewać <i>This</i> Ed'a Sheeran'a.<br />
<br />
"To jest początek czegoś pięknego." Wyszeptał Marcel.<br />
<br />
"To jest początek czegoś nowego." Dopowiedziałam.<br />
<br />
Nasze twarze już prawie się stykają. Czuję jego oddech na moich policzkach, łaskoczący moją skórę.<br />
<br />
Całował mnie powoli. Uśmiechał się i czułam to przez pocałunek. Oparł czoło o moje, stykaliśmy się delikatnie nosami.<br />
<br />
"Kocham cię." wyszeptał.<br />
<br />
"Ja kocham cię bardziej."<br />
<br />
"Wątpię." Dodał zanim pochylił się by ponownie mnie pocałować.<br />
<br />
*<br />
<br />
<br />
Stoimy na balkonie otaczającym planetarium i wpatrujemy się w gwiazdy.<br />
<br />
"To jest piękne." Wyszeptałam.<br />
<br />
Opieram głowę na ramieniu Marcela, a on mnie obejmuje.<br />
<br />
"Prawda?"<br />
<br />
Bawię się pierścionkiem, obracając go na palcu.<br />
<br />
"Zimno ci?" Zapytał.<br />
<br />
"Jest okej."<br />
<br />
"Nie, nie jest." Posłał mi uśmiech. "Cała się trzęsiesz. Proszę, weź to."<br />
<br />
Zdjął swoją kurtkę i nałożył mi na ramiona. Sięga mi prawie do kolan, a rękawy są dwa razy za długie.<br />
<br />
Roześmiał się. "Chyba jest nieco za duża."<br />
<br />
"No, może troszkę."<br />
<br />
"Mam ci coś do pokazania." Powiedział nagle, biorąc mnie za rękę.<br />
<br />
Podniosłam wzrok na niego. "Co jeszcze mogłeś wymyślić?"<br />
<br />
Wbiegł do środka, wciąż trzymając mnie za rękę a tym samym wciągając mnie ze sobą.<br />
<br />
"Usiądź tutaj." Poinstruował wskazując na krzesło. "Za chwilę wracam."<br />
<br />
"Teraz możesz nacisnąć guzik, Zayn." Szepnął Niall.<br />
<br />
Zayn nacisnął guzik na ścianie, a po chwili sufit zaczął się otwierać. Niebo jest teraz sufitem, gwiazdy świecą mocno nad naszymi głowami. Rozświetlają całe pomieszczenie i migocą jak diamenty.<br />
<br />
Po minucie, na ścianie pojawia się filmik. Muzyka zaczyna grać, ale wciąż nie ma w pobliżu Marcela.<br />
<br />
Zaczynają pojawiać się zdjęcia. Wszystkie nasze wspólne wspomnienia. Oglądam z uśmiechem na ustach.<br />
<br />
Czas, kiedy malowaliśmy mój pokój.<br />
<br />
Dzień, gdy poszliśmy do parku.<br />
<br />
Jego urodziny.<br />
<br />
Koncert The Fray.<br />
<br />
Dzień w którym wrócił z ośrodka...<br />
<br />
Dużo zdjęć na których się przytulamy lub uśmiechamy do siebie.<br />
<br />
Kocham ten uśmiech. On może rozświetlić cały pokój.<br />
<br />
Chłopcy zaczynają śpiewać Sto Lat i jest to najlepsze wykonanie jakie kiedykolwiek słyszałam.<br />
<br />
Wtedy zaczęli śpiewać coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałam...<br />
<br />
"<i>Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie<br />
Ale zapamiętaj, że to zostało nam przeznaczone<br />
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach<br />
I to wszystko ma dla mnie sens..."</i><br />
<br />
Czekajcie...<br />
<br />
Marcel też to śpiewa.<br />
<br />
Jego głos jest idealny.<br />
<br />
Wygląda na zdenerwowanego, podekscytowanego i szczęśliwego jednocześnie.<br />
<br />
To najpiękniejsza piosenka jaką słyszałam.<br />
<br />
"<i>Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek wokół oczu, gdy się uśmiechasz<br />
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud<br />
Dołeczków na twoich plecach u dołu twojego kręgosłupa<br />
Ale ja będę kochał je bez końca.<br />
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust<br />
Ale jeśli to się stanie, to Ty<br />
Och, to Ty jesteś osobą, do której się odnoszą.<br />
Jestem zakochany w tobie i w tych małych rzeczach<br />
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty<br />
I może to dlatego mówisz przez sen<br />
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam<br />
Mimo, że nie mają dla mnie sensu<br />
Wiem, że nigdy nie lubiłaś brzmienia swojego głosu na nagraniu<br />
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz<br />
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy<br />
Ale dla mnie jesteś idealna."</i><br />
<br />
Czuję zły spływające strumieniami po moich policzkach.<br />
<br />
Powinnam nałożyć wodoodporny tusz do rzęs.<i></i><br />
<i><br /></i>
<i>"</i><i>Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust<br />
Ale jeśli to się stanie, to Ty<br />
Och, to Ty jesteś osobą, do której się odnoszą.<br />
Jestem zakochany w tobie i w tych małych rzeczach.</i><br />
<i>Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie.<br />
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie<br />
Ale chcę, by tak było<br />
Jeśli pokażę ci, że jestem tu dla ciebie<br />
Może pokochasz siebie, tak jak ja kocham ciebie.</i><br />
<i></i><br />
<br /><i>Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust.<br />
Ponieważ to Ty, och to Ty, to Ty... To Ty jesteś osobą do której się odnoszą.<br />
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach</i><br />
<i><br /></i><i>Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust<br />
Ale jeśli to się stanie, to Ty<br />
Och, to Ty jesteś osobą, do której się odnoszą.<br />
Jestem zakochany w tobie i w tych małych rzeczach."</i><br />
<br />
Wraz z końcem piosenki, zaczęłam niekontrolowanie płakać, uśmiechać się i pociągać nosem.<br />
<br />
Pobiegłam do Marcela, zamknął mnie w swoich silnym ramionach, podniósł i okręcił dookoła. Pocałowałam go ponowie i powoli opuścił mnie na ziemię. Splótł nasze palce, spojrzał na mnie z najpiękniejszym uśmiechem na świecie.<br />
<br />
"Wszystkiego najlepszego, Cami."<br />
<br />
*<br />
<br />
<br />
"Nie chcę wchodzić do środka." Wyszeptałam, trzymając Marcela za ręce.<br />
<br />
Stoimy przed moim domem, jest już prawie północ a dzisiejszy wieczór był niesamowity.<br />
<br />
"Ale zobaczymy się już jutro." Pocieszył mnie.<br />
<br />
"Za dużo czasu bez ciebie."<br />
<br />
Ucałował mnie delikatnie. "Śnij o mnie, dobrze?"<br />
<br />
"Prawdziwe życie jest lepsze niż jakikolwiek sen."<br />
<br />
Zaśmiał się w zrozumieniu. "Wiem."<br />
<br />
Objął mnie i przysunął do siebie. Czuję jego wodę kolońską.<br />
<br />
"Nie odchodź." Mruknęłam w jego ramię.<br />
<br />
"Wolałbym zostać z tobą, ale mama mnie zabije, jeśli nie będzie mnie jeszcze dłużej."<br />
<br />
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. "Kocham cię. Dziękuję za dzisiaj."<br />
<br />
"Też cię kocham." Zostawił pocałunek na moim czole. "Zadzwonię do ciebie jutro."<br />
<br />
Powoli puściłam jego ręce i patrzyłam jak odjeżdża.<br />
<br />
Dziś był najlepszy dzień mojego życia.<br />
<br />
"Kocham cię, Marcel. Kocham cię do księżyca i z powrotem." Wyszeptałam do gwiazd.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------<br />
PRZEPRASZAM!<br />
Przepraszam,przepraszam,przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale totalnie mi się wszystko posypało.. Skręciłam kostkę i naderwałam więzadła, nie byłam dwa tygodnie w szkole, wystawienie ocen za tydzień, a ja dalej nie mogę normalnie chodzić, ale próbuję nadrobić zaległości i wyciągnąć jakoś oceny... Za dużo tego :( <br />
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta.. Kocham was.<br />
<br />
Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-173900719028212082014-03-10T11:40:00.000-07:002014-03-10T11:40:21.974-07:00Rozdział 40.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Podczas jazdy nerwowo stukałem palcami o kierownicę. Została godzina do przyjścia Cami. Mam godzinę na upewnienie się, że wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik.<br />
<br />
Razem z Niall'em pracowaliśmy godzinami, przygotowując wszystko.<br />
<br />
Dzisiejszy wieczór będzie cudowny.<br />
<br />
Mam nadzieję...<br />
<br />
"No dalej, rusz się." Pospieszyłem powolnego kierowcę jadącego przede mną. W takim tempie dotrę na miejsce za 20 lat.<br />
<br />
Mój telefon zaczął dzwonić. To Niall.<br />
<br />
"Już tu jesteśmy. Wszystko wygląda świetnie. Gdzie jesteś?" Zapytał, gdy odebrałem.<br />
<br />
"Będę za 10 minut."<br />
<br />
"Dobra. Kiedy powinienem wyjechać po Cami?"<br />
<br />
"Już ci mówiłem. Wyjedź za 20 minut." Zaśmiałem się z jego krótkiej pamięci.<br />
<br />
"Jasne.20 minut. Ok. Do zobaczenia. Cześć- Zayn nie dotykaj tego!" - rozłączył się, zostawiając mnie samego z myślami co mógł zrobić Zayn.<br />
<br />
Mam nadzieję, że niczego nie zepsuje.<br />
<br />
Zatrzymałem się kilka minut później by zobaczyć biegających chłopaków. Louis podskakuje w miejscu próbując nałożyć buta, a Zayn poprawia fryzurę przyglądając się w lustrze.<br />
<br />
"Marcel! Nareszcie!" powiedział Liam.<br />
<br />
"Już jestem. Wszystko przygotowane?" spytałem.<br />
<br />
Liam pokiwał twierdząco głową. "Wszystko gotowe, ale za to Niall ma problemy ze swoją czapką."<br />
<br />
"Bierzesz to zadanie szofera zdecydowanie zbyt poważnie, Niall." powiedziałem podchodząc do niego.<br />
<br />
Nabrał powietrza i wypiął klatkę piersiową. "Pan Horan na pańskie życzenie." powiedział salutując.<br />
<br />
Zaśmiałem się. "Cóż, panie Horan. Bezpiecznie przywieź tu Cami."<br />
<br />
"Ja? Oczywiście, że będzie bezpieczna. Jestem szoferem numer jeden! Tylko spójrz na mój strój. Bardzo odpowiedzialny." Wytłumaczył i puścił mi oczko.<br />
<br />
"Super-extra". zapewniłem.<br />
<br />
Louis podszedł do nas. "Naprawdę nieźle się spisaliście. Wygląda pięknie. Na pewno jej się spodoba."<br />
<br />
"Mam taką nadzieję." przyznałem.<br />
<br />
"Jestem tego pewien." zapewnił mnie Louis.<br />
<br />
"Wyglądam dobrze?"<br />
<br />
"Masz tu tylko coś.." Zaczął Louis i sięgnął do moich włosów po czym poczochrał mnie i się zaśmiał. "Już. Naprawione."<br />
<br />
"Louis!" Krzyknąłem, ponownie układając włosy.<br />
<br />
"Wyglądasz nieźle." powiedział Liam.<br />
<br />
"Kto by przypuszczał, że Marcel może wyglądać tak gorąco?" dorzucił Louis.<br />
<br />
Szturchnąłem go w ramię, "Zamknij się." dodałem, rumieniąc się.<br />
<br />
"To prawda. Ktoś to musiał powiedzieć. Popatrz na siebie. Jesteś po prostu taki przystojny." powiedział. "Mój mały Marcel tak szybko dorasta." Udawał, że płacze i otarł oczy.<br />
<br />
Wywróciłem oczami, "Dziwak."<br />
<br />
"Hej!"<br />
<br />
"Ktoś to musiał powiedzieć!" odpowiedziałem, powtarzając jego słowa.<br />
<br />
"Niall, lepiej już się zbieraj!" przypomniał Liam.<br />
<br />
"Chciałeś powiedzieć: Panie Horan! I już wyjeżdżam! Do zobaczenia wkrótce!" powiedział odjeżdżając.<br />
<br />
Jestem strasznie zdenerwowany. Mam pełno motyli w brzuchu i nie mogę jasno myśleć.<br />
<br />
A co jeśli jej się nie spodoba? Co jeśli wszystko pójdzie nie tak?<br />
<br />
Mam jej coś do pokazania.<br />
<br />
A jeśli jej tego nie zechce?<br />
<br />
A co jeśli ta cała noc będzie jedną wielką porażką?<br />
<br />
Co jeśli, co jeśli, co jeśli...<br />
<br />
Strzeliłem nerwowo kostkami w palcach i poprawiłem włosy.<br />
<br />
Już prawie czas.<br />
<br />
Nie ma odwrotu.<br />
<br />
<br />
<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
Już prawie czas.<br />
<br />
Ale jestem zdenerwowana.<br />
<br />
Co to za niespodzianka? Gdzie Marcel mnie zabiera?<br />
<br />
Przejrzałam się w lustrze ten ostatni raz.<br />
<br />
Poprawiłam jeden z moich loków i przyglądałam się sobie z każdej strony. Mam na sobie lekką, różową, koronkową sukienkę i cieliste baleriny. Nie przepadam za szpilkami.<br />
<br />
Zeszłam na dół, by czekać na Marcela i z nerwów bawiłam się palcami. Niespodzianki mnie stresują, ale w dobry sposób.<br />
<br />
"Wyglądasz niesamowicie." Powiedziała mama siedząca koło mnie.<br />
<br />
"Tak uważasz?"<br />
<br />
"Myślę, że wyglądasz gorzej niż zwykle!" Krzyknął Sam z kuchni.<br />
<br />
"Sam!" Skarciła go mama. "Wyglądasz pięknie, kochanie."<br />
<br />
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i momentalnie ścisnęło mi żołądek.<br />
<br />
"On tu jest!" Podskoczyłam z ekscytacji.<br />
<br />
"Miłej zabawy! Napisz mi kiedy skończycie!"<br />
<br />
"Tak zrobię! Pa!"<br />
<br />
Otworzyłam drzwi nie mogąc ukryć szczęścia.<br />
<br />
Ale... To nie Marcel...<br />
<br />
"Niall? Dlaczego tutaj jesteś... tak ubrany?" spytałam zmieszana.<br />
<br />
"Nazywam się Pan Horan i jestem pani szoferem na dzisiejszy wieczór."<br />
<br />
Roześmiałam się. "Miło pana widzieć, Panie Horan. Jakaś wskazówka odnośnie tego dokąd zmierzamy?"<br />
<br />
"Mam ścisły zakaz mówienia czegokolwiek na ten temat." Powiedział otwierając mi drzwi. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta. Niall włączył muzykę. To jedna z płyt Marcela, poznaję ją.<br />
<br />
Nazwał ją "miłość".<br />
<br />
"Wyglądasz uroczo." Skomplementował mnie Niall, poważnym tonem.<br />
<br />
"Ależ dziękuję, Panie Horan."<br />
<br />
Zaśmiał się. "Lubię być szoferem. Całkiem niezła zabawa. Podoba ci się moja czapka?"<br />
<br />
"Kocham ją. Niezły gust."<br />
<br />
"Tak też myślałem."<br />
<br />
Jechaliśmy około 20 minut. Nie mam pojęcia gdzie się znajdujemy.<br />
<br />
"Pani O'Donnell, muszę prosić, by pani oczy były od tej pory zamknięte do czasu aż powiem co innego." Powiedział Niall.<br />
<br />
Zamknęłam oczy i zachichotałam. "Dobrze, Panie Horan. Są zamknięte."<br />
<br />
Słyszę jak jedzie jeszcze nieco dalej i zatrzymuje samochód.<br />
<br />
"Trzymaj je zamknięte." Przypomniał, otwierając mi drzwi. Złapał mnie za rękę i prowadził. "W prawo."<br />
<br />
Szliśmy tak, zdawałoby się że wieczność. Wydaje mi się, że jesteśmy w ciemnym pomieszczeniu. Słyszę dźwięk fortepianu.<br />
<br />
"Zayn, możesz teraz nacisnąć guzik." ktoś wyszeptał.<br />
<br />
"Ciiii!" Ktoś inny dodał.<br />
<br />
"Dobrze. Możesz już otworzyć." Powiedział Niall, puszczając moją rękę.<br />
<br />
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to Marcel, stojący kilka metrów ode mnie, uśmiechający się szeroko. Wygląda bardzo przystojnie. Ma uniesione do góry włosy, a nie jak zawsze- luźne loczki. To zabawne jak zmieniły się z prostych, przez loczki, aż do tego. Ma na sobie czarny garnitur, nie przesadzony, w sam raz. On jest idealny.<br />
<br />
Zakochuję się w nim ponownie.<br />
<br />
Chcę do niego pobiec i przytulić. Chcę już zawsze być w jego ramionach i nie pozwolić mu mnie puścić. Nie mogę bez niego żyć.<br />
<br />
Moje serce zaraz eksploduje. Czuję się lekka i szczęśliwsza.<br />
<br />
Najwyraźniej to jest miłość.<br />
<br />
Nigdy wcześniej się tak nie czułam.<br />
<br />
Na policzku poczułam spływającą łzę i szybko ją otarłam.<br />
<br />
To jest niesamowite.<br />
<br />
Podniosłam głowę do góry by ujrzeć biliony gwiazd.<br />
<br />
Wtedy zorientowałam się gdzie jesteśmy.<br />
<br />
Jesteśmy w ogromnym planetarium.<br />
<br />
Światełka rozwieszone są dookoła, rozświetlając pomieszczenie. Na środku stoi stolik z różą.<br />
<br />
"wow" wyszeptałam.<br />
<br />
Marcel podszedł do mnie. "Co myślisz?"<br />
<br />
"To jest, o mój boże, Marcel, to jest niesamowite!"<br />
<br />
"Wyglądasz pięknie." powiedział łapiąc mnie za rękę.<br />
<br />
"Ty też świetnie wyglądasz. O Boże, to jest cudowne."<br />
<br />
Wskazał do góry. "Poznajesz?"<br />
<br />
"To Gwiazda-Marcel." wyszeptałam.<br />
<br />
Przytaknął.<br />
<br />
Usłyszałam czyjś śpiew.<br />
<br />
Skąd on dochodzi?<br />
<br />
Rozejrzałam się dokoła, ale nic nie zobaczyłam.<br />
<br />
"Tam." Powiedział Marcel, wskazując w prawo.<br />
<br />
Wtedy ujrzałam Liama, Zayna, Louisa i Nialla. Niall gra na gitarze a Louis na fortepianie. Wszyscy śpiewają utwór "Endlessly" The Cab.<br />
<br />
"Będą dzisiaj dla nas grać nasze ulubione piosenki." Poinformował mnie Marcel.<br />
<br />
"Nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś to wszystko dla mnie."<br />
<br />
"To mały sposób, by ci za wszystko podziękować."<br />
<br />
"Marcel, to niesamowite. Jak ty-<br />
<br />
"O nic nie pytaj. Znam pewnych ludzi." Zapewnił.<br />
<br />
"Wow..."<br />
<br />
Odjęło mi mowę. Marcel zrobił dla mnie to wszystko. To dopiero początek nocy a ja już jestem oszołomiona.<br />
<br />
Spojrzałam na gwiazdy gdy siedliśmy przy stoliku w centrum planetarium. Miliony ich świecą i migocą rozświetlając niebo.<br />
<br />
Wielu ludzie nie może znaleźć gwiazdy, która rozświetli ich życie. Ale ja swoją już znalazłam i wszystko moje marzenia się spełniają.<br />
<br />
Myślę, że lepiej już być nie może.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------<br />
Hejo!<br />
Tłumaczyłam na szybko, bo już trochę minęło od ostatniego rozdziału. Jak myślicie, co Marcel chce pokazać Cami? :> huhuuh btw. JAK PIĘKNIE I ROMANTYCZNIE :(<br />
+5 rozdziałów do końca.<br />
<br />
Love, Kasja ♥ Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-60257060357040841322014-02-26T04:47:00.001-08:002014-02-26T04:47:43.043-08:00Rozdział 39.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
"Przyszłam porozmawiać o Marcelu."<br />
<br />
Moje serce się zatrzymało, a oddech utkwił w gardle.<br />
<br />
Sekundy zmieniły się w minuty, a minuty w godziny.<br />
<br />
Czekanie na to co zamierzała powiedzieć wydawało się być wiecznością.<br />
<br />
Pokój wypełnił się ciszą. Nikt nic nie mówił.<br />
<br />
Słyszę jedynie jak ktoś nerwowo kaszle. To chyba Niall. Pewnie zadławił się swoim jedzeniem.<br />
<br />
"Przepraszam" wydusił. "Co mówiłaś?"<br />
<br />
"Muszę wam coś powiedzieć o Marcelu."<br />
<br />
"Co z nim?" spytał Louis.<br />
<br />
Co o mnie? Co ona chce im powiedzieć? Mogę się założyć, że słyszy głośne bicie mojego serca. Mam wrażenie, że zaraz wybuchnie, a w uszach bębnienie.<br />
<br />
"Wiem, że go tak dobrze nie znacie. Tylko Niall i Louis z nim rozmawiali..." Zaczęła.<br />
<br />
<i>Rozmawiałem z nimi wszystkimi.</i><br />
<br />
Chcę wyskoczyć zza kanapy i powiedzieć, że tutaj jestem. Nie chcę wiedzieć co ma do powiedzenia na mój temat.<br />
<br />
A co jeśli jest to coś złego?<br />
<br />
"Ale martwię się o niego..." Wyznała.<br />
<br />
Martwi się o mnie?<br />
<br />
"Dlaczego?" Zapytał Liam.<br />
<br />
"Dużo się wydarzyło odkąd się tutaj wprowadziłam..."<br />
<br />
Nie mów im, Cami. Błagam, nie mów im.<br />
<br />
"Nie powiem wam, to zbyt osobiste."<br />
<br />
Uff.<br />
<br />
"Ale większość tego była zła... I myślałam, że jest z nim już coraz lepiej..."<br />
<br />
Bo jest lepiej.<br />
<br />
Przynajmniej tak uważam.<br />
<br />
Strasznie swędzi mnie stopa. No dalej, Cami, przejdź do sedna. Nie chcę tu siedzieć całą wieczność.<br />
<br />
"I dzisiaj zachowywał się strasznie dziwnie. Jakby coś przede mną ukrywał. Zachowywał się tak jak wcześniej... Cóż, coś złego... Nie odzywał się dużo dzisiaj, jakby był pogrążony w swoich myślach. Później rozmawiał z Niallem, czego nigdy wcześniej nie robił. I tak się zastanawiam, dlaczego z tobą rozmawiał? Co powiedział?"<br />
<br />
O nie.<br />
<br />
Lepiej żeby Niall był dobrym kłamcą.<br />
<br />
"Ee." Wymamrotał.<br />
<br />
Wstrzymuję oddech.<br />
<br />
"On, ee, chciał się wybrać ze mną na mecz." Powiedział powoli.<br />
<br />
Ja co?<br />
<br />
To najlepsze co mu przyszło do głowy? Serio? Czy to nie jest oczywiste, że nie interesuje mnie sport?<br />
<br />
Nawet nie mógłbym oglądać meczu, bo pracuję przy stoisku z przekąskami na stadionie.<br />
<br />
Uderzyłem dłonią w czoło. [ostry facepalm :P ]<br />
<br />
"Co to było?" Zapytała Cami.<br />
<br />
Cholera. Nie powinienem tego robić.<br />
<br />
"Tam był pająk." Rzucił szybko Louis. "Ale już go zabiłem! Nie ma powodu do obaw!"<br />
<br />
"Och... Dlaczego chciałby pójść na mecz? " Pytała dalej.<br />
<br />
"On, yy, chce mnie lepiej poznać." Powiedział Niall wyraźnie zdenerwowany.<br />
<br />
"Naprawdę?"<br />
<br />
"Taa..." Odetchnął.<br />
<br />
"To świetnie! Naprawdę mam nadzieję, że wszyscy go poznacie i się zaprzyjaźnicie! On jest świetnym facetem. Myślę, że polubilibyście go i to bardzo. Szczerze mówiąc to nie ma nikogo poza mną. Byłoby super, gdyby miał kilku znajomych do spędzania razem czasu!"<br />
<br />
"Cóż, jeśli to wszystko." powiedział Liam.<br />
<br />
"Tak, to wszystko. Tak się cieszę, że nie dzieje się nic złego. Nie mam się czym martwić, tak?"<br />
<br />
"Oczywiście, że nie! Do zobaczenia później!"<br />
<br />
"Mogę zostać na waszej próbie?" zapytała.<br />
<br />
Dobry Boże.<br />
<br />
Czy ona nie może już wyjść?<br />
<br />
Minęło już co najmniej 10 minut.<br />
<br />
Już na zawsze zostanę w tej pozycji.<br />
<br />
"Nie mamy dzisiaj próby. Zayn musi, ee, iść na rodzinne spotkanie, gry i te sprawy." Powiedział Louis.<br />
<br />
"Myślałam, że to w piątki."<br />
<br />
Oni wszystko pogarszają. Żaden z nich nie umie kłamać. W sumie to ja nie poradziłbym sobie lepiej.<br />
<br />
"Przenieśliśmy na czwartki. Spóźnię się, jeśli zaraz nie wyjdę. Pójdę z tobą." Zaproponował Zayn.<br />
<br />
"Och, dobrze. Miło było z nami porozmawiać, chłopaki. Cześć!"<br />
<br />
Usłyszałem kroki na schodach i zamknięcie drzwi.<br />
<br />
"Jesteś bezpieczny, Marcel." Powiedział Louis zdejmując ze mnie koc.<br />
<br />
Wstałem powoli, prostując się. Kości w kręgosłupie strzeliły mi głośno. Ledwo co stoję, nie czuję nóg, w ogóle nic nie czuję.<br />
<br />
"Nie czuję mojego tyłka." Mruknąłem.<br />
<br />
Louis zaśmiał się i klapnął mnie w niego. "Lepiej?"<br />
<br />
Potarłem miejsce gdzie uderzył i roześmiałem się. "Nie, nic a nic."<br />
<br />
Wzruszył ramionami. "Masz niezły tyłek. To zapewne dzięki temu, że tyle razy ciągnęliśmy cię za majtki." Uśmiechnął się.<br />
<br />
Pomimo tego, że żartuje, wiem, że wciąż czuje się z tym źle. Ukazuje pozytywne strony w negatywnych wydarzeniach.<br />
<br />
"Kto by pomyślał, że dzięki temu będę miał taki dobry tyłek." Dodałem śmiejąc się.<br />
<br />
To miłe uczucie, mieć z kim pożartować.<br />
<br />
Nie robiłem tego od dłuższego czasu...<br />
<br />
Wkrótce na dole pojawił się Zayn.<br />
<br />
"Było blisko!" powiedział.<br />
<br />
"Wiem!" przyznał Niall.<br />
<br />
"Myślałem, że nas przyłapie!" dodał Liam. "I kiedy wydałeś z siebie dźwięk, Marcel.. Myślałem, że się domyśli!"<br />
<br />
Roześmiałem się. "Louis i jego pająk!"<br />
<br />
"To najlepsze co przyszło mi do głowy! Byłem pod presją!" bronił się wybuchając śmiechem.<br />
<br />
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać do momentu w którym nie mogliśmy przestać. łzy lały mi się po policzku. Niall jest cały czerwony i nie może złapać oddechu, a Louis wciąż powtarzał swój moment zabijania pająka.<br />
<br />
"Żałuj, że nie widziałeś jakie spojrzenie mi wtedy posłała! To było bezcenne!" Louis zachichotał.<br />
<br />
"Jestem pewien, że tak było!" Przyznałem.<br />
<br />
Dzisiejszy wieczór był udany.<br />
<br />
Cami naprawdę się o mnie troszczy, w co nigdy nie wątpiłem.<br />
<br />
I myślę, że zawarłem kilka nowych przyjaźni.<br />
<br />
Nie śmiałem się aż tyle od bardzo dawna.<br />
<br />
Jest to świetne uczucie.<br />
<br />
Nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
-------------------------------------------------------<br />
Powoooli, powoli zbliżamy się do końca :c<br />
Jak myślicie, co jeszcze Marcel zaplanował dla Cami? Marcel romantyk <3<br />
<br />
<i>Love, Kasja ♥</i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-29248100036758704292014-02-20T09:44:00.000-08:002014-02-20T09:44:10.687-08:00Rozdział 38.<b>OCZAMI MARCELA: <span style="font-size: x-small;">[szkoła, następnego dnia].</span></b><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Idziemy z Cami korytarzem na naszą następną lekcję.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">"Czy dostanę jakąś podpowiedź?" zapytała.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">"Nie. To niespodzianka!" przypomniałem już po raz setny.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Westchnęła, "Ale ja chcę wiedzieć! Proszę!" Wydęła usta chcąc wyglądać na smutną.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Zakryłem dłonią jej oczy, "Nie patrz tak na mnie!" powiedziałem, śmiejąc się.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">"Już dobra, dobra. Poczekam. Nawet nie wiem w co się ubrać! Nic mi nie powiedziałeś!"</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">"Załóż co tylko chcesz."</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"> </span>"Co jeśli zechcę ubrać ogrodniczki?"<br />
<br />
"Jestem pewien, że będziesz wyglądać pięknie."<br />
<br />
Uśmiechnęła się. Zobaczyłem Nialla na drugim końcu korytarza, idącego do swojej szafki.<br />
<br />
"Muszę iść z kimś porozmawiać" Powiedziałem Cami, szybko całując ją w policzek. "Zobaczymy się podczas lunchu."<br />
<br />
Pobiegłem do Nialla zanim Cami zdążyła się orientować dokąd idę.<br />
<br />
"Dobrze. Ech, cześć." Usłyszałem jak odpowiedziała.<br />
<br />
"Cześć, Niall. Potrzebuję twojej pomocy." Rzuciłem gdy tylko znalazłem się obok niego.<br />
<br />
Zamknął szafkę i uśmiechnął się. "W czym?"<br />
<br />
"Planuję niespodziankę dla Cami..."<br />
<br />
Posłał mi jeden z tych swoich uśmieszków, "Niespodziankę, tak? Jaki rodzaj niespodzianki?"<br />
<br />
"Cóż.. są jej urodziny. I potrzebuję twojej pomocy. I twojego zespołu również."<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
"Chłopaki powinni być na dole." Powiedział Niall wskazując na schody. "Słyszę ich, więc na pewno tam są."<br />
<br />
Naprawdę się denerwuję. Niall powiedział, że pomoże mi z niespodzianką, więc dlatego jestem teraz w tym domu, żeby to zaplanować. Nie znam za dobrze tych chłopaków, skąd mogę wiedzieć czy mam im ufać? Wątpię w to, że są niemili, ale nigdy nie wiadomo...<br />
<br />
Ostrożnie zszedłem na dół, gdy Niall poszedł po coś do jedzenia. Stałem na końcu schodów słuchając o czym wszyscy rozmawiają.<br />
<br />
Liam, Zayn, Louis.<br />
<br />
Muszę zapamiętać ich imiona. Ale nie kojarzę który to który. Znam jedynie Louis'a. Zayn to chyba tez z ciemniejszymi włosami.<br />
<br />
Powinienem wracać do domu. Ten pomysł jest głupi. Nie mogę tego zrobić. Nie zechcą mi pomóc. Jeszcze mnie nie zauważyli, więc mogę z powrotem wbiec po schodach i udać się do domu. Nikt by się nie dowiedział. Teraz jest moja szansa. Ręce mi się pocą i serce bije jak szalone. Muszę iść do domu, nie mogę-<br />
<br />
"Marcel?" Odezwał się Louis patrząc w moją stronę. "Kiedy tu przyszedłeś?"<br />
<br />
Reszta chłopaków spojrzała na mnie, w pokoju zapanowała cisza.<br />
<br />
Oczyściłem gardło. "Uhh, cześć, ee, Niall jest na górze, ee bierze coś do jedzenia." Czuję suchość w gardle. Wody. Potrzebuję wody.<br />
<br />
Dlaczego się tak denerwuję? To tylko trójka chłopaków.<br />
<br />
Nie byłem w jednym pomieszczeniu z trzema chłopakami bez uprzedniego pobicia mnie albo naśmiewania się ze mnie...<br />
<br />
Pewnie wszyscy myślą, że jestem ciotą. Jak mogłem pomyśleć, że w ogóle zechcą mi w czymś pomóc? Jaki byłem głupi...<br />
<br />
"Co cię tu sprowadza? Chodź, dołącz do nas." Zachęcił Louis podchodząc do mnie. Położył rękę na moim ramieniu i wyszeptał "Nie denerwuj się, oni są całkiem mili."<br />
<br />
Kiwnąłem niepewnie głową. "Tak...Dobrze..."<br />
<br />
Louis zaprowadził mnie gdzie byli pozostali i usiadłem na kanapie. Złączyłem dłonie, podpierając je na kolanach i bawiłem się kciukami.<br />
<br />
"Ja jestem Liam a to jest Zayn. Miło cię w końcu poznać!"<br />
<br />
Przytaknąłem. "Was również miło poznać..."<br />
<br />
Niall zszedł na dół z paczką chipsów i napojem. Opadł na wielką pufę i zaczął zajadać się tym co przyniósł.<br />
<br />
"Więc, jesteś tutaj żeby posłuchać zespołu czy po prostu posiedzieć?" Zapytał Louis.<br />
<br />
"Tak właściwie, um... Potrzebuję w czymś waszej pomocy..." Powiedziałem. W końcu wrócił mi głos i jest prawie normalny.<br />
<br />
Spojrzeli po sobie zdezorientowani.<br />
<br />
"Cami, moja dziewczyna, znacie ją... Cóż.. Są jej urodziny i-"<br />
<br />
"Ma urodziny?! Wszystkiego najlepszego Cami!" Louis krzyknął podekscytowany.<br />
<br />
Zaśmiałem się. "Możesz jej to powiedzieć jutro, jeśli chcecie mi pomóc..."<br />
<br />
"Co chcesz abyśmy zrobili? Jeśli to nic trudnego, jestem pewien że możemy to zrobić!" Dodał Liam.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się. Wydają się być naprawdę mili. Nigdy nie poznałem chłopaków takich jak oni.<br />
<br />
"Robię jej niespodziankę. Chcę, żeby to noc była... magiczna, tak myślę... Potrzebuję, żeby ktoś po nią przyjechał jutro o 18:00."<br />
<br />
"Ja to mogę zrobić!" Powiedział Niall z pełną buzią.<br />
<br />
"Dobrze, świetnie. Napiszę dla was wskazówki. Będę potrzebował również muzyki. I tu wkraczacie wy wszyscy. Mam dla was listę piosenek, które byście zagrali. Ale jeśli nie chcecie tego robić, zrozumiem. Puszczę po prostu CD albo coś. Pewnie i tak macie już plany na piątkowy wieczór..."<br />
<br />
"Nie, to brzmi fajnie! Z pewnością to zrobimy! Prawda, chłopaki?" Rzucił Liam.<br />
<br />
Wszyscy przytaknęli i uśmiechnęli się.<br />
<br />
"Będzie świetnie!" dodał Louis.<br />
<br />
"Więc co masz zaplanowane?" Zapytał Liam.<br />
<br />
"Dużo." Odpowiedziałem z uśmiechem.<br />
<br />
Po wytłumaczeniu im mojego planu, wszyscy zgodzili się pomóc. Nie mogę uwierzyć, że są tacy przyjaźni. Nie spodziewałem się, że się zgodzą.<br />
<br />
"Na pewno spodoba się Cami!" powiedział Niall.<br />
<br />
"Dziękuję wam za to wszystko. I pamiętajcie żeby nic jej nie mówić. To niespodzianka!" Przypomniałem.<br />
<br />
"Jasna sprawa. Nie mówić Cami." Potwierdził Louis.<br />
<br />
Przestaliśmy rozmawiać, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.<br />
<br />
"Kto to do cholerki?" Rzucił Niall biegnąc na górę. Otworzył drzwi i usłyszałem znajomi mi głos.<br />
<br />
"Cami, ee, co tutaj robisz?!" Niall zapytał głośno. Spojrzał na dół z szeroko otwartymi oczami.<br />
<br />
Ups.<br />
<br />
Cami nie może o tym wiedzieć! Nie może wiedzieć, że tutaj jestem!<br />
<br />
Louis popatrzył na mnie z przerażeniem.<br />
<br />
"Co robimy?" Wyszeptał Liam.<br />
<br />
"Nie wiem!" Odkrzyknął cicho Louis.<br />
<br />
"Ciiiii!" Dodał Zayn.<br />
<br />
"Szafa! Idź do szafy!" Rzucił Liam.<br />
<br />
Pobiegłem do szafy i otworzyłem ją. Wszystko zaczęło z niej wypadać.<br />
<br />
"Co to było?" Usłyszałem pytanie Cami.<br />
<br />
"Ekhm, nic. Może pójdziemy na górę." Zaproponował Niall wyraźnie zdenerwowany.<br />
<br />
"Dlaczego? Widzę Liama na dole. Cześć, Liam!"<br />
<br />
Pomachał i pobiegł na górę.<br />
<br />
"Cześć, Cami! Mam ci coś, um, do pokazania!" Pchnął ją na górę.<br />
<br />
"Pospieszcie się!" Wyszeptał zanim poszedł za nią.<br />
<br />
"Co robimy? Pewnie przyszła tutaj posłuchać jak gracie!" powiedziałem spanikowany.<br />
<br />
"Nie masz się gdzie ukryć!" Powiedział Louis, obgryzając nerwowo paznokcie.<br />
<br />
"Może za kanapą?" Rzucił Zayn.<br />
<br />
"Tak! Tak!" Zgodził się Louis.<br />
<br />
"Nie, nie. Nie zmieszczę się tam!" Protestowałem.<br />
<br />
"Cóż, dzisiaj będziesz musiał."<br />
<br />
"Mam 183 cm wzrostu! Jestem zdecydowanie za wysoki!"<br />
<br />
"To znajdź sposób by się skurczyć!"<br />
<br />
Pchnął mnie za kanapę. Jestem wbity w ścianę. Louis rzucił na mnie koc. "Nie ruszaj się, nic nie mów, nawet nie oddychaj!"<br />
<br />
"Idzie!" Ostrzegł Zayn.<br />
<br />
"Zachowujcie się normalnie!"<br />
<br />
"Cześć, Cami!" Krzyknął, zdecydowanie zbyt szczęśliwie, Louis.<br />
<br />
Brawo, Louis, to takie naturalne.<br />
<br />
"Cześć Louis. Ktoś tu się cieszy!" Odpowiedziała Cami.<br />
<br />
"Już długo cię nie widziałem!"<br />
<br />
Słyszę jak siadają na kanapie.<br />
<br />
"Cami, może usiądziesz tam?" Słyszałem pytanie Zayna. Zapewne chciał ją odciągnąć od mojej kryjówki.<br />
<br />
"Gdzie on jest?" Wyszeptał Niall. Musi więc siedzieć na kanapie.<br />
<br />
Louis uderzył mnie lekko w głowę. Auć.<br />
<br />
"Jak on się tam zmieścił?" Spytał Niall.<br />
<br />
"Nie mam pojęcia. Nieźle ci idzie, Marcel." Wyszeptał Louis.<br />
<br />
Mam wrażenie, że jestem tu już wieczność. Kiedy Cami sobie pójdzie? Rozmawiają już dość długo. Chcę, żeby już poszła do domu. Jeśli zostanę tu chociaż chwilę dłużej będę już pokrzywiony do końca życia. Bolą mnie plecy i nie czuję nóg.<br />
<br />
Czekajcie, dlaczego w ogóle ona tutaj jest?<br />
<br />
Zdaje się, że Louis czyta mi w myślach. "Więc Cami, co cię tu sprowadza?"<br />
<br />
"Przyszłam porozmawiać o Marcelu."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
--------------------------------------------------<br />
No wieeeem kochani moi, że miałam dodać wcześniej, ale jak to zawsze u mnie bywa... Nie wyszło. Tłumaczone na szybko, bo dawno tu byłam, i wracam do lekcji ;)) Jeśli macie pytanie etc, możecie mnie znaleźć na asku/twitterze.<br />
<br />
Love, Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-73088953199102520252014-02-13T13:27:00.003-08:002014-02-13T13:27:25.385-08:00Rozdział 37.<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
<span class="null">Wiem, że Marcel jest nieszczęśliwy. Rozumiem to, ale to
też trudne również dla mnie. Ciężko jest mieć chłopaka, którego emocje mogą
zmienić się tak łatwo. Cały czas muszę być ostrożna...On ciągle próbuje się odnaleźć i to musi być trudne dla niego. Powoli zmienia się na lepsze,
tak myślę. Po prostu ma gorszy okres.</span><br />
<br />
<span class="null">Wciąż go kocham, ale jest ciężko...</span><br />
<br />
<span class="null">Jest zły na mnie, wiem to. Byłam wcześniej wściekła, ale teraz jestem
bardziej smutna. Nie zrobiłam nic złego, starałam się tylko pomóc. </span><br />
<br />
<span class="null"> Podniosłam jego bluzę, która leżała na podłodze i przytuliłam do siebie. </span><span class="null">Wciąż nim pachniała. Nałożyłam ja na siebie i
usiadłam na łóżku. Objęłam ciasno kolana i włączyłam muzykę. Leciało
Angel With A Shotgun - The Cab. </span><br />
<br />
<b><span class="null">A/N Polecam włączyć w czasie czytania rozdziału. Tekst opisuje to, co Cami powie w następnych kilku zdaniach. ;)</span></b><br />
<br />
<span class="null"> "Nie wiesz, że jesteś wszystkim co mam? " wyszeptałam. </span><br />
<br />
<span class="null">Jestem aniołem Marcela. Walczę o niego. On również walczy dla siebie, jesteśmy drużyną... </span><br />
<br />
<span class="null">Nie możemy być drużyną jeśli jesteśmy źli na siebie. </span><br />
<br />
<span class="null">Właściwie nawet nie wiem dlaczego tak jest teraz między nami. Tak bardzo się wściekł o Louisa, no i jeszcze droga powrotna do domu...</span><span class="null">
To było bez sensu. On nie powinien być zły na mnie, a ja nie powinnam być
zła na niego. </span><br />
<br />
<span class="null">Wzięłam mój telefon i zawahałam się czy zadzwonić do Marcela. Zanim
zdążyłam wybrać jego numer, on zaczął dzwonić do mnie.</span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">"Wyjdź na zewnątrz" powiedział kiedy odebrałam. </span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">Nic nie odpowiedziałam. Otarłam łzę, która była na moim policzku. </span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">"Cami proszę" powiedział. </span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">"Dobra" mruknęłam "Ale nie oczekuj, że będę dobrze wyglądać."</span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">"Zawsze wyglądasz świetnie" </span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">Dlaczego on musi być taki uroczy? Nawet się nie stara, ale zawsze mówi to, co trzeba.</span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">Rozłączyłam się i powoli wyszłam na zewnątrz. Jest
ciemno, ledwo mogę zobaczyć cokolwiek. Mogłam zauważyć Marcela pod
latarnią, która oświetlała jego twarz na jasno żółty kolor. </span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">"Hej" powiedział delikatnie. </span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">"Cześć" odpowiedziałam, patrząc w dół. </span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">Podniósł moja brodę, więc popatrzyłam na niego.
"Przepraszam. Byłem głupi i zdołowany, nie powinienem wyładowywać tego
na Tobie." </span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">On sprawia że ciężko mi się na niego gniewać przez te jego smutne oczy i mały uśmiech.
Nałożył beanie i czerwoną flanelową koszulę. Jego oczy są bardziej
zielone niż wcześniej. Mogę powiedzieć, że jest szczęśliwszy.
Wygląda tak dobrze...</span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">Skup się, Cami.</span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">Westchnęłam, "Ja tez cierpię Marcel. Też mam uczucia" </span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null">"Wiem,..nie myślałem. Byłem dupkiem wcześniej. Przepraszam. To nie była
Twoja wina. Musiałam sobie z tym radzić... Z tym wszystkim... I ja przepraszam.
Przepraszam. Jestem okropnym chłopakiem..."</span></span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null"><span class="null"></span></span></span><span class="null">"Nie jesteś taki zły" podsumowałam, starając się nie uśmiechnąć. </span><br />
<br />
<span class="null">Zza pleców wyciągnął jedną różową różę i uśmiechnął się. </span><br />
<br />
<span class="null">Teraz to niemożliwe aby żywić urazę. </span><br />
<br />
<span class="null">"Czy to dla mnie?" zapytałam zdumiona. </span><br />
<br />
<span class="null">"A dla kogo innego? Jesteś jedyną osobą, która ma moje serce". </span><br />
<br />
<span class="null">Wzięłam różę i uśmiechnęłam się bardziej. </span><br />
<br />
<span class="null">"Nigdy nie mogę się długo na Ciebie gniewać." powiedziałam mu </span><br />
<br />
<span class="null">"To dobrze. Za bardzo bym tęsknił" Wziął mnie za rękę " Chodźmy na spacer" </span><br />
<br />
<span class="null">Spojrzałam na mój dom "Wyciągasz mnie już trzeci raz o tak późnej porze, więc czwarty raz nie zrobi różnicy". </span><br />
<br />
<span class="null">Zachichotał i zaczęliśmy iść. "Nie oczekiwałaś, że będę takim złym chłopcem, prawda?" </span><br />
<br />
<span class="null">"O tak, ponieważ bycie poza domem po ciszy nocnej to przestępstwo" powiedziałam sarkastycznie.</span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">Zaśmiał się ukazując dołeczki w policzkach. On jest
taki uroczy. </span></span><br />
<br />
<span class="null"><span class="null">Szczerze, nigdy nie skupiłam się za bardzo na
wyglądzie Marcela. Kiedy spotkałam go po raz pierwszy, polubiłam go za
jego osobowość. Był słodki i nieśmiały. Ale teraz wygląda całkiem nieźle.</span></span><span class="null"> Przedtem był słodki, ale teraz jest atrakcyjny. Widziałam szok malujący się na twarzach ludzi kiedy zauważyli jego nową "kręconą fryzurę". Albo kiedy podwijał rękawy i
pokazywał swoje tatuaże, ludzie patrzyli wtedy na niego w zdumieniu. </span><br />
<br />
<span class="null">On
nie jest taki za jakiego uważali go inni. </span><br />
<br />
<span class="null">I ja byłam pierwszą osobą, która
zobaczyła jaki naprawdę jest. </span><br />
<br />
<span class="null">Lubię myśleć, że to czyni mnie wyjątkową
dla niego. Zdaje się że jestem...</span><br />
<br />
<span class="null">"Więc tak sobie myślałem..." zaczął. "Nigdy nie zrobiliśmy nic dla siebie, a
zbliżają się Twoje urodziny... Chcesz wyjść w piątek po pracy?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Przytaknęłam. "Z przyjemnością! Dokąd?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Niespodzianka. I mam dla ciebie kolejną."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Naprawdę? Co to takiego?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Rozmawiałem dziś z Louis'em..."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Co zrobiłeś? Kiedy? Gdzie? Marcel?!"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Uspokój się. Poszedłem nad jezioro..."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Co?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Nie o to chodzi. Siedziałem tam i Louis pojawił się praktycznie znikąd. To było dziwne, a ja byłem, ee, zdenerwowany."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Przez tyle czasu? A teraz już jest wszystko w porządku?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Jest okej, przysięgam. I on mnie zapytał czy wszystko gra... I siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez jakiś czas. Wydaje się być miłym chłopakiem teraz, kiedy go poznałem."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Uśmiechnęłam się, "Naprawdę? To świetnie!"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Taa... Był zmuszany do dręczenia mnie..."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Wiem..."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Słucham?" Zapytał wbijając we mnie wzrok.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Cholera. Miałam zamiar mu nic nie mówić.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Cóż..." Zaczęłam.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Cami, co zrobiłaś?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Możliwe, że zadzwoniłam do Louis'a?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Że co?!"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Zapytałam czy pamięta to jak się nad Tobą znęcał." Tłumaczyłam.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Więc znasz już historię?"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">"Taak... Powiedziałam mu, że najprawdopodobniej będziesz nad jeziorem... Proszę, nie bądź zły. " Zaczęłam mówić szybciej. "Nienawidzę, kiedy nie jesteś szczęśliwy. Zasługujesz na szczęście. Nigdy nie powinieneś być smutny, bo jesteś dobrą osobą i jesteś niesamowity i ja się tylko o ciebie martwiłam i przepraszam jeśli jestem na mnie zły za to, że zapytałam, ale cieszę się, że wszystko jest już dobrze i-"</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Nagle pocałował mnie na środku ulicy. To najlepszy pocałunek w moim życiu. Gwiazdy migocą nad nami, a księżyc rozświetla drogę. Odsunęłam się nieco, przerywając pocałunek, by zauważyć Marcela-Gwiazdę. <i>Zawsze tu jest. Każdej nocy. </i>Uśmiechnęłam się i ponownie złączyłam nasze usta. W pewnym momencie upuściłam różę, ale to nic takiego. Jego ręce delikatnie ujmują moją twarz, a moje owinięte są wokół jego szyi.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Jesteśmy perfekcyjnie połączeni.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">To jest idealne.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">On jest idealny.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Jesteśmy idealni.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Zatrzymał się, wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie. Te niesamowite oczy, ten słodki uśmiech, ten niewinny wyraz twarzy.</span><br />
<br />
<span class="null">"Kocham Cię." Powiedział bez wytchnienia. "Kocham Cię i jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie mógłbym prosić o lepszą przyjaciółkę czy dziewczynę. Chcę Cię już na zawsze, Cami. Nigdy nie będę się na ciebie długo gniewał, to niemożliwe.Tak, mieliśmy kilka trudnych momentów, ale zawsze do siebie wracaliśmy. Jestem ogromnie wdzięczny za to, że pojawiłaś się w moim życiu. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Dziękuję, że porozmawiałaś z Louis'em. Dziękuję Ci za wszystko." Zastopował na chwilę i chwycił mnie za ręce. "Dziękuję za bycie moją przyjaciółką."</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">--------------------------------------------------</span><br />
<span class="null">Wow. Trochę minęło od ostatniego rozdziału. Tak źle jeszcze nie było... Przepraszam was- jak zawsze. W tłumaczeniu tego rozdziału pomagała mi moja najlepsza na świecie bff @Kimi_loveee (a raczej cały przetłumaczyła poza końcówką xx) Nie wyrabiam z niczym, brak mi czasu, nic mi się nie chce, a po powrocie do domu deprecha forever. <strike>LOVE IT.</strike> Zostało 8 rozdziałów do końca... smuteczek.</span><br />
<span class="null"><br /></span>
<span class="null">Kasja ♥</span>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-1509667665469237142014-02-02T10:58:00.001-08:002014-02-02T10:58:24.204-08:00Rozdział 36.<b>N:</b> Marcel nosi już od jakiegoś czasu soczewki kontaktowe, a jego włosy są teraz całkowicie pokręcone. Poza ludźmi na koncercie i Cami jedynie Ethan widział jego tatuaże. Powoli zaczyna się też ubierać jak Harry (flanelowe koszule, koszulki itp).<br />
<br />
<br />
<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Nie. To nie dzieje się naprawdę. Nie mam nawet gdzie uciec, bo jestem na pomoście. Ale zawsze mogę wskoczyć do wody, prawda? Zrobiłem kilka kroków w tył, kiedy podchodził bliżej mnie.<br />
<br />
<i>Głos Cami zabrzmiał w mojej głowie, "Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebował."</i><br />
<br />
Włożyłem rękę do kieszeni, by wyciągnąć telefon. Cholera, zostawiłem go w samochodzie. Tym razem nie mogę zadzwonić do Cami po pomoc.<br />
<br />
"Co tutaj robisz?" Zapytał Louis.<br />
<br />
"Tylko.. uh..nic. Nic nie robię."<br />
<br />
"Och... Jechałem na rowerze ścieżką i usłyszałem czyjś głos. Wszystko w porządku? "<br />
<br />
W końcu się uspokoiłem. "A co cię to w ogóle obchodzi?" Wyszło to nieco mocniej niż się tego spodziewałem.<br />
<br />
Uniósł ręce do góry, "Łoooł, tylko się zastanawiałem."<br />
<br />
"Nie wiesz kim jestem, mam rację?"<br />
<br />
"Jesteś Marcel, przyjaciel Cami, tak?"<br />
<br />
"Nawet nie masz pojęcia..." Mruknąłem.<br />
<br />
"Co?" Wydawał się być naprawdę pogubiony. Naprawdę nie wiedział.<br />
<br />
Powiedzieć mu czy nie?<br />
<br />
"Ty, ee, znęcałeś się kiedyś nade mną..." Wymamrotałem.<br />
<br />
Zamarł. "Serio?" Jego twarz pokazywała zagubienie.<br />
<br />
Pokiwałem głową, "Naprawdę nie pamiętasz?"<br />
<br />
Wziął głęboki oddech, jego klatka piersiowa powoli opadła. "Nie miałem pojęcia, że to byłeś ty. Wtedy nie znałem nawet twojego imienia... Przepraszam..."<br />
<br />
"Trochę za późno na przeprosiny..."<br />
<br />
"Marcel, naprawdę mi przykro." Powiedział podchodząc bliżej mnie.<br />
<br />
Odepchnąłem go, "Trzymaj się ode mnie z dala."<br />
<br />
"P-Przepraszam, możemy porozmawiać?" Zapytał, nerwowo łapiąc się za włosy.<br />
<br />
"Pewnie." Odpowiedziałem złączając ręce na klatce.<br />
<br />
"Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić..."<br />
<br />
"Taa, jasne. Myślisz, że w to uwierzę? Chcesz tylko, żebym dołączył do twojego zespołu."<br />
<br />
"Proszę, wysłuchaj."<br />
<br />
"Dobra." Staram się wyglądać twardo, ale tak naprawdę świruję. Jestem tak zdenerwowany, że moje serca zaraz wyskoczy mi z piersi. Mam nadzieję, że tego nie widzi.<br />
<br />
"Bo widzisz, byłem nowy w szkole... Grozili, że mnie pobiją jeśli nie będę robił tego co mi każą i znęcał się nad innymi... Wykorzystali mnie. Na początku byli dla mnie mili, czułem się akceptowany. A-Ale później zmuszali mnie do zabierania innym ich pieniędzy na lunch. Z czasem stawało się to coraz bardziej brutalne. Za bardzo się bałem by im odmówić, byli silniejsi ode mnie... Widziałem co mogą zrobić innym. W końcu pewnego dnia nie zrobiłem tego co mi kazali. Zdecydowałem, że to musi się skończyć. Nie chciałem już być zmorą dla innych i znęcać się nad nimi, robiłem to przez rok. Jeden rok za dużo... Nigdy nie powinienem się z nimi zadawać... Tak bardzo tego żałuję." Jego głoś urwał się i łza spłynęła po jego policzku.<br />
<br />
Czy on naprawdę płacze?<br />
<br />
"P-Przepraszam Marcel, przepraszam." Powiedział patrząc w dół, powstrzymując się od płaczu.<br />
<br />
Musiał wiele przejść... Widzę, że ukrywa coś o sobie.<br />
<br />
Wciąż będąc cicho, spojrzałem na Louisa.<br />
<br />
"Byłem potworem. Przepraszam." wyszeptał. "Przepraszam cię."<br />
<br />
Powtarzał w kółko.<br />
<br />
"Louis." Powiedziałem, przerywając jego trans.<br />
<br />
Spojrzał na mnie smutnymi oczami.<br />
<br />
"Wybaczam ci..." powiedziałem.<br />
<br />
"Ty.. N-Naprawdę?" <br />
<br />
Przytaknąłem.<br />
<br />
Uściskał mnie mocno, a ja zamarłem.<br />
<br />
Po chwili, powoli odwzajemniłem uścisk.<br />
<br />
To naprawdę dziwne, pomyśleć o tym jak teraz sprawy wyglądają. Jest dużo niższy ode mnie, kiedyś był wyższy. Krzywdził mnie, ale w rzeczywistości również go to krzywdziło.<br />
<br />
Odsunął się i usiadł na pomoście. Usiadłem koło niego.<br />
<br />
Louis wziął głęboki oddech i podwinął rękaw, "Oops" wymamrotał wskazując na rękę. Spojrzałem na nią zauważając masę tatuaży.<br />
<br />
Zupełnie jak ja.<br />
<br />
Zdjąłem moją flanelową koszulę tak że zostałem w samej koszulce. Pokazałem mu swoje tatuaże i się uśmiechnąłem.<br />
<br />
Też się uśmiechnął....<br />
<br />
"Nigdy nie pomyślałem o tym, że też możesz cierpieć..." przyznałem.<br />
<br />
"Możesz rozpoznać mężczyznę po jego tatuażach." powiedział.<br />
<br />
On rozumiał...<br />
<br />
"Czy każdy z twoich ma historię?" spytałem.<br />
<br />
Przytaknął. "'Oops' odnosi się do tego roku w którym byłem dręczycielem... To największe oops w moim życiu, bardzo tego żałuję. Wróbel reprezentuje wolność i ignorowanie zasad. Lubię robić to co ja chcę, a nie co mi każą." Wyjaśniał z niewielkim uśmiechem.<br />
<br />
Rozciągnąłem koszulkę pokazując mu moje tatuaże na klatce przez co jego uśmiech się powiększył.<br />
<br />
"A ten." Zaczął wskazując na kompas. "Pokazuje, że zawsze wrócę do domu nie ważne w którym kierunku zaprowadzi mnie życie." <br />
<br />
Podwinąłem bardziej rękaw pokazując mój tatuaż statku.<br />
<br />
"Jesteśmy do siebie bardziej podobni niż myślałem." Powiedziałem.<br />
<br />
"Ile ich masz?"<br />
<br />
"Ponad 40..."<br />
<br />
"Wow. Dlaczego je robisz?"<br />
<br />
"Nikt się mną nie interesuje, nie chce mnie wysłuchać. W ten sposób wyrażam swoje emocje."<br />
<br />
"Ja też..."<br />
<br />
Spojrzałem na niego. "Serio? Myślałem, że tylko ja tak mam..."<br />
<br />
Potrząsnął głową. "Nigdy nie jesteś tak samotny jak ci się wydaje. Zawsze jest ktoś, kto przechodzi przez dokładnie to samo co ty... Widzisz, kiedy jestem ze znajomymi to jestem tym 'zabawnym', wygłupiającym się. Czuję potrzebę bycia taką osobą wśród nich, sypać żartami. Uszczęśliwianie ludzi to tak jakby moja praca, rozumiesz? Przejmuję się szczęściem i uczuciami innych tak bardzo, że czasami zapominam o sobie. Nikt mnie nigdy nie pyta jak się czuję i co u mnie, po prostu myślą, że wszystko gra skoro jestem wesoły, ale tak nie jest... Czasem siedzę w swoim pokoju i załamuję się, płaczę bez większego powodu. Nie chcę nawet istnieć. Czasami jest tego wszystkiego za wiele. Mogę zmienić się z perfekcyjnie szczęśliwego do załamanego i nieszczęśliwego w ułamku sekundy. Po prostu zaczynam myśleć nad swoim życiem, nad całym złem, które wyrządziłem i jakoś tak nie zauważam dobrych rzeczy. Skupiam się tylko na tych złych..."<br />
<br />
"Wiem jak się czujesz..."<br />
<br />
"Jeśli ktoś by spojrzał, tylko na chwilę to zauważyłby smutek w moich oczach. Zauważyliby jak wyłączam się w czasie jazdy samochodem i wyglądam tępo za szybę. Albo zauważyliby, że opowiadanie kawałów i żartowanie jest jedyną czynnością, która powstrzymuje mnie od załamania się. Gdyby tylko spojrzeli..."<br />
<br />
Popatrzyłem na niego. Głowę ma spuszczoną, a stopami kreśli wzory w wodzie.<br />
<br />
"Dokładnie tak się czuję. Ludzie widzą cię, ale tak naprawdę cię nie dostrzegają. Patrzą, ale nie widzą prawdziwego ciebie..."<br />
<br />
"Dobrze jest to wszystko z siebie wyrzucić. Czuję, że mogę ci zaufać, choć może wydawać się to dziwne."<br />
<br />
"Nie, dobrze cię rozumiem..."<br />
<br />
Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję, że ja również mogę mu zaufać.<br />
<br />
Louis nie jest taki za jakiego co uważałem. Jest podobny do mnie. Zdaje się, że każdy cierpi. Niektórzy po prostu tego nie pokazują. Niektórzy ludzie mogą wydawać się silni na zewnątrz, ale w środku są słabi i wystraszeni. Nie możesz oceniać kogoś jeśli go przedtem nie poznałeś.<br />
<br />
Z Louisem spędziłem ponad godzinę rozmawiając o tatuażach i innych zwykłych rzeczach. Jest naprawdę miłym chłopakiem. Spośród wszystkich ludzi nie świecie, on był ostatnią osobą z którą rozważałbym rozmowę. A co dopiero siedzieć z nim na pomoście i rozmawiać o tatuażach i emocjach. To niesamowite jak wszystko się potoczyło, prawda?<br />
<br />
Może zastanowię się nad dołączeniem do zespołu...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------<br />
Ostatni dzień ferii uczciłam tłumacząc ten rozdział. Mam depresję, nie chcę wracać. Za wcześnie. Powiedzcie mi, że są jeszcze wakacje, błagam. :( + przepraszam za błędy, ale nie chce mi się sprawdzać;p<br />
<strike>3 miesiące.</strike><br />
<br />
Love, Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-76291624473221619142014-01-27T06:23:00.002-08:002014-01-27T06:23:25.107-08:00Rozdział 35.<b>OCZAMI MARCELA </b><br />
<br />
"Marcel, nie powiedziałeś nic od lunchu." Powiedziała Cami podczas powrotu do domu.<br />
<br />
Patrzyłem tępo za szybę i wzruszyłem ramionami.<br />
<br />
"Marcel."<br />
<br />
"Przepraszam."<br />
<br />
"Nie przepraszaj... Chcesz o tym porozmawiać?"<br />
<br />
"Nie. Dzisiaj nie jest ten dzień. Dzisiaj wolę zatrzymać to dla siebie."<br />
<br />
"Dobrze... Zamierzasz pojechać nad jezioro, prawda?"<br />
<br />
"Nie."<br />
<br />
"Czy to było kłamstwo?"<br />
<br />
Siedziałem cicho. <br />
<br />
"Marcel...."<br />
<br />
"Przestań wypowiadać moje imię w ten sposób."<br />
<br />
Zaskoczyłem ją tym, "Dobra. Rób sobie co tylko chcesz. Nie będę się wtrącać." Powiedziała chłodno.<br />
<br />
"Cami, wiesz, że ja-"<br />
<br />
"Nie, zapomnij. Najwyraźniej masz już jakiś pomysł. Idź, zrób to."<br />
<br />
"Przepraszam..."<br />
<br />
"Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebował..."<br />
<br />
Zazwyczaj macha do mnie gdy wchodzę do domu, ale teraz odjechała jak tylko z niego wysiadłem.<br />
<br />
*<br />
<br />
Nie byłem nad jeziorem od czasu... wypadku...<br />
<br />
Okłamałem mamę mówiąc, że idę do biblioteki. Ona nie chce, żebym tu przychodził, jednak ja muszę tu być. To jest jedyne spokojne miejsce.<br />
<br />
Albo takie było...<br />
<br />
Przyjście tutaj było błędem. Nie mogę uwierzyć, że okłamałem mamę. Nigdy wcześniej tego nie robiłem...<br />
<br />
Siedziałem w samochodzie i przez szybę patrzyłem na jezioro. Słońce powoli zaczyna zachodzić. Niebo jest połączeniem koloru niebieskiego i pomarańczowego, jest piękne. Spodobałoby się Cami...<br />
<br />
Cami... Mam nadzieję, że nie jest na mnie zła... Byłem dzisiaj naprawdę chamski. Nie zrobiła nic złego, ale ja w ogóle się do niej nie odzywałem. Byłem tylko przybity... Mam nadzieję, że jest okej.<br />
<br />
Powoli wysiadłem z samochodu. Małymi kroczkami szedłem w stronę pomostu, byłem zdenerwowany. Już zaczynam mieć przebłyski wspomnień z tamtej nocy.<br />
<br />
Wchodzenie coraz głębiej.<br />
<br />
Lodowata woda.<br />
<br />
Krzyk Cami.<br />
<br />
Płacz.<br />
<br />
Marcel, przestań. Przestań. Musisz przestań.<br />
<br />
Potrząsnąłem głową oczyszczając ją z myśli, których nie chcę pamiętać.<br />
<br />
Powoli szedłem pomostem, wieki trwało zanim znalazłem się na jego końcu. Potrząsnąłem ręką w której trzymałem kamienie i położyłem obok siebie stare księgi absolwentów. Rzuciłem kamyk w wodę i patrzyłem jak znika.<br />
<br />
"Kujon." Wyszeptałem, rzucając kolejny kamyk.<br />
<br />
"Ciota."<br />
<br />
Z każdym wyzwiskiem, wypowiadałem je głośniej i rzucałem kolejne kamienie. Po siedmiu zatopieniach, zacząłem po prostu rzucać je jak najdalej mogłem.<br />
<br />
Łzy zaczynają płynąć po moich policzkach.<br />
<br />
Świetnie...<br />
<br />
Myślałem, że jest ze mną lepiej... Najwyraźniej nie...<br />
<br />
Zatopiłem się w swoim smutku i usiadłem na krańcu. Zanurzyłem palce w wodzie i kreśliłem nimi kółka.<br />
<br />
Przestań płakać.<br />
<br />
Przeczesałem włosy palcami i zacisnąłem mocno powieki.<br />
<br />
Przestań płakać.<br />
<br />
Objąłem nogi w kolanach i przyciągnąłem je do klatki.<br />
<br />
Przestań płakać. Przestań płakać. Przestań płakać.<br />
<br />
Zdecydowałem obejrzeć moje księgi absolwentów. Jako pierwszą wziąłem tę z pierwszej klasy. Przeglądałem kartka za kartką. Nikt nic nie napisał w mojej książce tego roku...<br />
<br />
"Tomlinson." Szepnąłem szukając jego nazwiska.<br />
<br />
Znalazłem. Na jego zdjęciu nakreślony duży "X" i to tak mocno, że strona została prawie wyrwana...<br />
<br />
Przeszedłem do zdjęcia Ethana i ogromnym "?" na zdjęciu.<br />
<br />
Zapomniałem o tym. Kiedyś z Ethanem byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... Aż do pierwszej klasy. Był kiedyś kujonem... Byliśmy nierozłączni. Aż w czasie wakacji, wydoroślał. Nie miał już okularów ani aparatu. Wyrobił sobie mięśnie i zaczął grać w football. Urósł i stał się kobieciarzem.<br />
<br />
Koniec Ethana i Marcela.<br />
<br />
Nigdy w pełni nie zrozumiałem co się z nami stało. Zawsze miałem nadzieję, że do mnie wróci. Pierwsza klasa, po prostu przestał ze mną rozmawiać. Spotkaliśmy się raz, ale to już nie było to samo.<br />
<br />
On się zmienił, ja nie...<br />
<br />
W końcu pewnego dnia odezwałem się do niego w szkole. Strasznie się na mnie zdenerwował. Powiedział, że przynoszę mu wstyd i że jestem ciotą. Nie chciał, żebym się już kiedykolwiek do niego zbliżał.<br />
<br />
Wtedy właśnie zaczął się nade mną znęcać razem z grupą przyjaciół Louisa.<br />
<br />
Płakałem całymi dniami.<br />
<br />
"Halo?" Usłyszałem czyjś szept, który przerwał moje myśli i przywrócił mnie do rzeczywistości. Czy ktoś tu jest? Nie rozpoznałem głosu... Usłyszałem czyjeś zbliżające się kroki. Kto to jest? Moje serce bije tak szybko, że zaraz może eksplodować. Ręce mi się trzęsą. Szybko otarłem policzki i wstałem. Chwyciłem pozostałe kamienie w razie gdybym musiał się bronić. Odwróciłem się powoli by zobaczyć kogoś patrzącego wprost na mnie.<br />
<br />
"Marcel?"<br />
<br />
Upuściłem kamienie, które opadły z hukiem.<br />
<br />
"L-Louis?"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------<br />
Echh już nawet nie będę przepraszać, bo jak zwykle nie dodaje tak często jak obiecywałam.. ;/ Tak, wiem, jestem ciotą, ale w końcu nowy rozdział! + 10 do końca.<br />
<br />
Kocham was, Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-39765304701842368372014-01-15T15:29:00.003-08:002014-01-15T15:29:45.885-08:00Rozdział 34.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
"Mogę to zrobić." Powiedziałem do swojego lustrzanego odbicia. Przeczesałem włosy palcami i wziąłem głęboki oddech.<br />
<br />
Wracam do szkoły.<br />
<br />
Minęły już dwa tygodnie odkąd ostatni raz tam byłem.<br />
<br />
Jestem ekstremalnie zdenerwowany. Każdy pewnie ma swoje przypuszczenia odnośnie mojej nieobecności. Albo wiedzą....<br />
<br />
Muszę również znów zobaczyć Ethana...<br />
<br />
Przyjechała Cami i zacząłem iść w stronę drzwi.<br />
<br />
"Jesteś pewny, że dasz radę?" Spytała mama, przytulając mnie.<br />
<br />
"Jestem pewny, mamo." Mruknąłem w jej ramię.<br />
<br />
Pocałowała mnie w czoło. "Pisz do mnie kiedy tylko będziesz mógł, nawet pomimo tego, że wiem, że nie lubisz pisać w szkole smsów. Pamiętaj, że musisz dzisiaj pójść do swojego doradcy zawodowego. Kocham cię, słoneczko."<br />
<br />
"Postaram się. Też cię kocham, mamo. Pa."<br />
<br />
Wskoczyłem do samochodu Cami i spojrzała na mnie wyraźnie zmartwiona.<br />
<br />
"Gotowy?" spytała cicho.<br />
<br />
Kiwałem powoli głową. Ścisnęła moją rękę, a moje skinięcia stawały się coraz wolniejsze aż w końcu łza spłynęła po moim policzku. Powolnie skinięcia zmieniły się w przeczące kiwanie głową. Jedna łza zmieniła się w całą rzekę.<br />
<br />
Cami odwróciła się do mnie przestraszona nie do końca pewna co powinna zrobić. Nigdy nie widziała mnie w takim stanie. Nie mogę przestać, łzy po prostu płyną. Roztrzęsionymi rękami próbowałem wytrzeć oczy, Cami podała mi chusteczkę. Wysiadła z samochodu i przeszła na moją stronę.<br />
<br />
Otworzyła drzwi, " Marcel, spójrz na mnie."<br />
<br />
Nie mogę tego zrobić.<br />
<br />
"Marcel no dalej. Popatrz na mnie."<br />
<br />
Powoli odwróciłem się w jej stronę, bez przerwy pociągając nosem. Wzięła obie moje ręce w swoje.<br />
<br />
"Marcel." Powiedziała cicho. "Dasz radę."<br />
<br />
"Nie. Nie potrafię."<br />
<br />
"Jeśli uważałabym, że nie możesz, to bym cię do tego nie zmuszała. Ale będę przy tobie cały dzień."<br />
<br />
"Nie wszystkie lekcje mamy razem." Wydusiłem przez łzy.<br />
<br />
Otarła kciukiem mój policzek i uśmiechnęła się. "Teraz już mamy." <br />
<br />
"Co? J-Jak?"<br />
<br />
"Psycholog szkolny stwierdził, że dobrze by było jakby był ktoś przy tobie cały dzień, więc wszystkie moje zajęcia zostały zmienione."<br />
<br />
"Jak zamierzasz przejść przez wszystkie zajęcia na najwyższym poziomie?"<br />
<br />
Machnęła ręką. "Nieważne, znajdę jakiś sposób. Najważniejsze jest to, żebyś czuł się dobrze."<br />
<br />
Załkałem. "Zrobiłabyś to dla mnie?"<br />
<br />
"Zrobiłabym dla ciebie wszystko! Kocham cię."<br />
<br />
"Co ja bym bez ciebie zrobił..."<br />
<br />
Wzruszyła ramionami. "Nawet nie chcę wiedzieć..."<br />
<br />
Mój płacz już się nieco uspokaja. W końcu mogę normalnie oddychać.<br />
<br />
"Już wszystko dobrze?" Spytała.<br />
<br />
"Tak, myślę, że tak."<br />
<br />
Przytuliła mnie mocno. "Dobrze. A teraz ruszajmy. Nie martw się, poradzisz sobie."<br />
<br />
Przez całą drogę do szkoły, Cami bez przerwy coś mówiła starając się mnie nieco odstresować. Jestem jej za to wdzięczny, bo pomogło. Zawsze wie co zrobić, żebym się lepiej poczuł.<br />
<br />
*<br />
<br />
Wchodzimy z Cami do stołówki. Ethan nie spojrzał na mnie jeszcze ani razu, co zdaje się być dobre. Cały dzień mnie unika. Zastanawiam się czy przypadkiem zaczął się mnie bać... Taa, jasne. Nikt się mnie nie boi i nie będzie.<br />
<br />
Podchodzę do naszego stolika ale zauważyłem, że już ktoś tam siedzi. O co cho? Popatrzyłem a Cami, a ona tylko się uśmiechnęła.<br />
<br />
"Marcel, chcę żebyś kogoś poznał." Poinformowała.<br />
<br />
Zmarszczyłem brwi. "Co?"<br />
<br />
"Cześć, jestem Niall!" Powiedział. Cami usiadła naprzeciwko niego, a ja wciąż stałem. Zrobiła mi miejsce, więc usiadłem obok.<br />
<br />
"Cześć?" Odpowiedziałem zmieszany.<br />
<br />
"Niall jest w zespole." powiedziała Cami.<br />
<br />
Niall się do mnie uśmiecha i wydaje się być podekscytowany. Chodzę z nim do szkoły od czterech lat i ani słowem się do mnie nie odezwał aż do dzisiaj? O co tutaj chodzi?<br />
<br />
"Więc Marcel." Zaczął. "Widziałem Twój i Cami koncert"<br />
<br />
"Tak, no i?" Jestem całkowicie zdecorientowany.<br />
<br />
"Zastanawiałem się czy nie zechciałbyś być w moim zespole..."<br />
<br />
Spojrzałem na Cami zszokowany. Uśmiecha się szeroko. Zespół?<br />
<br />
"Kto w nim jest?"<br />
<br />
Nie jestem co do tego przekonany...Nigdy nie chciałem być w zespole z ludźmi, których nie znam.<br />
<br />
"Cóż, są od nas starsi."<br />
<br />
"Chodzili tu do szkoły?"<br />
<br />
"Tak. Jeden z nich. Nazywa się Louis Tomlinson."<br />
<br />
Louis Tomlinson... Skąd znam to nazwisko?<br />
<br />
<i>Jestem pierwszoklasistą.To mój pierwszy dzień w liceum. Jestem malutki jak na swój wiek. Nie byłem wtedy wysoki.</i><br />
<i><br /></i>
<i>"Hej, kujonie." Ktoś powiedział, popychając mnie na otwartą szafkę. Wkopał mnie do środka i zamknął. Jestem zduszony i w ogóle nie mogę się ruszyć.</i><br />
<br />
<i>"Louis, upewnij się, że jest zamknięte!" Ktoś krzyknął. Wszyscy uciekli poza jednym chłopakiem. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Miał brązowe włosy i wyglądał na starszego ode mnie. Trzasnął drzwiami i zamknął mnie w środku. Popatrzył na mnie przez szpary w szafce. Wyglądał na smutnego i przestraszonego. Wyszeptał coś, ale nie usłyszałem co. Jedyne co w tym momencie słyszałem to bicie mojego serca.</i><br />
<br />
<i>To był początek...</i><br />
<br />
Wstałem od stołu. "Nie będę w zespole."<br />
<br />
"Co?Dlaczego?" Spytała Cami.<br />
<br />
Zacisnąłem zęby. "Nigdy w życiu nie będę częścią jego zespołu."<br />
<br />
<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
Niall popatrzył na mnie zmieszany, kiedy Marcel odszedł od stolika.<br />
<br />
"Co to było? Nie lubi mnie?" zapytał.<br />
<br />
Wzruszyłam ramionami. "Nie mam pojęcia. Pójdę zapytać."<br />
<br />
"Idę z tobą."<br />
<br />
"Nie. Myślę, że będzie lepiej jeśli zostaniesz."<br />
<br />
Usiadł z powrotem. "W porządku..."<br />
<br />
Szłam korytarzami starając się znaleźć Marcela.Nigdzie nie mogę na niego trafić. Gdzie on jest?<br />
<br />
Odnalazłam go stojącego przez szafką. Wpatrywał się na nią pusto.<br />
<br />
"Marcel, co robisz?" spytałam kładąc rękę na jego ramieniu.<br />
<br />
"Louis" wymamrotał.<br />
<br />
"Co?"<br />
<br />
"Louis był w grupie tych, którzy się nade mną znęcali."<br />
<br />
To dlatego nie chce być w zespole.<br />
<br />
"Naprawdę? Jesteś pewny, że to on? Wydawał się być miły."<br />
<br />
"100%. Zamknął mnie w tej szafce kiedy byłem w pierwszej klasie. Nie dołączę do tego zespołu." dodał uparcie.<br />
<br />
"Nic nie szkodzi. Rozumiem. Nie musisz tego robić."<br />
<br />
"Dobrze. Nigdy więcej nie chcę spotkać Louisa."<br />
<br />
"Nie musisz." zapewniłam trzymając jego rękę. "Wracajmy do stołówki."<br />
<br />
"Nie powinienem był przychodzić dzisiaj do szkoły."<br />
<br />
"Przepraszam, Marcel. Nie wiedziałam..."<br />
<br />
"Nie, to nie twoja wina. Nie masz z tym nic wspólnego."<br />
<br />
Szedł spokojnie korytarzem i wszedł do stołówki. Ma puste spojrzenie, pozbawione jakichkolwiek emocji.<br />
<br />
Zastanawiam mnie co się teraz dzieje w jego głowie. O czym myśli...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------<br />
PRZEPRASZAMprzepraszamprzepraszamprzepraszam!<br />
Wiem, że już długo nie dodawałam, ale kompletnie nie miałam czasu i ciągle wypadało mi to z głowy :( Studniówka super zabawa, drugi dzień totalna klapa, bo tak się źle czułam, że o 18 już byłam w domu i prawie co zemdlałam, więc poszłam od razu spać ;x aaaa teraz leżę w łóżku. chora. kocham to. Ale w końcu dokończyłam tłumaczyć ten rozdział :)<br />
<br />
<i><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Love, Kasja ♥</span></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-87774539530393686382014-01-04T15:35:00.001-08:002014-01-04T15:35:56.887-08:00Rozdział 33.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Dziś jest ten dzień. W końcu stąd wychodzę. Nie mogę doczekać się powrotu do domu.<br />
<br />
Ten tydzień z pewnością mi pomógł.Czuję się szczęśliwszy i myślę, że zostanie tak na długi czas. Bynajmniej mam taką nadzieję. W ciągu ostatnich kilku dni nie myślałem o sobie źle, co jest pozytywną zmianą. Mam nadzieję, że te myśli już nigdy nie wrócą.<br />
<br />
Wyglądam za okno czekając aż przyjedzie moja mama.Ellie stoi obok, ale patrzy na mnie. Staram się tego nie zauważać. Wydaje mi się, że mnie lubi, ale nie jestem pewien. Nie jestem przyzwyczajony do takich spraw. Sprawiają, że czuję się szczęśliwy i dziwny i zmieszany jednocześnie.To dziwne, że jestem zauważany przez dziewczyny. Ale Cami wciąż jest moja, a ja jestem jej.<br />
<br />
Prawie nie zauważyłem samochodu mamy. Czekam na nią w budynku, bo musi mnie wypisać, żebym mógł go opuścić. Podszedłem do wejścia i czekałem cierpliwie.<br />
<br />
Po chwili weszła do środka i przytuliła mnie z całych sił.<br />
<br />
"Marcel." powiedziała. "Tak bardzo za tobą tęskniłam." W tym momencie już płacze i kołysze się wciąż trzymając mnie w ramionach.<br />
<br />
Roześmiałem się. "Mamo, to tylko tydzień. Przestań płakać zanim ja zacznę!"<br />
<br />
Opuściła ręce i otarła łzy. "Przepraszam, ale tak za tobą tęskniłam!" przytuliła mnie ponownie.<br />
<br />
"Mamooooooooooo."<br />
<br />
"Wybacz. O mój Boże, ale się zmieniłeś. Urosłeś? Zdecydowanie urosłeś. Czy ten pieg zawsze tutaj był? Twoje buty są wyniszczone, kupimy ci nowe. Tak bardzo tęskniłam!" Paplała bez przerwy. Wydaje mi się, że powiedziała mi że za mną tęskniła z jakieś 20 razy. Śmiałem się z jej zachowania i jednocześnie zastanawiałem czy wszystkie mamy są takie.<br />
<br />
"Też za tobą tęskniłem, mamo. A teraz chodźmy, chcę wrócić do domu." Powiedziałem łapiąc ją za rękę.<br />
<br />
Podpisała wszystkie papiery i już jestem wolny. Zasypała mnie masą pytań jeszcze zanim dotarliśmy do drzwi. Zacząłem iść już na zewnątrz i zauważyłem Cami opierającą się o samochód. Ona tu jest!<br />
<br />
Upuściłem swoją walizkę i pobiegłem do niej. Ona również biegła z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem. Podniosłem ją i przytuliłem najmocniej jak mogłem. Mając ją znów przy swoim boku uświadomiłem sobie jak bardzo za nią tęskniłem. Spojrzała na mnie z góry i przybliżyła się by mnie pocałować.<br />
<br />
I muszę wam powiedzieć, że ten pocałunek był jak dotąd najlepszy.<br />
<br />
Uśmiechnęła się szeroko i postawiłem ją na ziemi przytulając po raz kolejny.<br />
<br />
"Tęskniłam/em za tobą!" powiedzieliśmy w tym samym czasie przez co się roześmialiśmy.<br />
<br />
"Czy gwiazda Marcel wciąż tam jest?" spytałem trzymając ją za ręce.<br />
<br />
Przytaknęła. "Każdej nocy mówię jej dobranoc."<br />
<br />
"Teraz już możesz mówić dobranoc prawdziwemu Marcelowi."<br />
<br />
Pocałowała mnie po raz kolejny. "Tak się cieszę, że wróciłeś."<br />
<br />
Widzę Ellie wciąż stojącą w oknie. "Zaraz wrócę. Ja ee, yy, zapomniałem o czymś."<br />
<br />
Wbiegłem do budynku i podszedłem do dziewczyny. Spojrzała na mnie smutnymi oczami.<br />
<br />
"Znalazłem dla ciebie odpowiedź. Miłości nie da się opisać. To huragan emocji. Pewnego dnia też tego doświadczysz, obiecuję." Podniosłem jej rękę i ucałowałem nadgarstek. "Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Oby nie w takich okolicznościach." przytuliłem ją a ona wahając się przez chwilę, otuliła mnie ramionami.<br />
<br />
"Dziękuję ci, Marcel." wyszeptała w moje ramię.<br />
<br />
Powoli odsunąłem się, wydawała się smutna.<br />
<br />
"Żegnaj, Ellie."<br />
<br />
"Żegnaj, Marcel..."<br />
<br />
<br />
*<br />
<br />
Mama, Cami i ja jesteśmy właśnie w restauracji aby świętować mój powrót do domu. Nie było mnie tylko tydzień, a zachowują się jakby to był co najmniej miesiąc. Zdaje się, że po prostu są szczęśliwe, że ze mną wszystko w porządku.<br />
<br />
"Szkoła bez ciebie była koszmarem." Zaczęła Cami biorąc kęs pizzy.<br />
<br />
"Jestem pewien, że nie mogło być aż tak źle!" Powiedziałem.<br />
<br />
"Było. Ale jest też jedna dobra rzecz..."<br />
<br />
"Co to takiego?"<br />
<br />
"Och, ee, celująco zaliczyłam test z hiszpańskiego, który pisaliśmy w tamtym tygodniu"<br />
<br />
"To wspaniale!" Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Nie miała żadnego testu z hiszpańskiego, bynajmniej tak mi się wydaje... Nie ukrywałaby czegoś przede mną, prawda? I tak nie wydaje mi się to możliwe.<br />
<br />
Kiedy skończyliśmy, poszliśmy z Cami do mojego studia. Musiałem je zobaczyć. Nigdy wcześniej nie wytrzymałem tygodnia bez wizyty tutaj. Siedzę przy fortepianie i gram przypadkową melodię gdy Cami siedzi na kanapie.<br />
<br />
"Było źle?" Spytała podchodząc do mnie i siadając obok.<br />
<br />
Przestałem grać i odwróciłem się do niej. "Na początku, przyznaję, było źle. Czułem się jakbym był przedmiotem badań, eksperymentem tych wszystkich lekarzy i terapeutów. Poza tym, nie uśmiechało mi się dzielenie moimi przeżyciami, bo było to dziwne. Musieliśmy siedzieć w kółku i opowiadać jakieś swoje historie. Ale później było lepiej, dobrze było to wszystko z siebie wyrzucić. A wszyscy obecni tam ludzie też się z czymś zmagali, więc rozumieli przez co przechodziłem. Nikt tam nikogo nie oceniał, spokojnie mogłeś dać upust swoim emocjom..."<br />
<br />
"To dobrze... Kim była ta dziewczyna z którą się przytulałeś zanim odjechaliśmy? Wydawała się być smutna..."<br />
<br />
"To Ellie. Myślę, że mnie polubiła..." Przyznałem rumieniąc się.<br />
<br />
"U la la ktoś lubi Marcela." Powiedziała układając głowę na moim ramieniu.<br />
<br />
"Przestań." Dodałem chichocząc.<br />
<br />
"Zmieniasz się w kobieciarza! Och Jezusieńku!"<br />
<br />
"Nigdy. Mam ciebie i ty jesteś wszystkim czego potrzebuję."<br />
<br />
"Dobrze, bo ty jesteś wszystkim czego potrzebuję ja."<br />
<br />
"Cami." Zacząłem cicho. "Tak sobie myślałem przez ten tydzień...Że byłem oceniany po tym jak wyglądam... Dlaczego w ogóle zaczęłaś ze mną rozmawiać?<br />
<br />
"Wydawałeś się być miły i chciałam zostać twoją przyjaciółką, bo chciałam cię lepiej poznać. Wydawałeś się być interesujący..."<br />
<br />
"Więc również oceniłaś mnie po wyglądzie, tylko że inaczej niż wszyscy?"<br />
<br />
"Nie. Tego pierwszego dnia zobaczyłam jak jesteś popychany na korytarzu. Poczułam się źle i chciałam cie poznać, a później zostaliśmy przyjaciółmi aż w końcu się w tobie zakochałam...Później był pocałunek na koncercie i wydawało mi się, że nie podobał ci się tak bardzo jak mi, ale na szczęście tak nie było." Odpowiadała z uśmiechem. "I kocham cię za to kim jesteś teraz i za to kim byłeś kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. Nie obchodzi mnie to czy nosisz okulary albo masz piskliwy głos. Chociaż muszę przyznać, że teraz wyglądasz niesamowicie przystojnie, zarówno jak i przedtem. Wciąż bym cię kochała bez tego wszystkiego. Jesteś sobą, najlepszym kim mogłeś zostać."<br />
<br />
"Dlaczego miałabyś się we mnie zakochać?"<br />
<br />
"Zakochałam się w tobie dla ciebie. Przede wszystkim w twojej osobowości, bo jest to najlepsza część ciebie, twojej dobroci, inteligencji, w tym że zbyt dużo myślisz, że kiedy się koncentrujesz, marszczysz brwi i przygryzasz wargę, w twoim słodkim śmiechu, który ukazuje piękny uśmiech i dołeczki. I masz niesamowity głos. Z łatwością mogę się zakochać w kimś kto potrafi zarówno śpiewać jak i grać na gitarze. Wszystko w tobie jest idealne. Jesteś najlepszą osobą o jaką mogłam prosić."<br />
<br />
"Daleko mi do ideału."<br />
<br />
"Jesteś najbliższy ideałowi spośród wszystkich znanych mi osób." <br />
<br />
"Taa, jasne." Pocałowałem ją delikatnie. "Kocham cię. Dziękuję."<br />
<br />
Uśmiechnęła się i ponownie złączyła nasze usta. "Nie masz mi za co dziękować. Po prostu mówię prawdę."<br />
<br />
Tamtej nocy przyglądałem się sobie uważnie w lustrze. Chciałem odnaleźć te wszystkie rzeczy, które Cami we mnie kocha. Zdaje się, że nie jestem taki brzydki jak myślałem. Mój nos jest za duży i nienawidzę swoich dołeczków i swojej skóry. Ale nauczę się ich kochać. Nauczę się kochać siebie.<br />
<br />
"Jestem mądry." Powiedziałem do swojego lustrzanego odbicia. "Jestem miły. Jestem dobrym piosenkarzem. Lubię swoje włosy."<br />
<br />
Mówiłem sobie tylko te komplementy, które uważałem za prawdziwe. Te cztery komplementy są początkiem nowego, pewniejszego siebie Marcela. Będę dodawał po jednym kiedy tylko będę mógł i będę powtarzać je sobie każdej nocy.<br />
<br />
Będę najlepszym Marcelem jakim mogę być.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------<br />
Wybaczcie złotka, że tyle czasu zajęło mi dodanie nowego rozdziału. Szczęśliwego Nowego Roku!! To tak poza tym, bo nie miałam kiedy wam złożyć życzeń :) Kocham was i życzę wszystkiego co najlepsze.<br />
W tym tygodniu postaram się coś jeszcze dodać, ale nic nie obiecuję, bo studniówka w weekend ;o BOŻE TO JUŻ ;O Tak więc jeszcze raz szczęścia, zdrówka i spełniania marzeń w 2014 i wyczekujcie nowego rozdziału ;)<br />
<br />
Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-9974912298132173502013-12-26T15:08:00.001-08:002013-12-26T15:08:15.044-08:00Rozdział 32.<b>OCZAMI CAMI</b><br />
<br />
Tęsknię za Marcelem. Tak bardzo za nim tęsknię. Mam nadzieję, że dobrze sobie radzi. Martwię się o niego. Co tam robi? Ma tam jakichś przyjaciół? Czy wszystko w porządku? Chcę, żeby już wrócił do domu.<br />
<br />
Bez niego w szkole jest strasznie nudno. Nie mam żadnych bliższych przyjaciół poza Marcelem. Pewnie, rozmawiam z kilkoma osobami, ale nie nazwałabym ich przyjaciółmi.<br />
<br />
Jem w bibliotece jak zawsze odkąd nie ma Marcela. Dziwnie jest siedzieć w stołówce samemu.. Nie mam pojęcia jak Marcel to robił. Siedzę właśnie na kanapie i jem kanapkę, gdy podszedł pewien chłopak i usiadł koło mnie.<br />
<br />
Rozpoznałam go, bo chodzimy razem na angielski, ale nigdy z nim nie rozmawiałam.<br />
<br />
"Jesteś Cami, prawda?" zapytał.<br />
<br />
"Taa, a Ty Niall?"<br />
<br />
Przytaknął, "Więc, ee.. tak się zastanawiałem... Widziałem koncert twój i Marcela. Gdzie on tak właściwie jest?"<br />
<br />
"On jest, ehh, jest daleko."<br />
<br />
"Ach, na wakacjach?"<br />
<br />
"Tak, można tak powiedzieć..."<br />
<br />
"Cóż.. Byliście naprawdę niesamowici. Razem z przyjaciółmi zakładamy zespół, tak jakby. I ee.. pomyśleliśmy, że może chcielibyście do nas dołączyć?"<br />
<br />
Zespół? Serio?!<br />
<br />
Uśmiechnęłam się, "Porozmawiam z Marcelem kiedy wróci. Kto jeszcze w tym jest?"<br />
<br />
"Noo, są starsi od nas. Ich imiona to Liam, Louis i Zayn. Mamy próbę dziś wieczorem w moim domu, możesz przyjść jeśli chcesz."<br />
<br />
Pomyślałam nad tym przez chwilę. W sumie dlaczego miałabym nie spróbować? Mogłabym wpaść i zorientować się jak to wszystko wygląda, a jeśli mi się nie spodoba to nie muszę tego robić. Nie mogę się doczekać powrotu Marcela kiedy mu o tym powiem!<br />
<br />
"Pewnie. Przyjdę!"<br />
<br />
*<br />
<br />
"Tutaj skręć w lewo" pokierował mną Niall. Zawożę nas do jego domu. W sumie to jest całkiem miły i zabawny. Na lekcjach zawsze się śmieje i jest głośny, więc myślałam, że będzie totalnie denerwujący.<br />
<br />
Zatrzymałam samochód pod jego domem po czym chłopak wprowadził mnie do środka.<br />
<br />
"Chłopcy powinni być tu lada chwila." poinformował, a po chwili usłyszeliśmy jakieś rozmowy na dole. "Albo już tutaj są." roześmiał się.<br />
<br />
Szłam za nim na dół i zobaczyłam 3 chłopaków siedzących na kanapie i jedzących czipsy.<br />
<br />
"Niall! Hej, kto to?" zapytał jeden z nich.<br />
<br />
"Cami, to jest Zayn, a to Liam i Louis. Chłopaki, to jest Cami." przedstawił nas Niall.<br />
<br />
"Miło cię poznać!" zaczał Liam.<br />
<br />
"Czyżby Niall miał dziewczynę?" zadrwił Louis.<br />
<br />
"Louis!!" odkrzyknął Niall.<br />
<br />
Zarumieniłam się, "Ja już mam chłopaka."<br />
<br />
"A niech to." Skwitował Louis. Zaśmiałam się z jego rozczarowania.<br />
<br />
"Hej, to ty grałaś ten koncert tamtej nocy, racja? Z tym chłopakiem, ee, Markiem?" pytał Liam.<br />
<br />
"Taa i jego imię to Marcel." wyjaśniłam.<br />
<br />
"Byliście super!" kontynuował.<br />
<br />
"Dzięki!"<br />
<br />
"Pomyślałem, że Cami mogłaby nas posłuchać dzisiaj." powiedział Niall.<br />
<br />
"Tak, spoko!" Zapewnił Zayn.<br />
<br />
"Świetnie! Powiedziałem też, że jeśli jej się spodoba to może do nas dołączyć jeśli tylko zechce. Szukamy kolejnej osoby..." tłumaczył Niall, chwytając gitarę i siadając na krześle.<br />
<br />
"Nigdy nie myślałem, że będzie to dziewczyna, ale pewnie, zemu nie!" powiedział Louis.<br />
<br />
Niall grał przypadkowe akordy a inni rozmawiali między sobą. Wszyscy rozmawialiśmy a chłopcy pytali mnie o mnie i mój związek z Marcelem. Są naprawdę bardzo sympatyczni.<br />
<br />
"Dobra ludzie, zaczynajmy już!" powiedział Liam parę minut później.<br />
<br />
"Właśnie, muszę być w domu o 6." dodał Zayn, wywracając oczami, "Wieczór rodzinnych gier."<br />
<br />
"Wciąż to robicie?" Wyśmiał go Louis, na co chłopak uderzył go w ramię.<br />
<br />
Niall roześmiał się głośno.<br />
<br />
"Jesteście tacy niedojrzali." skomentował Liam, "No dawać!"<br />
<br />
Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się z ich zachowania. Są tacy różni od siebie.<br />
<br />
"Nie krępuj się śpiewać z nami." powiedział mi Liam. "Niall, zaczynaj."<br />
<br />
Blondyn zaczął grać na gitarze i od razu rozpoznałam piosenkę. To <i>Natalie Imbruglia - Torn. </i>Liam rozpoczął.<br />
<br />
<i>Myślałem, że spotkałem dziewczynę, co odmieni moje życie<br />
Była taka ciepła, przyszła tu pełna spokoju<br />
Pokazała mi, co to znaczy płakać <br />
Ale, nie mogłaś być tą kobietą, którą uwielbiałem, <br />
Zdaje się, że nawet nie wiesz, nie dbasz o to po co masz serce, <br />
Ale ona już zniknęła z mojego życia,<br />
Nic już nie zostało z jej kłamstw,<br />
Wyczerpały się też moje słowa<br />
Właśnie o to chodzi. Nic nie jest dobrze, i jestem rozdarty...</i><br />
<i><br /></i>
Zdecydowałam zaśpiewać z nimi refren<i><br /> </i><br />
<i>W nic już nie wierzę,<br />
Tak właśnie się czuję, <br />
Zimno mi i wstydzę się, <br />
Leżąc nago na podłodze, <br />
Iluzja nigdy nie zmieniła się <br />
W coś realnego,<br />
Obudziłam się i teraz widzę, że nasz idealny świat jest rozdarty.<br />
Spóźniasz się nieco, a ja już jestem rozdarta...</i><br />
<br />
Kiedy skończyli, wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.<br />
<i> </i><br />
<i>"</i>Jesteście naprawdę nieźli.<i>"</i> powiedziałam. Ich głosy dobrze ze sobą współgrają, tworzą cudowną harmonię. Są naprawdę utalentowani.<br />
<br />
"Serio?" spytał Niall z uśmiechem.<br />
<br />
Przytaknęłam, "Bardzo mi się podobało i jestem pewna, że Marcel też byłby zachwycony."<br />
<br />
"Nie mogę się doczekać kiedy się w końcu poznamy!" dodał podekscytowany Louis.<br />
<br />
"Byłaś niesamowita." zwrócił się do mnie Zayn.<br />
<br />
Oczywiście się zarumieniłam, "Dzięki..."<br />
<br />
"Niezły wybór, Niall." podsumował Liam, szturchając chłopaka. Uśmiechnął się do mnie szeroko i uniósł kciuka do góry, że było okej.<br />
<br />
Marcel i ja możemy mieć nowych przyjaciół. Tylko poczekajmy aż się o wszystkim dowie!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
------------------------------------<br />
Północ, a Kasia tłumaczy :) aaaa co tam, lepiej tłumaczyć wtedy jak ma się wenę :D Kocham was i wrzucam rozdział od razu, a jutro postaram się dodać kolejny. Wooohoo przerwa świąteczna! :) <span style="font-size: x-small;"><strike> </strike></span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><strike>psst. w kolejnym rozdziale Marcel już wychodzi do domu</strike></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i><b>Kasja ♥</b></i></span>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-77184079249845331702013-12-26T09:50:00.002-08:002013-12-26T09:50:26.184-08:00Rozdział 31.<b>OCZAMI MARCELA</b><br />
<br />
Siedzę w swojej sali po kolejnej wizycie terapeuty. Ile ona może mieć jeszcze pytań? Jeszcze nigdy nie odpowiedziałem na tyle osobistych pytań. W sumie to dobre uczucie, móc w końcu wyrzucić z siebie to wszystko i powiedzieć komuś jak się czuję.<br />
<br />
Przed moimi drzwiami stoi dziewczyna z bliznami. Od jak dawna tu jest? Wyszedłem do niej, żeby porozmawiać.<br />
<br />
"Hej." zacząłem. "Więc, ee, co tu robisz?"<br />
<br />
"Zastanawiałam się czy chciałbyś pójść do pokoju gier."<br />
<br />
"Jasne."<br />
<br />
"A tak w ogóle, to jestem Ellie."<br />
<br />
"A ja Marcel, ale to już wiesz..."<br />
<br />
Roześmiała się.<br />
<br />
Wszędzie są lekarze. Czuję jakbym był bez przerwy obserwowany, jakbym nie mógł być sam. Cały czas mnie też sprawdzali. Spojrzałem na dwóch lekarzy przechodzących obok nas, a oni się uśmiechnęli.<br />
<br />
Tak dużo uśmiechów.Wszyscy są szczęśliwi i pełni słów wsparcia. "Będzie lepiej" "Dasz radę" "Bądź silny" "Przejdziesz przez to, obiecuję."<br />
<br />
"Więc co jest w pokoju gier?" spytałem.<br />
<br />
"Telewizor, jakieś gry planszowe, bilard.. takie tam rzeczy. To najciekawszy pokój tutaj."<br />
<br />
"Od jak dawna tu jesteś?"<br />
<br />
"Jestem tu już drugi raz..."<br />
<br />
Nic nie odpowiedziałem.<br />
<br />
Doszliśmy do pokoju i zdecydowaliśmy się na scrabble.<br />
<br />
"Jestem cienka z ortografii." powiedziała Ellie. "Zdecydowanie to przegram."<br />
<br />
"A ja jestem bardzo dobry. Kiedyś grałem w to cały czas..."<br />
<br />
<i>Siedzę sam w pokoju, jak zawsze. [parę lat temu] Obok mnie leży słownik, a przede mną scrabble. Gram przeciwko samemu sobie. Słowo za słowem, kawałek po kawałku, punkt za punktem.</i><br />
<br />
<i>Robiłem tak godzinami zawsze, kiedy byłem sam, czyli bardzo często. </i><br />
<br />
<i>Znałem już wtedy słowa, których dzieci w moim wieku nawet nie słyszały. Byłem chodzącym słownikiem. Wyszukiwałem wyrazy, zapamiętywałem pisownię i definicję. Wiedziałem wszystko o każdym wyrazie. Można powiedzieć, że czytałem słowniki. Słowa były moją ucieczką. Miałem dziwne upodobania co do pisania i literowania. Tak jakby słowa w słowniku były przyjaciółmi. Każde nowe słowo było nowym przyjacielem. Poznawałem moich "przyjaciół" poprzez ich definicje, powtarzałem je później w ciągu dnia. Powtarzałem sobie je w myślach, nie zdając sobie sprawy z tego, że to robię. Czasem nawet moje dłonie zapisywały słowa na skrawkach papieru. Kiedy ktoś powiedział jakieś słowo, które mi się spodobało, to zapisywałem je na kartce i powtarzałem sobie non stop. Lubiłem to w jaki sposób brzmiały nowe słowa, jak sporo czasu zajmowała nauka poprawnej wymowy, jak liczył się nawet najmniejszy akcent. Zupełnie jak ludzie. Wszyscy dajemy sobie dużo czasu na poznanie siebie i liczy się każdy szczegół. </i><br />
<br />
<i>To właśnie zajmowało mój czas.</i><br />
<br />
<i>Pozwalało chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć.</i><br />
<br />
<i>Zapamiętywanie słów, a nie myślenie o znęcaniu się nade mną.</i><br />
<br />
Graliśmy już od kilku chwil i jak do tej pory, to ja jestem na prowadzeniu. Ellie ułożyła słowo "brag" (przechwalać), a ja dołożyłem do tego swoje litery.<br />
<i> </i><br />
"Braggadocio? Co to do cholerci jest?" spytała.<br />
<br />
"To oznacza arogancki, chełpliwy. To eponim."<br />
<br />
"Co to jest eponim?"<br />
<br />
Uśmiechnąłem się, "Nie myśl o tym. To tylko bezużyteczna informacja, którą trzymam w głowie."<br />
<br />
Zaśmiała się. "Dużo wiesz. Musisz czytać słowniki."<br />
<br />
Oblałem się rumieńcem, "Kiedyś tak..."<br />
<br />
"W sumie to całkiem fajnie. No, że wiesz tyle rzeczy."<br />
<br />
*<br />
<br />
Już powoli kończą nam się litery. Wciąż wygrywam. Ułożyłem słowo 'miłość'.<br />
<br />
"Wiesz jak to jest być zakochanym?" Ellie cicho spytała.<br />
<br />
Milczałem chwilę zanim dałem jej odpowiedź, "Tak, wiem." Nigdy o tym nie myślałem.<br />
<br />
"A ja nie... Jak to jest?"<br />
<br />
Wziąłem głęboki oddech i pomyślałem, "Wiesz... Nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Jestem w tym nowy. Kiedy coś wymyślę, to dam ci znać."<br />
<br />
"Myślę, że byłoby fajnie się zakochać."<br />
<br />
"Jest fajnie."<br />
<br />
"Kiedy byłeś zakochany?"<br />
<br />
Natychmiast pomyślałem o Cami i uśmiech pojawił się na moich ustach, "Jestem zakochany już od kilku miesięcy."<br />
<br />
"Mogę się założyć, że jest świetnie."<br />
<br />
"Och, tak. Jest niesamowicie."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------<br />
Echh.. Znowu przepraszam, że takie opóźnienie. :( Tłumaczę, kiedy mogę, aach i zostało chyba z 14 rozdziałów do końca o ile dobrze pamiętam ;o <br />
Wesołych Świąt kochani! i dziękuję, że czytacie moje tłumaczenie :*<br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i>Kasja ♥</i></span>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-8803906580649496342013-12-21T14:37:00.002-08:002013-12-21T14:37:48.309-08:00Rozdział 30.<b>OCZAMI MARCELA<span style="font-size: x-small;"> </span></b><span style="font-size: x-small;">[<i>dwa dni później</i>]</span><br />
<br />
Cami siedzi na moim łóżku kiedy ja właśnie zapinałem swoją walizkę.<br />
<br />
"Będę za tobą tęsknić." powiedziała.<br />
<br />
"To tylko tydzień. Nie będziesz za mną aż tak bardzo tęskniła." Pocieszyłem trzymając ją za rękę po czym ucałowałem w policzek.<br />
<br />
"Oczywiście, że będę. Nie mogę nawet do ciebie zadzwonić ani wysłać wiadomości.<br />
<br />
"Dasz radę. Ten tydzień minie zanim się obejrzysz."<br />
<br />
<b>*</b><br />
<br />
Kiedy się stąd wydostanę?<br />
<br />
Jestem tu od kilku godzin a już nienawidzę tego miejsca.<br />
<br />
Tęsknię również za Cami...<br />
<br />
Siedzę w białym pokoju z białą, lśniącą podłogą i z białą pościelą na łóżku. Śmierdzi tu jak w szpitalu, ale to pewnie dlatego że w pewnym sensie jest to szpital. Pościel nie jest miękka i nie marszczy się pod każdym moim ruchem. Siedzę na łóżku i wyglądam przez okno kiedy do pokoju weszła jakaś kobieta.<br />
<br />
"Cześć, Marcel! Nazywam się doktor Fang." powiedziała.<br />
<br />
Och, cóż za pocieszające imię.<br />
<br />
Ma blond włosy i białe, świecące zęby, które są ogromne. Zdecydowanie za bardzo się uśmiecha. Lepiej, żeby nie była moim lekarzem.<br />
<br />
"Jestem twoim lekarzem!" ogłosiła.<br />
<br />
Jak cudownie.<br />
<br />
"Więc.. Wiesz dlaczego tutaj jesteś, tak?" zapytała.<br />
<br />
"Jestem szóstkowym uczniem, wiem z jakiego powodu się tu znalazłem." odburknąłem.<br />
<br />
"Sarkazm do niczego cię nie zaprowadzi." powiedziała wciąż się uśmiechając.<br />
<br />
"Przepraszam, jestem zdenerwowany."<br />
<br />
"Wiem, że jesteś i nic nie szkodzi. Zamierzam zadać ci kilka pytań."<br />
<br />
"Dobrze..."<br />
<br />
"Kto jest twoim najlepszym przyjacielem?"<br />
<br />
"Cami."<br />
<br />
"Czy jest twoją dziewczyną?"<br />
<br />
"Tak."<br />
<br />
"Od jak dawna jesteście razem?"<br />
<br />
"Nieco ponad miesiąc, ale znamy się od trzech."<br />
<br />
Pokiwała głową. "Czy ten związek nakłada na ciebie jakąkolwiek presję?"<br />
<br />
Siedziałem przez chwilę w kompletnej ciszy, "Cóż.. Nie. Przy niej czuję się bezpiecznie i jestem szczęśliwy. Kiedy jestem z nią nie muszę się o nic martwić."<br />
<br />
"Czy kiedykolwiek były w waszym związku jakieś trudne chwile, problemy?"<br />
<br />
"Tak... Myślałem, że mnie zdradziła. Ale udawała, że spotyka się z kimś innym, żeby mnie chronić..."<br />
<br />
"W jaki sposób?"<br />
<br />
"Ten chłopak znęcał się nade mną..."<br />
<br />
"Więc jesteś dręczony?"<br />
<br />
"Jestem pewny, że już to wiesz. Napisałem to na papierze..."<br />
<br />
"Wiem. Kto cię dręczy?"<br />
<br />
"Wszyscy."<br />
<br />
"Wszyscy?"<br />
<br />
"Tak, wszyscy."<br />
<br />
Usiadła na chwilę, myśląc.<br />
<br />
"I jak się przez to czujesz?" Typowe pytanie.<br />
<br />
"Jak się przez to czuję? Strasznie. Przez lata nie odzywałem się do nikogo. Ledwo co rozmawiałem w domu. Wszystko trzymałem w sobie. Piszę piosenki i to one są moją ucieczką."<br />
<br />
"A więc śpiewasz?"<br />
<br />
"Tak..."<br />
<br />
"Jak być siebie opisał?"<br />
<br />
"Kujonowaty, yyy samotny, wydaje mi się, że dojrzały, cichy..."<br />
<br />
"Czy trudno jest siebie opisać?"<br />
<br />
Zastanowiłem się przez chwilę, "Tak..." wyszeptałem.<br />
<br />
"Dlaczego?"<br />
<br />
"To dlatego... Dlatego, że byłem już przeróżnie nazywany w moim życiu. Ciężko powiedzieć, które nazwy są prawdziwe, a które nie. Nie potrafię nawet odróżnić swoich własnych cech od tych, które są mi nadawane przez ludzi, którzy mnie znają..."<br />
<br />
"Jesteś mądry, racja? Większość ludzi nie umie odpowiedzieć na to pytanie."<br />
<br />
"Dużo rozmyślam nad różnymi rzeczami..."<br />
<br />
Zadawała mi jeszcze sporo pytań. Jestem już z nią ponad godzinę.<br />
<br />
"Miło było cię poznać." powiedziała. "Wrócę tu później. Przychodź do mnie kiedy tylko chcesz." powiedziała, kiedy już skończyliśmy.<br />
<br />
"Dziękuję..."<br />
<br />
Siedzę sam w moim pokoju, ona już wyszła. Zapowiada się interesujący tydzień.<br />
<br />
<b>*</b> [ NASTĘPNEGO DNIA ]<br />
<br />
Siedzę w kółku z grupką nastolatków, których nie znam. Zostałem zmuszony, by tu przyjść. Również żadne z tych dzieciaków nie wygląda na zadowolonych, że jest tutaj. Wszyscy mają puste spojrzenia i w ogóle się nie uśmiechają. Weszła lekarka i usiadła w okręgu.<br />
<br />
"Witam wszystkich! Mamy dziś trzy nowe osoby, więc zaczniemy od nich. Będziemy mówić nasze imiona, wiek i jak się dzisiaj czujemy. Później inni będą mogli zadać pytania." powiedziała.<br />
<br />
Świetnie. Nie jestem dobry w opowiadaniu o sobie nieznajomym. Bawiłem się plakietką z imieniem przyczepioną do koszulki, tylko po to, żeby się nie denerwować.<br />
<br />
"Hmm.. Marcel! Zaczniemy od ciebie!" oznajmiła.<br />
<br />
"Yyyy, eee.. Nazywam się Marcel. Ja yy, ee mam 18 lat. Czuję się, ee.. pusty."<br />
<br />
Dziewczyna z czerwonymi włosami przemówiła, "Pusty jak?"<br />
<br />
"Cóż.. Jestem tu już drugi dzień i nie odczuwam żadnych emocji. Nie jestem szczęśliwy, ale nie jestem też smutny."<br />
<br />
"Ile masz tatuaży?" Zapytał chłopak z opalenizną.<br />
<br />
"40..."<br />
<br />
Wszyscy patrzyli na mnie jakbym był jakimś kosmitą.<br />
<br />
"40 tatuaży i masz 18 lat?" spytała dziewczyna.<br />
<br />
Chciałem wyjść. Chciałem uciec stamtąd i od wszystkich obserwujących mnie oczu. Wydaje mi się, że mnie oceniają, tak jak ludzie w szkole. Nie ma żadnej różnicy. Dlaczego w ogóle tu przyszedłem? Nie powinienem był tego robić.<br />
<br />
Kiwnąłem głową, "Czy moglibyśmy przejść do kolejnej osoby?" spytałem. Czuję się niekomfortowo, kiedy wszyscy patrzą tylko na mnie.<br />
<br />
"Oczywiście, Marcel." powiedziała lekarka.<br />
<br />
Zdałem sobie sprawę, że ci wszyscy nastolatkowie są tacy jak ja, albo nawet mają gorzej, co uważałem za niemożliwe. Nie jestem sam. Są ludzie tacy jak ja.<br />
<br />
Kiedy skończyliśmy, podeszła do mnie dziewczyna, która dopytywała o moje tatuaże.<br />
<br />
"Czy to bolało?" Zapytała.<br />
<br />
"Czy co bolało? Tatuaże?"<br />
<br />
Kiwnęła głową.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami, "Na początku tak, ale teraz już się przyzwyczaiłem. Czy to bolało?"<br />
<br />
Spojrzała na swoją rękę po czym zsunęła rękawy w dół. "No początku tak, ale teraz już się przyzwyczaiłam."<br />
<br />
"To są moje blizny, a to są twoje blizny. Mamy tylko inny sposób radzenia sobie z bólem."<br />
<br />
"Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób..."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------<br />
Hej kochani !<br />
Wiem, że dawno nic nie dodałam, ale totalnie nie miałam czasu i nie mogłam się za to zabrać :( Ale za to jutro dorzucam kolejny rozdział xx + przepraszam za ewentualne błędy.<br />
<br />
<i><b>Kasja ♥</b></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-81487123910768274692013-12-11T12:50:00.000-08:002013-12-11T12:50:46.440-08:00Rozdział 29.<b>OCZAMI CAMI</b>:<br />
<br />
"Chcesz o tym porozmawiać?" Zapytałam go gdy znaleźliśmy się w samochodzie.<br />
<br />
Pokręcił przecząco głową. Znów jest tak jak wtedy, gdy go pierwszy raz spotkałam.<br />
<br />
Westchnęłam, "Jesteś pewien?"<br />
<br />
Przytaknął.<br />
<br />
W tym czasie postanowiłam zadzwonić do Anne i powiedzieć jej, że Marcelowi nic nie jest. Kamień spadł jej z serca, więc zapewniłam, że niebawem przywiozę go do domu. Jej głos się drastycznie zmienił. Do tej pory ciągle szlochała, a teraz jest pełna radości.<br />
<br />
Jestem tak bardzo wdzięczna za to, że go znalazłam.<br />
<br />
"Uderzyłem Ethana" wymamrotał cicho zaraz po tym jak się rozłączyłam.<br />
<br />
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. "Marcel, jestem z ciebie dumna, że to zrobiłeś."<br />
<br />
"Ale ja nie jestem z siebie dumny. Zniżyłem się do jego poziomu. Zraniłem drugą osobę."<br />
<br />
Położyłam rękę na jego ramieniu. "On na to zasłużył."<br />
<br />
"Tak myślisz?"<br />
<br />
"Ja to wiem."<br />
<br />
Spojrzał na mnie smutnymi oczami. Zazwyczaj są jasnozielone, a w tym momencie są prawie szare. Wyraźnie widać, że jest zawiedziony swoim zachowaniem. Jest jak małe dziecko, które właśnie straciło swojego szczeniaczka. Jest taki niewinny, słodki i delikatny. Chcę go tylko trzymać w ramionach już na zawsze i ochraniać.<br />
<br />
"Chodzi o coś więcej, prawda?" spytałam.<br />
<br />
"Tak."<br />
<br />
Czekałam aż sam mi wszystko powie.<br />
<br />
"Wszystkiego było już za wiele. Przez ostatnich kilka lat wszystko się piętrzyło jedno na drugim aż w końcu doszło do tego, że się złamałem."<br />
<br />
"Możemy pozbierać kawałki i poskładać cię do kupy."<br />
<br />
"Nie jestem taki pewien."<br />
<br />
"Będę przy tobie zawsze. Obiecuję."<br />
<br />
Odwoziłam Marcela do domu w całkowitej ciszy. Żadne z nas tak naprawdę nie chciało rozmawiać. Oboje myślimy o tym co się wydarzyło.<br />
<br />
Kiedy dojechaliśmy do jego domu, Anne wybiegła i wtuliła się w syna. "Marcel! Jesteś bezpieczny! Jesteś cały!" powtarzała wciąż wtulona gładząc jego włosy.<br />
<br />
Pokazał mały uśmiech "Przepraszam mamuś"<br />
<br />
"Wszystko w porządku, Słonko. Chodźmy usiąść i porozmawiamy."<br />
<br />
"Chcesz żebym poszła?" spytałam.<br />
<br />
"Nie. Zostań." od razu odpowiedział Marcel.<br />
<br />
"Marcel... Myślę, że wiesz gdzie powinieneś się zgłosić. Potrzebujesz pomocy..." Anne powiedziała cicho.<br />
<br />
Marcel opadł na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Oparł łokcie o stół "Wiedziałem, że to nadejdzie. Teraz ludzie będą się nade mną znęcać za to, że byłem w szpitalu dla obłąkanych."<br />
<br />
"Kochanie, to nie jest szpital dla obłąkanych! To ci pomoże! Nie jesteś nienormalny."<br />
<br />
Załamał się. "Jestem, mamo. Ja-ja próbowałem się zabić. Nie jestem normalny!" Znów płacze a ja trzymam go za rękę.<br />
<br />
"To nic. Naprawdę. Wciąż cię kocham nie zważając na to co się stało." Anne zapewniała ze łzami w oczach. Ponownie go tuliła do czasu aż się uspokoili.<br />
<br />
"A oferta ukończenia wcześniej szkoły jest wciąż aktualna..." powiedziała Anne.<br />
<br />
Co? Wcześniejsze ukończenie?<br />
<br />
Siedział w zamyśleniu przez chwilę zanim odpowiedział. " Nie. Został tylko jeden miesiąc. Wiem, że wykorzystałem już wystarczająco kredytów, żeby ukończyć szkołę, ale to nie byłoby to samo. Dam radę."<br />
<br />
"Jesteś pewny?"<br />
<br />
"Mamo, tak. Jestem pewny."<br />
<br />
Po godzinnej rozmowie Anne poszła na górę do łóżka i żeby nieco ochłonąć.<br />
<br />
"Zostań tak długo jak będziesz chciała" dodała przed wyjściem. "Dziękuję."<br />
<br />
Poszłam z Marcelem do jego pokoju i usiedliśmy na jego łóżku.<br />
<br />
"Dziękuję ci Cam za wszystko." zaczął.<br />
<br />
"Nie dziękuj mi. Nie jestem bohaterem."<br />
<br />
"Właśnie, że jesteś. Uratowałaś mnie. Nie tylko dzisiaj, ale wtedy gdy cię pierwszy raz poznałem. Tego dnia miałem zamiar podpisać formularz wcześniejszego ukończenia. Nie musiałbym już chodzić do szkoły ani dnia dłużej. Ale wtedy ty weszłaś do mojego życia i dałaś mi nadzieję. Powiedziałem mojemu doradcy, że potrzebuję kolejnego tygodnia do zastanowienia się, bo nie byłem pewny czy mnie zostawisz czy nie. Ale ty nigdy nie odeszłaś, więc zostałem w szkole..."<br />
<br />
"Marcel..." jęknęłam czując jeszcze więcej łez napływających do moich oczu. Położyłam głowę na jego kolanach. "Wiesz, dzisiaj minęło 6 miesięcy od śmierci mojego tata... Byłam dziś na cmentarzu i z nim rozmawiałam. I czułam jakby był koło mnie i mnie słuchał. Mówiłam mu o tobie. A kiedy już powiedziałam, chmury nieco się rozstąpiły i przez chwilę zaświeciło słońce. Myślę, że to mój tato mówił, że jesteś dobrym wyborem. Że wszystko będzie dobrze. "<br />
<br />
"Byłby z ciebie dumny." powiedział nachylając się i całując mnie w czoło.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się lekko. "Tak myślisz?"<br />
<br />
Bawił się moimi włosami. "Ja to wiem."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------<br />
Chwilka czasu znaleziona na przetłumaczenie rozdziału ;) W sumie to ostatnio coś coraz krótsze...<br />
A tak poza tym to... Nie. Wyrabiam. Pomocy. Mam. DOŚĆ.<br />
<br />
wiecie gdzie mnie znaleźć<br />
<i><b><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Kasja ♥</span></b></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-54639843533281938512013-12-06T04:54:00.000-08:002013-12-06T04:54:10.480-08:00Rozdział 28.<b>OCZAMI CAMI:</b><br />
<br />
Wciąż ani śladu Marcela.<br />
<br />
Już prawie 11:00. Gdzie on jest?<br />
<br />
Czy nic mu nie jest? Musi być cały. Przecież to Marcel. Nic by nie zrobił, racja?<br />
<br />
Ciągle się zamartwiam i gubię we własnych myślach. Prawie nie usłyszałam dźwięku mojego telefonu.<br />
<br />
Szybko go złapałam, gdy zobaczyłam, że to wiadomość od Marcela.<br />
<br />
Nic mu nie jest!<br />
<br />
<i>Droga Cami, </i><br />
<i>Chcę Ci podziękować za najwspanialszą przyjaźń o jaką tylko mogłem prosić. Jesteś najlepszą osobą na całym świecie. Niedługo będziesz już beze mnie. Wszystko ze mną w porządku, obiecuję. Po prostu nie mogę już więcej znieść. Będę szczęśliwszy. Mogę być z tobą bez przerwy. Będziesz mogła popatrzeć w niebo i ja tam będę, w gwiazdach. Dosłownie będę gwiazdą. Zawsze mnie odnajdziesz, bo zawsze tu będę. Ale teraz nie próbuj mnie znaleźć. Ja chcę to zrobić, naprawdę. Kocham Cię, Cami. Kocham cię bardziej niż mogłabyś to sobie kiedykolwiek wyobrazić.</i><br />
<i>Marcel. </i><br />
<br />
<i> </i>Po przeczytaniu wiadomości, upuściłam telefon i zaczęłam płakać. Muszę go znaleźć. Gdzie on może w tej chwili być? Łzy spływają niekontrolowanie po mojej twarzy. Proszę Marcel, nie rób tego. <br />
<br />
Mój telefon znowu zaczął dzwonić, tym razem to Anne.<br />
<br />
"Napisał do ciebie?" spytała zapłakana.<br />
<br />
'Tak." odpowiedziałam cicho.<br />
<br />
"Moje dziecko. Mój Marcel." łkała już coraz głośniej.<br />
<br />
"Anne, odnajdę go, dobrze? Obiecuję ci to. Znajdę go. Będzie dobrze."<br />
<br />
"A co jeśli wróci do domu? Powinnam go szukać?"<br />
<br />
"Zostań w domu..."<br />
<br />
"Dziękuję... Jeśli go nie znajdziesz..." przestała mówić i załkała ponownie.<br />
<br />
"Znajdę go. Myślę, że wiem gdzie może być."<br />
<br />
Jest nad jeziorem.<br />
<br />
Wskoczyłam do samochodu starając się przypomnieć którędy tam dojechać. Zawsze to Marcel prowadził.<br />
<br />
Zaczęła się ulewa i ledwo cokolwiek widzę. Na głównej drodze jest niesamowity korek. Uderzyłam rękami w kierownicę z frustracji. Nigdy nie zdążę na czas, ale muszę.<br />
<br />
Zjechałam na pobocze i wysiadłam z samochodu. Szłam przez las starając się dotrzeć nad jezioro. Deszcz i błoto mnie tylko spowalniają. Jestem zmarznięta, przemoczona i zapłakana, ale muszę odnaleźć Marcela. Muszę. Jest strasznie ciemno, że idę prawie na oślep.<br />
<br />
Muszę do niego dotrzeć.<br />
<br />
Z każdym krokiem czuję, jakbym była coraz bliżej jak i coraz dalej od Marcela. Bliżej jeziora, ale dalej od powstrzymania go. Każdy krok zabiera czas.<br />
<br />
Krok. Krok. Krok.<br />
<br />
<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Już czas.<br />
<br />
Wysłałem wiadomości. Nie ma nic więcej do zrobienia.<br />
<br />
Zrobiłem pierwszy krok i wszedłem do wody. Miłe uczucie.<br />
<br />
Zamierzam iść przed siebie aż znajdę się cały pod wodą.<br />
<br />
Krok. Krok. Krok.<br />
<br />
Z każdym krokiem jestem bliżej opuszczenia wszystkiego, oddalam się od życia.<br />
<br />
Deszcz nieustanie, spokojnie pada.<br />
<br />
Woda sięga mi już ponad biodra.<br />
<br />
Jest lodowata. Ledwo co wyczuwam swoje kości. Jest tak zimna, że aż kłuje, ale jednocześnie jest to dobre uczucie. Bynajmniej nie będę czuł wielkiego bólu.<br />
<br />
Wchodząc coraz głębiej, zauważyłem odbijające się w wodzie gwiazdy. Widzę gwiazdę-Marcela nieco przygaszoną tym razem. Nie tak jasna jak ją zapamiętałem.<br />
<br />
Ja również nie jestem równie jasny.<br />
<br />
Odchodzę.<br />
<br />
Poddaje się.<br />
<br />
Łzy wypływają z moich oczu, gdy patrzę w niebo.<br />
<br />
Już prawie koniec.<br />
<br />
To nie może być koniec.<br />
<br />
Nie mogę się poddać.<br />
<br />
Tak jak gwiazda-Marcel, muszę tutaj być. Jest jakiś powód dla którego tutaj jestem. Może jeszcze go nie poznałem, ale jest na pewno. Dokonam mnóstwo dobrych rzeczy w przyszłości. To nie koniec mojej historii.<br />
<br />
W tym momencie, uświadomiłem sobie, że słyszę krzyk Cami.<br />
<br />
Odwróciłem się i zobaczyłem, że biegnie w moją stronę. Biegnie najszybciej jak może w tej lodowatej wodzie. Ma przyklapnięte od deszczu włosy i przemoczone ubrania. Pomimo tego, że pada, wciąż widzę, że płacze.<br />
<br />
"Przepraszam" powiedziałem kiedy już się zbliżała. "Przepraszam. Przepraszam." Oboje płaczemy.<br />
<br />
W końcu do mnie dotarła i rozluźniłem się w jej ramionach. Jakimś sposobem udaje jej się mnie trzymać, bo mam wrażenie, że mógłbym upaść. Trzymała mnie mocno i wtuliła głowę w zagłębienie mojej szyi.<br />
<br />
"Marcel, proszę. Nigdy więcej mnie już tak nie strasz." powiedziała szlochając.<br />
<br />
"Przepraszam." wyszeptałem.<br />
<br />
"Nie mogłabym bez ciebie żyć."<br />
<br />
"Zawsze będę przy tobie. Przysięgam. Nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię."<br />
<br />
"Obyś miał rację." powiedziała, rozłączając nasz uścisk. Otarła łzy.<br />
<br />
"Naprawdę nawaliłem tym razem..."<br />
<br />
Wzięła moją rękę, "Nie prawda, bo się powstrzymałeś. Ocaliłeś sam siebie."<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------<br />
Nie wiem co tu napisać.... Mam jedynie nadzieję, że żadnej z was nigdy nie przyszły do głowy takie myśli. Stay strong <3<br />
<br />
<br />
[<a href="http://ask.fm/Kaasjaaa">ask</a>] [<a href="https://twitter.com/Marvinokkk">twitter</a>]<br />
<i><b><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Kasja ♥</span></b></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-31652771554042068902013-12-03T09:02:00.001-08:002013-12-03T09:02:49.207-08:00Rozdział 27.<b>OCZAMI CAMI:</b> <span style="font-size: x-small;"><<następnego dnia>></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Telefon zaczął</span> dzwonić mi w kieszeni, przerywając otaczającą mnie ciszę.<br />
<br />
"Halo?" odebrałam cicho, nie chcąc przerywać spokoju. Jestem właśnie na cmentarzu, odwiedzam tata.<br />
<br />
"Czy Marcel jest z tobą?" zapytała mama Marcela.<br />
<br />
"Nie, przykro mi Anne. Coś się stało?" <br />
<br />
"Od wczorajszego popołudnia nie był w domu, a jest już prawie 5:00. Już sporo czasu go nie ma." wyjaśniła, nie kryjąc zmartwienia.<br />
<br />
"W jakie miejsce się udał, kiedy ostatnio go widziałaś?"<br />
<br />
"Poszedł do pracy."<br />
<br />
Och, no tak. Zapomniałam, że miał przygotować stoisko.<br />
<br />
"Odbiera swój telefon?" zapytałam.<br />
<br />
"Nie. Dzwoniłam już 5 razy i pisałam. Żadnej odpowiedzi."<br />
<br />
Zaczęłam przegryzać palec. "Nie mógł zniknąć gdzieś daleko. Przecież to Marcel. Nie zrobiłby czegoś takiego."<br />
<br />
"Tak, wiem. Ale czasami się o niego martwię, to moje dziecko. Dobrze wiesz jak bardzo był dręczony. I zmienia się tak bardzo szybko..." ściszyła głos i usłyszałam westchnięcie.<br />
<br />
"Jestem pewna, że wszystko jest w porządku, Anne. Zapewne niebawem będzie w domu. Sprawdzę czy przypadkiem nie zasnął przy stoisku."<br />
<br />
"Dziękuję... Zadzwonię jeśli będę coś wiedziała."<br />
<br />
Rozłączyłam się i spojrzałam na nagrobek taty.<br />
<br />
"Muszę iść tatku. Niedługo wrócę, obiecuję. Kocham cię." wyszeptałam ocierając łzę z policzka.<br />
<br />
Zaczęłam jechać w kierunku stadionu. To trochę długa droga z cmentarza, który jest bliżej miejsca gdzie kiedyś mieszkaliśmy.<br />
<br />
Prawie godzinę później dotarłam na miejsce. Mam nadzieję, że Marcel tutaj będzie. Powoli otworzyłam drzwi do kawiarenki. Wszystkie światła pogaszone, niczego nie słychać. Włączyłam światła, które rozświetliły całe pomieszczenie.<br />
<br />
Nie ma Marcela.<br />
<br />
Nic.<br />
<br />
Gdzie on może być?<br />
<br />
Wróciłam do samochodu zastanawiając się gdzie zniknął. Dlaczego nie ma go w domu? Może jest w bibliotece albo w sklepie z książkami. Równie dobrze mógłby zatracić się w jakiejś książce i usnąć. Już kiedyś mu się to zdarzało, ale nie na aż tak długo.<br />
<br />
Sprawdziłam bibliotekę.<br />
<br />
Ani śladu Marcela.<br />
<br />
Sprawdziłam kolejne trzy sklepy i dalej ani śladu.<br />
<br />
Jestem przekonana, że zaraz wróci do domu. Nie powinnam się martwić. Jest bezpieczny, wiem że jest. Marcel jest mądry, nie zrobiłby nic niebezpiecznego.<br />
<br />
Prawda?<br />
<br />
Prawie dwie godziny później wróciłam do domu. Niecierpliwie czekałam na telefon od Anne i zapewnienie, że Marcelowi nic nie jest.<br />
<br />
<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
Jest w porządku, naprawdę.<br />
<br />
Nie, naprawdę nic mi nie jest.<br />
<br />
Jezioro jest miłe, przysięgam.<br />
<br />
Jest tu spokojnie. Nikogo nie ma w pobliżu. Tylko ja i moje myśli. Gwiazdy również wydają się dobrym towarzystwem. Były bardzo jasne zeszłej nocy, najjaśniejsze jakie kiedykolwiek widziałem. One też są bardzo dobrymi słuchaczami. Zastanawiam się czy Cami czasami rozmawia z gwiazdą-Marcelem gdy jest samotna.<br />
<br />
Wątpię.<br />
<br />
Nikt nie rozmawia z gwiazdami z wyjątkiem mnie.<br />
<br />
Jestem taką ciotą.<br />
<br />
Jestem frajerem.<br />
<br />
Nie zasługuję na to, żeby tutaj być.<br />
<br />
Na nic nie zasługuję.<br />
<br />
Mógłbym się utopić nawet w tej chwili. Mógłbym. Mógłbym wchodzić do wody coraz głębiej i głębiej aż straciłbym oddech. Mogę pozwolić, żeby woda wypełniła moje płuca. Mogę powoli opaść na samo dno i zostać tam na wieczność. Mógłbym już zawsze czuwać nad Cami.<br />
<br />
Gapiłem się tępo w czarny punkt na wodzie, rozmyślając o tym co mógłbym sobie zrobić.<br />
<br />
Nie, Marcel. Przestań. Uwolnij się od tych myśli. Potrząsnąłem głową i zamrugałem kilka razy. Ściągnąłem koszulkę i położyłem obok mnie, na trawie. Liczyłem tatuaże.<br />
<br />
40 tatuaży.<br />
<br />
40 sytuacji, które przeżyłem.<br />
<br />
Nie mogę się teraz poddać.<br />
<br />
Przeszedłem już przez bardzo wiele. Ethan nie może sprawić, że ze wszystkiego zrezygnuję.<br />
<br />
Ale zrezygnowanie wydaje się teraz perfekcyjną opcją.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
-----------------------<br />
Hej kochani <3<br />
Kolejny czarny rozdział... Chyba wiadomo było, że nie zawsze będzie kolorowo. Ale co zrobi Marcel dowiemy się w następnym rozdziale. <br />
Tymczasem jeśli wy chcecie o czymś porozmawiać, albo coś z siebie wyrzucić to jestem tu dla was :)<br />
<br />
[<a href="http://ask.fm/Kaasjaaa">ask</a>] [<a href="https://twitter.com/Marvinokkk">twitter</a>]<br />
<i><b><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Kasja ♥</span></b></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-67661129757206036832013-12-01T10:10:00.000-08:002013-12-01T10:10:08.842-08:00Rozdział 26.<b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>N/: w rozdziale mowa o futbolu amerykańskim, nie o piłce nożnej :)</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Obudziłem się z uśmiechem na wspomnienia zeszłej nocy. Było niesamowicie.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Dzisiaj wracam do pracy. Pracuję przy stoisku z przekąskami na stadionie. Dzisiaj jest trening, ale muszę wszystko przygotować. Poza tym, muszę porozmawiać z Ethanem, bo wiem, że tu trenuje. </span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Ruszyłem do pracy kilka godzin po przebudzeniu się. Narzuciłem na siebie dresy i jakąś koszulkę, a włosy zostawiłem pokręcone. Zaczęły mi się takie podobać.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Przeszedłem obok graczy i udałem się do mojego stoiska. Oni wszyscy się na mnie patrzyli... Dziwne... Ale wtedy przypomniałem sobie, że nigdy nie widzieli mnie w takim wydaniu. Kręcone włosy, krótkie rękawy, tatuaże. Najprawdopodobniej nawet nie wiedzę kim jestem. Szczerze mówiąc, czyni mnie to silniejszym i bardziej pewnym siebie. </span>Jestem zupełnie nowym Marcelem. To jakby szansa zacząć wszystko od nowa. Może.<br />
<br />
Trening już się rozpoczął, więc i ja zacząłem przygotowywać wszystko na jutro. Wyczyściłem i ustawiłem jedzenie tam gdzie powinno być. W pewnej chwili, przez okno wleciała piłka lądując w maszynie do robienia precli. Podniosłem ją i odrzuciłem z powrotem na boisko. Poleciała zdecydowanie szybciej i dalej niż się spodziewałem. Nie sądziłem, że potrafię tak rzucać... Osoba która ją złapała, cofnęła się nieco przez siłę mojego rzutu. Wow.<br />
<br />
Prawie nie zauważyłem, że trening dobiegł końca. Oby Ethan jeszcze nie poszedł. Na szczęście nawet nie opuścił boiska, tylko rozmawia z trenerem. Poczekałem aż skończy i udałem się w jego stronę. Denerwuję się. Nigdy nie stawałem w swojej obronie, zwłaszcza nie przeciwko Ethanowi. Mam nadzieję, że kiedy mu wszystko wygarnę to zmieni wobec mnie zachowanie. Spojrzał na mnie zdezorientowany nie wiedząc kim jestem. Po chwili go olśniło.<br />
<br />
"Marcel?" Zapytał.<br />
<br />
"To ja."<br />
<br />
"Czego chcesz?"<br />
<br />
"Wiem o twojej umowie z Cami."<br />
<br />
"Domyśliłem się."<br />
<br />
"Najpierw rujnujesz moje życie, a później robisz Cami to samo. Nie waż się jej tknąć. Nigdy więcej."<br />
<br />
"A co z tym zrobisz? Pobijesz mnie? Jesteś tylko słabym, małym kujonkiem. Mogę robić cokolwiek mi się zamarzy."<br />
<br />
Od razu pomyślałem o siniaku na nadgarstku Cami. Co jeszcze mógłby jej zrobić?<br />
<br />
Uderzyłem go prosto w twarz. Upadł na ziemię, łapiąc się za bolące miejsce. Dało się zauważyć krew spływającą z nosa i wargi. Popatrzył na mnie zszokowany.<br />
<br />
Co ja zrobiłem...<br />
<br />
To nie jestem ja. Ja nie ranię ludzi.<br />
<br />
Spojrzałem na moją dłoń, która wciąż zaciśnięta jest w pięść. Drga i robi się czerwona. Musiałem go mocno uderzyć. Nawet mogłem to usłyszeć.<br />
<br />
Nic nie powiedziałem, tylko odszedłem oszołomiony. Wskoczyłem do samochodu i odjechałem. Nie wiem gdzie jadę, ale najwyraźniej moja podświadomość wie to doskonale. Zatrzymałem się w znajomym miejscu. Jezioro.<br />
<br />
Wszedłem na pomost i zanurzyłem stopy w wodzie. Ruszałem nogami wzburzając spokojne jezioro i tępo obserwowałem wodę.<br />
<br />
Przepraszam.<br />
<br />
Przepraszam.<br />
<br />
Przepraszam.<br />
<br />
Przeczesałem włosy palcami. Jęknąłem, po czym rzuciłem kamieniem do wody. Jestem okropną osobą. Uderzyłem kogoś i to mocno. Nie ważne jak okropna jest ta osoba, nie powinno się jej robić krzywdy. Nikt na to nie zasługuje. Nawet Ethan.<br />
<br />
Przez te wszystkie lata mojego cierpienia wiedziałem żeby nigdy nie zrobić czegoś takiego. Obiecałem sobie, że nie zniżę się do poziomu ludzi, którzy się nade mną znęcali.<br />
<br />
Ale teraz właśnie to zrobiłem. Złamałem daną sobie obietnicę. Stałem się jednym z nich.<br />
<br />
Założę się, że każdy jutro będzie o tym wiedział. Teraz będą się mnie bać. Świetnie. Wciąż mam ludzi, którzy mnie nienawidzą.<br />
<br />
Nie zamierzam opuścić tego jeziora, nigdy. Już na zawsze mogę się tu chować, bo i tak nikt mnie nie znajdzie. Nie będę miał już żadnych problemów. Wszystko będzie w porządku, jeśli tutaj zostanę.<br />
<br />
Już nigdy nie spotkam Ethana. Nie będę musiał patrzeć na to, co mu zrobiłem. Nie będę musiał myśleć o sobie jak o tym złym, znęcającym się nad innymi.<br />
<br />
Mogę być po prostu Marcelem.<br />
<br />
Poza tym i tak nikt by za mną nie tęsknił...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
--------------------------<br />
Obiecałam, że dodam na weekendzie, więc oto i rozdział :) Tak w ogóle to krótko jak zawsze, ale za to jak mrocznie.. Jak myślicie, co zrobi Marcel? <br />
<br />
[<a href="http://ask.fm/Kaasjaaa">ask</a>] [<a href="https://twitter.com/Marvinokkk">twitter</a>]<br />
Kasja ♥Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-32247061904488780502013-11-27T13:16:00.002-08:002013-11-27T13:16:26.367-08:00Rozdział 25. <b>OCZAMI MARCELA:</b><br />
<br />
"Cześć wszystkim! Jak się macie?" powiedziałem do mikrofonu, nie do końca rozumiejąc skąd ta nagła pewność siebie. <br />
<br />
Publiczność zawrzała, a ktoś krzyknął "Kim jesteście?"<br />
<br />
Oczyściłem gardło, "Jestem Marcel."<br />
<br />
"Mars?!" odkrzyknęłi.<br />
<br />
"Tak." potwierdziłem, po czym przewiesiłem gitarę przez ramię. "Więc zaczynajmy!"<br />
<br />
Zwracając się do Cami, uniosłem dwa kciuki do góry zanim zacząłem szarpać struny. Uśmiechnęła się nieśmiało i wzięła do ręki mikrofon. Tym razem naprawdę śpiewa. Zaczęła dość cicho, ale po chwili już całkiem poddała się muzyce. Mogę szczerze powiedzieć, że dobrze się bawi i nie jest przestraszona jak przedtem. To wszystko wydaje się surrealistyczne.. Być na scenie i grać własny koncert..Nigdy nie wyobrażałem sobie czegoś takiego, przenigdy. A jednak to się dzieje i nie chcę końca.<br />
<br />
Czuję się sobą. To jest prawdziwy Marcel. Nie ten kujon za którego wszyscy mnie uważają. To jestem ja.<br />
<br />
Ludzie rzeczywiście nas polubili. Nasz koncert dobiega końca, została końcówka ostatniej piosenki. Zagrałem ostatni akord i podszedłem do Isaaca. Wyszeptałem mu coś do ucha na co on przytaknął uśmiechając się.<br />
<br />
"Bardzo wam wszystkim dziękujemy za przybycie!" Zakończyła Cami.<br />
<br />
Issac uciszył nieco publiczność "W zasadzie to mamy dla was coś jeszcze."<br />
<br />
Cami spojrzała na niego zdezorientowana, gdy ja siadałem przy fortepianie.<br />
<br />
"Marcel zaśpiewa nam swój oryginalny utwór.'' Wyjaśnił. Oczy Cami momentalnie się rozpromieniły, kiedy padło na mnie światło reflektora.<br />
<br />
"Ekhm.. Piosenka nosi tytuł 'Don't Let Me Go' i mam nadzieję, że wam się spodoba."<br />
<i><br /></i>
<i>" Stoisz naprzeciwko mnie,<br />
Czekam, trudniej mi oddychać<br />
Nagle oślepiają mnie światła<br />
Nigdy nie zauważyłem jak bardzo mogą być jasne</i><i><br />
Zobaczyłem w kącie fotografię<br />
Bez wątpienia w mojej głowie to jesteś ty<br />
Samotnie leży na twoim łóżku w rozbitym szkle<br />
To łóżko nigdy nie było przeznaczone dla dwojga</i><i><br />
Trzymam moje oczy szeroko otwarte<br />
Trzymam moje ramiona szeroko otwarte</i>
<i><br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość czucia się samotnym <br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość czucia się samotnym</i>
<i><br />
Obiecuję że pewnego dnia sprowadzę z powrotem gwiazdę<br />
Złapałem jedną i wypaliła mi dziurę w ręce, och<br />
Wydaje się jakbym ostatnimi dniami oglądał cię z daleka<br />
Starając się byś zrozumiała<br />
Trzymam moje oczy szeroko otwarte,yeah</i>
<i><br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość czucia się samotnym<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść</i><i><br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość czucia się samotnym</i>
<i><br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość czucia się samotnym<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi<br />
Nie pozwól mi odejść<br />
Ponieważ mam dość spania samotnie ..."</i><br />
<br />
Kiedy skończyłem, publiczność wstała ze swoich miejsc i zaczęła wiwatować.<br />
<i> </i><br />
WOW<br />
<br />
Nie spodziewałem się takiej reakcji.<br />
<br />
Podszedł do mnie Joe i poklepał po ramieniu, następnie Cami, którą od razu do siebie przyciągnąłem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się szczerze gdy podniosła na mnie wzrok.<br />
<br />
"Kocham Cię." wyszeptała.<br />
<br />
"Też Cię kocham." <br />
<br />
Publiczność zrobiła się jeszcze głośniejsza, kiedy się całowaliśmy. Kiedy nieco się od siebie oderwaliśmy, złączyliśmy nasze ręce i podziękowaliśmy ukłonem za wsparcie.<br />
<br />
Nigdy nie zapomnę tej nocy.<br />
<br />
Najlepsza noc w moim życiu.<br />
<br />
*<br />
<br />
"To było niesamowite!" Krzyknęła Cami, kiedy znaleźliśmy się za kulisami.<br />
<br />
"Byliście naprawdę nieźli." Podsumował Joe. "Nie wiedziałem, że potrafisz tak śpiewać, Marcel!"<br />
<br />
Momentalnie zrobiłem się cały czerwony. "W sumie to nikt nie wiedział, nawet ja."<br />
<br />
Cami roześmiała się i położyła głowę na moim ramieniu. "Ciesze się, że przyszedłeś."<br />
<br />
"Ja również. Przepraszam, że nie słuchałem cię wcześniej."<br />
<br />
"Nie szkodzi. Jesteś tutaj teraz i tylko to się liczy."<br />
<br />
"Z pewnością będziecie mieć więcej koncertów!" Wtrącił Isaac "Jestem tego pewny."<br />
<br />
"Właśnie. Już niebawem zostaniecie odkryci!" Dodał podekscytowany Joe.<br />
<br />
"Myśleliście kiedyś o X-Factor?" Zapytał Ben.<br />
<br />
Przytaknąłem, a Cami pokręciła przecząco głową.<br />
<br />
Spojrzała na mnie zaskoczona, "myślałeś o tym?"<br />
<br />
"Taa.. Ale nie myślę, żebym poszedł na casting."<br />
<br />
"Marcel! Musisz!" wykrzyknęła.<br />
<br />
"Nieeeee. To mi w zupełności wystarczy."<br />
<br />
"Zmuszę cię do tego przesłuchania."<br />
<br />
"W takim razie ty również weźmiesz w nim udział."<br />
<br />
"Nie. Ja spełniłam swoje marzenie dzisiejszej nocy. Teraz muszę znaleźć nowe."<br />
<br />
"Jak na przykład co?"<br />
<br />
"Nie wiem. W tej chwili nie mogłabym prosić o nic lepszego."<br />
<br />
X-Factor, hmmmm... Naprawdę powinienem spróbować?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------<br />
Hejkaa, xx<br />
Z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale nie chce mi się sprawdzać ;o <complete id="goog_1857330014">+ </complete>Przepraszam jeszcze raz, że dopiero teraz dodaję, ale próbuję wszystko poskładać i coś mi nie wychodzi.. + te zwalone matury!!! Ci w tym operonie chyba powariowali i ćpali układając to coś co dają nam od wczoraj do rozwiązania... agdhfgfhbjkrwagfb ! No, ale nic. Jutro angielski, więc pomyślałam, że na luziku przetłumaczę dla was nowy rozdział :) Kolejny dodam na weekendzie, obiecuję.<br />
<br />
<i><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Kasja ♥</span></i>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-27445501165510571442013-11-25T11:09:00.001-08:002013-11-25T11:09:17.884-08:00SZYBKIE INFO<span style="font-size: large;"><b>Przepraszam was, że nic nie dodałam ostatnio, ale jakoś nie mogę się ogarnąć, a na domiar wszystkiego, jutro zaczynają się próbne matury... wrr!! </b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Postaram się dodać coś jak najszybciej, może nawet jutro, albo na dniach. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze <3</b></span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Loveeee xxx </b></span>Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4914634714439030917.post-19557771899239650862013-11-18T13:56:00.002-08:002013-11-18T13:56:35.013-08:00Rozdział 24.<b>OCZAMI MARCELA</b><br />
<br />
Pchnąłem drzwi i biegłem korytarzem za kulisy. Zobaczyłem Cami i momentalnie zamarłem w miejscu.<br />
Siedzi na podłodze, obejmując kolana. Uniosła wzrok i wtedy dostrzegła mnie. "Marcel?"<br />
<br />
Powoli do niej podszedłem i pomogłem jej wstać "Wytłumacz."<br />
<br />
Spojrzała na mnie smutnymi oczami "Nie spotykaliśmy się, nie byliśmy razem..."<br />
<br />
"Doprawdy? W takim razie co to za zdjęcia na twitterze i instagramie?"<br />
<br />
"'Widziałeś je?"<br />
<br />
Przytaknąłem "Wydają się wszystko tłumaczyć..."<br />
<br />
"Mieliśmy z Ethanem umowę."<br />
<br />
"To znaczy?"<br />
<br />
"Jeśli bym z nim chodziła, on przestałby cię dręczyć..."<br />
<br />
"Co?" wyszeptałem. "Zrobiłaś to dla mnie?"<br />
<br />
Skinęła głową kiedy pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Przyciągnąłem ją i trwaliśmy w długim uścisku. To takie miłe uczucie, znów mieć ją w swoich ramionach, jakby nigdy nie odeszła. Od razu czuję się szczęśliwszy.<br />
<br />
Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłem sobie myśleć, że Cami kiedykolwiek chodziłaby z Ethanem. A teraz kiedy powiedziała mi o tej umowie, wszystko zrozumiałem. Jest najlepszą przyjaciółką jaką mogłem sobie wymarzyć. Pomimo tego, że odeszła.. wróciła. Jest jedyną osobą, która kiedykolwiek przy mnie została.<br />
<br />
"Cami, przepraszam cię." wyszeptałem odsuwając się nieco. <br />
<br />
Uśmiechnęła się i wytarła policzki "Nic nie szkodzi. Powinnam była ci powiedzieć."<br />
<br />
"Nie musisz tego więcej robić. Teraz mogę sam stanąć w swojej obronie. On to zrobił?" Spytałem patrząc na żółte, blaknące siniaki na jej nadgarstku. <br />
<br />
Przytaknęła niepewnie.<br />
<br />
"Mam zamiar dać mu nauczkę. Ale w tej chwili mamy koncert do zagrania." Powiedziałem chwytając ją za rękę.<br />
<br />
"My?" Spytała z blaskiem nadziei w oczach.<br />
<br />
"No chodź." Rzuciłem idąc korytarzem. "Ach, jeszcze jedno pytanie. Kiedy zdążyłaś obciąć sobie włosy?"<br />
<br />
"Potrzebowałam zmiany... A ty?!" powiedziała gestykulując w kierunku mojego całego ciała. "Od kiedy to masz kręcone włosy?"<br />
<br />
"Od zawsze. Nie miałem czasu ich wyprostować."<br />
<br />
"Wyglądają całkiem nieźle." stwierdziła przeczesując je swoimi palcami. "A jeasny? "<br />
<br />
"One yy.. eee.. są Gemmy. Wszystkie moje są aktualnie w praniu."<br />
<br />
Zaśmiała się "Zmieściłeś się w spodnie Gemmy?"<br />
<br />
"Tak?.." odpowiedziałem z uśmiechem.<br />
<br />
Prawie jesteśmy na scenie. Zaraz mamy zaczynać.<br />
<br />
"Jesteś pewna, że tego chcesz?" spytałem trzymając jej dłonie.<br />
<br />
"W stu procentach. Jeśli ty tutaj będziesz, wiem, że mi się uda."<br />
<br />
Wbiegłem na scenę dając znać Benowi, że jesteśmy gotowi.<br />
<br />
"Jesteś tutaj!" wykrzyknął "Łooooł, wyglądasz inaczej!"<br />
<br />
Przeczesałem włosy palcami, zaskoczony jego reakcją. "Tak, umm. więc.. nom. Wrócę teraz po Cami i..."<br />
<br />
"Wykonawcy są gotowi!" powiedział Ben do mikrofonu. Światła skupiły się na nas, a ja chwyciłem Cami za rękę. Ben spojrzał na nas i się uśmiechnął porozumiewawczo.<br />
<br />
Cami podskoczyła i ucałowała mnie szybko "Dziękuję" szepnęła do ucha.<br />
<br />
"Chodźmy" Ściskając jej dłoń dodałem "Już czas."<br />
<br />
Cami wróciła. Nasza przyjaźń wróciła. Moje szczęście wróciło.<br />
<br />
A to wszystko dzięki niej.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
--------------------------<br />
Ahooooj! Wrócilii do siebie! hihih <3 A tak w ogóle, to nie mogę nie napisać, o MIDNIGHT MEMORIES !!!<br />
JEZU BOŻE MATKO KOCHANAA! najlepszy album jaki słyszałam, mogę spokojnie umierać! Próbowałam wybrać jedną, ewentualnie dwie najlepsze piosenki, ale nie dałam rady... PERFEKCJA.<br />
aaaaaaaaachhhhhhhhhhhh ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥<br />
Wybaczcie, że rozdziały tak jakoś koślawo ostatnio dodaję, ale brak organizacji to moja największa cecha teraz.. Do weekendu chyba nic więcej nie dodam, bo muszę wyrobić się z rozdziałem Danger's Back ale myślę, że w sobotę nowy rozdział Marcela powinien się pojawić. Dziękuję za tyle wyświetleń, kocham was x<br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i><b>Kasja, ♥</b></i></span><br />
<br />
<br />Kasja.http://www.blogger.com/profile/12041673055702251839noreply@blogger.com7