sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 33.

OCZAMI MARCELA:

Dziś jest ten dzień. W końcu stąd wychodzę. Nie mogę doczekać się powrotu do domu.

Ten tydzień z pewnością mi pomógł.Czuję się szczęśliwszy i myślę, że zostanie tak na długi czas. Bynajmniej mam taką nadzieję. W ciągu ostatnich kilku dni nie myślałem o sobie źle, co jest pozytywną zmianą. Mam nadzieję, że te myśli już nigdy nie wrócą.

Wyglądam za okno czekając aż przyjedzie moja mama.Ellie stoi obok, ale patrzy na mnie. Staram się tego nie zauważać. Wydaje mi się, że mnie lubi, ale nie jestem pewien. Nie jestem przyzwyczajony do takich spraw. Sprawiają, że czuję się szczęśliwy i dziwny i zmieszany jednocześnie.To dziwne, że jestem zauważany przez dziewczyny. Ale Cami wciąż jest moja, a ja jestem jej.

Prawie nie zauważyłem samochodu mamy. Czekam na nią w budynku, bo musi mnie wypisać, żebym mógł go opuścić. Podszedłem do wejścia i czekałem cierpliwie.

Po chwili weszła do środka i przytuliła mnie z całych sił.

"Marcel." powiedziała. "Tak bardzo za tobą tęskniłam." W tym momencie już płacze i kołysze się wciąż trzymając mnie w ramionach.

Roześmiałem się. "Mamo, to tylko tydzień. Przestań płakać zanim ja zacznę!"

Opuściła ręce i otarła łzy. "Przepraszam, ale tak za tobą tęskniłam!" przytuliła mnie ponownie.

"Mamooooooooooo."

"Wybacz. O mój Boże, ale się zmieniłeś. Urosłeś? Zdecydowanie urosłeś. Czy ten pieg zawsze tutaj był? Twoje buty są wyniszczone, kupimy ci nowe. Tak bardzo tęskniłam!" Paplała bez przerwy. Wydaje mi się, że powiedziała mi że za mną tęskniła z jakieś 20 razy. Śmiałem się z jej zachowania i jednocześnie zastanawiałem czy wszystkie mamy są takie.

"Też za tobą tęskniłem, mamo. A teraz chodźmy, chcę wrócić do domu." Powiedziałem łapiąc ją za rękę.

Podpisała wszystkie papiery i już jestem wolny. Zasypała mnie masą pytań jeszcze zanim dotarliśmy do drzwi. Zacząłem iść już na zewnątrz i zauważyłem Cami opierającą się o samochód. Ona tu jest!

Upuściłem swoją walizkę i pobiegłem do niej. Ona również biegła z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem. Podniosłem ją i przytuliłem najmocniej jak mogłem. Mając ją znów przy swoim boku uświadomiłem sobie jak bardzo za nią tęskniłem. Spojrzała na mnie z góry i przybliżyła się by mnie pocałować.

I muszę wam powiedzieć, że ten pocałunek był jak dotąd najlepszy.

Uśmiechnęła się szeroko i postawiłem ją na ziemi przytulając po raz kolejny.

"Tęskniłam/em za tobą!" powiedzieliśmy w tym samym czasie przez co się roześmialiśmy.

"Czy gwiazda Marcel wciąż tam jest?" spytałem trzymając ją za ręce.

Przytaknęła. "Każdej nocy mówię jej dobranoc."

"Teraz już możesz mówić dobranoc prawdziwemu Marcelowi."

Pocałowała mnie po raz kolejny. "Tak się cieszę, że wróciłeś."

Widzę Ellie wciąż stojącą w oknie. "Zaraz wrócę. Ja ee, yy, zapomniałem o czymś."

Wbiegłem do budynku i podszedłem do dziewczyny. Spojrzała na mnie smutnymi oczami.

"Znalazłem dla ciebie odpowiedź. Miłości nie da się opisać. To huragan emocji. Pewnego dnia też tego doświadczysz, obiecuję." Podniosłem jej rękę i ucałowałem nadgarstek. "Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Oby nie w takich okolicznościach." przytuliłem ją a ona wahając się przez chwilę, otuliła mnie ramionami.

"Dziękuję ci, Marcel." wyszeptała w moje ramię.

Powoli odsunąłem się, wydawała się smutna.

"Żegnaj, Ellie."

"Żegnaj, Marcel..."


*

Mama, Cami i ja jesteśmy właśnie w restauracji aby świętować mój powrót do domu. Nie było mnie tylko tydzień, a zachowują się jakby to był co najmniej miesiąc. Zdaje się, że po prostu są szczęśliwe, że ze mną wszystko w porządku.

"Szkoła bez ciebie była koszmarem." Zaczęła Cami biorąc kęs pizzy.

"Jestem pewien, że nie mogło być aż tak źle!" Powiedziałem.

"Było. Ale jest też jedna dobra rzecz..."

"Co to takiego?"

"Och, ee, celująco zaliczyłam test z hiszpańskiego, który pisaliśmy w tamtym tygodniu"

"To wspaniale!" Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Nie miała żadnego testu z hiszpańskiego, bynajmniej tak mi się wydaje... Nie ukrywałaby czegoś przede mną, prawda? I tak nie wydaje mi się to możliwe.

Kiedy skończyliśmy, poszliśmy z Cami do mojego studia. Musiałem je zobaczyć. Nigdy wcześniej nie wytrzymałem tygodnia bez wizyty tutaj. Siedzę przy fortepianie i gram przypadkową melodię gdy Cami siedzi na kanapie.

"Było źle?" Spytała podchodząc do mnie i siadając obok.

Przestałem grać i odwróciłem się do niej. "Na początku, przyznaję, było źle. Czułem się jakbym był przedmiotem badań, eksperymentem tych wszystkich lekarzy i terapeutów. Poza tym, nie uśmiechało mi się dzielenie moimi przeżyciami, bo było to dziwne. Musieliśmy siedzieć w kółku i opowiadać jakieś swoje historie. Ale później było lepiej, dobrze było to wszystko z siebie wyrzucić. A wszyscy obecni tam ludzie też się z czymś zmagali, więc rozumieli przez co przechodziłem. Nikt tam nikogo nie oceniał, spokojnie mogłeś dać upust swoim emocjom..."

"To dobrze... Kim była ta dziewczyna z którą się przytulałeś zanim odjechaliśmy? Wydawała się być smutna..."

"To Ellie. Myślę, że mnie polubiła..."  Przyznałem rumieniąc się.

"U la la ktoś lubi Marcela." Powiedziała układając głowę na moim ramieniu.

"Przestań." Dodałem chichocząc.

"Zmieniasz się w kobieciarza! Och Jezusieńku!"

"Nigdy. Mam ciebie i ty jesteś wszystkim czego potrzebuję."

"Dobrze, bo ty jesteś wszystkim czego potrzebuję ja."

"Cami." Zacząłem cicho. "Tak sobie myślałem przez ten tydzień...Że byłem oceniany po tym jak wyglądam... Dlaczego w ogóle zaczęłaś ze mną rozmawiać?

"Wydawałeś się być miły i chciałam zostać twoją przyjaciółką, bo chciałam cię lepiej poznać. Wydawałeś się być interesujący..."

"Więc również oceniłaś mnie po wyglądzie, tylko że inaczej niż wszyscy?"

"Nie. Tego pierwszego dnia zobaczyłam jak jesteś popychany na korytarzu. Poczułam się źle i chciałam cie poznać, a później zostaliśmy przyjaciółmi aż w końcu się w tobie zakochałam...Później był pocałunek na koncercie i wydawało mi się, że nie podobał ci się tak bardzo jak mi, ale na szczęście tak nie było." Odpowiadała z uśmiechem. "I kocham cię za to kim jesteś teraz i za to kim byłeś kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. Nie obchodzi mnie to czy nosisz okulary albo masz piskliwy głos. Chociaż muszę przyznać, że teraz wyglądasz niesamowicie przystojnie, zarówno jak i przedtem. Wciąż bym cię kochała bez tego wszystkiego. Jesteś sobą, najlepszym kim mogłeś zostać."

"Dlaczego miałabyś się we mnie zakochać?"

"Zakochałam się w tobie dla ciebie. Przede wszystkim w twojej osobowości, bo jest to najlepsza część ciebie, twojej dobroci, inteligencji, w tym że zbyt dużo myślisz, że kiedy się koncentrujesz, marszczysz brwi i przygryzasz wargę, w twoim słodkim śmiechu, który ukazuje piękny uśmiech i dołeczki. I masz niesamowity głos. Z łatwością mogę się zakochać w kimś kto potrafi zarówno śpiewać jak i grać na gitarze. Wszystko w tobie jest idealne. Jesteś najlepszą osobą o jaką mogłam prosić."

"Daleko mi do ideału."

"Jesteś najbliższy ideałowi spośród wszystkich znanych mi osób."

"Taa, jasne." Pocałowałem ją delikatnie. "Kocham cię. Dziękuję."

Uśmiechnęła się i ponownie złączyła nasze usta. "Nie masz mi za co dziękować. Po prostu mówię prawdę."

Tamtej nocy przyglądałem się sobie uważnie w lustrze. Chciałem odnaleźć te wszystkie rzeczy, które Cami we mnie kocha. Zdaje się, że nie jestem taki brzydki jak myślałem. Mój nos jest za duży i nienawidzę swoich dołeczków i swojej skóry. Ale nauczę się ich kochać. Nauczę się kochać siebie.

"Jestem mądry." Powiedziałem do swojego lustrzanego odbicia. "Jestem miły. Jestem dobrym piosenkarzem. Lubię swoje włosy."

Mówiłem sobie tylko te komplementy, które uważałem za prawdziwe. Te cztery komplementy są początkiem nowego, pewniejszego siebie Marcela. Będę dodawał po jednym kiedy tylko będę mógł i będę powtarzać je sobie każdej nocy.

Będę najlepszym Marcelem jakim mogę być.






----------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie złotka, że tyle czasu zajęło mi dodanie nowego rozdziału. Szczęśliwego Nowego Roku!! To tak poza tym, bo nie miałam kiedy wam złożyć życzeń :) Kocham was i życzę wszystkiego co najlepsze.
W tym tygodniu postaram się coś jeszcze dodać, ale nic nie obiecuję, bo studniówka w weekend ;o BOŻE TO JUŻ ;O     Tak więc jeszcze raz szczęścia, zdrówka i spełniania marzeń w 2014 i wyczekujcie nowego rozdziału ;)

Kasja ♥

3 komentarze:

  1. Jejuśku,jak super że tłumaczysz,dziękuję,ten ff jest całkiem inny niż..niż inne,srsly!
    Moja bff czyta Dangera i wysłała mi to, bo ja mega kocham 1D ale wszystkie ff które czytałam są zawieszone:(
    A tutaj w ciągu 2 dni przeczytałam wszystko. Dziękuję bardzo jeszcze raz,życzę udanej studniówki i najlepszego roku:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dangera tez tłumaczę :P Ale rzeczywiście ten też mi się spodobał, bo jest inny niż wszystkie gangsterki, porwania itp :P

      Dziękuję ♥

      Usuń
  2. jest mega, czekam na next <33
    M.xx

    OdpowiedzUsuń