środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 34.

OCZAMI MARCELA:

"Mogę to zrobić." Powiedziałem do swojego lustrzanego odbicia. Przeczesałem włosy palcami i wziąłem głęboki oddech.

Wracam do szkoły.

Minęły już dwa tygodnie odkąd ostatni raz tam byłem.

Jestem ekstremalnie zdenerwowany. Każdy pewnie ma swoje przypuszczenia odnośnie mojej nieobecności. Albo wiedzą....

Muszę również znów zobaczyć Ethana...

Przyjechała Cami i zacząłem iść w stronę drzwi.

"Jesteś pewny, że dasz radę?" Spytała mama, przytulając mnie.

"Jestem pewny, mamo." Mruknąłem w jej ramię.

Pocałowała mnie w czoło. "Pisz do mnie kiedy tylko będziesz mógł, nawet pomimo tego, że wiem, że nie lubisz pisać w szkole smsów. Pamiętaj, że musisz dzisiaj pójść do swojego doradcy zawodowego. Kocham cię, słoneczko."

"Postaram się. Też cię kocham, mamo. Pa."

Wskoczyłem do samochodu Cami i spojrzała na mnie wyraźnie zmartwiona.

"Gotowy?" spytała cicho.

Kiwałem powoli głową. Ścisnęła moją rękę, a moje skinięcia stawały się coraz wolniejsze aż w końcu łza spłynęła po moim policzku. Powolnie skinięcia zmieniły się w przeczące kiwanie głową. Jedna łza zmieniła się w całą rzekę.

Cami odwróciła się do mnie przestraszona nie do końca pewna co powinna zrobić. Nigdy nie widziała mnie w takim stanie. Nie mogę przestać, łzy po prostu płyną. Roztrzęsionymi rękami próbowałem wytrzeć oczy, Cami podała mi chusteczkę. Wysiadła z samochodu i przeszła na moją stronę.

Otworzyła drzwi, " Marcel, spójrz na mnie."

Nie mogę tego zrobić.

"Marcel no dalej. Popatrz na mnie."

 Powoli odwróciłem się w jej stronę, bez przerwy pociągając nosem. Wzięła obie moje ręce w swoje.

"Marcel." Powiedziała cicho. "Dasz radę."

"Nie. Nie potrafię."

"Jeśli uważałabym, że nie możesz, to bym cię do tego nie zmuszała. Ale będę przy tobie cały dzień."

"Nie wszystkie lekcje mamy razem." Wydusiłem przez łzy.

Otarła kciukiem mój policzek i uśmiechnęła się. "Teraz już mamy."

"Co? J-Jak?"

"Psycholog szkolny stwierdził, że dobrze by było jakby był ktoś przy tobie cały dzień, więc wszystkie moje zajęcia zostały zmienione."

"Jak zamierzasz przejść przez wszystkie zajęcia na najwyższym poziomie?"

Machnęła ręką. "Nieważne, znajdę jakiś sposób. Najważniejsze jest to, żebyś czuł się dobrze."

Załkałem. "Zrobiłabyś to dla mnie?"

"Zrobiłabym dla ciebie wszystko! Kocham cię."

"Co ja bym bez ciebie zrobił..."

Wzruszyła ramionami. "Nawet nie chcę wiedzieć..."

Mój płacz już się nieco uspokaja. W końcu mogę normalnie oddychać.

"Już wszystko dobrze?" Spytała.

"Tak, myślę, że tak."

Przytuliła mnie mocno. "Dobrze. A teraz ruszajmy. Nie martw się, poradzisz sobie."

Przez całą drogę do szkoły, Cami bez przerwy coś mówiła starając się mnie nieco odstresować. Jestem jej za to wdzięczny, bo pomogło. Zawsze wie co zrobić, żebym się lepiej poczuł.

*

Wchodzimy z Cami do stołówki. Ethan nie spojrzał na mnie jeszcze ani razu, co zdaje się być dobre.  Cały dzień mnie unika. Zastanawiam się czy przypadkiem zaczął się mnie bać... Taa, jasne. Nikt się mnie nie boi i nie będzie.

Podchodzę do naszego stolika ale zauważyłem, że już ktoś tam siedzi. O co cho? Popatrzyłem a Cami, a ona tylko się uśmiechnęła.

"Marcel, chcę żebyś kogoś poznał." Poinformowała.

Zmarszczyłem brwi. "Co?"

"Cześć, jestem Niall!" Powiedział. Cami usiadła naprzeciwko niego, a ja wciąż stałem. Zrobiła mi miejsce, więc usiadłem obok.

"Cześć?" Odpowiedziałem zmieszany.

"Niall jest w zespole." powiedziała Cami.

Niall się do mnie uśmiecha i wydaje się być podekscytowany. Chodzę z nim do szkoły od czterech lat i ani słowem się do mnie nie odezwał aż do dzisiaj? O co tutaj chodzi?

"Więc Marcel." Zaczął. "Widziałem Twój i Cami koncert"

"Tak, no i?" Jestem całkowicie zdecorientowany.

 "Zastanawiałem się czy nie zechciałbyś być w moim zespole..."

Spojrzałem na Cami zszokowany. Uśmiecha się szeroko. Zespół?

"Kto w nim jest?"

Nie jestem co do tego przekonany...Nigdy nie chciałem być w zespole z ludźmi, których nie znam.

"Cóż, są od nas starsi."

"Chodzili tu do szkoły?"

"Tak. Jeden z nich. Nazywa się Louis Tomlinson."

Louis Tomlinson... Skąd znam to nazwisko?

Jestem pierwszoklasistą.To mój pierwszy dzień w liceum. Jestem malutki jak na swój wiek. Nie byłem wtedy wysoki.

"Hej, kujonie." Ktoś powiedział, popychając mnie na otwartą szafkę. Wkopał mnie do środka i zamknął. Jestem zduszony i w ogóle nie mogę się ruszyć.

"Louis, upewnij się, że jest zamknięte!" Ktoś krzyknął. Wszyscy uciekli poza jednym chłopakiem. 

Miał brązowe włosy i wyglądał na starszego ode mnie. Trzasnął drzwiami i zamknął mnie w środku. Popatrzył na mnie przez szpary w szafce. Wyglądał na smutnego i przestraszonego. Wyszeptał coś, ale nie usłyszałem co. Jedyne co w tym momencie słyszałem to bicie mojego serca.

To był początek...

Wstałem od stołu. "Nie będę w zespole."

"Co?Dlaczego?" Spytała Cami.

Zacisnąłem zęby. "Nigdy w życiu nie będę częścią jego zespołu."

OCZAMI CAMI:

Niall popatrzył na mnie zmieszany, kiedy Marcel odszedł od stolika.

"Co to było? Nie lubi mnie?" zapytał.

Wzruszyłam ramionami. "Nie mam pojęcia. Pójdę zapytać."

"Idę z tobą."

"Nie. Myślę, że będzie lepiej jeśli zostaniesz."

Usiadł z powrotem. "W porządku..."

Szłam korytarzami starając się znaleźć Marcela.Nigdzie nie mogę na niego trafić. Gdzie on jest?

Odnalazłam go stojącego przez szafką. Wpatrywał się na nią pusto.

"Marcel, co robisz?" spytałam kładąc rękę na jego ramieniu.

"Louis" wymamrotał.

"Co?"

"Louis był w grupie tych, którzy się nade mną znęcali."

To dlatego nie chce być w zespole.

"Naprawdę? Jesteś pewny, że to on? Wydawał się być miły."

"100%. Zamknął mnie w tej szafce kiedy byłem w pierwszej klasie. Nie dołączę do tego zespołu." dodał uparcie.

"Nic nie szkodzi. Rozumiem. Nie musisz tego robić."

"Dobrze. Nigdy więcej nie chcę spotkać Louisa."

"Nie musisz." zapewniłam trzymając jego rękę. "Wracajmy do stołówki."

"Nie powinienem był przychodzić dzisiaj do szkoły."

"Przepraszam, Marcel. Nie wiedziałam..."

"Nie, to nie twoja wina. Nie masz z tym nic wspólnego."

Szedł spokojnie korytarzem i wszedł do stołówki. Ma puste spojrzenie, pozbawione jakichkolwiek emocji.

Zastanawiam mnie co się teraz dzieje w jego głowie. O czym myśli...





----------------------------------------
PRZEPRASZAMprzepraszamprzepraszamprzepraszam!
Wiem, że już długo nie dodawałam, ale kompletnie nie miałam czasu i ciągle wypadało mi to z głowy :(  Studniówka super zabawa, drugi dzień totalna klapa, bo tak się źle czułam, że o 18 już byłam w domu i prawie co zemdlałam, więc poszłam od razu spać ;x aaaa teraz leżę w łóżku. chora. kocham to.  Ale w końcu dokończyłam tłumaczyć ten rozdział :)

Love, Kasja ♥

2 komentarze:

  1. Haha mam nadzieję ze zabawa była udana :3

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział, mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny :) xx

    OdpowiedzUsuń