OCZAMI CAMI: <<następnego dnia>>
Telefon zaczął dzwonić mi w kieszeni, przerywając otaczającą mnie ciszę.
"Halo?" odebrałam cicho, nie chcąc przerywać spokoju. Jestem właśnie na cmentarzu, odwiedzam tata.
"Czy Marcel jest z tobą?" zapytała mama Marcela.
"Nie, przykro mi Anne. Coś się stało?"
"Od wczorajszego popołudnia nie był w domu, a jest już prawie 5:00. Już sporo czasu go nie ma." wyjaśniła, nie kryjąc zmartwienia.
"W jakie miejsce się udał, kiedy ostatnio go widziałaś?"
"Poszedł do pracy."
Och, no tak. Zapomniałam, że miał przygotować stoisko.
"Odbiera swój telefon?" zapytałam.
"Nie. Dzwoniłam już 5 razy i pisałam. Żadnej odpowiedzi."
Zaczęłam przegryzać palec. "Nie mógł zniknąć gdzieś daleko. Przecież to Marcel. Nie zrobiłby czegoś takiego."
"Tak, wiem. Ale czasami się o niego martwię, to moje dziecko. Dobrze wiesz jak bardzo był dręczony. I zmienia się tak bardzo szybko..." ściszyła głos i usłyszałam westchnięcie.
"Jestem pewna, że wszystko jest w porządku, Anne. Zapewne niebawem będzie w domu. Sprawdzę czy przypadkiem nie zasnął przy stoisku."
"Dziękuję... Zadzwonię jeśli będę coś wiedziała."
Rozłączyłam się i spojrzałam na nagrobek taty.
"Muszę iść tatku. Niedługo wrócę, obiecuję. Kocham cię." wyszeptałam ocierając łzę z policzka.
Zaczęłam jechać w kierunku stadionu. To trochę długa droga z cmentarza, który jest bliżej miejsca gdzie kiedyś mieszkaliśmy.
Prawie godzinę później dotarłam na miejsce. Mam nadzieję, że Marcel tutaj będzie. Powoli otworzyłam drzwi do kawiarenki. Wszystkie światła pogaszone, niczego nie słychać. Włączyłam światła, które rozświetliły całe pomieszczenie.
Nie ma Marcela.
Nic.
Gdzie on może być?
Wróciłam do samochodu zastanawiając się gdzie zniknął. Dlaczego nie ma go w domu? Może jest w bibliotece albo w sklepie z książkami. Równie dobrze mógłby zatracić się w jakiejś książce i usnąć. Już kiedyś mu się to zdarzało, ale nie na aż tak długo.
Sprawdziłam bibliotekę.
Ani śladu Marcela.
Sprawdziłam kolejne trzy sklepy i dalej ani śladu.
Jestem przekonana, że zaraz wróci do domu. Nie powinnam się martwić. Jest bezpieczny, wiem że jest. Marcel jest mądry, nie zrobiłby nic niebezpiecznego.
Prawda?
Prawie dwie godziny później wróciłam do domu. Niecierpliwie czekałam na telefon od Anne i zapewnienie, że Marcelowi nic nie jest.
OCZAMI MARCELA:
Jest w porządku, naprawdę.
Nie, naprawdę nic mi nie jest.
Jezioro jest miłe, przysięgam.
Jest tu spokojnie. Nikogo nie ma w pobliżu. Tylko ja i moje myśli. Gwiazdy również wydają się dobrym towarzystwem. Były bardzo jasne zeszłej nocy, najjaśniejsze jakie kiedykolwiek widziałem. One też są bardzo dobrymi słuchaczami. Zastanawiam się czy Cami czasami rozmawia z gwiazdą-Marcelem gdy jest samotna.
Wątpię.
Nikt nie rozmawia z gwiazdami z wyjątkiem mnie.
Jestem taką ciotą.
Jestem frajerem.
Nie zasługuję na to, żeby tutaj być.
Na nic nie zasługuję.
Mógłbym się utopić nawet w tej chwili. Mógłbym. Mógłbym wchodzić do wody coraz głębiej i głębiej aż straciłbym oddech. Mogę pozwolić, żeby woda wypełniła moje płuca. Mogę powoli opaść na samo dno i zostać tam na wieczność. Mógłbym już zawsze czuwać nad Cami.
Gapiłem się tępo w czarny punkt na wodzie, rozmyślając o tym co mógłbym sobie zrobić.
Nie, Marcel. Przestań. Uwolnij się od tych myśli. Potrząsnąłem głową i zamrugałem kilka razy. Ściągnąłem koszulkę i położyłem obok mnie, na trawie. Liczyłem tatuaże.
40 tatuaży.
40 sytuacji, które przeżyłem.
Nie mogę się teraz poddać.
Przeszedłem już przez bardzo wiele. Ethan nie może sprawić, że ze wszystkiego zrezygnuję.
Ale zrezygnowanie wydaje się teraz perfekcyjną opcją.
-----------------------
Hej kochani <3
Kolejny czarny rozdział... Chyba wiadomo było, że nie zawsze będzie kolorowo. Ale co zrobi Marcel dowiemy się w następnym rozdziale.
Tymczasem jeśli wy chcecie o czymś porozmawiać, albo coś z siebie wyrzucić to jestem tu dla was :)
[ask] [twitter]
Kasja ♥
ifkdlckflwlg jak zawsze świetny ale krótki :c
OdpowiedzUsuńSwietny ale za krotki. @Naataalina
OdpowiedzUsuńnie ode mnie zależy długość rozdziałów :(
Usuń