środa, 25 września 2013

Rozdział 1.

Stałem na zewnątrz, czekając na busa. Tak, mam prawo jazdy, potrafię prowadzić, ale moja mama po prostu mi na to nie pozwala. Ostatni samochód który miałem, został totalnie zniszczony przez jakichś kretynów. Teraz to rzadko kiedy gdziekolwiek jeżdżę sam. Za bardzo boję się, że coś się stanie. Aż nie mogę się doczekać ukończenia szkoły, wtedy to udowodnię wszystkim, że byli w błędzie. Zamierzam wyjechać jak najdalej stąd i w końcu zacząć normalnie żyć. Będę miał żonę i dzieci, a co najważniejsze, dopilnuję, żeby nigdy, ale to przenigdy nie były nękane i zastraszane tak jak to było w moim przypadku.

Zatraciłem się w wyobrażeniu mojej przyszłości kiedy zatrzymał się mój bus. Wszedłem do środka ze spuszczoną głową. Ktoś rzucił we mnie ołówkiem i opluł gumą do żucia. Powoli ściągnąłem ją z szyi i usiadłem na wolnym miejscu, przyklejając gumę do szyby. Odrażające. Wyjąłem książkę i przycisnąłem okulary bliżej oczu. Czytam Gwiazd Naszych Wina już chyba po raz dwudziesty.

Zanim się zorientowałem dojechaliśmy na miejsce. Już ledwo zauważałam zaczepki i wyśmiewanie mnie, a może raczej przestałem zdawać sobie z tego sprawę, bo stało się to dzienną rutyną..

Idę na pierwszą lekcję, biologię. Powoli sunę korytarzem nie patrząc na nikogo. Ktoś przebiegł i pchnął mnie na szafkę przez co moje okulary wylądowały na środku korytarza. No pięknie.. bez nich jestem totalnie ślepy. Padłem na kolana próbując jakimś sposobem znaleźć okulary. Macałem podłogę bezcelowo i macałem aż w końcu zobaczyłem jakąś postać naprzeciwko mnie. Cofnąłem się nieco, bo znając życie, na pewno ten ktoś chciał mnie skrzywdzić w jakiś sposób. Ten ktoś złapał moją rękę po czym udało mi się wyczuć, że chyba jest to dziewczyna. Poczułem jak odsuwa mnie z dala od ludzi. Pomogła mi się podnieść z podłogi i się ogarnąć.

"Proszę, twoje okulary", powiedziała z uśmiechem.

"Dz-dziękuję" wyjąkałem. Jestem cholernie zdziwiony, że ktoś rzeczywiście ktoś mi pomógł.

"Wszystko w porządku?" zapytała zmartwiona.

"Tak, zdarza mi się to cały czas" wymamrotałem do podłogi

Odchyliła głowę i powiedziała z grymasem "Muszę iść, do zobaczenia. "

Żałuję, że nie widziałem jej twarzy. Nie miałem zielonego pojęcia jak ona wygląda. Kiedy tylko podała mi okulary, przeniosłem spojrzenie na swoje stopy... tak jak zawsze...

Udało mi się dotrzeć na biologię w jednym kawałku, dzięki Bogu. Pan Brown (nazwisk nie będę tłumaczyć, chyba, że wolicie Pana Brązowego:D ) uśmiechnął się do mnie z sympatią kiedy udałem się na swoje miejsce w tylnym kącie sali. Gdybyśmy tylko mogli wybierać miejsca, wybrałbym pierwszy rząd.Oczywiście nie obyło się bez jęków i złośliwych uwag kiedy zajmowałem swoje miejsce, ale starałem się to ignorować. Wyjąłem swoją książkę i zacząłem czytać. Zdążyłem już nadrobić zaległości i ogarnąć poziom tej klasy od kiedy niezwłocznie zacząłem czytać i pobierać lekcje w każdą sobotę na uniwersytecie.

"Klaso, dzisiaj poznamy nową uczennicę, nazywa się Cami. Możesz usiąść gdziekolwiek chcesz" powiedział Pan Brown.

Spojrzałem znad książki i zobaczyłem dziewczynę idącą w moim kierunku gdzie znajdowało się wolne miejsce. Na biologii zawsze dwie osoby a nie jedna siedzą przy stoliku.

Dobry Boże.

Nie siadaj ze mną.

Spojrzałem na nią prawie że błagalnym wzrokiem, próbując telepatycznie, w jakiś sposób dać jej do zrozumienia, żeby tu nie siadała.

To zrujnuje jej życie towarzyskie w stu procentach. Nawet o tym nie wiedząc, nie miała szans zostać lubianą kiedy usiądzie koło mnie, ze mną...

Usiadła.

Usiadła?!  CO?!

Wszyscy w klasie intensywnie nas obserwują, a pan Brown dalej prowadzi lekcję jakby nic się nie stało. Ale wszyscy patrzą.......

Nie odzywaj się do mnie, nic nie mów. Twoje życie będzie skończone, jeśli powiesz do mnie choć jedno słowo.

Odezwała się.

"Co czytasz?" szepnęła do mnie.

Wszyscy odetchnęli i zaczęli szeptać między soba.

Nikt NIGDY ze mną nie rozmawia.

Ignoruj ją, Marcel.

Uniosłem okładkę, aby pokazać jej tytuł książki.

"Gwiazd naszych Wina... Dobry wybór" powiedziała przy czym skinęła i dopowiedziała z uśmieszkiem "Jestem Cami". Nie odpowiem jej.

Wzięła głęboki oddech.

"Normalnie odpowiedziałbyś również się przedstawiając" powiedziała

"Nie jestem normalny" wymamrotałem, wciąż nie patrząc na nią.

"Nie szkodzi, ja też nie jestem normalna. Więc.. masz zamiar wyjawić mi swoje imię, czy nie?"

"To jest,.. Ja.. Jestem Marcel"

"Marcel... Miło mi cię poznać, znowu."

Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu i w końcu spojrzałem na nią. "Znowu?"

Jest piękna. Ma proste, blond włosy sięgające do ramion, piwne oczy i kilka piegów.

"Podałam ci okulary na korytarzu dzisiaj" powiedziała z uśmiechem.

Spaliłem buraka.... "Oh..Więc.. Uh... Dziękuję"

Wszyscy wciąż nas obserwują.
Wracam do książki.

*
Wyszła za mną z klasy i próbowała nawiązać rozmowę. Dlaczego ona w ogóle chciała ze mną rozmawiać?! Zacznie mnie nękać, dręczyć i poniżać tak jak wszyscy inni to robią, na pewno tak będzie.

"Więc, jaka jest twoja następna lekcja?" zapytała

"Historia"

"Moja też!! W jakiej sali?"

"72" powiedziałem, przepychając się przez korytarz

"Ja też!!"

Uśmiechnąłem się, ale ona tego nie widzi. W sumie to mogę się tym cieszyć póki trwa. W końcu i tak niedługo się skończy, cokolwiek to jest. Obstawiam, że mnie zostawi wraz z końcem tygodnia.

2 komentarze:

  1. Wow, dzisiaj przez przypadek weszłam na to tłumaczenie, nawet nie wiedziałam że jest takie ff xD
    Świetnie tłumaczysz, serdecznie pozdrawiam
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww dziękuję xx W sumie ja na oryginał też przypadkowo trafiłam i tak jak wszystkie inne ff od razu mnie wciągnęło :)

      Usuń