czwartek, 26 września 2013

Rozdział 2.

Zawsze w porze lunchu siedziałem sam. Siadałem w rogu, próbując zostać niezauważonym przez innych. Zdarzało się, że ludzie rzucali we mnie swoim jedzeniem, ale nigdy nic z tym nie robiłem. Zauważyłem Cami wchodzącą do stołówki. Obserwowałem ją by zobaczyć gdzie usiądzie.

Ethan, wysoki, cwany koksu złapał ją za nadgarstek i przyprowadził do stolika. W sumie to przyciągnął ją i posadził na swoim kolanie, jednocześnie obejmując ramieniem. Powiedział coś, co doprowadziło ją do śmiechu po czym przedstawił ją wszystkim. Takim to sposobem Cami została jedną z popularnych.

Moja "przyjaźń" nie przetrwała nawet jednego dnia..

Przeniosłem wzrok z powrotem na książkę, lecz nie mogąc się skupić, zerknąłem na Cami. Zauważyłem jak spiorunowała Ethana wzrokiem i powiedziała mu coś niezbyt miłego, sądząc po jej surowym wyrazie twarzy. Gdy tylko słowa opuściły jej usta, wszyscy stali zszokowani. Odeszła od stolika wyraźnie przygnębiona i zdenerwowana jednocześnie.

Szła w moją stronę.


Usiadła naprzeciw mnie. Wróciła do mnie.. Nikt nigdy nie zrobił czegoś takiego...

"Nie mogę w to uwierzyć!" powiedziała

"C-Co się stało?" szepnąłem

"Nie chcesz wiedzieć"

Siedziałem cicho.

"Nie mogę uwierzyć, że można być tak odrażającym!" uderzyła pięścią w stoliki

Łooł. Pospiesznie zacząłem odpakowywać moje pudełko z lunchem gdy Ethan szedł w stronę stolika przy którym siedziałem.

"Naprawdę jesteś głodny?" zapytała Cami z uśmiechem

Nic nie odpowiedziałem. Umieściłem całe swoje jedzenie na krawędzi stolika i zacząłem czytać zapomnianą już książkę.

Ethan podszedł do stolika i spojrzał na jedzenie, "majonez?" zapytał. Powoli skinąłem głową. "Przecież wiesz, że nienawidzę majonezu!"

"J-Ja przepraszam" wymamrotałem nawet nie podnosząc wzroku, "Ja z-zapomniałem"

Uśmiech Cami przeszedł w zmieszane spojrzenie, gdy obserwowała co się właśnie działo.

"Zapomniałeś, taaa? Cóż, następnym razem lepiej nie zapomnij!"

Wyciągnął kanapkę z pojemnika, rozdzielił ją i mając po jednym kawałku w każdej ręce, przywalił mi nimi prosto w policzki, a że był na nich majonez to chwilowo się tam przykleiły.

"Jesteś bardziej obrzydliwy niż majonez" powiedział Ethan, po czym wziął resztę mojego jedzenia i odszedł od stolika.

Odkleiłem chleb i wytarłem moje oślizgłe policzki. Cami wstała ze swojego miejsca i odeszła.

Taa.. Prawdopodobnie mnie teraz zostawi, kiedy już się zorientowała jakim żałosnym i kompromitującym jestem kujonem.

"Hej" powiedziała do Ethana i uderzyła go w ramię, "Kto dał ci prawo do tego, aby traktować Marcela w ten sposób?!"

"A tobie kto dał prawo do mówienia do mnie w ten sposób?"

"Słuchaj, nigdy więcej nie waż się robić coś takiego Marcelowi!"

"Nie robiłbym sobie tego, Nowa. Dałem ci szansę przebywania ze mną. Straciłaś ją i wybrałaś Marsa a nie mnie?"

"Jesteś odrażający"

"Też chcesz mnie pocałować tak bardzo jak ja chcę ciebie?"

"Przepraszam za wcześniej" powiedziała zupełnie innym tonem.

Zbliżył się by ją pocałować, ona zbliżyła się by pocałować jego...

Niespodziewanie, Cami chwyciła mleko w kartonie z najbliższego stolika i wylała je na głowę Ethana. Jest zdecydowanie w wielkim szoku.

"Co do ch-" wykrzyczał z całą wiązanką wyzwisk i przekleństw.

"Trzymaj się z daleka!" powiedziała Cami i zaraz po tym ruszyła w moją stronę, by zająć miejsce przy moim stoliku. "Myślę, że jeśli o niego chodzi to nie masz się już co martwić" powiedziała z uśmiechem.

"Dz-dziękuję"

"Marcel, Boże ty się cały telepiesz. Wszystko w porządku?"

"Wszystko gra" wyszeptałem, "wszystko okej"

"Czy.. uhhh.. czy to często się dzieje?"

"C-Codziennie" powiedziałem patrząc w dół

Tak.. to jest moje życie. Każdego dnia.

OCZAMI CAMI

Więc.. siedzę właśnie z Ethanem u dyrektora. Jest cały w mleku i ma skrzyżowane na piersiach ręce. Dyrektor, Pani A. patrzy na nas surowo zza swojego biurka.

"Cami, to jest twój pierwszy dzień, a już wylądowałaś tutaj." powiedziała

"Nigdy wcześniej nie miałam kłopotów, ale Ethan to idiota" odpowiedziałam

"Cami, nie tolerujemy tutaj wyzwisk"

"Ach tak.. ale w porządku jest to, że wkłada mi rękę pod bluzkę w czasie lunchu? I Marcel.. ON zabiera jego lunch każdego dnia. Dzisiaj nie spodobała mu się kanapka Marcela, więc umieścił ją na twarzy Marcela. Czy to jest w porządku? NIE! To nie jest w porządku. Więc wylałam na niego mleko, żeby wiedział jak to jest być w Marcela skórze chociaż przez chwilę."

"Nie zrobiłem niczego z tych rzeczy!" powiedział Ethan, "Marcel to mój przyjaciel! Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił!"

Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale dyrektor spiorunowała mnie wzrokiem.

"Rozmawiam sobie z Cami i nagle zupełnie bez powodu wylała na mnie mleko! Zapraszałem ją tylko, by usiadła z nami podczas lunchu!" bronił się Ethan.

"Boże jaki z ciebie kłamca!"

"Ach tak? To ja jestem kłamcą?" powiedział wyraźnie rozzłoszczony

"Ktokolwiek mówi prawdę, nie interesuje mnie to. Obydwoje zostajecie po lekcjach za karę. Teraz, wróćcie do swoich klas"

"Stanęłam w obronie przyjaciela" powiedziałam, "Jakim cudem zostałam za to ukarana?"

"Mogę sprawić, że będą to dwa dni kary, nie jeden"

Wróciłam do klasy nic już nie mówiąc.
**

Kiedy dotarłam do domu była już prawie czwarta.

Złapałam jabłko ze złością i usiadłam na kanapie.

"Dlaczego tak późno wróciłaś do domu?" spytała mnie mama

"Została za karę po lekcjach" mój brat, Sam, powiedział. Posłałam mu mordercze spojrzenie.

"Kara?! Już pierwszego dnia?! Cami Anne O'Donnell!" krzyknęła mama.

"Mamo, ale ja wcale na to nie zasłużyłam"

"Wylałaś na kogoś mleko!" wtrącił Sam.

"Zamknij ryj! Ska ty w ogóle o tym wiesz?"

"Każdy wie!"

"Sam, wyjdź w tej chwili!" powiedziała mama, rozdzielając nas.

Weszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Za chwilkę przyszła mama i usiadła obok mnie na łóżku. "Co się stało?"

Przyciągnęłam kolana do siebie, "Jest taki jeden chłopak, Ethan, więc.. włożył mi rękę pod bluzkę podczas lunchu..."

"ŻE CO?!"

"Mamo, to nie koniec. Więc.. odeszłam od niego. Inny chłopak, Marcel, wydaje się być miły, ale nie jest zbyt rozmowny. Przebywałam z nim dzisiaj. Sęk w tym, że jest dręczony każdego dnia. Ethan zabiera mu jego jedzenie codziennie, ale dzisiaj nie przypadła mu do gustu kanapka, więc wylądowała na twarzy Marcela. Powiedziałam mu, że ma przestać, ale on chciał mnie pocałować! Więc pomyślałam, że troszkę pogram w tę grę, żeby zbliżyć się do jego twarzy i wtedy właśnie wylałam na niego mleko. Zdecydowanie na to zasłużył."

Mama zaczęła się głośno śmiać.

"Mamo, to nie jest śmieszne!"

"Oh, jesteś wykapaną córeczką tatusia"

Uśmiechnęłam się. Tata zmarł kilka miesięcy temu, to właśnie dlatego przeprowadziliśmy się tutaj.

"Bardzo dobrze, że postawiłaś się w obronie swojej i przyjaciela, kochanie. Ale następnym razem, spróbuj nie dostać kary." Cmoknęła mnie w czoło, "Kolacja powinna być gotowa za chwilę".

WHAT'SSS UUUUUUUP! Miałam dodawać rozdziały w poniedziałki, środy i piątki, aale że wolę tłumaczyć niż uczyć się na dwa jutrzejsze sprawdziany, to wyszło jak wyszło. :D  Ach, jeśli są jakieś błędy to z góry przepraszam :)
ENJOY :*

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. hehehejka :* a odpiszę z anonimka, hejcik <3

      Usuń
  2. Świeeeeetnie tłumaczysz :D Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sukces! chociaż jedna osoba poza Kimi to czyta <3

      Usuń