środa, 9 października 2013

Rozdział 12.

Już prawie skończyliśmy oglądać film. Cami leży trzymając głowę na moich kolanach, a ja trzymam rękę na jej ramieniu. Płakała wydawało się, że w nieskończoność kiedy zginął Rue i od tamtej pory leży mi na kolanach. Doskonale czuję jej spokojny oddech, co jest nawet bardzo komfortowe.

Cami podskakiwała na każdym strasznym momencie i krzyczała niezliczoną ilość razy. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, że jeszcze nie straciła głosu. Teraz jesteśmy w momencie kiedy te dziwne psy chcą ich zabić. Cami trzyma moją rękę tak mocno, jakby zależało od tego jej własne życie. Bardzo możliwe, że już od dłuższego czasu nie dopływa mi krew do dłoni. Zauważyłem też, że przyspieszył jej oddech. Jest naprawdę przerażona.

"To tylko film" przypomniałem jej, "nic się nie dzieje."

"Ale to jest takie życiowe! Przeżywam tak samo za każdym razem, gdy oglądam ten film. Jakbym go nigdy wcześniej nie widziała!"

Roześmiałem się, "Zginęłabyś jako pierwsza, gdybyś była w Igrzyskach Śmierci."

"Zgadzam się z tobą w stu procentach. Nie przetrwałabym. Zwłaszcza bez jedzenia!"

Po skończeniu filmu położyliśmy się na kocu, na trawie. Patrzymy właśnie w niebo, a ja wskazuję na różne gwiazdy i konstelacje.

"Widzisz tę, tutaj?" zapytałem, wskazując na jedną z gwiazd. "To moja ulubiona. Świeci najjaśniej ze wszystkich i zawsze tu jest, każdej nocy. Nigdy nie blaknie ani nie znika. Zawsze wiesz gdzie jej szukać."

"Trochę jak najlepszy przyjaciel." wyszeptała.

"Taaak.. Chyba masz rację."

"Nazwę ją Marcel." Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, "Tym sposobem zawsze będę wiedziała gdzie cię znaleźć."

Odwzajemniłem uśmiech, "Ty jesteś jaśniejsza od tych wszystkich gwiazd."

"Taa, jasne" dodała z uśmieszkiem

"Mówię serio. Nie muszę nazywać gwiazd twoim imieniem, ponieważ ty już nią jesteś."

Uśmiechnęła się jeszcze bardziej, gdy z powrotem przeniosła wzrok na niebo.

"Ocaliłaś mnie, Cam" wyszeptałem.

Odwróciła się w moją stronę "Ty mnie również ocaliłeś."

Patrzyłem na nią nieco zmieszany. W jaki sposób mogłem ją ocalić? W tym momencie zauważyła moje zdezorientowanie.

"Kiedy zmarł mój tata."  powiedziała patrząc w gwiazdy, "wszystko się zmieniło. Mama bez przerwy płakała, a Sam nie odzywał się przez dwa tygodnie. Jednak mnie to najbardziej dotknęło... Zginął w wypadku samochodowym. Byłam z nim w tym samochodzie... Jednak ja przeżyłam. Miałam tylko jedną operację." wyszeptała ze łzami w oczach. "Przez dwa miesiące budziłam się w nocy, bo ten wypadek powracał do mnie w postaci koszmarów. Byłam ciągle przerażona, zagubiona... Aż w końcu przeprowadziliśmy się tutaj. Poznałam ciebie... Nigdy więcej nie miałam koszmarów, nie budziłam się w nocy. Przypomniałam sobie co to znaczy dobrze się bawić..."

Trzymałem jej dłoń i głaskałem jej skórę kciukiem, "Nie wiedziałem o tym-" przerwała mi.

"Dziękuję ci." powiedziała, ukazując piękny uśmiech. "Tylko spójrz na mnie. Jestem w rozsypce. To są twoje urodziny, więc nie powinnam opowiadać takich dołujących historii" dodała ocierając oczy.

"W porządku, nic nie szkodzi. Dobrze jest to z siebie wyrzucić. Ciesze się, że mi o tym powiedziałaś."

Podarowała mi części do swojej układanki. Czuję, że jest prawie rozwiązana.
*

Obudziłem się rano, ciągle leżąc na trawie z Cami przy moim boku. Zastanawiałem się nad obudzeniem Cami, ale wyglądała tak spokojnie. Ma zaróżowione policzki i głowę wtuloną w moją klatkę piersiową. Da się zauważyć mały uśmieszek na jej twarzy. Uśmiecham się, kiedy powracam myślami do wczorajszej nocy. To były moje najlepsze urodziny.
*

"Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz tatuaże noo i niezłą sześciopak!" stwierdziła Cami, kiedy wszedłem do kuchni zaraz po prysznicu, mając na sobie tylko spodnie dresowe.

Rzuciłem jej krótki uśmieszek, "Wiesz, mogą próbować mnie pobić, ale kiedy uderzą w mój brzuch, natrafią na to" powiedziałem śmiejąc się.

Pokiwała głową i uśmiechnęła się, "Gdzie są twoje okulary?"

"Mama odebrała moje soczewki zeszłej nocy, więc pomyślałem, że je dzisiaj założę."

"Nic nie wspomniałeś, że będziesz miał soczewki! Jak się z nimi czujesz?"

Wzruszyłem ramionami, "Dziwnie było je aplikować, ale teraz jest całkiem w porządku."

Wziąłem nieco naleśników, które zrobiła Gemma i siadłem obok Cami.

"Wczorajsza noc była świetna," powiedziała. "Dzięki Bogu uprzedziłam mamę, że będę tutaj spała, bo inaczej byłaby nieźle wkurzona. Podrzuci mi kilka ciuchów później."

"Och, no tak. Zapomniałem o twojej karze... Ale za to i dzisiejszy wieczór zapowiada się niesamowicie."

"Wiem! Nie mogę się doczekać!"


N: W nastęnym rozdziale będzie już koncert! Hihihihih^^ Zdradzę wam, że stanie się coś hmm.. interesującego :)  + Dziękuję za ponad 600 wyświetleń!! <3

4 komentarze:

  1. nie moge doczekać sie następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny *.* Już nie mogę się doczekać nestępnej części :* / Werkaa <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, a kolejny rozdział zapowiada się ciekawie :D
    Gorąco pozdrawiam
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń