środa, 23 października 2013

Rozdział 17.

OCZAMI MARCELA (Mają teraz ferie. Dwa dni po opublikowaniu filmiku przez The Fray.)

Ciągle sprawdzam czy Cami dodała już swoje nagranie i w dalszym ciągu tego nie zrobiła..
Dzwoni do mnie każdego dnia przedstawiając mi nowe powody za i przeciw i pyta czy powinna się nagrać czy nie. Za każdym razem praktycznie wykrzykuję, że musi to zrobić i inna opcja nie wchodzi w grę, ale widocznie jeszcze nie jest do końca przekonana.

Ona musi wysłać to video i muszę ją do tego przekonać, tylko jeszcze nie wiem jak... Wiem, że jest tym strasznie przejęta, wszystko zbytnio analizuje i ma coraz więcej wątpliwości, ale przecież jest niesamowita! Już niedługo zostanie zauważona i moja w tym głowa.

Kiedy już zasypiałem przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Muszę to zrobić w tej chwili. Teraz albo nigdy.
Od razu wstałem w łóżka, szybko narzuciłem bluzę z kapturem i czapkę. Nie obchodzi mnie to, że jest już prawie północ, jadę do Cami. Zostawiłem karteczkę dla mamy, żeby się nie martwiła i odjechałem.

Właśnie zaczynało padać i ulice pokryte były niewielką warstewką śniegu. Oświetlone drzewa wyglądały przepięknie, prawie dorównywały w tym Cami...

Nie. Nie lubię jej w ten sposób. Nie mogę zniszczyć naszej przyjaźni. Raz jeszcze, odepchnąłem wszystkie uczucia i myśli na bok, gdy dojechałem pod jej dom.

W domu wszystkie światła są powyłączane. Podszedłem pod jej okno i zacząłem rzucać w nie kamyczkami. Po czwartym rzucie otworzyła okno. Wyglądała na śmiertelnie wystraszoną, dopóki nie zauważyła, że to ja.

"Marcel, co ty do cholery wyprawiasz?"  Wyszeptała.

"Wyjdź na zewnątrz."

"Jest już północ i poza tym pada śnieg!"

"No i co z tego? Muszę ci coś pokazać."

"A to co? Romeo i Julia?!"

"Mam nadzieję, że nie, bo nie chcę umierać."

Cami zaśmiała się i zamknęła okno, a po chwili była już przed domem w piżamie i kurtce. Wygląda tak słodko kiedy jest śpiąca.


"Lepiej żebyś miał jakiś dobry powód dla którego wymykam się z domu i prawie dostałam zawału przez to rzucanie kamieniami w okno."

"Pora na małą przygodę." Powiedziałem kierując się w stronę samochodu.

"Boże, ale będę miała jutro kłopoty!"

"To jest warte wszystkich kłopotów."

"Obyś miał rację."

Jechaliśmy znajomą mi ulicą, ale Cami jej nie rozpoznawała.

"Gdzie jedziemy?" Spytała.

"To niespodzianka!"

Odburknęła coś pod nosem, "Długo jeszcze?"

"Parę minut."

Włączyła radio i patrzyła przez szybę na padający śnieg.

"Jesteśmy na miejscu." Powiedziałem, odwracając się w jej stronę.

"To jest... Uhm.. Eee.. Jakaś chata?"

"Nie. Chodź za mną."

Czekałem na nią pod budynkiem, aż w końcu zaczęła iść w moim kierunku niepewna tego co się tak właściwie dzieje. Otworzyłem drzwi i powoli wszedłem do środka, zaświecając wszystkie światła.

"O jejku.. Co to jest?" Spytała. Rozglądała się po pomieszczeniu z fascynacją, zauważając gitary, perkusje i fortepian. Na ścianach wiszą plakaty różnych zespołów, a podłoga zawalona jest stertą pomiętych kartek. W rogu stoi stara, szara kanapa oraz odtwarzacz.

"To jest moje studio..."

"Twoje co?!"

"Pamiętasz kiedy ci powiedziałem, że jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz? Cóż, mam ci coś do pokazania."

Rozejrzała się dookoła lekko zdezorientowana ale i ciekawa tego, o czym on mówił. Przeglądała stare nagrania, które oznaczyłem jako emocje, tj.  'Samotny' czy 'Smutny'. Ostatnio dodałem nowe z napisem 'Szczęśliwy'.

"Marcel, nie rozumiem... Co ty chcesz mi pokazać?"

Wziąłem jedną z gitar i zacząłem powoli szarpać struny.

"Moje wiersze. Widzisz... To tak naprawdę nimi nie są." Powiedziałem cicho.

"Czekaj, czekaj..." Cami dodała, zaczynając rozumieć o co mi chodzi.

Uśmiechnąłem się i wziąłem głęboki oddech. W tym momencie dawałem jej kolejną część mojej układanki.

Śpiewam.

N: Załóżmy, że jest to piosenka autorstwa Marcela :)  (Iris - Goo Goo Dolls)

"Oddałbym wieczność by Cię dotknąć
Bo wiem, że w jakiś sposób mnie wyczuwasz
Jesteś najbliższa niebu w jakim kiedykolwiek dane mi być
I nie chcę teraz wracać do domu

Jedyne czego mogę skosztować to ta chwila
i jedyne czym mogę oddychać to Twoje życie
Bo prędzej czy później to się skończy
Nie chcę tęsknić za Tobą dziś w nocy
I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem

I nie potrafisz powstrzymać tych łez, które nie płyną
Lub chwili prawdy pośród Twoich kłamstw
Gdy wszystko się dzieje jak w filmach
Krwawisz tylko po to by wiedzieć, że żyjesz 

I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem..."


Cami siedziała obok mnie nic nie mówiąc. Odłożyłem gitarę i spojrzałem na nią.

"Marcel..." Wyszeptała.  "Czemu nic mi nie powiedziałeś?"

Wzruszyłem ramionami, "Z tego samego powodu dla którego ty mi nie chciałaś pokazać."

Wydawało się, że czas się zatrzymał. Minuty mijały niczym godziny.

Nachyliła się do mnie i ja robiłem to samo. Czułem jej oddech, gdy chwyciła moją dłoń zanim złączyła nasze usta.

Pocałowaliśmy się. Tym razem było to prawdziwe.



----------
 HAAAAAAAAAAAAAALOOOO co to się dzieje w tym rozdziale ;o  Nic się nie martwcie, nie będzie tak słodko, kolorowo i przyjemnie przez cały czas :) hihih^^ Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń <3
+ Wybaczcie, że taki poślizg z dodawaniem, ale jak to u mnie bywa... Leń przejął kontrolę :|   Jeśli macie jakieś pytania, to możecie mnie znaleźć tutaj lub tutaj :)  Love you all xxxx

4 komentarze:

  1. Pierwsza.
    Dawaj dalej kobieto...
    @MarysBlond

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER <3 Dawaj NEXTA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże Boże Boże...
    Jakie tajemnice wychodza na światło dzienne xD
    i ten ich pocałunek...♥
    Uciekam czytać następny ;)
    @Best_CrazyMOFO

    OdpowiedzUsuń