środa, 2 października 2013

Rozdział 9.

OCZAMI CAMI

Przechodziłam ciemnym pokojem, starając się nie zrobić jak najmniejszego hałasu. Przechodziłam obok komody i uderzyłam w nią palcem u nogi. Przygryzłam wargę, żeby nie krzyknąć. Zaczęłam się przebierać i moją piżamkę.

"Yyyy. Ja tutaj jestem" usłyszałam głos.

Włączyłam telefon i poświeciłam nim w storę, skąd dobiegał głos. To Sam. "Dlaczego jesteś w moim pokoju, Sam?!" prawie krzyknęłam. Musiałam się jakoś zakryć, bo zdążyłam już ściągnąć bluzkę.

"Pomyślmy...Wracasz późno i się skradasz, więc oczywiście powiem to jutro mamie".

"Czego chcesz?"

"Zmywasz naczynia przed 2 tygodnie"

"Nienawidzę cię" wysyczałam przez zęby, "a teraz wypad z mojego pokoju!"

"Będziesz miała jutro niezłe kłopoty" powiedział Sam zanim wyszedł.

Nałożyłam piżamę zaraz po tym jak wyszedł i wskoczyłam do łóżka. Nie mogę zasnąć. Ta noc była bardzo udana. Uśmiechałam się, kiedy przypominałam sobie wszystkie dzisiejsze wydarzenia. W pewnym momencie zasnęłam.
*

Całkowicie zaspana, uderzyłam w budzić, żeby go wyłączyć. Wcale nie pomagał mi fakt, że czeka mnie rozmowa z mamą. Wcisnęłam twarz w poduszkę, nie chcąc wstawać z łóżka. Jestem taka zmęczona po ostatnim wieczorze, że najchętniej spałabym cały dzień.

Spokojnie zaczęłam się ogarniać i wzięłam prysznic. Mozolnie zeszłam po schodach na dół do kuchni. Będę miała przesrane... Mama siedzi przy stole, pije kawę i czyta gazetę. Cicho przeszłam koło niej, by zrobić sobie płatki na śniadanie.

"Dzień dobry" powiedziała słodko

"Dzień dobry?..."

"Jak tam wczorajszy wieczór?"

 "Dobrze. Świetnie się bawiłam."

"Zabawa.. Hmm.. Co masz przez to na myśli?"

"Wiesz, że późno wróciłam do domu, prawda?"

"Owszem. Chcesz mi wytłumaczyć co robiłaś do tak późna?" patrzyła na mnie podejrzliwie

"Poszliśmy z Marcelem na lody, a później nad jezioro. Tylko rozmawialiśmy i miło spędzaliśmy czas. Zdaje się, że zrobiło się późno i zasnęliśmy."

"Do niczego nie doszło?" mama zapytała, używając przy tym palców, by pokazać cudzysłów.

"Co? Fuu! Mamo to okropne! Nigdy bym nie śmiała!"

"Dzięki Bogu. Tylko się upewniałam. Więc? Opowiadaj. Jak było?"

Zaśmiałam się z jej nagłej zmiany nastawienia. Początkowo była zła, a teraz znów wróciła do normy. Wszystkie mamy wydają się takie same. Dziwne.

"Było fajnie. Dużo się dowiedziałam o Marcelu. Ma sporo tatuaży, które wiele znaczą."

"Chyba nie jest taki okropny jak na kujona, prawda?"

Zachichotałam. "Nie mamo, zdecydowanie nie jest!"

"Jakie ma tatuaże?"

"Chcę to zatrzymać dla siebie. Nie dzieli się swoimi przemyśleniami z nikim. Lubię myśleć, że przez to jestem wyjątkowa. Jest to tylko pomiędzy nami." szybko odpowiedziałam

"Dobrze, słonko. Cokolwiek sobie życzysz"

"To ja już będę jechać po Marcela." powiedziałam, szykując się do wyjścia. "Dziękuję za to, że nie dałaś mi kary i za bycie wyrozumiałą!" dopowiedziałam szybko.

"Nigdy nie powiedziałam, że nie masz kary. Wracaj tutaj!"

Bąknęłam coś pod nosem i wróciłam do kuchni.

"Jaką mam karę?" wymamrotałam

"Nie możesz wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i kiedy jesteś poza domem, masz mi co godzina pisać gdzie jesteś."

"Ile ja mam lat? Pięć?"

"To jest właśnie twoja kara. Posłuchaj Cami, rozumiem bycie nastolatką i nie ma nic złego w byciu do późna poza domem. Musisz mnie tylko informować gdzie jesteś i co się dzieję. Martwiłam się o ciebie."

"Przepraszam, mamo. Po prostu straciłam poczucie czasu. To się więcej nie powtórzy."

"Ja to wiem, ale wciąż jesteś ukarana."

Uśmiechnęłam się, "Było warto spróbować się jakoś z tego wykręcić"

"Nie tym razem. A teraz już idź, bo się spóźnisz. Miłego dnia."

Wysłałam Marcelowi wiadomość, że już po niego jadę. Kiedy podjechałam pod jego dom, wskoczył do auta i od razu zapytał, czy dostałam karę.

"Nom." rzuciłam, "nie mogę wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i co godzina muszę pisać gdzie jestem".

"Przepraszam, to moja wina. Jeśli poczujesz się przez to lepiej, to powiem ci, że zabrano mi laptopa na  tydzień."

"Pewnie musi być ci teraz ciężko. I nie, to nie jest twoja wina, nie martw się tym. Świetnie się wczoraj bawiłam."

"Mogą przychodzić do ciebie znajomi?"

"Chyba tak. Mama nic o tym nie wspominała. Czemu pytasz?"

"W takim razie przyjdę do ciebie i pomogę ci z dekorowaniem pokoju. Oczywiście jeśli tego chcesz."

"Naprawdę? Zrobiłbyś to?"

"No pewnie. Zapowiada się niezła zabawa"

"Teraz to mam jeszcze lepszy humor. Dziękuję Marcel!"

Zarumienił się i uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Jutro będzie dobry dzień. Wcale mi się nie uśmiechało to całe urządzanie pokoju, ale teraz zmieniłam zdanie.

T:Dzisiaj krótki rozdział. Myślałam o tym, żeby przetłumaczyć dwa, ale dzisiaj zupełnie nie mam czasu, a do tego remont w domu, wielkie sprzątnie + milion zadań do zrobienia na jutro do szkoły. No, ale cóż. LOVE MATURA <3


2 komentarze:

  1. Genialnie tłumaczysz, tylko tak dalej :D
    Gorąco pozdrawiam
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
  2. Super tłumaczysz! I rozdział też super ;)

    OdpowiedzUsuń