"Gotowa?" Zapytałem ustawiając kamerę. To już trzecie podejście, bo za każdym razem musimy coś schrzanić.
Cami wzięła głęboki oddech " Gotowa. Tym razem zróbmy to dobrze."
Nacisnąłem przycisk nagrywania i usiadłem z gitarą obok niej.
"Cześć. Nazywam się Cami, a to jest Marcel. Parę dni temu poznaliśmy The Fray... I tak jakby zakradliśmy się do ich przebieralni i zagrałam na jednej z ich gitar. Myślałam, że nikt nas nie przyłapie." zaśmiała się " Ale oczywiście stało się inaczej... Tak więc, wykonamy 'Goodnight Moon' zespołu Go Radio."
Spojrzała na mnie, dając mi znak, żebym zaczynał grać. Po chwili dołączyła swój śpiew.
I nie idź spać jeszcze, kochanie, myślę, że to za wcześnie.
I po prostu potrzebujemy więcej czasu dla siebie.
Jeśli mój zegarek powie, że jest 4 rano, mam to w dupie
Bo za długo się starałem
Próbować i być doskonałą piosenką
Kiedy nasze serca są ciężarem
Nie powinniśmy nieść tego sami
Więc dobranoc księżycu i dobranoc tobie
Kiedy jesteś wszystkim o czym myślę
Wszystkim, o czym śnię
Jak mógłbym kiedykolwiek oddychać bez
Pocałunku na dobranoc od ciebie?
Rodzaj nadziei, o której wciąż mówią
Rodzaj uczuć, o których śpiewamy
Siedząc w naszej łazience i czytając na głos
Jak gdyby przejście z księżyca na dobranoc
I śpiewaj dla mnie delikatnie, kochaj swoją piosenkę do jutra
I wypowiedz moje imiona, które są gdzieś tam ukryte.
I śnij dla mnie o czymkolwiek
Ale śnij kolorowo, kiedy wszystkie słońca wciąż świecą, a my nie przywiązujemy do tego wagi
Bo za długo starałem się
Próbować i być doskonałą piosenką
Kiedy nasze serca są ciężarem
Nie powinniśmy nieść tego sami
Więc dobranoc księżycu i dobranoc tobie
Kiedy jesteś wszystkim o czym myślę
Wszystkim, o czym śnię
Jak mógłbym kiedykolwiek oddychać bez
Pocałunku na dobranoc od ciebie?
"Zrobiliśmy to!" Cami krzyknęła, kiedy skończyliśmy. "Dzięki bogu, że to już koniec. Pozwól mi zobaczyć jak wyszło! Albo nie, czekaj, nie chcę tego widzieć. Nie chcę usłyszeć jak brzmi mój głos na nagraniu. Teraz pozostało nam tylko wrzucenie tego na YouTube."
Podłączyłem sprzęt do komputera i czekałem, aż filmik się załaduje. "Jesteś pewna, że nie chcesz nas usłyszeć? Całkiem nieźle nam to wyszło."
Pokręciła głową "Nie ma takiej opcji."
Wzruszyłem ramionami i ustawiłem wgrywanie na stronę. "Już się ładuje, więc powinno być w sieci za kilka minut."
"Strasznie się denerwuję. A co jeśli jestem beznadziejna a mój głos wcale nie jest tak dobry jak się tego spodziewali?"
"Cami, uspokój się. Nie ma powodu do obaw." Zapewniłem i objąłem ją w pasie, przyciągając do siebie.
Uniosła głowę, by na mnie spojrzeć, "Mam nadzieję, że masz rację. Dziękuję ci za wszystko."
"Nie ma za co, Cam."
"Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? No wiesz.. o tym wszystkim" zapytała patrząc mi prosto w oczy i wskazując na studio w którym ciągle jesteśmy.
Zamyśliłem się chwilę, "Uważałem, że nie jestem wystarczająco dobry. To jest jedna z tych rzeczy, które trzymam tylko dla siebie, podobnie jak i ty to robisz..."
"Ale ja nie mam własnego studia i nie piszę piosenek. Dla mnie to raczej jak hobby. Dla ciebie to wyraźnie wielka część twojego życia."
"To jest... Nikt nawet by nie zrozumiał dlaczego tak bardzo to lubię."
"Ja rozumiem."
"W takim razie powiedz mi, dlaczego?"
"To twój rodzaj ucieczki. Poprzez pisanie piosenek, dajesz upust swoim emocjom. Te wszystkie nagrania, często je odsłuchujesz, prawda? Zdecydowanie dużo grasz na gitarze, widać po śladach na twoich palcach. Że też wcześniej ich nie zauważyłam!" roześmiała się, dokładnie obserwując moje palce.
"Może dlatego, że zazwyczaj nie poświęcasz im tak wiele uwagi" odpowiedziałem chichocząc " A poza tym masz rację. Dlatego właśnie lubię muzykę."
"Widzisz? Jestem całkiem bliska rozwiązaniu twojej układanki, mam rację?"
"Może" uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.
Usłyszeliśmy dźwięk z komputera, który oznaczał, że wideo jest już na YouTube. Cami spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, kiedy podchodziłem do monitora. Oznaczyłem to jako odpowiedź do filmiku The Fray i wysłałem. Trzymam kciuki, żeby to szybko zobaczyli.
*
"MARCEEEEL!"
Obudziłem się z twarzą Cami tuż przy mojej. Odwiozłem ją do domu kilka godzin temu i znowu jest tutaj.
Przetarłem oczy, wciąż zaspany "Która godzina?
"Filmik!!"
"Obejrzeli już?" zapytałem
"Czy obejrzeli?! 2000 osób już widziało!"
"Czekaj.. Co?!" Wyskoczyłem z łóżka i już zaczynałem zbiegać po schodach, kiedy zatrzymała mnie Cami.
"Marcel, jesteś tylko w yy.. bokserkach. Przydałyby ci się jakieś spodnie..."
"Och, no tak, rzeczywiście. Ups. " zawstydziłem się i szybko narzuciłem spodnie dresowe.
"Dzień dobry, słoneczko!" przywitała mnie mama, kiedy przechodziłem koło niej.
"Tak, tak, dobry" odpowiedziałem szybko.
Zalogowałem się na konto i sprawdziłem statystyki. Cami miała rację. 2,376 wyświetleń. Jakim sposobem jest ich aż tyle w tak krótkim czasie? Niewiarygodne. Przeglądałem komentarze i uśmiech sam pojawiał sie na twarzy, kiedy czytałem opinie innych użytkowników. Ludzie nas polubili. I chcą więcej.
"Czy The Fray się już odezwali?" zapytałem odwracając się od komputera.
"Nie jestem pewna. Kiedy tylko się obudziłam i zobaczyłam nasze wideo, wsiadłam w samochód i przyjechałam tutaj, bo oczywiście nie odbierałeś swojego telefonu."
"Więc sprawdźmy."
Wszedłem na ich kanał, żeby zobaczyć czy dodali jakąś aktywność. "Nie, jeszcze nie zauważyli. Może później coś napiszą. "
Telefon Cami zaczął dzwonić.
"Halo?" odebrała. "Tak, to ja. Tak. Naprawdę? Czwartek? Dobrze, w takim razie do zobaczenia. Tak. Dziękuję! Pa!"
Usiadła obok mnie.
"No mów! Kto to był?" spytałem zniecierpliwiony.
"The Fray..."
Otworzyłem oczy tak, że szerzej już się nie dało, "Co ty mówisz? Serio?!"
Skinęła energicznie głową "Chcą się z nami spotkać w czwartek. Mają nam coś do powiedzenia!"
"Ale co?"
"Nie powiedzieli dokładnie o co chodzi, ale widzieli nas! Spodobaliśmy im się!"
Podskoczyła i mocno mnie przytuliła.
"A nie mówiłem, że dasz radę!" zapewniłem.
Przysunęła się nieco bliżej, " Nigdy nie powinnam była w siebie wątpić, ta?"
"Nawet przez sekundę." odpowiedziałem szybko, czule ją całując.
I znowu nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
------------------------
A więc nowy rozdział! :) Następny będzie chyba dopiero na weekend, bo muszę jeszcze przetłumaczyć rozdział Danger's Back na piątek, a szczerze powiedziawszy idzie mi jak krew z nosa :| Tyyyyyyyyyle tego jest. Ale to nic, damy rade. Może nawet uda mi się rozdział Marcela wcisnąć przed weekendem, zobaczymy:)
+ Z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale chciałam dodać nowy rozdział, a
jeszcze mam 12345676543 rzeczy do zrobienia na jutro :<
Jak zwykle, najczęściej możecie mnie złapać tu i tutaj.
Lovee, K.
wtorek, 29 października 2013
piątek, 25 października 2013
Rozdział 18.
OCZAMI MARCELA
Odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy. Cami błądziła wzrokiem raz patrzyła w dal, a po chwili znów na mnie.
Serce waliło mi jak oszalałe, ale z dobrych powodów. Mam pełno motyli w brzuchu i czuję się lekki jak piórko. To dziwne uczucie, nie do końca wiem jak je opisać, ale pomimo tego jest bardzo miłe.
To Cami pocałowała mnie pierwsza. Czy to oznacza, że również mnie lubi? Podobałem jej się przez ten cały czas, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy? Przypomniał mi się jej wyraz twarzy, kiedy powiedziałem The Fray, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Była... smutna. Od jak dawna mnie lubi w ten sposób? W sumie to nigdy nie brałem takiej możliwości pod uwagę. Zaakceptowała mnie takiego jakim jestem i jest pierwszą osobą, która to zrobiła. Polubiła mnie, Marcela. Starego, zwykłego Marcela.
"Czy to oznacza, że my, ugh.. że jesteśmy razem?" Spytałem po chwili. Jestem w tym wszystkim nowy i nie mam pojęcia jak się zachowywać i co robić.
"Tylko jeśli tego chcesz." Odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
"A czy ty chcesz? Ponieważ ja bym chciał, ale nie wiem czy ty- "
Pocałowała mnie szybko, przerywając moje paplanie, "Czy to jest dla ciebie wystarczająca odpowiedź?" Dodała z uśmieszkiem.
"Okropnie się całuję?" Spytałem, co ją wyraźnie rozśmieszyło.
"Całujesz prawie tak dobrze jak śpiewasz."
"Mam nadzieję, że to dobrze..."
"Marcel, masz niesamowity głos! Powinieneś pozwolić ludziom go usłyszeć!"
"Jakby ktokolwiek chciał to słyszeć... A poza tym, co z tobą? Nie dajesz innym szansy usłyszeć twojego śpiewu."
"Wiem..." Zamyśliła się na krótką chwilę. "Wiesz co powinniśmy zrobić?"
"Co?"
"Powinniśmy założyć swój zespół!"
"Zespół? Naprawdę?"
"Jasne!" Wstała ze swojego miejsca. "Masz wystarczająco dużo instrumentów dla całego zespołu. Możemy być tylko we dwoje, albo dodatkowo kogoś poszukamy. I możemy grać jakieś małe koncerty i -"
"Cami, najpierw musisz zamieścić w sieci swój filmik." Przerwałem jej.
"Nie mogę, Marcel..." Powiedziała siadając z powrotem.
"A to dlaczego nie?"
"J-Ja nie mogę tego zrobić sama. Za bardzo się boję..."
"Więc zrobimy to razem. Ja będę grał na gitarze. Co ty na to? Będę tuż obok ciebie i możemy nagrywać i powtarzać ile tylko będziesz chciała. Zacznijmy już teraz! Przywiozłem ze sobą kamerę!"
"Nie, nie mogę teraz!"
"Dlaczego znowu nie?"
"Bo jestem w piżamie!"
"Przestań, dobrze wyglądasz."
"Jestem zdenerwowana... The Fray to zobaczą! A co jeśli źle wypadnę?"
Spojrzała w dół ze smutkiem w oczach. Uniosłem jej twarz, by spojrzała mi w oczy i chwyciłem za ręce.
"Cami, dasz radę. Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak dobra jesteś. Masz tylko do pokazania. Twój strach powstrzymuje cię od działania, ale tylko on może cię wyzwolić. Możesz to zrobić. Ja właśnie zrobiłem to dla ciebie. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się denerwowałem śpiewając dla ciebie! Dosłownie nikt nie słyszał jak śpiewam, nawet moja mama o tym nie wie. Ale kiedy tylko to zrobisz, poczujesz się niesamowicie. Zaufaj mi."
"Masz rację, mogę to zrobić. Dam radę, prawda?" przytaknąłem. "Chwila, ale jaką piosenkę wykonamy?!" wykrzyknęła.
"Cokolwiek chcesz. Mogę zagrać wszystko."
"Ale ja nie wiem! Tego wszystkiego jest dla mnie zbyt wiele w tej chwili..."
"Co powiesz na Goodnight Moon zespołu Go Radio?"
"Dobra. Lubię tę piosenkę... Nagrajmy to!"
"Jesteś pewna, że chcesz śpiewać akurat to?!"
Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. "Tak,. W końcu mi się uda!"
------------
WAT? Nagrają w końcu, czy nie? The Fray naprawdę chce pomóc dziewczynie, czy tylko wykorzystać? :> A może zaszyją się na miesiąc w studio a w międzyczasie ominie ich wojna gangów w mieście albo koniec świata? Hmmm, zobaczymy w następnych rozdziałach :P Nigdy nic nie wiadomo :)
Do następnego :) K. xx
Odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy. Cami błądziła wzrokiem raz patrzyła w dal, a po chwili znów na mnie.
Serce waliło mi jak oszalałe, ale z dobrych powodów. Mam pełno motyli w brzuchu i czuję się lekki jak piórko. To dziwne uczucie, nie do końca wiem jak je opisać, ale pomimo tego jest bardzo miłe.
To Cami pocałowała mnie pierwsza. Czy to oznacza, że również mnie lubi? Podobałem jej się przez ten cały czas, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy? Przypomniał mi się jej wyraz twarzy, kiedy powiedziałem The Fray, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Była... smutna. Od jak dawna mnie lubi w ten sposób? W sumie to nigdy nie brałem takiej możliwości pod uwagę. Zaakceptowała mnie takiego jakim jestem i jest pierwszą osobą, która to zrobiła. Polubiła mnie, Marcela. Starego, zwykłego Marcela.
"Czy to oznacza, że my, ugh.. że jesteśmy razem?" Spytałem po chwili. Jestem w tym wszystkim nowy i nie mam pojęcia jak się zachowywać i co robić.
"Tylko jeśli tego chcesz." Odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
"A czy ty chcesz? Ponieważ ja bym chciał, ale nie wiem czy ty- "
Pocałowała mnie szybko, przerywając moje paplanie, "Czy to jest dla ciebie wystarczająca odpowiedź?" Dodała z uśmieszkiem.
"Okropnie się całuję?" Spytałem, co ją wyraźnie rozśmieszyło.
"Całujesz prawie tak dobrze jak śpiewasz."
"Mam nadzieję, że to dobrze..."
"Marcel, masz niesamowity głos! Powinieneś pozwolić ludziom go usłyszeć!"
"Jakby ktokolwiek chciał to słyszeć... A poza tym, co z tobą? Nie dajesz innym szansy usłyszeć twojego śpiewu."
"Wiem..." Zamyśliła się na krótką chwilę. "Wiesz co powinniśmy zrobić?"
"Co?"
"Powinniśmy założyć swój zespół!"
"Zespół? Naprawdę?"
"Jasne!" Wstała ze swojego miejsca. "Masz wystarczająco dużo instrumentów dla całego zespołu. Możemy być tylko we dwoje, albo dodatkowo kogoś poszukamy. I możemy grać jakieś małe koncerty i -"
"Cami, najpierw musisz zamieścić w sieci swój filmik." Przerwałem jej.
"Nie mogę, Marcel..." Powiedziała siadając z powrotem.
"A to dlaczego nie?"
"J-Ja nie mogę tego zrobić sama. Za bardzo się boję..."
"Więc zrobimy to razem. Ja będę grał na gitarze. Co ty na to? Będę tuż obok ciebie i możemy nagrywać i powtarzać ile tylko będziesz chciała. Zacznijmy już teraz! Przywiozłem ze sobą kamerę!"
"Nie, nie mogę teraz!"
"Dlaczego znowu nie?"
"Bo jestem w piżamie!"
"Przestań, dobrze wyglądasz."
"Jestem zdenerwowana... The Fray to zobaczą! A co jeśli źle wypadnę?"
Spojrzała w dół ze smutkiem w oczach. Uniosłem jej twarz, by spojrzała mi w oczy i chwyciłem za ręce.
"Cami, dasz radę. Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak dobra jesteś. Masz tylko do pokazania. Twój strach powstrzymuje cię od działania, ale tylko on może cię wyzwolić. Możesz to zrobić. Ja właśnie zrobiłem to dla ciebie. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się denerwowałem śpiewając dla ciebie! Dosłownie nikt nie słyszał jak śpiewam, nawet moja mama o tym nie wie. Ale kiedy tylko to zrobisz, poczujesz się niesamowicie. Zaufaj mi."
"Masz rację, mogę to zrobić. Dam radę, prawda?" przytaknąłem. "Chwila, ale jaką piosenkę wykonamy?!" wykrzyknęła.
"Cokolwiek chcesz. Mogę zagrać wszystko."
"Ale ja nie wiem! Tego wszystkiego jest dla mnie zbyt wiele w tej chwili..."
"Co powiesz na Goodnight Moon zespołu Go Radio?"
"Dobra. Lubię tę piosenkę... Nagrajmy to!"
"Jesteś pewna, że chcesz śpiewać akurat to?!"
Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. "Tak,. W końcu mi się uda!"
------------
WAT? Nagrają w końcu, czy nie? The Fray naprawdę chce pomóc dziewczynie, czy tylko wykorzystać? :> A może zaszyją się na miesiąc w studio a w międzyczasie ominie ich wojna gangów w mieście albo koniec świata? Hmmm, zobaczymy w następnych rozdziałach :P Nigdy nic nie wiadomo :)
Do następnego :) K. xx
środa, 23 października 2013
Rozdział 17.
OCZAMI MARCELA (Mają teraz ferie. Dwa dni po opublikowaniu filmiku przez The Fray.)
Ciągle sprawdzam czy Cami dodała już swoje nagranie i w dalszym ciągu tego nie zrobiła..
Dzwoni do mnie każdego dnia przedstawiając mi nowe powody za i przeciw i pyta czy powinna się nagrać czy nie. Za każdym razem praktycznie wykrzykuję, że musi to zrobić i inna opcja nie wchodzi w grę, ale widocznie jeszcze nie jest do końca przekonana.
Ona musi wysłać to video i muszę ją do tego przekonać, tylko jeszcze nie wiem jak... Wiem, że jest tym strasznie przejęta, wszystko zbytnio analizuje i ma coraz więcej wątpliwości, ale przecież jest niesamowita! Już niedługo zostanie zauważona i moja w tym głowa.
Kiedy już zasypiałem przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Muszę to zrobić w tej chwili. Teraz albo nigdy.
Od razu wstałem w łóżka, szybko narzuciłem bluzę z kapturem i czapkę. Nie obchodzi mnie to, że jest już prawie północ, jadę do Cami. Zostawiłem karteczkę dla mamy, żeby się nie martwiła i odjechałem.
Właśnie zaczynało padać i ulice pokryte były niewielką warstewką śniegu. Oświetlone drzewa wyglądały przepięknie, prawie dorównywały w tym Cami...
Nie. Nie lubię jej w ten sposób. Nie mogę zniszczyć naszej przyjaźni. Raz jeszcze, odepchnąłem wszystkie uczucia i myśli na bok, gdy dojechałem pod jej dom.
W domu wszystkie światła są powyłączane. Podszedłem pod jej okno i zacząłem rzucać w nie kamyczkami. Po czwartym rzucie otworzyła okno. Wyglądała na śmiertelnie wystraszoną, dopóki nie zauważyła, że to ja.
"Marcel, co ty do cholery wyprawiasz?" Wyszeptała.
"Wyjdź na zewnątrz."
"Jest już północ i poza tym pada śnieg!"
"No i co z tego? Muszę ci coś pokazać."
"A to co? Romeo i Julia?!"
"Mam nadzieję, że nie, bo nie chcę umierać."
Cami zaśmiała się i zamknęła okno, a po chwili była już przed domem w piżamie i kurtce. Wygląda tak słodko kiedy jest śpiąca.
"Lepiej żebyś miał jakiś dobry powód dla którego wymykam się z domu i prawie dostałam zawału przez to rzucanie kamieniami w okno."
"Pora na małą przygodę." Powiedziałem kierując się w stronę samochodu.
"Boże, ale będę miała jutro kłopoty!"
"To jest warte wszystkich kłopotów."
"Obyś miał rację."
Jechaliśmy znajomą mi ulicą, ale Cami jej nie rozpoznawała.
"Gdzie jedziemy?" Spytała.
"To niespodzianka!"
Odburknęła coś pod nosem, "Długo jeszcze?"
"Parę minut."
Włączyła radio i patrzyła przez szybę na padający śnieg.
"Jesteśmy na miejscu." Powiedziałem, odwracając się w jej stronę.
"To jest... Uhm.. Eee.. Jakaś chata?"
"Nie. Chodź za mną."
Czekałem na nią pod budynkiem, aż w końcu zaczęła iść w moim kierunku niepewna tego co się tak właściwie dzieje. Otworzyłem drzwi i powoli wszedłem do środka, zaświecając wszystkie światła.
"O jejku.. Co to jest?" Spytała. Rozglądała się po pomieszczeniu z fascynacją, zauważając gitary, perkusje i fortepian. Na ścianach wiszą plakaty różnych zespołów, a podłoga zawalona jest stertą pomiętych kartek. W rogu stoi stara, szara kanapa oraz odtwarzacz.
"To jest moje studio..."
"Twoje co?!"
"Pamiętasz kiedy ci powiedziałem, że jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz? Cóż, mam ci coś do pokazania."
Rozejrzała się dookoła lekko zdezorientowana ale i ciekawa tego, o czym on mówił. Przeglądała stare nagrania, które oznaczyłem jako emocje, tj. 'Samotny' czy 'Smutny'. Ostatnio dodałem nowe z napisem 'Szczęśliwy'.
"Marcel, nie rozumiem... Co ty chcesz mi pokazać?"
Wziąłem jedną z gitar i zacząłem powoli szarpać struny.
"Moje wiersze. Widzisz... To tak naprawdę nimi nie są." Powiedziałem cicho.
"Czekaj, czekaj..." Cami dodała, zaczynając rozumieć o co mi chodzi.
Uśmiechnąłem się i wziąłem głęboki oddech. W tym momencie dawałem jej kolejną część mojej układanki.
Śpiewam.
N: Załóżmy, że jest to piosenka autorstwa Marcela :) (Iris - Goo Goo Dolls)
"Oddałbym wieczność by Cię dotknąć
Bo wiem, że w jakiś sposób mnie wyczuwasz
Jesteś najbliższa niebu w jakim kiedykolwiek dane mi być
I nie chcę teraz wracać do domu
Jedyne czego mogę skosztować to ta chwila
i jedyne czym mogę oddychać to Twoje życie
Bo prędzej czy później to się skończy
Nie chcę tęsknić za Tobą dziś w nocy I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem
I nie potrafisz powstrzymać tych łez, które nie płyną
Lub chwili prawdy pośród Twoich kłamstw
Gdy wszystko się dzieje jak w filmach
Krwawisz tylko po to by wiedzieć, że żyjesz
I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem..."
Cami siedziała obok mnie nic nie mówiąc. Odłożyłem gitarę i spojrzałem na nią.
"Marcel..." Wyszeptała. "Czemu nic mi nie powiedziałeś?"
Wzruszyłem ramionami, "Z tego samego powodu dla którego ty mi nie chciałaś pokazać."
Wydawało się, że czas się zatrzymał. Minuty mijały niczym godziny.
Nachyliła się do mnie i ja robiłem to samo. Czułem jej oddech, gdy chwyciła moją dłoń zanim złączyła nasze usta.
Pocałowaliśmy się. Tym razem było to prawdziwe.
----------
HAAAAAAAAAAAAAALOOOO co to się dzieje w tym rozdziale ;o Nic się nie martwcie, nie będzie tak słodko, kolorowo i przyjemnie przez cały czas :) hihih^^ Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń <3
+ Wybaczcie, że taki poślizg z dodawaniem, ale jak to u mnie bywa... Leń przejął kontrolę :| Jeśli macie jakieś pytania, to możecie mnie znaleźć tutaj lub tutaj :) Love you all xxxx
Ciągle sprawdzam czy Cami dodała już swoje nagranie i w dalszym ciągu tego nie zrobiła..
Dzwoni do mnie każdego dnia przedstawiając mi nowe powody za i przeciw i pyta czy powinna się nagrać czy nie. Za każdym razem praktycznie wykrzykuję, że musi to zrobić i inna opcja nie wchodzi w grę, ale widocznie jeszcze nie jest do końca przekonana.
Ona musi wysłać to video i muszę ją do tego przekonać, tylko jeszcze nie wiem jak... Wiem, że jest tym strasznie przejęta, wszystko zbytnio analizuje i ma coraz więcej wątpliwości, ale przecież jest niesamowita! Już niedługo zostanie zauważona i moja w tym głowa.
Kiedy już zasypiałem przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Muszę to zrobić w tej chwili. Teraz albo nigdy.
Od razu wstałem w łóżka, szybko narzuciłem bluzę z kapturem i czapkę. Nie obchodzi mnie to, że jest już prawie północ, jadę do Cami. Zostawiłem karteczkę dla mamy, żeby się nie martwiła i odjechałem.
Właśnie zaczynało padać i ulice pokryte były niewielką warstewką śniegu. Oświetlone drzewa wyglądały przepięknie, prawie dorównywały w tym Cami...
Nie. Nie lubię jej w ten sposób. Nie mogę zniszczyć naszej przyjaźni. Raz jeszcze, odepchnąłem wszystkie uczucia i myśli na bok, gdy dojechałem pod jej dom.
W domu wszystkie światła są powyłączane. Podszedłem pod jej okno i zacząłem rzucać w nie kamyczkami. Po czwartym rzucie otworzyła okno. Wyglądała na śmiertelnie wystraszoną, dopóki nie zauważyła, że to ja.
"Marcel, co ty do cholery wyprawiasz?" Wyszeptała.
"Wyjdź na zewnątrz."
"Jest już północ i poza tym pada śnieg!"
"No i co z tego? Muszę ci coś pokazać."
"A to co? Romeo i Julia?!"
"Mam nadzieję, że nie, bo nie chcę umierać."
Cami zaśmiała się i zamknęła okno, a po chwili była już przed domem w piżamie i kurtce. Wygląda tak słodko kiedy jest śpiąca.
"Lepiej żebyś miał jakiś dobry powód dla którego wymykam się z domu i prawie dostałam zawału przez to rzucanie kamieniami w okno."
"Pora na małą przygodę." Powiedziałem kierując się w stronę samochodu.
"Boże, ale będę miała jutro kłopoty!"
"To jest warte wszystkich kłopotów."
"Obyś miał rację."
Jechaliśmy znajomą mi ulicą, ale Cami jej nie rozpoznawała.
"Gdzie jedziemy?" Spytała.
"To niespodzianka!"
Odburknęła coś pod nosem, "Długo jeszcze?"
"Parę minut."
Włączyła radio i patrzyła przez szybę na padający śnieg.
"Jesteśmy na miejscu." Powiedziałem, odwracając się w jej stronę.
"To jest... Uhm.. Eee.. Jakaś chata?"
"Nie. Chodź za mną."
Czekałem na nią pod budynkiem, aż w końcu zaczęła iść w moim kierunku niepewna tego co się tak właściwie dzieje. Otworzyłem drzwi i powoli wszedłem do środka, zaświecając wszystkie światła.
"O jejku.. Co to jest?" Spytała. Rozglądała się po pomieszczeniu z fascynacją, zauważając gitary, perkusje i fortepian. Na ścianach wiszą plakaty różnych zespołów, a podłoga zawalona jest stertą pomiętych kartek. W rogu stoi stara, szara kanapa oraz odtwarzacz.
"To jest moje studio..."
"Twoje co?!"
"Pamiętasz kiedy ci powiedziałem, że jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz? Cóż, mam ci coś do pokazania."
Rozejrzała się dookoła lekko zdezorientowana ale i ciekawa tego, o czym on mówił. Przeglądała stare nagrania, które oznaczyłem jako emocje, tj. 'Samotny' czy 'Smutny'. Ostatnio dodałem nowe z napisem 'Szczęśliwy'.
"Marcel, nie rozumiem... Co ty chcesz mi pokazać?"
Wziąłem jedną z gitar i zacząłem powoli szarpać struny.
"Moje wiersze. Widzisz... To tak naprawdę nimi nie są." Powiedziałem cicho.
"Czekaj, czekaj..." Cami dodała, zaczynając rozumieć o co mi chodzi.
Uśmiechnąłem się i wziąłem głęboki oddech. W tym momencie dawałem jej kolejną część mojej układanki.
Śpiewam.
N: Załóżmy, że jest to piosenka autorstwa Marcela :) (Iris - Goo Goo Dolls)
"Oddałbym wieczność by Cię dotknąć
Bo wiem, że w jakiś sposób mnie wyczuwasz
Jesteś najbliższa niebu w jakim kiedykolwiek dane mi być
I nie chcę teraz wracać do domu
Jedyne czego mogę skosztować to ta chwila
i jedyne czym mogę oddychać to Twoje życie
Bo prędzej czy później to się skończy
Nie chcę tęsknić za Tobą dziś w nocy I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem
I nie potrafisz powstrzymać tych łez, które nie płyną
Lub chwili prawdy pośród Twoich kłamstw
Gdy wszystko się dzieje jak w filmach
Krwawisz tylko po to by wiedzieć, że żyjesz
I nie chcę aby widział mnie świat
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie
Pragnę tylko, byś wiedziała kim jestem..."
Cami siedziała obok mnie nic nie mówiąc. Odłożyłem gitarę i spojrzałem na nią.
"Marcel..." Wyszeptała. "Czemu nic mi nie powiedziałeś?"
Wzruszyłem ramionami, "Z tego samego powodu dla którego ty mi nie chciałaś pokazać."
Wydawało się, że czas się zatrzymał. Minuty mijały niczym godziny.
Nachyliła się do mnie i ja robiłem to samo. Czułem jej oddech, gdy chwyciła moją dłoń zanim złączyła nasze usta.
Pocałowaliśmy się. Tym razem było to prawdziwe.
----------
HAAAAAAAAAAAAAALOOOO co to się dzieje w tym rozdziale ;o Nic się nie martwcie, nie będzie tak słodko, kolorowo i przyjemnie przez cały czas :) hihih^^ Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń <3
+ Wybaczcie, że taki poślizg z dodawaniem, ale jak to u mnie bywa... Leń przejął kontrolę :| Jeśli macie jakieś pytania, to możecie mnie znaleźć tutaj lub tutaj :) Love you all xxxx
sobota, 19 października 2013
Rozdział 16.
OCZAMI CAMI
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Pocałunek, przebieralnia, spotkanie z zespołem i cała reszta. Było niesamowicie! Całe to całowanie na oczach wszystkich było słodkie, chociaż mogę powiedzieć, że Marcel wydawał się tym wszystkim zawstydzony. Mam tylko nadzieję, że nie denerwował się za bardzo... W sumie to nie był taki zły.
Przeglądałam dzisiaj youtube w poszukiwaniu filmików z wczorajszego koncertu. Chciałam to przeżyć jeszcze raz i zobaczyć jak wyglądał nasz pocałunek, czy dobrze wypadliśmy, czy było dobrze...
Zauważyłam nowy filmik od The Fray. Kliknęłam na niego i czekałam, aż reklama dobiegnie końca, żeby zobaczyć o co chodzi.
"Cześć wszystkim! Minęło sporo czasu odkąd nakręciliśmy jakiś filmik dla was, ale jest sprawa i musicie nam pomóc. Wczoraj po koncercie, Isaac usłyszał śpiew jakiejś dziewczyny w naszej przebieralni."
Wcisnęłam pauzę. CO? Czy ja dobrze usłyszałam? Serce zaczęło mi mocniej bić, miałam wrażenie że zaraz eksploduje i wyraźnie słyszałam jego bicie.
Oni o mnie mówią.
O MNIE.
Mogę się założyć, że chcą mnie aresztować za wtargnięcie. O Boże. Aresztują mnie. Wpakowałam się w niezłe kłopoty.
Kiedy milion myśli przelatywało mi w głowie, zauważyłam, że ręce zaczęły mi się trząść niekontrolowanie.
Wcisnęłam start, żeby zobaczyć co jeszcze mówili.
"Nie bój się, nie jesteś w tarapatach." Och, dzięki ci panie! "Chcemy usłyszeć twój śpiew." Czekajcie. Co? Cofnęłam, by odsłuchać ponownie ten fragment. "Chcemy usłyszeć twój śpiew." A jednak dobrze usłyszałam. The Fray chce usłyszeć jak śpiewam! "Więc, ogłaszamy konkurs, tak jakby... Chodzi o to, że chcemy odnaleźć tę tajemniczą dziewczynę. Jeśli jesteś tą o której mówimy, umieść swoje nagranie jako odpowiedź do tego video. Również, jeśli znacie tę dziewczynę, dajcie nam znać. Chcemy jej wysłać podpisaną przez nas gitarę." Podnieśli dokładnie tę, na której grałam. "W takim razie zaczynajmy i prosimy o pomoc w odnalezieniu tajemniczej! Dzięki za oglądanie, trzymajcie się!"
BożeBożeBożeBoże!!! Im naprawdę o to chodzi! Oni chcą mnie usłyszeć! To się nie dzieje naprawdę.
Przecież nie jestem wcale taka dobra, mam rację?
Natychmiast wybrałam numer do Marcela i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
"Marcel!" Krzyknęłam jak tylko odebrał.
"Co? Co się stało? Wszystko w porządku?" Pytał zdenerwowany.
"THE FRAY MNIE SZUKAJĄ!!! Umieścili video na youtube w którym mówią, że chcą usłyszeć jak śpiewam, ale za bardzo boje się dodawać filmik jak śpiewam i nie wiem co robić i dostanę gitarę z autografami i-"
Przerwał mi zanim dokończyłam "Cami, zwolnij. Nie zrozumiałem ani słowa z tego co przed chwilą powiedziałaś."
Wyjaśniłam mu wszystko, tym razem wolniej.
"Czekaj, daj mi to obejrzeć." Powiedział. Słyszałam jak zbiegł po schodach i jak oglądał filmik.
"Więc oczywiście masz zamiar nagrać odpowiedź do tego, prawda?" Zapytał kiedy skończył oglądać.
"No nie wiem..."
"Cami, musisz to zrobić! Zdajesz sobie sprawę ile będziesz miała możliwości dzięki temu? Możesz spełnić swoje marzenie!"
"To jest moje stare marzenie... Teraz to już bardziej bajka..."
"Cami!"
"Marcel..."
Nie mam pojęcia co robić. Połowa mnie chce, żebym wrzuciła do sieci moje nagranie, a druga połowa tego nie chce. Za bardzo się boję i denerwuję... Ale jak powiedział Marcel, dzięki temu mogą mnie dostrzec inni i różne drzwi staną dla mnie otworem. Szczerze w to wątpię...
Nie dodam żadnego filmiku.
A może powinnam?
-------------
+ za wszelkie błędy w tłumaczeniu przepraszam
Miałam robić zadania i testy z matmy, ale jakoś nie wyszło. Obejrzałam Miasto Kości! AAAAAAAA!!!!!!! PIĘKNY FILM!! <3 Polecam wszystkim! Więc, jak już skończyłam oglądać to weszłam na neta wszystko poogarniać i stwierdziłam, że może w końcu zabiorę się za tłumaczenie Danger's Back (serio nie mogę złapać weny o.O) no i skończyłam na tym, że przetłumaczyłam wam kolejny rodział Marcela. :)
Dziękuję za blisko 1000 wyświetleń, jesteście kochani!!
♥
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Pocałunek, przebieralnia, spotkanie z zespołem i cała reszta. Było niesamowicie! Całe to całowanie na oczach wszystkich było słodkie, chociaż mogę powiedzieć, że Marcel wydawał się tym wszystkim zawstydzony. Mam tylko nadzieję, że nie denerwował się za bardzo... W sumie to nie był taki zły.
Przeglądałam dzisiaj youtube w poszukiwaniu filmików z wczorajszego koncertu. Chciałam to przeżyć jeszcze raz i zobaczyć jak wyglądał nasz pocałunek, czy dobrze wypadliśmy, czy było dobrze...
Zauważyłam nowy filmik od The Fray. Kliknęłam na niego i czekałam, aż reklama dobiegnie końca, żeby zobaczyć o co chodzi.
"Cześć wszystkim! Minęło sporo czasu odkąd nakręciliśmy jakiś filmik dla was, ale jest sprawa i musicie nam pomóc. Wczoraj po koncercie, Isaac usłyszał śpiew jakiejś dziewczyny w naszej przebieralni."
Wcisnęłam pauzę. CO? Czy ja dobrze usłyszałam? Serce zaczęło mi mocniej bić, miałam wrażenie że zaraz eksploduje i wyraźnie słyszałam jego bicie.
Oni o mnie mówią.
O MNIE.
Mogę się założyć, że chcą mnie aresztować za wtargnięcie. O Boże. Aresztują mnie. Wpakowałam się w niezłe kłopoty.
Kiedy milion myśli przelatywało mi w głowie, zauważyłam, że ręce zaczęły mi się trząść niekontrolowanie.
Wcisnęłam start, żeby zobaczyć co jeszcze mówili.
"Nie bój się, nie jesteś w tarapatach." Och, dzięki ci panie! "Chcemy usłyszeć twój śpiew." Czekajcie. Co? Cofnęłam, by odsłuchać ponownie ten fragment. "Chcemy usłyszeć twój śpiew." A jednak dobrze usłyszałam. The Fray chce usłyszeć jak śpiewam! "Więc, ogłaszamy konkurs, tak jakby... Chodzi o to, że chcemy odnaleźć tę tajemniczą dziewczynę. Jeśli jesteś tą o której mówimy, umieść swoje nagranie jako odpowiedź do tego video. Również, jeśli znacie tę dziewczynę, dajcie nam znać. Chcemy jej wysłać podpisaną przez nas gitarę." Podnieśli dokładnie tę, na której grałam. "W takim razie zaczynajmy i prosimy o pomoc w odnalezieniu tajemniczej! Dzięki za oglądanie, trzymajcie się!"
BożeBożeBożeBoże!!! Im naprawdę o to chodzi! Oni chcą mnie usłyszeć! To się nie dzieje naprawdę.
Przecież nie jestem wcale taka dobra, mam rację?
Natychmiast wybrałam numer do Marcela i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
"Marcel!" Krzyknęłam jak tylko odebrał.
"Co? Co się stało? Wszystko w porządku?" Pytał zdenerwowany.
"THE FRAY MNIE SZUKAJĄ!!! Umieścili video na youtube w którym mówią, że chcą usłyszeć jak śpiewam, ale za bardzo boje się dodawać filmik jak śpiewam i nie wiem co robić i dostanę gitarę z autografami i-"
Przerwał mi zanim dokończyłam "Cami, zwolnij. Nie zrozumiałem ani słowa z tego co przed chwilą powiedziałaś."
Wyjaśniłam mu wszystko, tym razem wolniej.
"Czekaj, daj mi to obejrzeć." Powiedział. Słyszałam jak zbiegł po schodach i jak oglądał filmik.
"Więc oczywiście masz zamiar nagrać odpowiedź do tego, prawda?" Zapytał kiedy skończył oglądać.
"No nie wiem..."
"Cami, musisz to zrobić! Zdajesz sobie sprawę ile będziesz miała możliwości dzięki temu? Możesz spełnić swoje marzenie!"
"To jest moje stare marzenie... Teraz to już bardziej bajka..."
"Cami!"
"Marcel..."
Nie mam pojęcia co robić. Połowa mnie chce, żebym wrzuciła do sieci moje nagranie, a druga połowa tego nie chce. Za bardzo się boję i denerwuję... Ale jak powiedział Marcel, dzięki temu mogą mnie dostrzec inni i różne drzwi staną dla mnie otworem. Szczerze w to wątpię...
Nie dodam żadnego filmiku.
A może powinnam?
-------------
+ za wszelkie błędy w tłumaczeniu przepraszam
Miałam robić zadania i testy z matmy, ale jakoś nie wyszło. Obejrzałam Miasto Kości! AAAAAAAA!!!!!!! PIĘKNY FILM!! <3 Polecam wszystkim! Więc, jak już skończyłam oglądać to weszłam na neta wszystko poogarniać i stwierdziłam, że może w końcu zabiorę się za tłumaczenie Danger's Back (serio nie mogę złapać weny o.O) no i skończyłam na tym, że przetłumaczyłam wam kolejny rodział Marcela. :)
Dziękuję za blisko 1000 wyświetleń, jesteście kochani!!
♥
piątek, 18 października 2013
Rozdział 15.
N: Joe, Isaac, Ben i Dave to imiona członków zespołu The Fray.
----
Cami odłożyła wszystko na swoje miejsce i wybiegła z pomieszczenia. Ja już tam na nią czekałem, szukając drogi ucieczki.
"Nie pamiętam którędy przyszliśmy!" Krzyknęła nerwowo, rozglądając się dookoła.
"Spróbujmy tędy" Powiedziałem, wskazując na lewą stronę.
Biegliśmy niekończącym się korytarzem z nadzieją wydostania się z budynku.
"O mój Boże." Wydusiła, "Będziemy mieć niemałe kłopoty!"
Ciągle się rozglądaliśmy, ale nigdzie nie było wyjścia. Tak się złożyło, że akurat wtedy zdecydowaliśmy skręcić w nie tę stronę co trzeba, przez co wpadliśmy na The Fray. A niech to...
"Łoooł, ostrożnie. Dokąd to tak biegniecie?" Spytał Dave na co Cami natychmiastowo się zarumieniła, "Do wyjścia."
"Nie potrzebny ten bieg, pokażemy wam drogę. A tak poza tym to dlaczego tu w ogóle jesteście?" Dopytywał Dave.
"My... Ekhm... Zgubiliśmy się w drodze na spotkanie z wami."
"W takim razie musieliście tu być już od dłuższej chwili..." Dodał Ben.
W tym momencie dołączył do nas Isaac, "Usłyszałem śpiew jakiejś dziewczyny, ale nie mam pojęcia gdzie zniknęła."
"Dziewczyna?" Spytał Ben.
"Tak. W naszej przebieralni, ale kiedy tam wszedłem to już jej nie było."
Cami i ja spojrzeliśmy na siebie nerwowo.
"Kimkolwiek była, była całkiem dobra. Hej, a to kto?"
"Zgubili się, jak się nazywacie?" Dopytywał Dave.
"Jestem Cami, a to jest Marcel." Wyjaśniła.
"Miło was poznać. Skoro przegapiliście meet and greet, chcecie może jakieś zdjęcie? Możemy wam też podpisać koszulki." Dodał Joe.
"No jasne! Byłoby super! Dzięki!" Cami niemal to wykrzyczała. Spojrzała na mnie i mogłem powiedzieć, że tak wielkiego uśmiechu jeszcze nigdy nie miała.
"To twój chłopak?" Zapytał ją Ben, kiedy podpisywał mi koszulkę na plecach.
"Yy, jesteśmy tylko przyjaciółmi." Odpowiedziała oblewając się rumieńcem.
"Hej! To wy się dzisiaj całowaliście na oczach całej sali! Jak dla mnie to nie wyglądało na przyjacielski pocałunek." Dodał Ben.
"Nie, tylko przyjaciele." Zakończyłem. Cami spuściła wzrok na ziemię. Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy parą. Nawet nie wiecie jak bardzo.
Nie, Marcel. Nie lubisz Cami w ten sposób. Ale jest taka piękna.. Kiedy śpiewa, no i ten pocałunek. Wciąż czuję go na swoich ustach. Mój pierwszy pocałunek. Odepchnąłem te myśli jak najdalej się dało.
Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i odeszliśmy. Nie mogę uwierzyć, że ich spotkaliśmy i że spędziliśmy z nimi ponad 10 minut!!
"Nie wierzę w to co się właśnie wydarzyło." Cami krzyknęła kiedy dotarliśmy do samochodu. "Powiedział, że dobrze śpiewam! O mój Boże!!"
"Wiem! I ma rację co do tego, że jesteś świetna! Powinnaś częściej śpiewać!"
Jej śpiew był niesamowity, anielski, nie mogę tego opisać. Tylko dodaje mi więcej dziwnych uczuć. Świetnie.
"To jest zbyt przerażające." Odpowiedziała po chwili.
"Wiem."
"Wiesz? Ty śpiewasz?"
"Yyy, co? Ja? Śpiewam? Nie ma takiej opcji!"
Zmieniła temat. "Ja naprawdę rozmawiałam ze sławnymi ludźmi i mam zdjęcia na dowód. Nikt mi nie uwierzy!"
"Wiem, wiem. To są najlepsze urodziny pod słońcem! Nic tego nie pobije!"
Ostatnie dwa dni minęły jakby to była godzina. To były zdecydowanie najlepsze dni w moim życiu. Tyle się wydarzyło! Nie zmieniłbym tego za żadne skarby świata.
No cóż... Może z wyjątkiem zakochania się w Cami...
----
Cami odłożyła wszystko na swoje miejsce i wybiegła z pomieszczenia. Ja już tam na nią czekałem, szukając drogi ucieczki.
"Nie pamiętam którędy przyszliśmy!" Krzyknęła nerwowo, rozglądając się dookoła.
"Spróbujmy tędy" Powiedziałem, wskazując na lewą stronę.
Biegliśmy niekończącym się korytarzem z nadzieją wydostania się z budynku.
"O mój Boże." Wydusiła, "Będziemy mieć niemałe kłopoty!"
Ciągle się rozglądaliśmy, ale nigdzie nie było wyjścia. Tak się złożyło, że akurat wtedy zdecydowaliśmy skręcić w nie tę stronę co trzeba, przez co wpadliśmy na The Fray. A niech to...
"Łoooł, ostrożnie. Dokąd to tak biegniecie?" Spytał Dave na co Cami natychmiastowo się zarumieniła, "Do wyjścia."
"Nie potrzebny ten bieg, pokażemy wam drogę. A tak poza tym to dlaczego tu w ogóle jesteście?" Dopytywał Dave.
"My... Ekhm... Zgubiliśmy się w drodze na spotkanie z wami."
"W takim razie musieliście tu być już od dłuższej chwili..." Dodał Ben.
W tym momencie dołączył do nas Isaac, "Usłyszałem śpiew jakiejś dziewczyny, ale nie mam pojęcia gdzie zniknęła."
"Dziewczyna?" Spytał Ben.
"Tak. W naszej przebieralni, ale kiedy tam wszedłem to już jej nie było."
Cami i ja spojrzeliśmy na siebie nerwowo.
"Kimkolwiek była, była całkiem dobra. Hej, a to kto?"
"Zgubili się, jak się nazywacie?" Dopytywał Dave.
"Jestem Cami, a to jest Marcel." Wyjaśniła.
"Miło was poznać. Skoro przegapiliście meet and greet, chcecie może jakieś zdjęcie? Możemy wam też podpisać koszulki." Dodał Joe.
"No jasne! Byłoby super! Dzięki!" Cami niemal to wykrzyczała. Spojrzała na mnie i mogłem powiedzieć, że tak wielkiego uśmiechu jeszcze nigdy nie miała.
"To twój chłopak?" Zapytał ją Ben, kiedy podpisywał mi koszulkę na plecach.
"Yy, jesteśmy tylko przyjaciółmi." Odpowiedziała oblewając się rumieńcem.
"Hej! To wy się dzisiaj całowaliście na oczach całej sali! Jak dla mnie to nie wyglądało na przyjacielski pocałunek." Dodał Ben.
"Nie, tylko przyjaciele." Zakończyłem. Cami spuściła wzrok na ziemię. Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy parą. Nawet nie wiecie jak bardzo.
Nie, Marcel. Nie lubisz Cami w ten sposób. Ale jest taka piękna.. Kiedy śpiewa, no i ten pocałunek. Wciąż czuję go na swoich ustach. Mój pierwszy pocałunek. Odepchnąłem te myśli jak najdalej się dało.
Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i odeszliśmy. Nie mogę uwierzyć, że ich spotkaliśmy i że spędziliśmy z nimi ponad 10 minut!!
"Nie wierzę w to co się właśnie wydarzyło." Cami krzyknęła kiedy dotarliśmy do samochodu. "Powiedział, że dobrze śpiewam! O mój Boże!!"
"Wiem! I ma rację co do tego, że jesteś świetna! Powinnaś częściej śpiewać!"
Jej śpiew był niesamowity, anielski, nie mogę tego opisać. Tylko dodaje mi więcej dziwnych uczuć. Świetnie.
"To jest zbyt przerażające." Odpowiedziała po chwili.
"Wiem."
"Wiesz? Ty śpiewasz?"
"Yyy, co? Ja? Śpiewam? Nie ma takiej opcji!"
Zmieniła temat. "Ja naprawdę rozmawiałam ze sławnymi ludźmi i mam zdjęcia na dowód. Nikt mi nie uwierzy!"
"Wiem, wiem. To są najlepsze urodziny pod słońcem! Nic tego nie pobije!"
Ostatnie dwa dni minęły jakby to była godzina. To były zdecydowanie najlepsze dni w moim życiu. Tyle się wydarzyło! Nie zmieniłbym tego za żadne skarby świata.
No cóż... Może z wyjątkiem zakochania się w Cami...
wtorek, 15 października 2013
Rozdział 14.
Pozwoliłem sobie zapomnieć o pocałunku z Cami i po prostu dobrze się z nią bawić na koncercie. Będę się starał odepchnąć te uczucia jak najdalej, bynajmniej na jakiś czas.
Śpiewają właśnie ostatnią piosenkę i wypuścili konfetti. Cami uniosła wzrok do góry i z uśmiechem podziwiała spadające ścinki. Wyciągnęła rękę do góry i złapała całą garść czerwonego konfetti, po czym spojrzała w moją stronę i rzuciła nimi prosto w moją twarz z czego oboje się śmialiśmy. Muszę przyznać, że śpiewa niesamowicie głośno, ile sił w płucach, więc jutro na sto procent nie będzie mogła mówić.
Kiedy padły ostatnie dźwięki, Cami chwyciła mnie za rękę "Biegnij, szybko!" krzyknęła i zaczęła mnie ciągnąć za sobą.
Tak właściwie to dlaczego uciekamy?
Po chwili zorientowałem się o co chodziło. Ludzi była masa! Nie było nawet mowy o swobodnym przejściu gdziekolwiek. Cami przepychała się przez wszystkich, pamiętając żeby mnie nie puścić. Musiała być na wielu koncertach, bo ruchy i taktykę ucieczki miała opracowane do perfekcji. Nadepnąłem na stopy minimum trojga osób, przez co usłyszałem kilka przekleństw od nieznajomych.
Jakimś sposobem udało nam się dotrzeć do samochodu w rekordowym czasie. Obydwoje opadliśmy na siedzenia, totalnie wykończeni kilkugodzinnym staniem i uciekaniem przed tłumem.
Kątem oka zauważyłem, że Cami obserwuje coś zza szyby.
"Na co patrzysz?" spytałem
Wskazała na budynek, odwróciła wzrok w moją stronę po czym na jej twarzy zagościł mały uśmieszek. Wiedziałem, że coś kombinuje. "Wkradniemy się na meet and greet."
Wyskoczyła z samochodu i czekała aż do niej dołączę. Podszedłem kilka kroków, "Jakim sposobem chcesz się tam wkraść?"
"Drzwi są otwarte! No, dalej. Chodź za mną!"
Posłusznie poszedłem za nią aż dotarliśmy do otwartych drzwi. Rozejrzała się nieco, po czym weszliśmy do środka gdzie przywitał nas szary korytarz.
"Gdzie teraz?" zapytałem. "Nie wiem. Wygląda na to, że będziemy chodzić w kółko aż na nich natrafimy."
Chodziliśmy, wydawałoby się niekończącym się, korytarzem dopóki nie znaleźliśmy drzwi z napisem 'The Fray'. "To nie to pomieszczenie! To ich przebieralnia!" Krzyknęła podskakując dwa razy w miejscu.
"W takim razie gdzie są właściwe drzwi?"
"A kto to wie?! Ale to nic, wejdziemy tutaj. Nikogo w środku nie ma." Rzuciła szybko i otworzyła drzwi.
"Nie jestem co do tego pewien."
"Oj no chodź. Nikt nas nie przyłapie."
Weszliśmy do środka. Gdzie się nie rozejrzeliśmy - wszędzie jakieś instrumenty. Przejechała palcami po strunach jednej z gitar.
"Jest piękna."
"Zagraj dla mnie" Zaproponowałem bez namysłu.
Oblała się małym rumieńcem " No nie wiem, Marcel..."
"Nikt nas nie przyłapie" Odpowiedziałem, powtarzając jej wcześniejsze słowa.
Ostrożnie podniosła instrument, "No dobrze. Tylko jedną piosenkę i nic więcej."
Padły pierwsze dźwięki, a ja od razu poznałem utwór, to 'Fall For You' zespoły Secondhand Serenade. Ze wszystkich istniejących piosenek musiała wybrać akurat tę?
"The best thing about tonight's that we're not fighting
Could it be that we have been this way before
I know you don't think that I am trying
I know you're wearing thin down to the core
But hold your breathe
Because tonight will be the night that I will fall for you
Over again
Don't make me change my mind
Or I won't live to see another day
I swear it's true
Because a girl like you is impossible to find
This is not what I intended
I always swore to you i'd never fall apart
You always thought that I was stronger
I may have failed
But I have loved you from the start..."
Śpiewała tak, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że ktoś tutaj idzie.
"Kto śpiewa?" Usłyszałem głos w niedalekiej odległości. Cami również go usłyszała, bo momentalnie przestała grać i odłożyła gitarę po czym przeklęła.
Ktoś nas znalazł.
Whoooops :D Taka tam akcja na koniec. Co będzie dalej? Na pewno ciekawie :P A tak w ogóle to przepraszam, że nie dodaję już tak często, ale jakoś nie mogę się zabrać za to wszystko :| Lekcji nic nie robię zupełnie, nic się nie uczę, a żeby było śmieszniej to tłumaczę rozdziały innego fan fiction i założyłam sobie tumblera czy jak to sam się odmienia :D który tak strasznie kradnie mi czas, że o jejku :o W każdym bądź razie, przepraszam za opóźnienia i zapraszam do lekturki. Love xxxx
Śpiewają właśnie ostatnią piosenkę i wypuścili konfetti. Cami uniosła wzrok do góry i z uśmiechem podziwiała spadające ścinki. Wyciągnęła rękę do góry i złapała całą garść czerwonego konfetti, po czym spojrzała w moją stronę i rzuciła nimi prosto w moją twarz z czego oboje się śmialiśmy. Muszę przyznać, że śpiewa niesamowicie głośno, ile sił w płucach, więc jutro na sto procent nie będzie mogła mówić.
Kiedy padły ostatnie dźwięki, Cami chwyciła mnie za rękę "Biegnij, szybko!" krzyknęła i zaczęła mnie ciągnąć za sobą.
Tak właściwie to dlaczego uciekamy?
Po chwili zorientowałem się o co chodziło. Ludzi była masa! Nie było nawet mowy o swobodnym przejściu gdziekolwiek. Cami przepychała się przez wszystkich, pamiętając żeby mnie nie puścić. Musiała być na wielu koncertach, bo ruchy i taktykę ucieczki miała opracowane do perfekcji. Nadepnąłem na stopy minimum trojga osób, przez co usłyszałem kilka przekleństw od nieznajomych.
Jakimś sposobem udało nam się dotrzeć do samochodu w rekordowym czasie. Obydwoje opadliśmy na siedzenia, totalnie wykończeni kilkugodzinnym staniem i uciekaniem przed tłumem.
Kątem oka zauważyłem, że Cami obserwuje coś zza szyby.
"Na co patrzysz?" spytałem
Wskazała na budynek, odwróciła wzrok w moją stronę po czym na jej twarzy zagościł mały uśmieszek. Wiedziałem, że coś kombinuje. "Wkradniemy się na meet and greet."
Wyskoczyła z samochodu i czekała aż do niej dołączę. Podszedłem kilka kroków, "Jakim sposobem chcesz się tam wkraść?"
"Drzwi są otwarte! No, dalej. Chodź za mną!"
Posłusznie poszedłem za nią aż dotarliśmy do otwartych drzwi. Rozejrzała się nieco, po czym weszliśmy do środka gdzie przywitał nas szary korytarz.
"Gdzie teraz?" zapytałem. "Nie wiem. Wygląda na to, że będziemy chodzić w kółko aż na nich natrafimy."
Chodziliśmy, wydawałoby się niekończącym się, korytarzem dopóki nie znaleźliśmy drzwi z napisem 'The Fray'. "To nie to pomieszczenie! To ich przebieralnia!" Krzyknęła podskakując dwa razy w miejscu.
"W takim razie gdzie są właściwe drzwi?"
"A kto to wie?! Ale to nic, wejdziemy tutaj. Nikogo w środku nie ma." Rzuciła szybko i otworzyła drzwi.
"Nie jestem co do tego pewien."
"Oj no chodź. Nikt nas nie przyłapie."
Weszliśmy do środka. Gdzie się nie rozejrzeliśmy - wszędzie jakieś instrumenty. Przejechała palcami po strunach jednej z gitar.
"Jest piękna."
"Zagraj dla mnie" Zaproponowałem bez namysłu.
Oblała się małym rumieńcem " No nie wiem, Marcel..."
"Nikt nas nie przyłapie" Odpowiedziałem, powtarzając jej wcześniejsze słowa.
Ostrożnie podniosła instrument, "No dobrze. Tylko jedną piosenkę i nic więcej."
Padły pierwsze dźwięki, a ja od razu poznałem utwór, to 'Fall For You' zespoły Secondhand Serenade. Ze wszystkich istniejących piosenek musiała wybrać akurat tę?
"The best thing about tonight's that we're not fighting
Could it be that we have been this way before
I know you don't think that I am trying
I know you're wearing thin down to the core
But hold your breathe
Because tonight will be the night that I will fall for you
Over again
Don't make me change my mind
Or I won't live to see another day
I swear it's true
Because a girl like you is impossible to find
This is not what I intended
I always swore to you i'd never fall apart
You always thought that I was stronger
I may have failed
But I have loved you from the start..."
Śpiewała tak, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że ktoś tutaj idzie.
"Kto śpiewa?" Usłyszałem głos w niedalekiej odległości. Cami również go usłyszała, bo momentalnie przestała grać i odłożyła gitarę po czym przeklęła.
Ktoś nas znalazł.
Whoooops :D Taka tam akcja na koniec. Co będzie dalej? Na pewno ciekawie :P A tak w ogóle to przepraszam, że nie dodaję już tak często, ale jakoś nie mogę się zabrać za to wszystko :| Lekcji nic nie robię zupełnie, nic się nie uczę, a żeby było śmieszniej to tłumaczę rozdziały innego fan fiction i założyłam sobie tumblera czy jak to sam się odmienia :D który tak strasznie kradnie mi czas, że o jejku :o W każdym bądź razie, przepraszam za opóźnienia i zapraszam do lekturki. Love xxxx
piątek, 11 października 2013
Rozdział 13.
"Od zawsze kochałam koncerty" Cami powiedziała, kiedy jechaliśmy do klubu. "Kiedy byłam mała, śpiewałam karaoke i marzyłam o własnym koncercie" dodała chichocząc.
Siedziałem cicho, słuchając.
"Bycie artystą wydaje się być niesamowicie ekscytujące. Fani, światła zwrócone na ciebie, muzyka, wszystko. Chciałabym to kiedyś robić."
"Lubisz śpiewać?"
Zarumieniła się "Taaak... Ale jeszcze nikt mnie nie słyszał. Tak naprawdę usłyszał, nie chodzi mi o wygłupy w samochodzie czy coś takiego. Gram również na gitarze, nie żeby ktoś kiedyś chciał mnie usłyszeć."
"Ja bym chciał, któregoś dnia" powiedziałem, posyłając jej uśmiech.
"Byłbyś szczęściarzem, gdybym pozwoliła ci usłyszeć mój prawdziwy głos."
*
"Boże! Tu jest niesamowicie! W końcu!" Cami krzyczała, kiedy The Fray weszli wreszcie na scenę. Obydwoje mamy koszulki, które kupiliśmy przed koncertem, a dodatkowo Cami ma neonową bransoletkę.
"No wiem!" odpowiedziałem przez krzyki.
Jest strasznie głośno. Nigdy przedtem nie brałem udziału w takim czymś, więc to całkiem nowe doświadczenie dla mnie. Poza tym, mamy całkiem niezłe miejsca. Nie mam pojęcia jak udało jej się załatwić te bilety. Cam zaczęła robić miliony zdjęć zarówno The Fray jak i mnie.
Po kilku piosenkach, reflektory i kamera przeniosła się na publiczność. Wyłapując co jakiś czas pary i pokazując je na głównym ekranie.
"No dobra, do tej piosenki przygotowaliśmy coś nowego." powiedział gitarzysta, Joe. "Będziemy spiewać Love After You i chcę, żebyście trzymali telefony, zapalniczki, wszystkie światła jakie macie wysoko w górze. Kiedy będzie to robić, kamera wybierze kilkanaście par, które chcąc czy nie chcąc będą musiały się pocałować. Czy znacie, czy nie znacie danej osoby, całujcie!"
Tłum zaczął krzyczeć jeszcze głośniej. Cami uniosła do góry swoją bransoletkę, a ja telefon. Zespół zaczął śpiewać, a kamera zaczęła szukać.
Pierwszej parze całkiem łatwo to poszło, wyglądali na doświadczonych w takich grach. Druga para zaśmiała się nieco niezręcznie i pocałowała się w policzek.
Wtedy zobaczyłem na ekranie znajome twarze.
Cami i ja.
Czekajcie. Co?!
Cami spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się, co odwzajemniłem.
Wzruszyła ramionami. "Po prostu to zróbmy" wyszeptała.
Co się tak właściwie dzieje?
Niby jak mam pocałować swoją przyjaciółkę?
Nigdy nikogo nie całowałem!!
Nie wydaje mi się, żebym wiedział jak należy całować..
Wziąłem głęboki oddech, "No dobra."
Obydwoje zbliżyliśmy się i zakończyło się tym, że zderzyliśmy się nosami. Czuję, że moje policzki robią się czerwone. Taak, to ja. Mistrz całowania..
Cami roześmiała się, "przechyl głowę w drugą stronę."
Tak tez zrobiłem.
Nasze usta się zetknęły i zapomniałem o wszystkim i o wszystkich wkoło nas. Zamknąłem oczy i pocałowałem ją. Trwało to krótko, a gdy się od siebie odsunęliśmy, publiczność zaczęła wiwatować.
Cami spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, "Kto by pomyślał, że nas do tego wybiorą!"
"No właśnie!"
Tiaa... A kto by pomyślał, że tak bardzo spodoba mi się ten pocałunek?
Ze wszystkich sił starałem się przekonać moją pustą głowę, że nic nie czuję do Cami, ale te wszędobylskie motyle w brzuchu mówią zupełnie co innego. Hm.. Może to tylko przypływ adrenaliny. Tak, to pewnie to. Przecież nie lubię Cami, nie w ten sposób, prawda? Poza tym, nie mogę! Ona jest moją najlepszą przyjaciółką! A co jeśli byłem beznadziejny w całowaniu? Na pewno byłem... Ale Cami wręcz przeciwnie.
Znacie to uczucie, kiedy nie wiecie czy kogoś lubicie czy nie? To takie uczucie pomiędzy... Rozum toczy walkę z sercem, a ty nie możesz się zdecydować czy jesteście tylko przyjaciółmi czy kimś więcej. Nigdy tego wcześniej nie miałem. Boże, wszystko jest dla mnie nowe. Oczywiście, podobało mi się parę dziewczyn, ale nigdy się nie zakochałem. Nigdy nie miałem przyjaciółki w której mógłbym się zakochać. To wszystko jest dziwne.
Dlaczego zostaliśmy wybrani do tej głupiej zabawy? Jeśli to by się nie wydarzyło, nie czuł bym się teraz tak, jak się czuję. Prawdopodobnie zakochałbym się w niej w pewnym stopniu, wiedziałem, że to nadchodzi. Kiedy zobaczyłem ją śpiącą dziś rano, moje serce wywinęło fikołka. A kiedy ona się słodko śmieje, to i ja się śmieję. Hmm, wydaje mi się, że żywiłem do niej już jakieś uczucia, ale po prostu nie byłem ich świadomy.
A teraz, kiedy już wiem, że są. Chcę, żeby zniknęły...
Siedziałem cicho, słuchając.
"Bycie artystą wydaje się być niesamowicie ekscytujące. Fani, światła zwrócone na ciebie, muzyka, wszystko. Chciałabym to kiedyś robić."
"Lubisz śpiewać?"
Zarumieniła się "Taaak... Ale jeszcze nikt mnie nie słyszał. Tak naprawdę usłyszał, nie chodzi mi o wygłupy w samochodzie czy coś takiego. Gram również na gitarze, nie żeby ktoś kiedyś chciał mnie usłyszeć."
"Ja bym chciał, któregoś dnia" powiedziałem, posyłając jej uśmiech.
"Byłbyś szczęściarzem, gdybym pozwoliła ci usłyszeć mój prawdziwy głos."
*
"Boże! Tu jest niesamowicie! W końcu!" Cami krzyczała, kiedy The Fray weszli wreszcie na scenę. Obydwoje mamy koszulki, które kupiliśmy przed koncertem, a dodatkowo Cami ma neonową bransoletkę.
"No wiem!" odpowiedziałem przez krzyki.
Jest strasznie głośno. Nigdy przedtem nie brałem udziału w takim czymś, więc to całkiem nowe doświadczenie dla mnie. Poza tym, mamy całkiem niezłe miejsca. Nie mam pojęcia jak udało jej się załatwić te bilety. Cam zaczęła robić miliony zdjęć zarówno The Fray jak i mnie.
Po kilku piosenkach, reflektory i kamera przeniosła się na publiczność. Wyłapując co jakiś czas pary i pokazując je na głównym ekranie.
"No dobra, do tej piosenki przygotowaliśmy coś nowego." powiedział gitarzysta, Joe. "Będziemy spiewać Love After You i chcę, żebyście trzymali telefony, zapalniczki, wszystkie światła jakie macie wysoko w górze. Kiedy będzie to robić, kamera wybierze kilkanaście par, które chcąc czy nie chcąc będą musiały się pocałować. Czy znacie, czy nie znacie danej osoby, całujcie!"
Tłum zaczął krzyczeć jeszcze głośniej. Cami uniosła do góry swoją bransoletkę, a ja telefon. Zespół zaczął śpiewać, a kamera zaczęła szukać.
Pierwszej parze całkiem łatwo to poszło, wyglądali na doświadczonych w takich grach. Druga para zaśmiała się nieco niezręcznie i pocałowała się w policzek.
Wtedy zobaczyłem na ekranie znajome twarze.
Cami i ja.
Czekajcie. Co?!
Cami spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się, co odwzajemniłem.
Wzruszyła ramionami. "Po prostu to zróbmy" wyszeptała.
Co się tak właściwie dzieje?
Niby jak mam pocałować swoją przyjaciółkę?
Nigdy nikogo nie całowałem!!
Nie wydaje mi się, żebym wiedział jak należy całować..
Wziąłem głęboki oddech, "No dobra."
Obydwoje zbliżyliśmy się i zakończyło się tym, że zderzyliśmy się nosami. Czuję, że moje policzki robią się czerwone. Taak, to ja. Mistrz całowania..
Cami roześmiała się, "przechyl głowę w drugą stronę."
Tak tez zrobiłem.
Nasze usta się zetknęły i zapomniałem o wszystkim i o wszystkich wkoło nas. Zamknąłem oczy i pocałowałem ją. Trwało to krótko, a gdy się od siebie odsunęliśmy, publiczność zaczęła wiwatować.
Cami spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, "Kto by pomyślał, że nas do tego wybiorą!"
"No właśnie!"
Tiaa... A kto by pomyślał, że tak bardzo spodoba mi się ten pocałunek?
Ze wszystkich sił starałem się przekonać moją pustą głowę, że nic nie czuję do Cami, ale te wszędobylskie motyle w brzuchu mówią zupełnie co innego. Hm.. Może to tylko przypływ adrenaliny. Tak, to pewnie to. Przecież nie lubię Cami, nie w ten sposób, prawda? Poza tym, nie mogę! Ona jest moją najlepszą przyjaciółką! A co jeśli byłem beznadziejny w całowaniu? Na pewno byłem... Ale Cami wręcz przeciwnie.
Znacie to uczucie, kiedy nie wiecie czy kogoś lubicie czy nie? To takie uczucie pomiędzy... Rozum toczy walkę z sercem, a ty nie możesz się zdecydować czy jesteście tylko przyjaciółmi czy kimś więcej. Nigdy tego wcześniej nie miałem. Boże, wszystko jest dla mnie nowe. Oczywiście, podobało mi się parę dziewczyn, ale nigdy się nie zakochałem. Nigdy nie miałem przyjaciółki w której mógłbym się zakochać. To wszystko jest dziwne.
Dlaczego zostaliśmy wybrani do tej głupiej zabawy? Jeśli to by się nie wydarzyło, nie czuł bym się teraz tak, jak się czuję. Prawdopodobnie zakochałbym się w niej w pewnym stopniu, wiedziałem, że to nadchodzi. Kiedy zobaczyłem ją śpiącą dziś rano, moje serce wywinęło fikołka. A kiedy ona się słodko śmieje, to i ja się śmieję. Hmm, wydaje mi się, że żywiłem do niej już jakieś uczucia, ale po prostu nie byłem ich świadomy.
A teraz, kiedy już wiem, że są. Chcę, żeby zniknęły...
środa, 9 października 2013
Rozdział 12.
Już prawie skończyliśmy oglądać film. Cami leży trzymając głowę na moich kolanach, a ja trzymam rękę na jej ramieniu. Płakała wydawało się, że w nieskończoność kiedy zginął Rue i od tamtej pory leży mi na kolanach. Doskonale czuję jej spokojny oddech, co jest nawet bardzo komfortowe.
Cami podskakiwała na każdym strasznym momencie i krzyczała niezliczoną ilość razy. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, że jeszcze nie straciła głosu. Teraz jesteśmy w momencie kiedy te dziwne psy chcą ich zabić. Cami trzyma moją rękę tak mocno, jakby zależało od tego jej własne życie. Bardzo możliwe, że już od dłuższego czasu nie dopływa mi krew do dłoni. Zauważyłem też, że przyspieszył jej oddech. Jest naprawdę przerażona.
"To tylko film" przypomniałem jej, "nic się nie dzieje."
"Ale to jest takie życiowe! Przeżywam tak samo za każdym razem, gdy oglądam ten film. Jakbym go nigdy wcześniej nie widziała!"
Roześmiałem się, "Zginęłabyś jako pierwsza, gdybyś była w Igrzyskach Śmierci."
"Zgadzam się z tobą w stu procentach. Nie przetrwałabym. Zwłaszcza bez jedzenia!"
Po skończeniu filmu położyliśmy się na kocu, na trawie. Patrzymy właśnie w niebo, a ja wskazuję na różne gwiazdy i konstelacje.
"Widzisz tę, tutaj?" zapytałem, wskazując na jedną z gwiazd. "To moja ulubiona. Świeci najjaśniej ze wszystkich i zawsze tu jest, każdej nocy. Nigdy nie blaknie ani nie znika. Zawsze wiesz gdzie jej szukać."
"Trochę jak najlepszy przyjaciel." wyszeptała.
"Taaak.. Chyba masz rację."
"Nazwę ją Marcel." Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, "Tym sposobem zawsze będę wiedziała gdzie cię znaleźć."
Odwzajemniłem uśmiech, "Ty jesteś jaśniejsza od tych wszystkich gwiazd."
"Taa, jasne" dodała z uśmieszkiem
"Mówię serio. Nie muszę nazywać gwiazd twoim imieniem, ponieważ ty już nią jesteś."
Uśmiechnęła się jeszcze bardziej, gdy z powrotem przeniosła wzrok na niebo.
"Ocaliłaś mnie, Cam" wyszeptałem.
Odwróciła się w moją stronę "Ty mnie również ocaliłeś."
Patrzyłem na nią nieco zmieszany. W jaki sposób mogłem ją ocalić? W tym momencie zauważyła moje zdezorientowanie.
"Kiedy zmarł mój tata." powiedziała patrząc w gwiazdy, "wszystko się zmieniło. Mama bez przerwy płakała, a Sam nie odzywał się przez dwa tygodnie. Jednak mnie to najbardziej dotknęło... Zginął w wypadku samochodowym. Byłam z nim w tym samochodzie... Jednak ja przeżyłam. Miałam tylko jedną operację." wyszeptała ze łzami w oczach. "Przez dwa miesiące budziłam się w nocy, bo ten wypadek powracał do mnie w postaci koszmarów. Byłam ciągle przerażona, zagubiona... Aż w końcu przeprowadziliśmy się tutaj. Poznałam ciebie... Nigdy więcej nie miałam koszmarów, nie budziłam się w nocy. Przypomniałam sobie co to znaczy dobrze się bawić..."
Trzymałem jej dłoń i głaskałem jej skórę kciukiem, "Nie wiedziałem o tym-" przerwała mi.
"Dziękuję ci." powiedziała, ukazując piękny uśmiech. "Tylko spójrz na mnie. Jestem w rozsypce. To są twoje urodziny, więc nie powinnam opowiadać takich dołujących historii" dodała ocierając oczy.
"W porządku, nic nie szkodzi. Dobrze jest to z siebie wyrzucić. Ciesze się, że mi o tym powiedziałaś."
Podarowała mi części do swojej układanki. Czuję, że jest prawie rozwiązana.
*
Obudziłem się rano, ciągle leżąc na trawie z Cami przy moim boku. Zastanawiałem się nad obudzeniem Cami, ale wyglądała tak spokojnie. Ma zaróżowione policzki i głowę wtuloną w moją klatkę piersiową. Da się zauważyć mały uśmieszek na jej twarzy. Uśmiecham się, kiedy powracam myślami do wczorajszej nocy. To były moje najlepsze urodziny.
*
"Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz tatuaże noo i niezłą sześciopak!" stwierdziła Cami, kiedy wszedłem do kuchni zaraz po prysznicu, mając na sobie tylko spodnie dresowe.
Rzuciłem jej krótki uśmieszek, "Wiesz, mogą próbować mnie pobić, ale kiedy uderzą w mój brzuch, natrafią na to" powiedziałem śmiejąc się.
Pokiwała głową i uśmiechnęła się, "Gdzie są twoje okulary?"
"Mama odebrała moje soczewki zeszłej nocy, więc pomyślałem, że je dzisiaj założę."
"Nic nie wspomniałeś, że będziesz miał soczewki! Jak się z nimi czujesz?"
Wzruszyłem ramionami, "Dziwnie było je aplikować, ale teraz jest całkiem w porządku."
Wziąłem nieco naleśników, które zrobiła Gemma i siadłem obok Cami.
"Wczorajsza noc była świetna," powiedziała. "Dzięki Bogu uprzedziłam mamę, że będę tutaj spała, bo inaczej byłaby nieźle wkurzona. Podrzuci mi kilka ciuchów później."
"Och, no tak. Zapomniałem o twojej karze... Ale za to i dzisiejszy wieczór zapowiada się niesamowicie."
"Wiem! Nie mogę się doczekać!"
N: W nastęnym rozdziale będzie już koncert! Hihihihih^^ Zdradzę wam, że stanie się coś hmm.. interesującego :) + Dziękuję za ponad 600 wyświetleń!! <3
Cami podskakiwała na każdym strasznym momencie i krzyczała niezliczoną ilość razy. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, że jeszcze nie straciła głosu. Teraz jesteśmy w momencie kiedy te dziwne psy chcą ich zabić. Cami trzyma moją rękę tak mocno, jakby zależało od tego jej własne życie. Bardzo możliwe, że już od dłuższego czasu nie dopływa mi krew do dłoni. Zauważyłem też, że przyspieszył jej oddech. Jest naprawdę przerażona.
"To tylko film" przypomniałem jej, "nic się nie dzieje."
"Ale to jest takie życiowe! Przeżywam tak samo za każdym razem, gdy oglądam ten film. Jakbym go nigdy wcześniej nie widziała!"
Roześmiałem się, "Zginęłabyś jako pierwsza, gdybyś była w Igrzyskach Śmierci."
"Zgadzam się z tobą w stu procentach. Nie przetrwałabym. Zwłaszcza bez jedzenia!"
Po skończeniu filmu położyliśmy się na kocu, na trawie. Patrzymy właśnie w niebo, a ja wskazuję na różne gwiazdy i konstelacje.
"Widzisz tę, tutaj?" zapytałem, wskazując na jedną z gwiazd. "To moja ulubiona. Świeci najjaśniej ze wszystkich i zawsze tu jest, każdej nocy. Nigdy nie blaknie ani nie znika. Zawsze wiesz gdzie jej szukać."
"Trochę jak najlepszy przyjaciel." wyszeptała.
"Taaak.. Chyba masz rację."
"Nazwę ją Marcel." Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, "Tym sposobem zawsze będę wiedziała gdzie cię znaleźć."
Odwzajemniłem uśmiech, "Ty jesteś jaśniejsza od tych wszystkich gwiazd."
"Taa, jasne" dodała z uśmieszkiem
"Mówię serio. Nie muszę nazywać gwiazd twoim imieniem, ponieważ ty już nią jesteś."
Uśmiechnęła się jeszcze bardziej, gdy z powrotem przeniosła wzrok na niebo.
"Ocaliłaś mnie, Cam" wyszeptałem.
Odwróciła się w moją stronę "Ty mnie również ocaliłeś."
Patrzyłem na nią nieco zmieszany. W jaki sposób mogłem ją ocalić? W tym momencie zauważyła moje zdezorientowanie.
"Kiedy zmarł mój tata." powiedziała patrząc w gwiazdy, "wszystko się zmieniło. Mama bez przerwy płakała, a Sam nie odzywał się przez dwa tygodnie. Jednak mnie to najbardziej dotknęło... Zginął w wypadku samochodowym. Byłam z nim w tym samochodzie... Jednak ja przeżyłam. Miałam tylko jedną operację." wyszeptała ze łzami w oczach. "Przez dwa miesiące budziłam się w nocy, bo ten wypadek powracał do mnie w postaci koszmarów. Byłam ciągle przerażona, zagubiona... Aż w końcu przeprowadziliśmy się tutaj. Poznałam ciebie... Nigdy więcej nie miałam koszmarów, nie budziłam się w nocy. Przypomniałam sobie co to znaczy dobrze się bawić..."
Trzymałem jej dłoń i głaskałem jej skórę kciukiem, "Nie wiedziałem o tym-" przerwała mi.
"Dziękuję ci." powiedziała, ukazując piękny uśmiech. "Tylko spójrz na mnie. Jestem w rozsypce. To są twoje urodziny, więc nie powinnam opowiadać takich dołujących historii" dodała ocierając oczy.
"W porządku, nic nie szkodzi. Dobrze jest to z siebie wyrzucić. Ciesze się, że mi o tym powiedziałaś."
Podarowała mi części do swojej układanki. Czuję, że jest prawie rozwiązana.
*
Obudziłem się rano, ciągle leżąc na trawie z Cami przy moim boku. Zastanawiałem się nad obudzeniem Cami, ale wyglądała tak spokojnie. Ma zaróżowione policzki i głowę wtuloną w moją klatkę piersiową. Da się zauważyć mały uśmieszek na jej twarzy. Uśmiecham się, kiedy powracam myślami do wczorajszej nocy. To były moje najlepsze urodziny.
*
"Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz tatuaże noo i niezłą sześciopak!" stwierdziła Cami, kiedy wszedłem do kuchni zaraz po prysznicu, mając na sobie tylko spodnie dresowe.
Rzuciłem jej krótki uśmieszek, "Wiesz, mogą próbować mnie pobić, ale kiedy uderzą w mój brzuch, natrafią na to" powiedziałem śmiejąc się.
Pokiwała głową i uśmiechnęła się, "Gdzie są twoje okulary?"
"Mama odebrała moje soczewki zeszłej nocy, więc pomyślałem, że je dzisiaj założę."
"Nic nie wspomniałeś, że będziesz miał soczewki! Jak się z nimi czujesz?"
Wzruszyłem ramionami, "Dziwnie było je aplikować, ale teraz jest całkiem w porządku."
Wziąłem nieco naleśników, które zrobiła Gemma i siadłem obok Cami.
"Wczorajsza noc była świetna," powiedziała. "Dzięki Bogu uprzedziłam mamę, że będę tutaj spała, bo inaczej byłaby nieźle wkurzona. Podrzuci mi kilka ciuchów później."
"Och, no tak. Zapomniałem o twojej karze... Ale za to i dzisiejszy wieczór zapowiada się niesamowicie."
"Wiem! Nie mogę się doczekać!"
N: W nastęnym rozdziale będzie już koncert! Hihihihih^^ Zdradzę wam, że stanie się coś hmm.. interesującego :) + Dziękuję za ponad 600 wyświetleń!! <3
poniedziałek, 7 października 2013
Rozdział 11.
OCZAMI MARCELA
Rozmawiamy z Cami przez telefon. Leżę w łóżku, patrzę na zdjęcie Cami zrobione polaroidem poprzedniego dnia. Uśmiecham się na wspomnienie wspólnego malowania jej pokoju.
"Ahhhh... Mój pokój ciągle strasznie śmierdzi, ale za to powiesiłam plakat na suficie, żeby zakryć tę plamę." Cami powiedziała chichocząc. "Poprzyczepiałam już wszystkie plakaty i moje zdjęcia".
"Super. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę jak wyszło. Wyślij mi zdjęcie!"
"Już się robi! Hej! Jeszcze nie byłam w twoim domu"
"W sumie... Mam urodziny w piątek."
"Serio? Powinniśmy coś zorganizować!"
"Co na przykład?"
"Imprezę!"
"Impreza u mnie? Niee, nie jestem typem imprezowicza. Poza tym i tak nikt by nie przyszedł."
"No dobrze... W takim razie tylko ja i ty możemy coś porobić. Moglibyśmy obejrzeć jakiś film, zjeść tort i takie tam.."
Posłałem jej uśmiech, "Brzmi nieźle. Zróbmy to. Nigdy wcześniej nie świętowałem urodzin w ten sposób."
"W takim razie upewnię się, żeby były to niezapomniane urodziny."
*
N:/ URODZINY MACELA
"Tylko nie bądź zawstydzająca" zwróciłem się do mamy zaraz przed przyjściem Cami, "Ona jest moją pierwszą, prawdziwą przyjaciółką."
"Nie będę, kochanie. Nie mogę się doczekać. W końcu ją poznam!"
Zarumieniłem się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Trochę dziwnie się czuję mając przyjęcie urodzinowe. Nigdy takiego nie miałem.
"Wszystkiego najlepszego!" Cami krzyknęła, szczerze się uśmiechając, kiedy otworzyłem drzwi. Wręczyła mi porządnie zapakowany prezent. Jest wielki!
"Nie musiałaś przynosić mi prezentu. Wystarczy mi sama twoja obecność!"
"Potrzebujesz prezentu, Marcel! Spodoba ci cię, kiedy tylko go otworzysz!" powiedziała ze szczerym uśmiechem.
"Cami, to moja mama, a to jest moja siostra, Gemma. Ma wakacje, więc przyjechała do nas."
"Miło mi poznać" Cami powiedziała witając się.
"Baaardzo miło mi cię w końcu poznać! Jesteś urocza!" odpowiedziała mama i uściskała Cami.
"Maammmmooooooooooo..."
Cami uśmiechnęła się i założyła pasemko włosów za ucho.
"Przepraszam. Powiedziano mi, żebym nie zawstydzała nikogo." wyjaśniła mama
Cam roześmiała się " Nic nie szkodzi."
"Usiądźcie gdzie chcecie, a ja pójdę po tort." mama rzuciła przez ramię w drodze do kuchni.
Ja, Gemma i Cami zajęliśmy miejsca przy stole. Gemma zadawała Cami proste pytania, typu jak długo tutaj jest i czy jej się podoba.
Mama przygasiła światła i zapaliła świeczki. Wszyscy zaczęli śpiewać Sto Lat. Czułem się wyjątkowy i niesamowicie szczęśliwy. Płomienie tliły się powoli, więc miałem czas na wymyślenie życzenia. Kiedy wszyscy skończyli śpiewać, rozejrzałem się dokoła na ich radosne twarze.
"Pomyśl życzenie!" powiedziała uśmiechnięta Cami.
Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy. Pomyślałem życzenie, a po chwili zdmuchnąłem świeczki.
"Jaki było twoje życzenie?" zapytała mnie Gemma.
"Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni!" odpowiedziałem
Zaśmiała się, "Dobraaaaaa"
Cami uśmiechnęła się i wyjęła świeczkę z tortu, zlizując z niej lukier. "Mmmmm, pycha!" dodała.
Pokroiłem tort i podałem każdemu po kawałku. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jedząc go. To już są moje najlepsze urodziny jakie miałem i nie mogę sobie wyobrazić, żeby były jeszcze lepsze.
"My będziemy się zbierać na zakupy" powiedziała Gemma. "Macie cały dom dla siebie. Bawcie się dobrze! Ach, a na zewnątrz w ogrodzie czeka was niespodzianka!"
"Wszystkiego najlepszego, kochanie" jeszcze raz mama ucałowała mnie w czoło.
Kiedy tylko wyszły, Cami spojrzała na mnie "Chodźmy zobaczyć co jest na zewnątrz."
"Ciekawe co to jest!"
Wyszliśmy na ogródek i jest pięknie. Na drzewach zaczepione są światełka choinkowe. Na środku stoi wielki ekran, a przed ekranem stoi kanapa z kocami, napojami i przekąskami.
"Ale super!" Cami powiedziała wyraźnie zachwycona "kocham to!"
"To jest niesamowite! Nie mogę uwierzyć, że to przygotowały!"
"Który film powinniśmy obejrzeć? Zostawiły ich chyba z tonę!"
Uklęknąłem obok Cami i przeglądałem filmy. "Igrzyska Śmierci?"
"Pewnie!" Podbiegła do kanapy i opatuliła się kocem. Kiedy to zobaczyłem od razu się roześmiałem. Czasem zachowuje się jak małe dziecko, jest strasznie urocza. Kiedy tylko włączyłem film, dołączyłem do Cami na kanapie.
"Zanim zaczniemy oglądać, otwórz prezent ode mnie" powiedziała Cami wbiegając do domu, po chwili wracając z paczką. Jest podejrzliwie uśmiechnięta i zaczyna mnie popędzać do rozpakowania, aż zaczynam się zastanawiać co tam może być!
Rozerwałem papier i otworzyłem pudełko, w którym było... kolejne pudełko.
Zmarszczyłem brwi zdezorientowany i spojrzałem na Cami.
"Kontynuuj" poinstruowała.
Rozpakowałem pudełko w którym jak się okazało, było jeszcze jedno pudełko. Kiedy już otworzyłem około sześciu pudełek, dotarłem w końcu do koperty. Jestem roztrzęsiony z podekscytowania. Otworzyłem kopertę, by zobaczyć najlepszy prezent jaki mógłbym sobie zażyczyć. Bilety na koncert The Fray!
"Cami? Zdobyłaś dla mnie bilety na koncert?!"
"Poprawka. Zdobyłam bilety dla nas! Koncert jest jutro! Pamiętam jak mówiłeś mi o tym jak bardzo ich lubisz, poza tym, ja tez ich lubię. Szykuje się niezła zabawa!"
"Nigdy nie byłem na koncercie! O mój Boże! Cami, dziękuję ci baaaaardzo!"
Przyciągnąłem Cami w wielki uścisk i schowałem bezpiecznie bilety. Nie mogę uwierzyć, że zrobiła dla mnie coś takiego. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
To zdecydowanie i niepodważalnie najlepsze urodziny! Nie mógłbym prosić o lepszą przyjaciółkę i o lepsze urodziny.
Wszystkie moje życzenia urodzinowe się spełniły. Otrzymałem to, o co prosiłem każdego roku.
Przyjaciela.
Rozmawiamy z Cami przez telefon. Leżę w łóżku, patrzę na zdjęcie Cami zrobione polaroidem poprzedniego dnia. Uśmiecham się na wspomnienie wspólnego malowania jej pokoju.
"Ahhhh... Mój pokój ciągle strasznie śmierdzi, ale za to powiesiłam plakat na suficie, żeby zakryć tę plamę." Cami powiedziała chichocząc. "Poprzyczepiałam już wszystkie plakaty i moje zdjęcia".
"Super. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę jak wyszło. Wyślij mi zdjęcie!"
"Już się robi! Hej! Jeszcze nie byłam w twoim domu"
"W sumie... Mam urodziny w piątek."
"Serio? Powinniśmy coś zorganizować!"
"Co na przykład?"
"Imprezę!"
"Impreza u mnie? Niee, nie jestem typem imprezowicza. Poza tym i tak nikt by nie przyszedł."
"No dobrze... W takim razie tylko ja i ty możemy coś porobić. Moglibyśmy obejrzeć jakiś film, zjeść tort i takie tam.."
Posłałem jej uśmiech, "Brzmi nieźle. Zróbmy to. Nigdy wcześniej nie świętowałem urodzin w ten sposób."
"W takim razie upewnię się, żeby były to niezapomniane urodziny."
*
N:/ URODZINY MACELA
"Tylko nie bądź zawstydzająca" zwróciłem się do mamy zaraz przed przyjściem Cami, "Ona jest moją pierwszą, prawdziwą przyjaciółką."
"Nie będę, kochanie. Nie mogę się doczekać. W końcu ją poznam!"
Zarumieniłem się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Trochę dziwnie się czuję mając przyjęcie urodzinowe. Nigdy takiego nie miałem.
"Wszystkiego najlepszego!" Cami krzyknęła, szczerze się uśmiechając, kiedy otworzyłem drzwi. Wręczyła mi porządnie zapakowany prezent. Jest wielki!
"Nie musiałaś przynosić mi prezentu. Wystarczy mi sama twoja obecność!"
"Potrzebujesz prezentu, Marcel! Spodoba ci cię, kiedy tylko go otworzysz!" powiedziała ze szczerym uśmiechem.
"Cami, to moja mama, a to jest moja siostra, Gemma. Ma wakacje, więc przyjechała do nas."
"Miło mi poznać" Cami powiedziała witając się.
"Baaardzo miło mi cię w końcu poznać! Jesteś urocza!" odpowiedziała mama i uściskała Cami.
"Maammmmooooooooooo..."
Cami uśmiechnęła się i założyła pasemko włosów za ucho.
"Przepraszam. Powiedziano mi, żebym nie zawstydzała nikogo." wyjaśniła mama
Cam roześmiała się " Nic nie szkodzi."
"Usiądźcie gdzie chcecie, a ja pójdę po tort." mama rzuciła przez ramię w drodze do kuchni.
Ja, Gemma i Cami zajęliśmy miejsca przy stole. Gemma zadawała Cami proste pytania, typu jak długo tutaj jest i czy jej się podoba.
Mama przygasiła światła i zapaliła świeczki. Wszyscy zaczęli śpiewać Sto Lat. Czułem się wyjątkowy i niesamowicie szczęśliwy. Płomienie tliły się powoli, więc miałem czas na wymyślenie życzenia. Kiedy wszyscy skończyli śpiewać, rozejrzałem się dokoła na ich radosne twarze.
"Pomyśl życzenie!" powiedziała uśmiechnięta Cami.
Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy. Pomyślałem życzenie, a po chwili zdmuchnąłem świeczki.
"Jaki było twoje życzenie?" zapytała mnie Gemma.
"Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni!" odpowiedziałem
Zaśmiała się, "Dobraaaaaa"
Cami uśmiechnęła się i wyjęła świeczkę z tortu, zlizując z niej lukier. "Mmmmm, pycha!" dodała.
Pokroiłem tort i podałem każdemu po kawałku. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jedząc go. To już są moje najlepsze urodziny jakie miałem i nie mogę sobie wyobrazić, żeby były jeszcze lepsze.
"My będziemy się zbierać na zakupy" powiedziała Gemma. "Macie cały dom dla siebie. Bawcie się dobrze! Ach, a na zewnątrz w ogrodzie czeka was niespodzianka!"
"Wszystkiego najlepszego, kochanie" jeszcze raz mama ucałowała mnie w czoło.
Kiedy tylko wyszły, Cami spojrzała na mnie "Chodźmy zobaczyć co jest na zewnątrz."
"Ciekawe co to jest!"
Wyszliśmy na ogródek i jest pięknie. Na drzewach zaczepione są światełka choinkowe. Na środku stoi wielki ekran, a przed ekranem stoi kanapa z kocami, napojami i przekąskami.
"Ale super!" Cami powiedziała wyraźnie zachwycona "kocham to!"
"To jest niesamowite! Nie mogę uwierzyć, że to przygotowały!"
"Który film powinniśmy obejrzeć? Zostawiły ich chyba z tonę!"
Uklęknąłem obok Cami i przeglądałem filmy. "Igrzyska Śmierci?"
"Pewnie!" Podbiegła do kanapy i opatuliła się kocem. Kiedy to zobaczyłem od razu się roześmiałem. Czasem zachowuje się jak małe dziecko, jest strasznie urocza. Kiedy tylko włączyłem film, dołączyłem do Cami na kanapie.
"Zanim zaczniemy oglądać, otwórz prezent ode mnie" powiedziała Cami wbiegając do domu, po chwili wracając z paczką. Jest podejrzliwie uśmiechnięta i zaczyna mnie popędzać do rozpakowania, aż zaczynam się zastanawiać co tam może być!
Rozerwałem papier i otworzyłem pudełko, w którym było... kolejne pudełko.
Zmarszczyłem brwi zdezorientowany i spojrzałem na Cami.
"Kontynuuj" poinstruowała.
Rozpakowałem pudełko w którym jak się okazało, było jeszcze jedno pudełko. Kiedy już otworzyłem około sześciu pudełek, dotarłem w końcu do koperty. Jestem roztrzęsiony z podekscytowania. Otworzyłem kopertę, by zobaczyć najlepszy prezent jaki mógłbym sobie zażyczyć. Bilety na koncert The Fray!
"Cami? Zdobyłaś dla mnie bilety na koncert?!"
"Poprawka. Zdobyłam bilety dla nas! Koncert jest jutro! Pamiętam jak mówiłeś mi o tym jak bardzo ich lubisz, poza tym, ja tez ich lubię. Szykuje się niezła zabawa!"
"Nigdy nie byłem na koncercie! O mój Boże! Cami, dziękuję ci baaaaardzo!"
Przyciągnąłem Cami w wielki uścisk i schowałem bezpiecznie bilety. Nie mogę uwierzyć, że zrobiła dla mnie coś takiego. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
To zdecydowanie i niepodważalnie najlepsze urodziny! Nie mógłbym prosić o lepszą przyjaciółkę i o lepsze urodziny.
Wszystkie moje życzenia urodzinowe się spełniły. Otrzymałem to, o co prosiłem każdego roku.
Przyjaciela.
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 10.
OCZAMI MARCELA
Jest sobota, wraz z Cami jesteśmy na zakupach.Cami szuka idealnej turkusowej farby. Czy turkusowy nie jest po prostu niebieskim zielonym? To musi mieć jakiś określony odcień?
"A może ten?" zapytałem trzymając próbkę farby.
Pokręciła głową, "zbyt zielony".
Zaśmiałem się, "Widzieliśmy już każdy odcień turkusowego! Chyba oślepłem!"
Sprawdzała próbki, "To jest to!" wykrzyknęła biorąc jedną do ręki. "O taki właśnie kolor mi chodziło!"
"No w końcu!"
*
"Masz w ogóle jakieś pojęcie o malowaniu?" zapytałem Cami kiedy dotarliśmy do jej domu.
"Nie. Nie mam o tym zielonego pojęcia, ale przecież nigdy nie jest za późno na naukę".
Uśmiechnąłem się. Przebraliśmy się w za duże koszulki i dresy. Wszystko zakryliśmy i zabezpieczyliśmy ściany, więc wszystko wydaje się gotowe. Cami włączyła też muzykę, lubi te same zespoły co i ja.
"Ty pierwszy". Zwróciła się do mnie, kiedy przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na farbę.
"Nie, ty."
"Dobra, zaczniemy razem."
Zamoczyliśmy wałki w farbie i przenieśliśmy je na ścianę, powoli zaczynając malować.
Po około godzinie pomalowaliśmy prawie całe dwie ściany. Cami tańczy, śpiewa i maluje jednocześnie. Muszę przyznać, że jestem zdumiony faktem, że może robić tyle rzeczy jednocześnie i robić to dobrze. Zwróciłem się w stronę Cami, by zobaczyć, że wchodzi na stołek
"Co ty robisz?" zapytałem
"Muszę tylko dosięgnąć... w to jedno miejsce" odpowiedziała.
"Cami, wydaje mi się, że nie powinnaś używać wałka do-" zatrzymałem, kiedy zaczęła kichać
"AAAPSIK!" Jej ręka uniosła się do góry, wypuściła wałek z ręki, a ten uderzył o sufit. Zaczęła tracić równowagę, próbowałem ją złapać, ale nie dotarłem do niej na czas. Wylądowała prosto w farbie, która rozbryznęła się dosłownie wszędzie, wliczając w to mnie. Cami przez chwilkę cicho siedziała w farbie.
"Boje się spojrzeć" powiedziała cicho, zamykając oczy, "mam wrażenie jakbym narobiła w gacie"
"Hmm bardziej jak wybuch farby. Wszystko w porządku?" Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem z farby. Otworzyła oczy i zaczęła pękać ze śmiechu. Nie mogła przestać.
" O mój Boże!" powiedziała śmiejąc się "spójrz na sufit!"
Podniosłem głowę do góry i zobaczyłem wielka niebieską plamę, z której nieco kapało.
"Powinnaś się teraz zobaczyć, Cam" powiedziałem nie mogąc opanować śmiechu.
"A ty siebie!"
Dosłownie nie mogliśmy złapać oddechu przez napad śmiechu.
"Mój brzuch! Nie mogę oddychać!" rzuciła wciąż się śmiejąc. W tym momencie leżymy obok siebie na podłodze.
Cami wykręciła rękę w moją stronę i rozmazała niebieską plamę na mojej twarzy. Zamoczyłem palec w farbie i wytarłem go na jej nosie.Szeroko się uśmiechnęła, "wyglądamy jak smerfy!"
"Będziemy mieć niebieskie włosy jeszcze przez kilka miesięcy!" dodałem.
Cami podniosła się z podłogi i wyciągnęła rękę, aby pomóc mi wstać. Rozejrzała się dookoła i po suficie, "Poza tym, wyszło nam całkiem nieźle. Powieszę tu plakat, który to zakryje".
Nic na to nie odpowiedziałem. Po prostu stałem tam i patrzyłem się na Cami rozglądającą się po pokoju.
"Dlaczego się tak na mnie patrzysz?" zapytała z uśmiechem
"Cały twój tył jest niebieski" powiedziałem
Strzeliła sobie facepalma, "a to były moje dobre spodnie!"
Wybuchnąłem śmiechem.
"A teraz co?" zapytała
"Miałaś farbę na dłoni! Teraz masz odcisk na czole!" powiedziałem
Odrzuciła głowę do tyłu i zachichotała, "Och, no tak. Zawsze mam takie szczęście. A, Marcel, masz chyba coś" klepnęła mnie lekko w policzek "w tym miejscu!"
"Cami!" wybiegła z pokoju i uciekała korytarzem. Wybiegłem za nią. Kiedy ją dogoniłem, złapałem ją w pasie i odwróciłem w moją stronę okręcając ją dookoła. Wyrywała się i wymachiwała nogami nieustannie się śmiejąc.
"Postaw mnie!" powiedziała
Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na podłodze. Jestem nad nią, opierając się rękoma parkiet. Potrząsnąłem głową, a krople farby z moich włosów wylądowały wprost na jej twarzy.
"Marcel!" krzyknęła chichocząc
Zostaliśmy w tej pozycji, patrząc się na siebie. Czułem jej oddech na mojej twarzy i woń farby w całym pokoju.
"Chcę to uwiecznić. Zróbmy zdjęcie" powiedziała nagle.
Wstaliśmy z podłogi, a Cami sięgnęła po swój polaroid. Roześmiałem się, kiedy zrobiła zdjęcie. Machała nim i czekaliśmy aż wyschnie. "Wyszło pięknie!" Pokazała mi je. Jestem cały w farbie i szczerze mówiąc to jest ładne zdjęcie. Wydaje się na nim być naprawdę szczęśliwy.
"Czekaj, zrobię jedno tobie!" powiedziałem biorąc aparat.
Wyciągnęła rękę aby mnie powstrzymać, ale i tak zdążyłem zrobić jedno zdjęcie. Kiedy tylko wyschło, uśmiechnąłem się do niego. Pomiędzy jej palcami widać szczery, szeroki uśmiech.
"Podoba mi się" powiedziałem. Roześmiała spoglądając na nie.
"My naprawdę jesteśmy chodzącym bałaganem".
"To nic. Bez bałaganu nie byłby takiej zabawy!".
Jest sobota, wraz z Cami jesteśmy na zakupach.Cami szuka idealnej turkusowej farby. Czy turkusowy nie jest po prostu niebieskim zielonym? To musi mieć jakiś określony odcień?
"A może ten?" zapytałem trzymając próbkę farby.
Pokręciła głową, "zbyt zielony".
Zaśmiałem się, "Widzieliśmy już każdy odcień turkusowego! Chyba oślepłem!"
Sprawdzała próbki, "To jest to!" wykrzyknęła biorąc jedną do ręki. "O taki właśnie kolor mi chodziło!"
"No w końcu!"
*
"Masz w ogóle jakieś pojęcie o malowaniu?" zapytałem Cami kiedy dotarliśmy do jej domu.
"Nie. Nie mam o tym zielonego pojęcia, ale przecież nigdy nie jest za późno na naukę".
Uśmiechnąłem się. Przebraliśmy się w za duże koszulki i dresy. Wszystko zakryliśmy i zabezpieczyliśmy ściany, więc wszystko wydaje się gotowe. Cami włączyła też muzykę, lubi te same zespoły co i ja.
"Ty pierwszy". Zwróciła się do mnie, kiedy przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na farbę.
"Nie, ty."
"Dobra, zaczniemy razem."
Zamoczyliśmy wałki w farbie i przenieśliśmy je na ścianę, powoli zaczynając malować.
Po około godzinie pomalowaliśmy prawie całe dwie ściany. Cami tańczy, śpiewa i maluje jednocześnie. Muszę przyznać, że jestem zdumiony faktem, że może robić tyle rzeczy jednocześnie i robić to dobrze. Zwróciłem się w stronę Cami, by zobaczyć, że wchodzi na stołek
"Co ty robisz?" zapytałem
"Muszę tylko dosięgnąć... w to jedno miejsce" odpowiedziała.
"Cami, wydaje mi się, że nie powinnaś używać wałka do-" zatrzymałem, kiedy zaczęła kichać
"AAAPSIK!" Jej ręka uniosła się do góry, wypuściła wałek z ręki, a ten uderzył o sufit. Zaczęła tracić równowagę, próbowałem ją złapać, ale nie dotarłem do niej na czas. Wylądowała prosto w farbie, która rozbryznęła się dosłownie wszędzie, wliczając w to mnie. Cami przez chwilkę cicho siedziała w farbie.
"Boje się spojrzeć" powiedziała cicho, zamykając oczy, "mam wrażenie jakbym narobiła w gacie"
"Hmm bardziej jak wybuch farby. Wszystko w porządku?" Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem z farby. Otworzyła oczy i zaczęła pękać ze śmiechu. Nie mogła przestać.
" O mój Boże!" powiedziała śmiejąc się "spójrz na sufit!"
Podniosłem głowę do góry i zobaczyłem wielka niebieską plamę, z której nieco kapało.
"Powinnaś się teraz zobaczyć, Cam" powiedziałem nie mogąc opanować śmiechu.
"A ty siebie!"
Dosłownie nie mogliśmy złapać oddechu przez napad śmiechu.
"Mój brzuch! Nie mogę oddychać!" rzuciła wciąż się śmiejąc. W tym momencie leżymy obok siebie na podłodze.
Cami wykręciła rękę w moją stronę i rozmazała niebieską plamę na mojej twarzy. Zamoczyłem palec w farbie i wytarłem go na jej nosie.Szeroko się uśmiechnęła, "wyglądamy jak smerfy!"
"Będziemy mieć niebieskie włosy jeszcze przez kilka miesięcy!" dodałem.
Cami podniosła się z podłogi i wyciągnęła rękę, aby pomóc mi wstać. Rozejrzała się dookoła i po suficie, "Poza tym, wyszło nam całkiem nieźle. Powieszę tu plakat, który to zakryje".
Nic na to nie odpowiedziałem. Po prostu stałem tam i patrzyłem się na Cami rozglądającą się po pokoju.
"Dlaczego się tak na mnie patrzysz?" zapytała z uśmiechem
"Cały twój tył jest niebieski" powiedziałem
Strzeliła sobie facepalma, "a to były moje dobre spodnie!"
Wybuchnąłem śmiechem.
"A teraz co?" zapytała
"Miałaś farbę na dłoni! Teraz masz odcisk na czole!" powiedziałem
Odrzuciła głowę do tyłu i zachichotała, "Och, no tak. Zawsze mam takie szczęście. A, Marcel, masz chyba coś" klepnęła mnie lekko w policzek "w tym miejscu!"
"Cami!" wybiegła z pokoju i uciekała korytarzem. Wybiegłem za nią. Kiedy ją dogoniłem, złapałem ją w pasie i odwróciłem w moją stronę okręcając ją dookoła. Wyrywała się i wymachiwała nogami nieustannie się śmiejąc.
"Postaw mnie!" powiedziała
Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na podłodze. Jestem nad nią, opierając się rękoma parkiet. Potrząsnąłem głową, a krople farby z moich włosów wylądowały wprost na jej twarzy.
"Marcel!" krzyknęła chichocząc
Zostaliśmy w tej pozycji, patrząc się na siebie. Czułem jej oddech na mojej twarzy i woń farby w całym pokoju.
"Chcę to uwiecznić. Zróbmy zdjęcie" powiedziała nagle.
Wstaliśmy z podłogi, a Cami sięgnęła po swój polaroid. Roześmiałem się, kiedy zrobiła zdjęcie. Machała nim i czekaliśmy aż wyschnie. "Wyszło pięknie!" Pokazała mi je. Jestem cały w farbie i szczerze mówiąc to jest ładne zdjęcie. Wydaje się na nim być naprawdę szczęśliwy.
"Czekaj, zrobię jedno tobie!" powiedziałem biorąc aparat.
Wyciągnęła rękę aby mnie powstrzymać, ale i tak zdążyłem zrobić jedno zdjęcie. Kiedy tylko wyschło, uśmiechnąłem się do niego. Pomiędzy jej palcami widać szczery, szeroki uśmiech.
"Podoba mi się" powiedziałem. Roześmiała spoglądając na nie.
"My naprawdę jesteśmy chodzącym bałaganem".
"To nic. Bez bałaganu nie byłby takiej zabawy!".
sobota, 5 października 2013
INFO
Przepraszam, że nie było ostatnio rozdziału, ale kompletnie nie mogę się zorganizować :(
Jak wszystko sobie rozplanuję, to jeszcze dzisiaj postaram się dodać rozdział 10. Dziękuję wam i przepraszam <3
+ w zakładce "polecane" są naprawdę świetne ffs, do których czytania zapraszam :)
Jak wszystko sobie rozplanuję, to jeszcze dzisiaj postaram się dodać rozdział 10. Dziękuję wam i przepraszam <3
+ w zakładce "polecane" są naprawdę świetne ffs, do których czytania zapraszam :)
środa, 2 października 2013
Rozdział 9.
OCZAMI CAMI
Przechodziłam ciemnym pokojem, starając się nie zrobić jak najmniejszego hałasu. Przechodziłam obok komody i uderzyłam w nią palcem u nogi. Przygryzłam wargę, żeby nie krzyknąć. Zaczęłam się przebierać i moją piżamkę.
"Yyyy. Ja tutaj jestem" usłyszałam głos.
Włączyłam telefon i poświeciłam nim w storę, skąd dobiegał głos. To Sam. "Dlaczego jesteś w moim pokoju, Sam?!" prawie krzyknęłam. Musiałam się jakoś zakryć, bo zdążyłam już ściągnąć bluzkę.
"Pomyślmy...Wracasz późno i się skradasz, więc oczywiście powiem to jutro mamie".
"Czego chcesz?"
"Zmywasz naczynia przed 2 tygodnie"
"Nienawidzę cię" wysyczałam przez zęby, "a teraz wypad z mojego pokoju!"
"Będziesz miała jutro niezłe kłopoty" powiedział Sam zanim wyszedł.
Nałożyłam piżamę zaraz po tym jak wyszedł i wskoczyłam do łóżka. Nie mogę zasnąć. Ta noc była bardzo udana. Uśmiechałam się, kiedy przypominałam sobie wszystkie dzisiejsze wydarzenia. W pewnym momencie zasnęłam.
*
Całkowicie zaspana, uderzyłam w budzić, żeby go wyłączyć. Wcale nie pomagał mi fakt, że czeka mnie rozmowa z mamą. Wcisnęłam twarz w poduszkę, nie chcąc wstawać z łóżka. Jestem taka zmęczona po ostatnim wieczorze, że najchętniej spałabym cały dzień.
Spokojnie zaczęłam się ogarniać i wzięłam prysznic. Mozolnie zeszłam po schodach na dół do kuchni. Będę miała przesrane... Mama siedzi przy stole, pije kawę i czyta gazetę. Cicho przeszłam koło niej, by zrobić sobie płatki na śniadanie.
"Dzień dobry" powiedziała słodko
"Dzień dobry?..."
"Jak tam wczorajszy wieczór?"
"Dobrze. Świetnie się bawiłam."
"Zabawa.. Hmm.. Co masz przez to na myśli?"
"Wiesz, że późno wróciłam do domu, prawda?"
"Owszem. Chcesz mi wytłumaczyć co robiłaś do tak późna?" patrzyła na mnie podejrzliwie
"Poszliśmy z Marcelem na lody, a później nad jezioro. Tylko rozmawialiśmy i miło spędzaliśmy czas. Zdaje się, że zrobiło się późno i zasnęliśmy."
"Do niczego nie doszło?" mama zapytała, używając przy tym palców, by pokazać cudzysłów.
"Co? Fuu! Mamo to okropne! Nigdy bym nie śmiała!"
"Dzięki Bogu. Tylko się upewniałam. Więc? Opowiadaj. Jak było?"
Zaśmiałam się z jej nagłej zmiany nastawienia. Początkowo była zła, a teraz znów wróciła do normy. Wszystkie mamy wydają się takie same. Dziwne.
"Było fajnie. Dużo się dowiedziałam o Marcelu. Ma sporo tatuaży, które wiele znaczą."
"Chyba nie jest taki okropny jak na kujona, prawda?"
Zachichotałam. "Nie mamo, zdecydowanie nie jest!"
"Jakie ma tatuaże?"
"Chcę to zatrzymać dla siebie. Nie dzieli się swoimi przemyśleniami z nikim. Lubię myśleć, że przez to jestem wyjątkowa. Jest to tylko pomiędzy nami." szybko odpowiedziałam
"Dobrze, słonko. Cokolwiek sobie życzysz"
"To ja już będę jechać po Marcela." powiedziałam, szykując się do wyjścia. "Dziękuję za to, że nie dałaś mi kary i za bycie wyrozumiałą!" dopowiedziałam szybko.
"Nigdy nie powiedziałam, że nie masz kary. Wracaj tutaj!"
Bąknęłam coś pod nosem i wróciłam do kuchni.
"Jaką mam karę?" wymamrotałam
"Nie możesz wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i kiedy jesteś poza domem, masz mi co godzina pisać gdzie jesteś."
"Ile ja mam lat? Pięć?"
"To jest właśnie twoja kara. Posłuchaj Cami, rozumiem bycie nastolatką i nie ma nic złego w byciu do późna poza domem. Musisz mnie tylko informować gdzie jesteś i co się dzieję. Martwiłam się o ciebie."
"Przepraszam, mamo. Po prostu straciłam poczucie czasu. To się więcej nie powtórzy."
"Ja to wiem, ale wciąż jesteś ukarana."
Uśmiechnęłam się, "Było warto spróbować się jakoś z tego wykręcić"
"Nie tym razem. A teraz już idź, bo się spóźnisz. Miłego dnia."
Wysłałam Marcelowi wiadomość, że już po niego jadę. Kiedy podjechałam pod jego dom, wskoczył do auta i od razu zapytał, czy dostałam karę.
"Nom." rzuciłam, "nie mogę wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i co godzina muszę pisać gdzie jestem".
"Przepraszam, to moja wina. Jeśli poczujesz się przez to lepiej, to powiem ci, że zabrano mi laptopa na tydzień."
"Pewnie musi być ci teraz ciężko. I nie, to nie jest twoja wina, nie martw się tym. Świetnie się wczoraj bawiłam."
"Mogą przychodzić do ciebie znajomi?"
"Chyba tak. Mama nic o tym nie wspominała. Czemu pytasz?"
"W takim razie przyjdę do ciebie i pomogę ci z dekorowaniem pokoju. Oczywiście jeśli tego chcesz."
"Naprawdę? Zrobiłbyś to?"
"No pewnie. Zapowiada się niezła zabawa"
"Teraz to mam jeszcze lepszy humor. Dziękuję Marcel!"
Zarumienił się i uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Jutro będzie dobry dzień. Wcale mi się nie uśmiechało to całe urządzanie pokoju, ale teraz zmieniłam zdanie.
T:Dzisiaj krótki rozdział. Myślałam o tym, żeby przetłumaczyć dwa, ale dzisiaj zupełnie nie mam czasu, a do tego remont w domu, wielkie sprzątnie + milion zadań do zrobienia na jutro do szkoły. No, ale cóż. LOVE MATURA <3
Przechodziłam ciemnym pokojem, starając się nie zrobić jak najmniejszego hałasu. Przechodziłam obok komody i uderzyłam w nią palcem u nogi. Przygryzłam wargę, żeby nie krzyknąć. Zaczęłam się przebierać i moją piżamkę.
"Yyyy. Ja tutaj jestem" usłyszałam głos.
Włączyłam telefon i poświeciłam nim w storę, skąd dobiegał głos. To Sam. "Dlaczego jesteś w moim pokoju, Sam?!" prawie krzyknęłam. Musiałam się jakoś zakryć, bo zdążyłam już ściągnąć bluzkę.
"Pomyślmy...Wracasz późno i się skradasz, więc oczywiście powiem to jutro mamie".
"Czego chcesz?"
"Zmywasz naczynia przed 2 tygodnie"
"Nienawidzę cię" wysyczałam przez zęby, "a teraz wypad z mojego pokoju!"
"Będziesz miała jutro niezłe kłopoty" powiedział Sam zanim wyszedł.
Nałożyłam piżamę zaraz po tym jak wyszedł i wskoczyłam do łóżka. Nie mogę zasnąć. Ta noc była bardzo udana. Uśmiechałam się, kiedy przypominałam sobie wszystkie dzisiejsze wydarzenia. W pewnym momencie zasnęłam.
*
Całkowicie zaspana, uderzyłam w budzić, żeby go wyłączyć. Wcale nie pomagał mi fakt, że czeka mnie rozmowa z mamą. Wcisnęłam twarz w poduszkę, nie chcąc wstawać z łóżka. Jestem taka zmęczona po ostatnim wieczorze, że najchętniej spałabym cały dzień.
Spokojnie zaczęłam się ogarniać i wzięłam prysznic. Mozolnie zeszłam po schodach na dół do kuchni. Będę miała przesrane... Mama siedzi przy stole, pije kawę i czyta gazetę. Cicho przeszłam koło niej, by zrobić sobie płatki na śniadanie.
"Dzień dobry" powiedziała słodko
"Dzień dobry?..."
"Jak tam wczorajszy wieczór?"
"Dobrze. Świetnie się bawiłam."
"Zabawa.. Hmm.. Co masz przez to na myśli?"
"Wiesz, że późno wróciłam do domu, prawda?"
"Owszem. Chcesz mi wytłumaczyć co robiłaś do tak późna?" patrzyła na mnie podejrzliwie
"Poszliśmy z Marcelem na lody, a później nad jezioro. Tylko rozmawialiśmy i miło spędzaliśmy czas. Zdaje się, że zrobiło się późno i zasnęliśmy."
"Do niczego nie doszło?" mama zapytała, używając przy tym palców, by pokazać cudzysłów.
"Co? Fuu! Mamo to okropne! Nigdy bym nie śmiała!"
"Dzięki Bogu. Tylko się upewniałam. Więc? Opowiadaj. Jak było?"
Zaśmiałam się z jej nagłej zmiany nastawienia. Początkowo była zła, a teraz znów wróciła do normy. Wszystkie mamy wydają się takie same. Dziwne.
"Było fajnie. Dużo się dowiedziałam o Marcelu. Ma sporo tatuaży, które wiele znaczą."
"Chyba nie jest taki okropny jak na kujona, prawda?"
Zachichotałam. "Nie mamo, zdecydowanie nie jest!"
"Jakie ma tatuaże?"
"Chcę to zatrzymać dla siebie. Nie dzieli się swoimi przemyśleniami z nikim. Lubię myśleć, że przez to jestem wyjątkowa. Jest to tylko pomiędzy nami." szybko odpowiedziałam
"Dobrze, słonko. Cokolwiek sobie życzysz"
"To ja już będę jechać po Marcela." powiedziałam, szykując się do wyjścia. "Dziękuję za to, że nie dałaś mi kary i za bycie wyrozumiałą!" dopowiedziałam szybko.
"Nigdy nie powiedziałam, że nie masz kary. Wracaj tutaj!"
Bąknęłam coś pod nosem i wróciłam do kuchni.
"Jaką mam karę?" wymamrotałam
"Nie możesz wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i kiedy jesteś poza domem, masz mi co godzina pisać gdzie jesteś."
"Ile ja mam lat? Pięć?"
"To jest właśnie twoja kara. Posłuchaj Cami, rozumiem bycie nastolatką i nie ma nic złego w byciu do późna poza domem. Musisz mnie tylko informować gdzie jesteś i co się dzieję. Martwiłam się o ciebie."
"Przepraszam, mamo. Po prostu straciłam poczucie czasu. To się więcej nie powtórzy."
"Ja to wiem, ale wciąż jesteś ukarana."
Uśmiechnęłam się, "Było warto spróbować się jakoś z tego wykręcić"
"Nie tym razem. A teraz już idź, bo się spóźnisz. Miłego dnia."
Wysłałam Marcelowi wiadomość, że już po niego jadę. Kiedy podjechałam pod jego dom, wskoczył do auta i od razu zapytał, czy dostałam karę.
"Nom." rzuciłam, "nie mogę wychodzić po 19 przez dwa tygodnie i co godzina muszę pisać gdzie jestem".
"Przepraszam, to moja wina. Jeśli poczujesz się przez to lepiej, to powiem ci, że zabrano mi laptopa na tydzień."
"Pewnie musi być ci teraz ciężko. I nie, to nie jest twoja wina, nie martw się tym. Świetnie się wczoraj bawiłam."
"Mogą przychodzić do ciebie znajomi?"
"Chyba tak. Mama nic o tym nie wspominała. Czemu pytasz?"
"W takim razie przyjdę do ciebie i pomogę ci z dekorowaniem pokoju. Oczywiście jeśli tego chcesz."
"Naprawdę? Zrobiłbyś to?"
"No pewnie. Zapowiada się niezła zabawa"
"Teraz to mam jeszcze lepszy humor. Dziękuję Marcel!"
Zarumienił się i uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Jutro będzie dobry dzień. Wcale mi się nie uśmiechało to całe urządzanie pokoju, ale teraz zmieniłam zdanie.
T:Dzisiaj krótki rozdział. Myślałam o tym, żeby przetłumaczyć dwa, ale dzisiaj zupełnie nie mam czasu, a do tego remont w domu, wielkie sprzątnie + milion zadań do zrobienia na jutro do szkoły. No, ale cóż. LOVE MATURA <3
wtorek, 1 października 2013
Rozdział 8.
N: Marcel ma takie same tatuaże jak Harry :)
Od tłumaczki: Postanowiłam nie tłumaczyć na polski napisów-tatuaży. Zapraszam do czytania i dziękuję, za ponad 350 wyświetleń:*
Siedzimy w samochodzie z ogrzewaniem włączonym na maxa. Jeszcze nigdzie nie odjechaliśmy, na razie staramy się chociaż trochę rozgrzać. Chucham w dłonie i je non stop pocieram. Cami wycisnęła wodę z włosów i przyciągnęła nogi do klatki piersiowej.
Spojrzała na mnie, "Więc, dlaczego masz tyle tatuaży? Nigdy bym nie pomyślała, że je masz..."
Wziąłem głęboki oddech, "w ten sposób radzę sobie z emocjami i bólem. Nie tnę się, nie głodzę, ale daje się kłuć i piszę wiersze. Wszystkie te tatuaże mają swoje znaczenie. Każdy z nich jest z innego okresu mojego życia w którym odczuwałem silne emocje. Dzięki nim nigdy nie zapomnę tego, przez co przechodziłem. Są przypomnieniem tego, żebym wciąż walczył, że i tak już wiele wytrzymałem, żebym się nie poddawał... A chciałem się poddać i to wszystko zostawić już wiele razy. Wtedy patrzyłem na nie i one właśnie dodawały mi nadziei. Tworzą one jakby oś czasu mojego życia wytatuowaną na skórze. Nikt nawet nie próbuje mnie wysłuchać, więc wszystko uwieczniam na sobie. Może wtedy zauważą..."
Siedziała cicho, skupiona, "nigdy nie myślałam o tym w ten sposób..."
"Widzisz ten [I can't change] mówi, że nie zamierzam zmieniać swojej osobowości. Albo ten [Things I can] oraz ten [Things I can't], postanowiłem podzielić tatuaże mnie więcej w ten sposób... Większość jest po stronie rzeczy, których nie potrafię...Najbardziej lubię motyla, ponieważ motyle przechodzą metamorfozę i stają się piękne. Wierzę, że pewnego dnia i ja przejdę taką metamorfozę i nie będę więcej takim ciotą-kujonem..."
Cami uśmiechnęła się do mnie z sympatią, "Ja uważam, że jesteś idealny właśnie taki, jak jesteś"
Spuściłem głowę w dół... "Nikt inny tak nie uważa".
Sięgnęła w moją stronę i położyła rękę na moim ramieniu. "Ale zaczną, Marcel. Pewnego dnia. Moim zdaniem twoje tatuaże są piękne, a znaczenie kryjące się za nimi... fascynujące. Opowiedz mi więcej." powiedziała, kładąc mi głowę na ramieniu.
Więc powiedziałem jej o wszystkich tatuażach, o tym, że czuje się jakbym był więziony w klatce, czekając na odpowiedni moment by uciec. Powiedziałem, że statek utrzymuje mnie w ciągłym żeglowaniu, że wytatuowałem wieszak, bo ludzie oceniają mnie po wyglądzie i mają w nosie to, jaki jestem. Powiedziałem jej wszystko.
A ona słuchała.
Kiedy skończyłem, Cami spojrzała na mnie. "One są trochę jak puzzle. Trzeba tylko połączyć wszystkie kawałki" wyszeptała.
"Dokładnie".
"Jakim cudem nikomu się to jeszcze nie udało?"
"Nikt ich jeszcze nie widział. Zawsze noszę długie rękawy."
"Myślę, że to piękne i interesujące, oraz że warto rozwiązać tę układankę. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tatuaże mogą opisywać czyjeś życie."
"Wystarczy tylko być uważnym. W ludziach, pod osłoną pozorów, kryje się całkiem inna osoba. Ludzie tak naprawdę nie znają prawdziwego ciebie, dopóki nie spróbują złożyć układanki w całość. Musisz szukać, by odnaleźć prawdziwe oblicze danej osoby. W niektórych przypadkach trzeba się bardziej starać, ale warto. Tak czy inaczej, każdy ma swoją historię, trzeba tylko nieco się zainteresować, by ją odczytać."
*
Parę godzin później obudziłem się, wciąż mając głowę Cami spoczywającą na moim boku. Jest 2:00 rano.
"Cami" wyszeptałem. Wygląda tak spokojnie, gdy śpi, "Cam".
Poruszyła się nieco i natychmiast otworzyła oczy, "Marcel?" zapytała zdezorientowana, "co się st-"
"Wciąż jesteśmy w moim samochodzie. Musieliśmy zasnąć" przerwałem jej.
Zdała sobie sprawę z tego gdzie się znajduje i od razu się wyprostowała. "Mama mnie zabije. Powinnam być w domu o 10"
"Odwiozę cię do domu" zapewniłem
"Będziemy musieli się zakraść".
Jechałem w stronę domu Cami. Nikogo o tej porze nie ma na ulicach. Trochę dziwnie jest być poza domem tak późno w nocy. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Wydaje mi się, że jestem takim trochę buntownikiem.
"Zatrzymaj się tutaj" powiedziała Cami, kiedy prawie dojechaliśmy do jej ulicy. "Nie chcę, żeby moja mama zobaczyła światła".
Wysiedliśmy z samochodu i powoli szliśmy w stronę domu. Czuję się jak jakiś prześladowca, kiedy tak się skradamy w ciemnościach pod oknami.
"Wejdę na drzewo" powiedziała "Zrób mi schodek"
"Jesteś tego pewna?"
"Wolę ponieść konsekwencje rano, niż teraz. Moja mama nie jest typem nocnego marka i szybko chodzi spać."
Posłusznie splotłem dłonie, tworząc schodek dla Cami. Podskoczyła i złapała się drzewa. Umiejętnie się wspięła, pewnie musiała to często robić jako dziecko. Kiedy znalazła się na skraju gałęzi, otworzyła swoje okno i wskoczyła do pokoju. Coś mi się wydaje, że już to kiedyś robiła, bo przyszło jej to z taką łatwością.
"Dziękuję za ten wieczór, Marcel" wyszeptała
Uśmiechnąłem się. "Nie ma za co. Dziękuję, że zgodziłaś się go ze mną spędzić."
"Do zobaczenia jutro! Dobranoc"
Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem zanim zamknęła okno, był jej uśmiech.
Niesamowite uczucie. Chociaż raz sprawić, że ktoś jest szczęśliwy.
Tak. W końcu coś mi wyszło. W końcu robię coś dobrze.
Od tłumaczki: Postanowiłam nie tłumaczyć na polski napisów-tatuaży. Zapraszam do czytania i dziękuję, za ponad 350 wyświetleń:*
Siedzimy w samochodzie z ogrzewaniem włączonym na maxa. Jeszcze nigdzie nie odjechaliśmy, na razie staramy się chociaż trochę rozgrzać. Chucham w dłonie i je non stop pocieram. Cami wycisnęła wodę z włosów i przyciągnęła nogi do klatki piersiowej.
Spojrzała na mnie, "Więc, dlaczego masz tyle tatuaży? Nigdy bym nie pomyślała, że je masz..."
Wziąłem głęboki oddech, "w ten sposób radzę sobie z emocjami i bólem. Nie tnę się, nie głodzę, ale daje się kłuć i piszę wiersze. Wszystkie te tatuaże mają swoje znaczenie. Każdy z nich jest z innego okresu mojego życia w którym odczuwałem silne emocje. Dzięki nim nigdy nie zapomnę tego, przez co przechodziłem. Są przypomnieniem tego, żebym wciąż walczył, że i tak już wiele wytrzymałem, żebym się nie poddawał... A chciałem się poddać i to wszystko zostawić już wiele razy. Wtedy patrzyłem na nie i one właśnie dodawały mi nadziei. Tworzą one jakby oś czasu mojego życia wytatuowaną na skórze. Nikt nawet nie próbuje mnie wysłuchać, więc wszystko uwieczniam na sobie. Może wtedy zauważą..."
Siedziała cicho, skupiona, "nigdy nie myślałam o tym w ten sposób..."
"Widzisz ten [I can't change] mówi, że nie zamierzam zmieniać swojej osobowości. Albo ten [Things I can] oraz ten [Things I can't], postanowiłem podzielić tatuaże mnie więcej w ten sposób... Większość jest po stronie rzeczy, których nie potrafię...Najbardziej lubię motyla, ponieważ motyle przechodzą metamorfozę i stają się piękne. Wierzę, że pewnego dnia i ja przejdę taką metamorfozę i nie będę więcej takim ciotą-kujonem..."
Cami uśmiechnęła się do mnie z sympatią, "Ja uważam, że jesteś idealny właśnie taki, jak jesteś"
Spuściłem głowę w dół... "Nikt inny tak nie uważa".
Sięgnęła w moją stronę i położyła rękę na moim ramieniu. "Ale zaczną, Marcel. Pewnego dnia. Moim zdaniem twoje tatuaże są piękne, a znaczenie kryjące się za nimi... fascynujące. Opowiedz mi więcej." powiedziała, kładąc mi głowę na ramieniu.
Więc powiedziałem jej o wszystkich tatuażach, o tym, że czuje się jakbym był więziony w klatce, czekając na odpowiedni moment by uciec. Powiedziałem, że statek utrzymuje mnie w ciągłym żeglowaniu, że wytatuowałem wieszak, bo ludzie oceniają mnie po wyglądzie i mają w nosie to, jaki jestem. Powiedziałem jej wszystko.
A ona słuchała.
Kiedy skończyłem, Cami spojrzała na mnie. "One są trochę jak puzzle. Trzeba tylko połączyć wszystkie kawałki" wyszeptała.
"Dokładnie".
"Jakim cudem nikomu się to jeszcze nie udało?"
"Nikt ich jeszcze nie widział. Zawsze noszę długie rękawy."
"Myślę, że to piękne i interesujące, oraz że warto rozwiązać tę układankę. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tatuaże mogą opisywać czyjeś życie."
"Wystarczy tylko być uważnym. W ludziach, pod osłoną pozorów, kryje się całkiem inna osoba. Ludzie tak naprawdę nie znają prawdziwego ciebie, dopóki nie spróbują złożyć układanki w całość. Musisz szukać, by odnaleźć prawdziwe oblicze danej osoby. W niektórych przypadkach trzeba się bardziej starać, ale warto. Tak czy inaczej, każdy ma swoją historię, trzeba tylko nieco się zainteresować, by ją odczytać."
*
Parę godzin później obudziłem się, wciąż mając głowę Cami spoczywającą na moim boku. Jest 2:00 rano.
"Cami" wyszeptałem. Wygląda tak spokojnie, gdy śpi, "Cam".
Poruszyła się nieco i natychmiast otworzyła oczy, "Marcel?" zapytała zdezorientowana, "co się st-"
"Wciąż jesteśmy w moim samochodzie. Musieliśmy zasnąć" przerwałem jej.
Zdała sobie sprawę z tego gdzie się znajduje i od razu się wyprostowała. "Mama mnie zabije. Powinnam być w domu o 10"
"Odwiozę cię do domu" zapewniłem
"Będziemy musieli się zakraść".
Jechałem w stronę domu Cami. Nikogo o tej porze nie ma na ulicach. Trochę dziwnie jest być poza domem tak późno w nocy. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Wydaje mi się, że jestem takim trochę buntownikiem.
"Zatrzymaj się tutaj" powiedziała Cami, kiedy prawie dojechaliśmy do jej ulicy. "Nie chcę, żeby moja mama zobaczyła światła".
Wysiedliśmy z samochodu i powoli szliśmy w stronę domu. Czuję się jak jakiś prześladowca, kiedy tak się skradamy w ciemnościach pod oknami.
"Wejdę na drzewo" powiedziała "Zrób mi schodek"
"Jesteś tego pewna?"
"Wolę ponieść konsekwencje rano, niż teraz. Moja mama nie jest typem nocnego marka i szybko chodzi spać."
Posłusznie splotłem dłonie, tworząc schodek dla Cami. Podskoczyła i złapała się drzewa. Umiejętnie się wspięła, pewnie musiała to często robić jako dziecko. Kiedy znalazła się na skraju gałęzi, otworzyła swoje okno i wskoczyła do pokoju. Coś mi się wydaje, że już to kiedyś robiła, bo przyszło jej to z taką łatwością.
"Dziękuję za ten wieczór, Marcel" wyszeptała
Uśmiechnąłem się. "Nie ma za co. Dziękuję, że zgodziłaś się go ze mną spędzić."
"Do zobaczenia jutro! Dobranoc"
Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem zanim zamknęła okno, był jej uśmiech.
Niesamowite uczucie. Chociaż raz sprawić, że ktoś jest szczęśliwy.
Tak. W końcu coś mi wyszło. W końcu robię coś dobrze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)